KRS: 0000174572
Powrót
Tłumaczenia

Murphy: Na Wenus też potrzeba austriaków

80
Robert Murphy
Przeczytanie zajmie 9 min
Pobierz w wersji
PDF

Autor: Robert P. Murphy
Źródło: mises.org
Tłumaczenie:
Tadeusz Andrzej Kadłubowski
Wersja PDF

projekt VenusW trakcie mojej wyprawy na Haiti wdałem się z pozostałymi wolontariuszami w dyskusję o kryzysie ekonomicznym. Szło mi całkiem nieźle — wszyscy zgadzaliśmy się, że bogaci bankierzy inwestycyjni nie zasługują na pomoc z kieszeni podatnika. Niestety, moje nadzieje rozpłynęły się, gdy jeden z bardziej elokwentnych uczestników nagle stwierdził, że problemem jest kapitalizm i jedynie „gospodarka oparta na zasobach” mogłaby wybawić nasz świat od rzadkości.

Ten pomysł ma najwyraźniej coraz więcej zwolenników, vide popularność „Projektu Venus”, którego wspaniały opis przysłał mi jeden z czytelników. Ludzie zaangażowani w ów projekt wprawdzie robią wszystko, co w ich mocy, by wyeliminować niesprawiedliwość na świecie, ale niestety zupełnie nie znają się na ekonomii. W poniższym artykule przedstawię niektóre poważniejsze luki w ich planie.

Według strony internetowej tegoż projektu:

Projekt Venus to organizacja, która opracowała możliwy do zrealizowania plan wdrożenia społecznych zmian, mających na celu wprowadzenie w pełni pokojowej  cywilizacji opartej na zrównoważonym rozwoju. Opracowaliśmy alternatywę, według której dążymy do tego, by prawa człowieka stały się w końcu sposobem życia, a nie tylko papierowymi proklamacjami.

Działalność prowadzimy w dziewięciohektarowym Centrum Badawczym w Venus na Florydzie.

Gospodarka oparta na zasobach

W niniejszym artykule najbardziej będzie nas interesował dział strony poświęcony „gospodarce opartej na zasobach”:

Pojęcie „gospodarki opartej na zasobach” zostało wymyślone i opracowane przez Jacque'a Fresco. W takim systemie wszystkie dobra i usługi są dostępne bez pieniędzy, kredytów, barteru, ani żadnej innej formy długu lub poddaństwa. Wszystkie zasoby stanowią wspólne dziedzictwo wszystkich mieszkańców, a nie tylko grupki wybrańców. System ten zakłada, że Ziemia obfituje we wszelkie zasoby, zaś nasza metoda racjonowania ich przez wykorzystanie pieniędzy jest co najmniej niepotrzebna, jeśli nie szkodliwa.

W dalszej części artykułu będę raczej krytykował „gospodarkę opartą na zasobach" (GONZ), zacznę więc od uwagi pozytywnej: nie sądzę, by twórcy tej teorii mylili się co do wizji możliwego życia na Ziemi. Ich strona internetowa jest pełna pięknych projektów kolonii morskich i technologii niezanieczyszczających środowiska. Zgadzam się, że nasz świat bez trudu mógłby tak wyglądać za kilkadziesiąt lat.

Błędem tych idealistów jest obwinianie kapitalizmu i pieniędzy jako takich za kłopoty naszego świata. W rzeczywistości to respektowanie wzajemnych praw własności — co oznacza nie tylko brak drobnej przestępczości, ale też podatków, poboru do wojska, delegalizacji narkotyków — pozwoliłoby ludzkości osiągnąć fantastyczne bogactwo materialne. (W tym artykule przedstawiam niektóre potencjalne korzyści).

W prawdziwie wolnym świecie, w którym miliardy ludzi żyją, nie znając kradzieży — a co dopiero ludobójstwa — produktywność pracy i odpowiadający jej standard życia mogłyby być tak wysokie, że z obecnego punktu widzenia wydawałoby się, że ludzie pokonali rzadkość.

Oczywiście, technicznie nie będzie to prawdą tak długo, jak prawa fizyki pozostaną niezmienione, a ludzkie umysły nadal będą tworzyły nowe potrzeby. Wyobraźmy sobie kogoś, kto w naszym rzeczywistym świecie jest zabrany z ulic Kalkuty, by zostać adoptowanym przez rodzinę z klasy średniej żyjącą na amerykańskich przedmieściach.

