Autor: Jan Krepelka
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Monika Butryn
Wersja PDF
Journal of Libertarian Studies, Vol. 22 (2010): 35-52
Imigracja. Samo stosowanie tego słowa daje do myślenia — skoro każdy imigrant jest jednocześnie emigrantem, dlaczego ten pierwszy termin używany jest częściej? W XX wieku, jeśli nie liczyć krajów ogarniętych reżimem socjalistycznym, zazwyczaj trudniej było przenieść się do danego kraju, niż z jakiegoś wyjechać — lecz oczywiście skoro większość globu jest obecnie pod kontrolą państw, to wyjazd z kraju zazwyczaj wiążę się z koniecznością bycia przyjętym w innym.
To, że państwa roszczą sobie prawa do kontrolowania pewnych regionów geograficznych, nie znaczy, że rzeczywiście je posiadają. Z libertariańskiego punktu widzenia państwa nie mają zazwyczaj legitymacji do wielu terenów — takich, które nie były ani bezpośrednio zawłaszczone, ani nabyte za pieniądze z podatków. Państwa również nie mają żadnych praw do roszczeń wobec dóbr będących własnością jednostek — jeśli coś posiadam, jest to moje i nie może być równocześnie własnością państwa. Stąd libertarianie utrzymują, że strzegą praw własności indywidualnej oraz pilnują, by państwa nie zachowywały się tak, jakby miały jakiekolwiek prawo decydowania o tym, co jednostki mogą lub nie mogą robić ze swoją własnością.
Imigracja, legalna lub nielegalna, motywowana możliwościami zatrudnienia lub zasiłkami, jest przedmiotem szerokiej dyskusji w Stanach Zjednoczonych i w Europie. Narzucane przez rządy schematy integracyjne stanowią bolesną rzeczywistość. Rosnąca liczba imigrantów w Europie (oraz dzieci, które im się rodzą), z których część wyróżnia się pod względem kulturowym i nie okazuje woli integracji, doprowadziła do zarówno ekonomicznych, jak i społecznych problemów, a także do alarmującego wzrostu wskaźników przestępczości — obawy przed tym zjawiskiem są uzasadnione.
Libertariańska polityka imigracyjna, nakazująca władzom filtrowanie ludności napływającej do kraju, musiałaby być kompatybilna z prawem własności, odpowiadać na pytanie „kogo państwo powinno wpuścić” oraz przedstawić jasną argumentację, dlaczego państwo miałoby traktować napływową ludność inaczej niż krajową. Postulaty libertarian mające na celu ograniczenie imigracji do tej pory zbyt często stanowiły mieszankę osobistych preferencji z libertariańską teorią prawa własności.
Sugeruję „czysto” libertariańską teorię imigracji, opartą jedynie na prawach jednostki. Odróżniam trzy różne polityki imigracyjne, które kolejno omówię:
1) wolna imigracja, czyli bez kontroli granicznej;
2) imigracja na zaproszenie, czyli z kontrolą graniczną po to, by odrzucać nieproszonych,;
3) restrykcyjna imigracja, czyli z kontrolą i filtracją osób niepożądanych, oparta na wcześniej określonych kryteriach.
Stwierdzam, że indywidualnemu prawu własności najbardziej odpowiada teoria „wolnej imigracji”.
Całość artykułu dostępna jest w wersji PDF.