Nie zapomnij rozliczyć PIT do końca kwietnia
KRS: 0000174572
Powrót
Kryptowaluty

Gertchev: Pieniężna natura bitcoina

0
Nikolay Gertchev
Przeczytanie zajmie 9 min
Gertchev_Pieniężna natura bitcoina
Pobierz w wersji
PDF EPUB MOBI

Źródło: mises.org

Tłumaczenie: Mateusz Czyżniewski

Artykuł opublikowany pierwotnie 4 kwietnia 2013 r.

Temat bitcoina jest ostatnimi czasy często poruszany w dziennikach informacyjnych. Na tle ponownych obaw o integralność strefy euro i nałożenia kontroli kapitału na Cyprze, cena bitcoina potroiła się w ciągu ostatniego miesiąca (2013 r.) i osiągnęła ponad 141 dolarów za 1 BTC. Czy jesteśmy świadkami spontanicznego pojawienia się alternatywnego wirtualnego środka wymiany, tak jak niektórzy chcieliby rzec? Treść niniejszego artykułu proponuje odpowiedź na to pytanie, rozważając trzy aspekty ekonomicznej natury bitcoinów: proces ich produkcji, wpływ popytu na nie oraz zdolność do konkurowania z fizycznymi środkami wymiany.

Produkcja bitcoina

Bitcoin to jednostka niematerialnej waluty o wirtualnym charakterze – zwanej też kryptowalutą – noszącą tą samą nazwę. Jednostki te przechowywane są w anonimowych „portfelach elektronicznych” opisanych serią około 33 liter i cyfr. Bitcoiny mogą wędrować z portfela do portfela za pomocą transakcji w internetowej sieci typu peer-to-peer. Każdy transfer między portfelami jest rejestrowany w kodzie bitcoina, dzięki czemu zapis całej historii transakcji jednoznacznie identyfikuje jego właściciela w każdym momencie, co zapobiega potencjalnym konfliktom natury własnościowej. Bitcoiny mogą być dalej dzielone na jednostki tak małe jak jedna 100 milionowa część bitcoina. Obecny wolumen bitcoinów wynosi ponad 10 milionów i przewiduje się, że osiągnie 21 milionów w roku 2140. 

To prowadzi nas do naprawdę fascynującego procesu produkcji bitcoinów. Są one „wydobywane” na podstawie wcześniej zdefiniowanego algorytmu matematycznego a następnie dostarczane w pakiecie (obecnie 25 sztuk – w roku 2013 – przyp. tłum.) jako nagroda za przeprowadzenie dużej liczby operacji obliczeniowych, które mają na celu odkrycie rozwiązania czegoś, co można określić jako zagadkę matematyczną o probabilistycznym charakterze. Rolą algorytmu jest zapewnienie malejącego wzrostu ogólnego zasobu bitcoinów, poprzez zmniejszanie nagrody o połowę co cztery lata. W ten sposób, gdzieś na początku 2017 roku, pakiet nagród będzie składał się tylko z 12,5 jednostek. Ponadto im więcej bitcoinów jest produkowanych, tym bardziej złożone są losowe zagadki matematyczne.

Bitcoiny powstają jako niepewna zapłata za energochłonny i kapitałochłonny proces, który jest rozciągnięty w czasie. Czasowa zapłata różni się w zależności od wydajności i zaawansowania bardziej lub mniej specyficznego sprzętu używanego do ich wydobycia. Poszczególni górnicy zaczęli łączyć swoje wysiłki, a współpraca ta w ogromnym stopniu zmniejszyła niepewność, jaką ponosi każdy z nich.

Ze względu na ten kosztowny proces produkcji, liczba wirtualnych bitcoinów jest ograniczona przez swoją wpisaną w kod rzadkość. Podczas gdy bitcoin nie ma materialnego kształtu ani zawartości, algorytm który go generuje został zaprojektowany tak, aby odtworzyć konkurencyjną produkcję deficytowego dobra. Po pierwsze, wejście do biznesu produkcji bitcoinów jest otwarte dla każdego człowieka. Po drugie, proces produkcji jest kapitałochłonny i pracochłonny, rozciągnięty w czasie, a także obarczony niepewnością. Po trzecie, produkcja podlega prawu malejących przychodów, co odpowiada pewnej istotnej właściwości wynikającej z rzadkości dóbr ekonomicznych, z którą mają do czynienia działające jednostki w lepiej im znanym świecie fizycznym. W ten sposób bitcoiny okazują się być dokładnym przeciwieństwem „Linden dollars” z „wirtualnego świata” gry Second Life. Te ostatnie są produkowane przez monopolistyczną władzę centralną z „powietrza” i bez żadnych innych ograniczeń poza samą jurysdykcją tejże władzy.