Taka osoba wchodząc do supermarketu doświadczy działania klimatyzacji, która przynosi ulgę od upału. Może skorzystać z łazienki, kiedy tylko zechce. Może napić się wody z dystrybutora, a potem może chodzić po sklepie, jedząc wyśmienite darmowe próbki różnych produktów. W końcu, jego rodzice adopcyjni mogą wyjść ze sklepu, niczego nie kupując. Oszołomiony wszystkimi „bezpłatnymi” dobrami i usługami, którymi właśnie się cieszył, niedawny żebrak z Kalkuty mógłby uznać, że Ameryka jest krajem obfitości, a Indie są krajem niedostatku.

Jestem zdania, że w prawdziwie wolnym świecie, w którym wszyscy wzajemnie szanowalibyśmy prawa własności, skok poziomu życia byłby analogiczny do tego, którego doświadczyłby hipotetyczny żebrak z Kalkuty przeniesiony na przedmieścia Maine. W takim fantastycznym świecie przeprowadzenie „darmowej” operacji na otwartym sercu może być równie tanie, jak podarowanie komuś gumy do żucia obecnie.

Jeżeli taki świat rzeczywiście jest technologicznie możliwy, powinniśmy potraktować socjalistycznych marzycieli z pobłażliwością. Ich błędem nie jest wizja przyszłości, ale plan jej osiągnięcia.

Czy druga wojna światowa pokonała rzadkość dóbr?

Strona internetowa projektu Venus przedstawia dziwną perspektywę historyczną tych zasad:

„Gospodarka oparta na zasobach” może wykorzystywać istniejące zasoby ziemi i morza, wyposażenie kapitałowe, zakłady przemysłowe itp., aby poprawić poziom życia ogółu. W gospodarce opartej na zasobach, a nie na pieniądzu, moglibyśmy bez trudu produkować wszystkie potrzebne do życia towary i zapewnić wszystkim wysoką stopę życiową.

Rozważmy następujący przykład: na początku drugiej wojny światowej Stany Zjednoczone miały zaledwie ok. 600 nowoczesnych myśliwców. Szybko przezwyciężyliśmy ten niedobór produkując przeszło 90 000 samolotów rocznie. Na początku drugiej wojny światowej powstało pytanie: czy mamy wystarczające fundusze, których potrzeba do produkcji uzbrojenia? Odpowiedź brzmiała: nie mamy wystarczająco dużo pieniędzy ani złota; mamy za to pod dostatkiem zasobów. To dostępność zasobów pozwoliła Stanom Zjednoczonym osiągnąć wysoki poziom produkcji i efektywności, jaki był potrzebny do wygrania wojny. Niestety, kwestia oparcia gospodarki na zasobach jest rozważana tylko podczas wojny.

Zastanówmy się, co autor miał na myśli, pisząc, że Stany Zjednoczone na początku drugiej wojny światowej „nie miały wystarczająco dużo pieniędzy”, aby zapłacić za prowadzenie wojny. Przypuszczalnie znaczy to, że amerykańskie społeczeństwo nigdy nie zgodziłoby się na bezpośrednie opodatkowanie (i zadłużanie rządu), które było potrzebne, by Wuj Sam przekonał właścicieli zasobów do dobrowolnego przekazania ich rządowi.

Co więc zrobił rząd federalny, by przezwyciężyć ten „brak pieniędzy”? Po prostu zmusił amerykańskich obywateli, by ograniczyli konsumpcję, aby uwolnione w ten sposób zasoby skierować na potrzeby produkcji wojennej. W szczególności Bank Rezerwy Federalnej stworzył pieniądze z niczego, po czym pożyczył je rządowi. Poniższy wykres ilustruje ten gwałtowny wzrost bazy monetarnej.

Wykres 1: Baza monetarna Stanów Zjednoczonych
(miliardy dolarów, źródło: St. Louis FED)

Równocześnie, rząd groził fizyczną przemocą każdemu, kto by się ośmielił podnieść ceny powyżej dozwolonego poziomu. W rezultacie w trakcie wojny gwałtownie spadł udział produkcji dóbr na potrzeby sektora prywatnego.

Wykres 2:Udział sektora prywatnego i rządowego w produkcie krajowym brutto
(miliardy dolarów według wartości z roku 2000, źródło: BEA)

Zanim skończymy omawiać ten temat, chcę zwrócić uwagę na to, że z powyższego wykresu wynika mylny wniosek, że całkowita produkcja wzrosła w czasie trwania wojny. Bob Higgs pokazał, że jest to artefakt statystyczny, za którym stoją wielkie wydatki rządu i kontrola cen. Mówiąc prościej, Fed i system bankowy zasypali gospodarkę nowymi pieniędzmi, co zwiększyło „licznik”. Jednocześnie rząd zdelegalizował podnoszenie cen przez sprzedawców, co zablokowało wzrost „mianownika”. W efekcie na wykresie realnego PKB widzimy jego gwałtowny wzrost w trakcie wojny, jednak liczby te nic nie znaczą.

Wbrew temu, co głosi strona internetowa Projektu Venus na temat GONZ, druga wojna światowa nie pokazała pełni ludzkich zdolności produkcyjnych. Wręcz przeciwnie, pokazała jak stosunki międzyludzkie mogą być pełne ogromnego marnotrawstwa , gdy prawa własności są systematycznie łamane.

Zignorowana lekcja debaty o kalkulacji ekonomicznej

Nasi autorzy wprawdzie nie tłumaczą, skąd miałaby się wziąć nowo odkryta obfitość, piszą za to:

Znaczna część marnotrawstwa zostanie wyeliminowana, gdy nie będziemy potrzebowali zawodów opartych na systemie pieniężnym, takich jak: prawnik, bankier, agent ubezpieczeniowy, specjalista od marketingu i reklamy, sprzedawca, makler.

To stanowisko pokazuje, że autorzy nigdy nie słyszeli o debacie na temat kalkulacji ekonomicznej w socjalizmie i że nie znają wniosków z niej wypływających.

Ludwig von Mises pokazał, że ceny nie mogą być dowolne, a straty ponoszone przez firmę mają konkretne znaczenie. To, że firma traci pieniądze, znaczy, że klienci nie chcą płacić za wykonany produkt (lub usługę) tyle, ile firma musiała przeznaczyć nakładów na produkcję. W pewnym sensie oznacza to, że  firma, ponosząc straty finansowe, zużywa wartościowe zasoby na produkcję, która z punktu widzenia społeczeństwa jest mniej wartościowa.

Mises wskazał podstawowy problem socjalizmu. Jeżeli państwo jest właścicielem wszystkich zasobów, nie mogą istnieć ceny rynkowe traktorów, kilowatogodzin, baryłek ropy i wszystkich innych rzeczy potrzebnych do produkcji. Centralni planiści, patrząc na różne przedsiębiorstwa produkcyjne w dowolnym momencie, nie będą w stanie znaleźć wspólnego mianownika, do którego mogliby sprowadzić wszystkie kombinacje nakładów, jakie są zaangażowane w każde z przedsięwzięć. Planiści nie będą wiedzieli, czy konkretna fabryka samochodów „ma sens”, ponieważ będą widzieli tylko ogromny strumień danych opisujących zasoby wykorzystywane przez fabrykę i ilość gotowych samochodów ją opuszczających. Takie gołe fakty nie powiedzą planistom, czy zasoby zużywane w fabryce są wykorzystywane efektywnie.

Wracając do powyższego cytatu, autorzy teorii GONZ nie uświadamiają sobie, że ich świat również będzie potrzebował bankierów, agentów ubezpieczeniowych i specjalistów od reklamy. Ludzie nadal będę musieli — indywidualnie lub poprzez grupę reprezentantów, decydować o tym, ile zasobów zaoszczędzić i ile zainwestować w różne przedsięwzięcia. Musieliby również zadecydować, co zrobić w wypadku nagłej śmierci kluczowych pracowników (na przykład z powodu zawału serca), co mogłoby pokrzyżować plany produkcyjne. Ponadto, nawet w utopii GONZ miałyby miejsce pewne wynalazki. Obywatele musieliby być informowani o nowych opcjach, aby decyzje o produkcji mogły zostać dostosowane do nowych oczekiwań społeczeństwa. Zatem nawet w GONZ potrzebni byliby bankierzy, specjaliści od reklamy itp.

Konkurencja jako proces poznawczy

Autorzy ignorują jedną z kluczowych myśli Friedricha Hayeka, gdy twierdzą:

Znaczną ilość energii można też zaoszczędzić poprzez eliminację mnogości konkurujących ze sobą produktów, takich jak narzędzia, sztućce, garnki, patelnie i odkurzacze. Możliwość wyboru jest dobra, jednak do zaspokojenia potrzeb całego społeczeństwa zamiast setek różnych, podobnych produktów wytwarzanych w setkach zakładów wraz z personelem i całą wymaganą papierkową robotą, wystarczy tylko kilka o najwyższej jakości. Jedyne czego nam brakuje do rozwiązania tych problemów, to inteligencja i kreatywność nas i naszych wybranych przywódców.