Jednak to nie koszty produkcji nadają bitcoinom status dobra ekonomicznego. W końcu rzadkość dobra nie polega na absolutnym ograniczeniu ilościowym –ale na fakcie istnienia jego niewystarczającego zasobu, postrzeganego jako użyteczne pod jakimś względem dla potrzeb jednostek. Stąd też musimy zadać sobie pytanie, skąd w ogóle wzięła się wartość bitcoinów. To prowadzi nas do analizy popytu na nie.

odbijmy.jpg

Popyt na bitcoiny

W momencie swojego powstania bitcoiny były początkowo generowane i utrzymywane w ramach społeczności „krypto-punkowej” („crypto-punk” – przyp. tłum.). Można było wówczas śmiało założyć, że służyły one przekazywaniu specyficznego antyestablishmentowego światopoglądu. Pierwszy czynnik popytu, początkowo na produkcję bitcoinów, a potem nieuchronnie, ale tylko pośrednio na ich posiadanie, był zakorzeniony w ich zdolności do projekcji pewnego społecznego punktu widzenia. W pewnym sensie bitcoiny można było porównać do artystycznego środka wyrazu, takiego jak muzyka, literatura czy malarstwo.

Dzięki temu początkowemu źródłu wartości, bitcoiny miały pewien punkt odniesienia, który pozycjonował je w stosunku do innych towarów i usług. Od tego momentu cechy technologiczne, które je charakteryzują, doprowadziły do ekspansji popytu na nie. Bitcoiny są trwałe. Przechowywanie i ochrona przed kradzieżą lub przypadkową utratą odbywa się po bardzo niskich kosztach, ponieważ są to usługi dodatkowe świadczone przez standardowe oprogramowanie antywirusowe czy programy bezpieczeństwa i przywracania danych. Krańcowe koszty transakcji są również praktycznie zerowe, po uwzględnieniu stałego kosztu instalacji i utrzymania połączenia sieciowego. Wszystkie te aspekty są wspólne dla aktywów realnego bogactwa. Zatem drugi czynnik popytu na bitcoiny tłumaczy się ich zdolnością do utrzymywania bogactwa przy niskich kosztach. Ze statusu dobra, które jako „przekaźnik światopoglądowy” było w dużej mierze wykorzystywane do osobistej przyjemności (a więc konsumpcji), bitcoiny ewoluowały w dobro inwestycyjne, które stało się atrakcyjne daleko poza swoją pierwotną krypto-punkową społecznością.

Rosnący popyt inwestycyjny pobudził również rozwój pośredniczących dealerów bitcoinów. Istnieje wiele giełd, na których można kupować i sprzedawać bitcoiny w stosunku do realnych walut. Udostępniono również specjalistyczne depozyty online, przypuszczalnie posiadające lepsze zabezpieczenia. Pośrednictwo, choć otwarte na swobodne wejście, prawdopodobnie pozostanie raczej zmonopolizowane, biorąc pod uwagę bardzo niskie marże związane z transakcjami w i z bitcoinami.