 

Hayek pokazał kilkadziesiąt lat temu, że w gruncie rzeczy nie można określić, które produkty są „najwyższej jakości”, ani jak je wytwarzać w najbardziej opłacalny sposób. Nasze społeczeństwo obecnie cieszy się wysokiej jakości narzędziami, sztućcami, garnkami itp. właśnie dlatego, że przedsiębiorcy nieustannie rywalizują ze sobą, próbując wzajemnie „skraść” sobie klientów, poprzez oferowanie lepszych produktów po niższych cenach.

Podsumowanie

W obecnym świecie jest niewątpliwie dużo niesprawiedliwości. Wojny, ludobójstwa i enklawy niewyobrażalnej biedy mogłyby zostać szybko wyeliminowane, gdyby wprowadzono odpowiednie instytucje społeczne.

Zwolennicy „gospodarki opartej na zasobach” słusznie są przerażeni stanem współczesnego świata. Niestety nie studiowali ekonomii austriackiej, więc postawili błędną diagnozę problemu.

Zniesienie pieniądza nie rozwiąże problemów tego świata, ponieważ pieniądz jest podstawowym narzędziem kalkulacji ekonomicznej. Metodą na podniesienie materialnego poziomu życia na całym świecie jest szerzenie powszechnego poszanowania praw własności.

Kategorie
Rachunek zysków i strat Teksty Teoria ekonomii Tłumaczenia

Czytaj również

matthews-protekcjonizm-nie-zapewnia-bezpieczenstwa-zywnosciowego-tylko-je-ogranicza

Handel zagraniczny

Matthews: Protekcjonizm nie zapewnia „bezpieczeństwa żywnościowego”, tylko je ogranicza

Oczekiwanie, że protekcjonizm zapewni bezpieczeństwo żywnościowe nie ma racji bytu.

Nyoja_O-„dekolonizacji”-praw-własności

Społeczeństwo

Nyoja: O „dekolonizacji” praw własności

Twierdzi się, że zasady wolności jednostki i własności prywatnej są po prostu kwestią pewnych preferencji kulturowych...

Allman_Ego kontra maszyna

Innowacje

Allman: Ego kontra maszyna

Dlaczego niektórzy ludzie tak nerwowo reagują na nowe modele sztucznej inteligencji?

Gordon_Grozne_konsekwencje_niemieckiej_szkoly_historycznej

Historia myśli ekonomicznej

Gordon: Groźne konsekwencje niemieckiej szkoły historycznej

Według Misesa niemiecka szkoła historyczna dążyła do ograniczenia międzynarodowego wolnego handlu.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 80
Szymon

Czyta się z ogromną przyjemnością, świetny artykuł, dzięki :-)

Odpowiedz

Piotr

Niestety komuniści maja immunitet na logiczną argumentacje.

Odpowiedz

mantrid

przerażające jest to, że w dzisiejszym świecie ludzie w kółko wymyślają komunizm.

Odpowiedz

Zygmunt Zawadzki

"The curious task of economics is to demonstrate to men how little they really know about what they imagine they can design." - jak to Hayek napisał:)

Odpowiedz

Adam Sawicki

Nie wiem czy mogę was prosić o przetłumaczenie tego artykułu http://mises.org/daily/3791
Z góry dzięki

Odpowiedz

MB

ad Adam Sawicki
Zobaczymy, co da się zrobić :)

Odpowiedz

Daniel

nie ma to jak zwalczać neokomunizm wenusjanizmem. ci ludzie pasowaliby jak ulał do socjalistycznych fantastów początku XIX wieku w typie Fouriera czy Saint-Simona. to samo metodyczne szaleństwo i kompletne oderwanie od rzeczywistości, które potem przemianowali na socjalizm "naukowy" Marks z Engelsem.

Odpowiedz

Maciej J. Bańkowski

@Daniel, dokładnie to samo pomyślałem.

Przerażające jest jednak jak dużo pozytywnych komentarzy i plusów ma to video o projekcie Venus.

Ludzie jako ogół są niestety tak naiwni, że wystarczy poopowiadać im bajki o pokoju na świecie i dobrobycie bez pieniędzy, żeby poparli nawet największą głupotę.

Dzisiaj wolnorynkowi Austriacy dopiero co zaczęli wygrywać walkę z socjalizującymi Keynesistami, a już na horyzoncie widać nowe odłamy i odnogi komunizmu.

Komunizm i socjalizm są jak Hydra, a wszystko przez ludzką ignorancję :/

Odpowiedz

Piotr

Link do artykułu i dyskusji z anarchistami o m.in. kapitalizmie, projekcie Wenus: http://www.anarchista.org/anarchokapitalizm

Odpowiedz

F.C.

"Ludzie nadal będę musieli — indywidualnie lub poprzez grupę reprezentantów, decydować o tym, ile zasobów zaoszczędzić i ile zainwestować w różne przedsięwzięcia."
To zdanie mnie załamało. Kompletny brak wiedzy o tym, co proponuje opisywany projekt. Rozumiem że kapitalista może nie być w stanie sobie wyobrazić sobie świata bez pieniędzy. To tak, jakby kazać komuś zamkniętemu przez całe życie w zamkniętym pudełku wyobrazić sobie świat zewnętrzny. Ale żeby wykazywać się taką ignorancją co do czegoś, co stanowi nieuchronną przyszłość ludzkości (celem technologii jest uwolnienie człowieka od przymusu pracy) to nawet jak na standardy wyznawców Misesa po prostu wstyd. Szkoda że autor jest anglojęzyczny, ponieważ chętnie podyskutowałbym z nim na temat tej i pozostałych bzdur oraz przeinaczeń zamieszczonych w tym artykule.

Myślę że zwolennicy gospodarki opartej na zasobach znają dobrze zasady austriackiego "wolnościowego" kapitalizmu i to do czego on prowadzi - i właśnie dlatego dostrzegają potrzebę zrezygnowania z archaizmu, jakim jest pieniądz. Mimo pozorów, każdy system istniejący w ciągu ostatniego wieku był systemem monetarnym - "komunizm" w wydaniu ZSRR itp. również. Ale oczywiście wszystko co jest poza systemem austriackim jest socjalizmem/komunizmem. I kto tu czyni głupotę?

Odpowiedz

Anna

Wszystkim dziwiącym się założeniom Projektu Venus (od miasta Venus na Florydzie) czytelnikom powyższego artykułu proponuję osobiste zapoznanie się z tematem i jego zgłębienie, zamiast ustanawiania opinii bazujących na błędnej interpretacji jednego ekonomisty i niedoskonałym tłumaczeniu.

Odpowiedz

DJ

Oj, widze, ze przybyli w końcu obrońcy projektu Wenus. Szkoda tylko, ze oprócz obrażenia czytelników mises.pl nie potrafią podać żadnych argumentów (oprócz wyzwisk) przeciwko temu co wyłożył autor tekstu.

Odpowiedz

Balcerek

@F.C
"To zdanie mnie załamało. Kompletny brak wiedzy o tym, co proponuje opisywany projekt"

a czy możesz sprostować, w jaki sposób będzie się odbywać alokacja zasobów pomiędzy konsumpcje a oszczędności?

@Anna,FC
po to są właśnie komentarze abyście mogli naprostować te elementy które są według was nieprawdziwe.

Odpowiedz

Naprzód

Zanim skończymy omawiać ten temat, chcę zwrócić uwagę na to, że z powyższego wykresu wynika mylny wniosek, że całkowita produkcja wzrosła w czasie trwania wojny. Bob Higgs pokazał, że jest to artefakt statystyczny, za którym stoją wielkie wydatki rządu i kontrola cen. Mówiąc prościej, Fed i system bankowy zasypali gospodarkę nowymi pieniędzmi, co zwiększyło „licznik”. Jednocześnie rząd zdelegalizował podnoszenie cen przez sprzedawców, co zablokowało wzrost „mianownika”. W efekcie na wykresie realnego PKB widzimy jego gwałtowny wzrost w trakcie wojny, jednak liczby te nic nie znaczą.
-----------------------------------------------
Liczby nic nie znaczą? A dlaczego? Bo nie pasują do austriackiej teorii? Rozsądne zwiększanie ilości pieniądza przy jednoczesnej kontroli cen to przepis na stopniowy wzrost dobrobytu. Na wykresie niebieski pasek, w którym roku jest dłuższy? W 1939 czy w 1949?

Odpowiedz

wcale (TZM)

Witam
Dziękuję za napisanie artykułu. Nie piszę jako przedstawiciel TZM ale jako członek TZM.
Autor wytknął tutaj pewne poważne błędy. Oczywiście na stronie jest pełne wyjaśnienie (ocicjalny Polski chapter: www.tzmpolska.org), lecz prawdopodobnie, odpowiedzi są chyba za bardzo zagłębione i nie każdy je zauważy.
Postaramy się jakoś lepiej poukładać treści aby było łatwiej uzyskać do nich dostęp.
Zachęcam także aby samemu zerknąć na stronę i zapoznać się z tematami. W razie wątpliwości lub pytań chętnie udzielimy odpowiedzi na forum.
Wszyscy żyjemy na Ziemi razem i naszym celem jest aby każdy miał możliwość godnego życia i poświęceniu czasu na to co chce, a nie na tym co zrobić, żeby zarobić ale się nie narobić.