Ów ostatni aspekt, a mianowicie nieodłącznie niska opłata za transakcję, przyczynia się do trzeciego czynnika popytu na bitcoiny, a mianowicie jako środka płatniczego. Wielu sprzedawców internetowych, którzy w większości specjalizują się w usługach związanych z internetem i sprzedażą online raczej egzotycznych przedmiotów, akceptuje ostateczną płatność w bitcoinach, nie tylko z uwagi na gwarancję prawie całkowitej anonimowości. Ten ostatni element popytu na bitcoiny jest jeszcze w fazie rozkwitu. W końcu bardzo ograniczony zestaw przedmiotów można kupić za bitcoiny, a sprzedawcy wciąż wyceniają swoje towary w dolarach, euro itp. Cena jest następnie przeliczana na bitcoiny, zgodnie z obowiązującym kursem wymiany na ostatnim etapie finalizowania sposobu płatności transakcji. Tak więc, choć bitcoiny wydają się służyć jako środek płatniczy, to zdecydowanie nie są jeszcze wykorzystywane do kalkulacji biznesowych. Jest to z pewnością spowodowane ich wciąż bardzo ograniczonym popytem jako na środek wymiany. Niemniej jednak, czy w przewidywalnej przyszłości nie mogłyby stać się pełnoprawnym pieniądzem?

Bitcoin jako pieniądz

Prima facie, bitcoiny posiadają wszystkie cechy pieniądza (powszechnie stosowanego środka wymiany). Są doskonale jednorodne, łatwo rozpoznawalne, wygodnie i łatwo podzielne, możliwe do przechowywania praktycznie bez kosztów oraz niemal niezniszczalne. Ponadto wydają się być całkowicie zabezpieczone przed fałszowaniem. Ponieważ bitcoiny istnieją jako dobro konsumpcyjne i inwestycyjne, są wyceniane samodzielnie, tym samym powstając w zgodzie z Misesowskim teorematem regresji dla wolnorynkowej ewolucji środka wymiany. Jednakże, aby stać się realną alternatywą dla istniejących pieniędzy, bitcoiny muszą wygenerować wystarczająco duży popyt na nie, aby ich użycie stało się powszechne. Bez pewności, że można je wymienić na jakiekolwiek inne dobro w gospodarce, popyt na posiadanie ich jako pieniędzy nie mógłby się rozwinąć. To właśnie w odniesieniu do ich zdolności do stania się i pozostania powszechnie używanymi, bitcoiny znajdują się w relatywnie niekorzystnej sytuacji.

W istocie, bitcoiny są ucieleśnione w specyficznej i wysoce kapitałochłonnej technologii. Mogą stać się wystarczająco wygodne dla standardowych spersonalizowanych transakcji tylko wtedy, gdy obie strony wymiany posiadają niezbędną technologię, która daje dostęp do bitcoinów. Bitcoiny mogą pełnić rolę środka wymiany już w przypadku internetowych, spersonalizowanych zakupów ponieważ koszt krańcowy technicznego aspektu wymiany, z którą idą jest już prawie zerowy dla tych, którzy ją posiadają. Jednak przeniesienie tej technologii do fizycznego świata zwykłych zakupów „twarzą w twarz” (np. wizyta u fryzjera, kupienie kanapki, czy kupienie warzyw w lokalnym sklepie spożywczym) wiązałoby się z dodatkowymi kosztami. Co prawda, koszty te stopniowo malałyby w miarę upowszechniania się przenośnych smartfonów ze stałym dostępem do internetu, nie tylko wśród kupujących, ale i sprzedających. Kluczowe jest jednak to, że bitcoiny mogłyby stać się powszechnym środkiem wymiany tylko dzięki wykorzystaniu innych, konkretnych dóbr w gospodarce, która osiągnęła bardzo wysoki poziom rozwoju technologicznego. Jest to ich ogromna wada, z co najmniej dwóch powodów.

Po pierwsze, w danym momencie poziom rozwoju technologicznego nie jest jednakowy dla wszystkich jednostek działających w ramach tej samej gospodarki (narodowej). Podczas gdy jedni mają dostęp do najnowszych technologii w danej dziedzinie działalności, inni wolą trzymać się starszych rozwiązań. Wynika to z pewnością z kosztów wymiany istniejących dóbr kapitałowych, ale także z indywidualnych preferencji, a czasem ze stosunku do osobistego bogactwa. W związku z tym bitcoiny mogłyby stać się pieniądzem dopiero w momencie, gdy ucieleśniająca je technologia stanie się powszechnie stosowana. Nie jesteśmy jeszcze w tym punkcie.