Odpowiedz

Adam

Jezu. Kolejny system oparty na błędnych założeniach mający na celu zbudowanie Idealnego Świata im. Johna Lennona Gdzie Wszyscy Ludzie Będą Żyli W Pokoju I Dostatku. Wybaczcie sarkazm, ale po prostu *czuję* jak to się skończy w momencie zderzenia z rzeczywistością. Niemniej, dopóki będzie to prywatna, dobrowolnie finansowana (w taki czy inny sposób) inicjatywa, to, uch, życzę powodzenia.

Odpowiedz

Balcerek

@Naprzód
"Rozsądne zwiększanie ilości pieniądza przy jednoczesnej kontroli cen to przepis na stopniowy wzrost dobrobytu"

A jaką masz gwarancję że w takich warunkach będzie rosła produkcja dóbr pożądanych przez społeczeństwo a nie takich których potrzebuje tylko rząd, np. zbrojenia. Wytwarzanie produktów/usług nikomu nie potrzebnych z wyjątkiem rządu nie powoduje wzrostu dobrobytu.

"Na wykresie niebieski pasek, w którym roku jest dłuższy"

Przecież ten niebieski pasek mocno wzrósł wtedy gdy rząd ograniczył swoje wydatki. A więc przestał produkować dobra nikomu niepotrzebne.

Odpowiedz

Ziętek :)

Pomyliły wam się pojęcia komunizmu z RBE większość zna tylko 2 systemy ekonomiczne i żyje w błędnym przekonaniu że system w jakim żyją jest najlepszy.
Moją odp na zarzuty przedstawione w artykule niech będzie system stworzony przez jezuitów w Ameryce Południowej czysty komunizm i co z tego brak wojen głodu przestępstw tylko na innej karmie stworzony bez wyuczonego prawa własności i systemu wartości.
Zastanówcie się mamy kataklizm 99% populacji świata umiera myślicie że pozostał 1% nadal będzie się zabijał dla władzy,pieniędzy nie ma wyboru musi współpracować inaczej wyginie. Jestem ciekawy dlaczego autor nie poruszył najważniejszego aspektu mianowicie ubóstwa wbudowanego w system. Skoro obalać całe RBE to główne założenia a nie co ktoś powiedział w jaki sposób próbuje przedstawić swoje poglądy.

Odpowiedz

Balcerek

@Ziętek
jak na razie zwolennicy PW, zarzucają ogólnikowo że ktoś czegoś nie doczytał, nie rozumie itp. sami niczego nie chcecie prostować. proponuje zacząć od odpowiedzi na pytanie zadane w komentarzu 13.

Odpowiedz

Rafał Rudowski

@ Ziętek
"Skoro obalać całe RBE to główne założenia a nie co ktoś powiedział w jaki sposób próbuje przedstawić swoje poglądy."

Tylko jakie są te główne założenia? Na przykład, czy autorzy projektu chcą najpierw wyeliminować rzadkość zasobów, a dopiero później pozbyć się pieniędzy, czy też chcą wyeliminować pieniądze od razu? Jeśli od razu to co zrobią w okresie, gdy pełna obfitość zasobów nie zostanie jeszcze osiągnięta. Sami przecież piszą:
"Money is only important in a society when certain resources for survival must be rationed and the people accept money as an exchange medium for the scarce resources".
Z tego wynika, że dopóki mamy rzadkość pieniądze są potrzebne. A zatem muszą funkcjonować również w Projekcie Wenus. Chyba, że rzadkość zasobów można wyeliminować natychmiast. Ale w takim razie po co ciągłe podkreślanie takich zalet gospodarki opartej na zasobach jak: "conserves energy", "reduces waste". Po co oszczędzanie energii i redukcja marnotrawstwa? Albo po co coś takiego jak "eliminating the duplication of competitive products". Skoro mamy nieograniczoną ilość zasobów, to dlaczego nie mamy mieć konkurencyjnych produktów. Co to szkodzi?

Odpowiedz

Dominik Jaskulski

Ciekawa sprawa. Zeitgeist jak i Austriacy krytykują obecny system finansowy używając podobnych argumentów* przeciwko FED i fiat money, a wnioski zupełnie się rozjeżdżają.

*Nie twierdzę, że wszystkie argumenty są identyczne - tylko, że wiele z nich jest podobnych :-)

Dobrze, że wśród TZM-mowców są osoby jak "wcale (TZM)" - bo forumowym krzyczeniem i obrażaniem nikt jeszcze nikogo nie przekonał.

Odpowiedz

Stanisław Kwiatkowski

Nie chciałbym nikogo obrazić, ale czy nie ma w TZM kogoś studiującego ekonomię?

Żeby mógł odpowiedzieć na pytanie Balcerka:

Jak alokować pomiędzy konsumpcję i oszczędności, jeżeli nie ma pieniądza.

Albo na moje: W jaki sposób przetłumaczyć subiektywne preferencje ludzi co do produkcji danych dóbr, na alokację konkretnych zasobów w poszczególne procesy produkcji?

Odpowiedz

MB

ad 18
W jezuickich redukcjach istniała także własność prywatna. Przyzwyczajenie Indian do jej istnienia było jednym z celów redukcji. Redukcje produkowały także 'na rynek', ot sprzedawali np. własne instrumenty. Jak to byłoby możliwe bez pojęcia praw własności? :)
Polecam w tym temacie krótki, lecz treściwy artykuł Marty Kwaśnickiej, <em>Radość tropików</em>, "Christianitas", 44/2010, s. 276-290.

Odpowiedz

Rafał Rudowski

Ad 22
Nie chcę odpowiadać za TZM, ale pewnie powiedzieliby, że oszczędności nie będą potrzebne, bo nie będzie niepewności, a subiektywne preferencje nie będą występować, gdyż preferencje będzie się kształtować przez edukację i odpowiednią kulturę społeczną.

Odpowiedz

fifi

W komentarzach niewygodnie się dyskutuje, jeżeli ktoś oczekuje w miarę wyczerpujących odpowiedzi to zapraszam na forum tzm polska.

Jeżeli komuś się nie chce to odpiszę krótko:
Niedostatek w obecnym systemie jest generowany sztucznie. Oczywiście nie mamy nieograniczonej ilości zasobów, ponieważ dysponujemy (póki co) tylko jedną planetą - dlatego w gospodarce opartej na zasobach (RBE) tak ważne jest zindeksowanie wszystkich ziemskich zasobów.
Wszystkie procesy gospodarcze w RBE będą maksymalnie zautomatyzowane - tyczy się to też śledzenia zapotrzebowania i dystrybucji towarów. Najważniejszą rolę w tym modelu gospodarczym odgrywa nauka - decyzje będą podejmowane za pomocą metody naukowej, bez udziału ludzkich opinii w postaci widzimisię polityków czy ekonomistów.

Tak nawiasem mówiąc, na wszystkie pytania które zadajecie zostały już kiedyś udzielone odpowiedzi - jeżeli nie w FAQ na thevenusproject.com to na międzynarodowej stronie ruchu.
Sam artykuł jest oparty na niewystarczającym zrozumieniu naszej idei i jest krzywdzący dla tzm, tak więc nie dziwie się że pojawiają się negatywne emocje... Świadczyć mogą o tym również komentarze (379!) na oficjalnym blogu Misesa: http://blog.mises.org/13725/venus-needs-some-austrians/

Odpowiedz

proletarius

-alokacja zasobów między konsumpcję a oszczędności

Konsumpcja (przynajmniej jeśli chodzi o żywność i artykuły pierwszej potrzeby) oparta byłaby o przydomową produkcję w postaci szklarń i upraw hydroponicznych. Nic nie szkodzi na przeszkodzie aby znalazła się również zautomatyzowana przędzalnia do produkcji odzieży.

Odgórna dystrybucja podstawowych artykułów nie byłaby na tyle dostosowana do tak indywidualnych spraw jak np. metabolizm każdego z nas (ludzi). Jeśli jednak ludzie nie będą nadzy i głodni, to myślę, że reszta pozostaje sprawą dyskusyjną.

Odpowiedz

Balcerek

czyli ludzie sami będą produkować dla siebie jedzenie? a jak ktoś nie ma czasu na to? bo np. pracuje jako lekarz cały dzień? to jak zdobędzie jedzenie? nie ma pieniędzy nie ma za co kupić żarcia.

Odpowiedz

Balcerek

poza tym konsumpcja to nie tylko jedzenie. to wszystkie rzeczy których używamy na co dzień. samochody, komputery, meble itp. je również będziemy sami wytwarzać w przydomowym garażu?