Po drugie, gospodarka w której środek wymiany jest aż tak bardzo uzależniony od powszechnego stosowania konkretnej technologii, byłaby niezwykle podatna na zagrożenia. Technologie nie są dane – są stosowane w wyniku indywidualnych wyborów dotyczących akumulacji i alokacji kapitału, które muszą być podejmowane raz po raz i podlegają potencjalnej odwracalności. Jeżeli technologia związana ze środkiem wymiany zostanie porzucona, ponieważ na przykład nie ma już wystarczających oszczędności, gospodarka będzie musiała znaleźć inny środek wymiany. Ta faza przejściowa może wówczas wiązać się ze znacznymi zakłóceniami w strukturze produkcji. Powiązany z technologią środek wymiany nie zapewnia wystarczającej elastyczności stosunkom gospodarczym i może być postrzegany jako potencjalnie utrudniający, a nie ułatwiający niektóre działania, takie jak przejście z jednej technologii do drugiej. Jest to istotna wada każdej wirtualnej waluty.

Próbując zrozumieć, czy wzrost popularności bitcoinów odzwierciedla zjawisko pojawienia się nowego pieniądza, doszliśmy w istocie do fundamentalnego rozróżnienia między wirtualnymi i materialnymi środkami wymiany. Te drugie są niezależne od technologii i ucieleśnione w materii, natomiast te pierwsze są ucieleśnione w technologii i niezależne od materii. To rozróżnienie nie jest trywialne, ponieważ podkreśla wielką zaletę, jaką oferuje pieniądz materialny: jest wystarczająco dobry dla każdego i w każdym momencie oraz jest niezależny od indywidualnych wyborów dotyczących inwestowania, alokacji i utrzymania kapitału. Wirtualne waluty można zaprogramować tak, by odtwarzały niektóre cechy materialnych, czy to towarowych, czy fiducjarnych pieniędzy. Zawsze jednak będą one zależne od konkretnych decyzji dotyczących inwestycji kapitałowych. Te ostatnie zmniejszają ich stopień powszechności, jak również zdolności adaptacyjnych do zmieniających się warunków ekonomicznych.

Podsumowując, waluty wirtualne, których najbardziej dopracowanym reprezentantem wydaje się być bitcoin, nie pozwalają działającym jednostkom na radzenie sobie z niepewnością przyszłości tak dobrze, jak czynią to pieniądze materialne. Mogłyby służyć do pośredniczenia w wymianie między tymi, którzy inwestują w technologię, która je tworzy, przechowuje i przekazuje. Niemniej jednak nigdy nie mogłyby osiągnąć takiego stopnia uniwersalności i elastyczności, jaki z natury niosą ze sobą materialne pieniądze. Dlatego na wolnym rynku pieniądze towarowe, a w szczególności złoto i srebro, wciąż mają ogromną przewagę komparatywną.

Źródło ilustracji: pixabay

Kategorie
Kryptowaluty Pieniądz Teksty Tłumaczenia


Nasza działalność jest możliwa dzięki wsparciu naszych Darczyńców, zostań jednym z nich.

Zobacz wszystkie możliwości wsparcia

Wesprzyj nas, to dzięki naszym Darczyńcom wciąż się rozwijamy

Czytaj również

Tucker_Bitcoin_male.jpg

Kryptowaluty

Tucker: Bitcoin dla początkujących

Możliwe, że Bitcoin upadnie. Może to tylko pierwsza generacja. Może tysiące ludzi zostanie ogołoconych już przy pierwszej okazji. Ale czy nadchodzi cyfryzacja pieniędzy? Oczywiście. Czy znajdą się jacyś sceptycy? Oczywiście. Jednak w tym przypadku nie mają władzy. Rynek będzie robił to, co robi, budując przyszłość, czy się z tym zgadzamy lub rozumiemy to w pełni, czy nie. Przyszłość się nie zatrzyma.

Szkudlarek_Pięć wyznań przed bitcoinem

Kryptowaluty

Szkudlarek: Pięć wyzwań przed bitcoinem

Czy bitcoin ma potencjał na zostanie pieniądzem?

Hayek_denacjonalizacja-pieniądza_okladka-635x1024-1.png

Recenzje

Machaj: Czy Hayek przewidział bitcoiny?

Recenzja książki „Denacjonalizacja pieniądza” Friedricha A. Hayeka


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.