Odpowiedz

Rafał Rudowski

Ludzie muszą mieć jakieś Niebo. Jak nie w zaświatach, to na ziemi. Polemizowanie z przekonaniami religijnymi nie ma specjalnie sensu.

Odpowiedz

Kichał

Trudne też jest dyskutowanie z kimś, kto wyrabia sobie opinię na podstawie jednego artykułu słabo słabo zorientowanego na temat PV autora. Projekt Venus to bardzo rozbudowane zagadnienie i nie ma sensu opowiadać o całości systemu w samych komentarzach, bo pytania zaczynają stopniowo się mnożyć. Zachęcam do zapoznania się z Projektem np. tutaj: www.thevenusproject.com. Możliwe, że większość odpowiedzi na wyż.wym. pytania znajdziecie na forum Ruchu Zeitgeist:
http://tzmpolska.org/forum/10-projekt-venus/12311-artyku-o-vp.html

Odpowiedz

Paweł

Zajrzałem na stronę PV i chciałbym zwrócić uwagę na tylko jeden element projektu, który całkowicie go dyskwalifikuje:

Przedmiotowe potraktowanie człowieka.

Sprawa jest zaciemniana, ale wszystko sprowadza się do systemu wszechobecnych czujników i jakiegoś superkomputera, który będzie podejmował "optymalne" decyzje dotyczące np. produkcji i zatrudnienia. Tak się składa, że m.in. zajmowałem się metodami podejmowania decyzji i optymalizacją i śmieszy mnie, kiedy ktoś pisze, że "decyzje będą podejmowane za pomocą metody naukowej". Której? I kto zdecyduje, jaką metodę wybrać? Kto będzie określał kryteria optymalności rozwiązania? itd. itp.

Jak dla mnie: jest to przerażający pomysł, którego realizacja stworzyłaby piekło na ziemi. Jestem przerażony (!!!), że w ogóle istnieją takie projekty i ktokolwiek je bierze na poważnie.

Odpowiedz

Balcerek

@Paweł
bo to są futuryści. na każde pytanie jakie im zadasz dostajesz odpowiedź że o wszystkim zadecyduje metoda naukowa, którą opracują w szczegółach inżynierowie. kupa śmiechu.

Odpowiedz

Ziętek :)

Propo wcześniejszego posta http://wolnemedia.net/historia/wszystko-bylo-wspolne-%E2%80%93-jezuickie-redukcje-paragwajskie/

Odpowiedz

Paweł

@Ziętek:

Rzucę tylko dwa przypadkowe fragmenty z przytoczonego przez Pana tekstu:

"Jak podkreśla włoski historyk, Ludwik Antoni Muratori, „Jednym z najtrwalszych fundamentów pokoju i jedności panujących wśród Indian jest całkowity brak srebra i złota i wszelkiego innego pieniądza. Owe bożki chciwości są najzupełniej nieznane [11].” Podstawowymi środkami płatniczymi była yerba mate, a także tytoń, miód i kukurydza."

A co za różnica czy płaci się złotem czy herbatą?
Teraz np. płacimy papierkami. To chyba jeszcze lepiej?

"Mechanizm kształtowania cen uzależniał je od rzeczywistej wartości dóbr, a więc ilości pracy niezbędnej do ich wytworzenia."

Czyli za wykopanie rowu gołymi rękami w ciągu miesiąca należy się większa zapłata niż za wykopanie go w ciągu dniówki koparką. Takie podejście to świetny sposób na pozostanie na poziomie ludzi pierwotnych...

Ogólnie: myśleć, myśleć i jeszcze raz myśleć!

Odpowiedz

fifi

Paweł - chyba coś Ci się pomyliło. Przedmiotowe traktowanie człowieka? Nic lepiej nie troszczy się o człowieka tak jak wolny rynek, prawda? Heh, no może nie licząc "zasobów ludzkich" czyli innymi słowy niewolników harujących na dodatni bilans swojego Pana - kapitalisty. Nie licząc tego że wychwalany przez Was system (w każdej formie) doprowadza do ekstremalnego rozwarstwienia społecznego oraz jego następstw. Dwa miliardy ludzi na świecie żyje poniżej granicy ubóstwa, 1% ludzi posiada 40% bogactwa planety a zachodnie społeczeństwa stanowiące 20% populacji konsumują 80% ziemskich zasobów. Mam wymieniać dalej te dobrodziejstwa wolnego rynku? Tylko nie piszcie że powrócenie do standardu złota itp. i ograniczenie interwencjonizmu jest rozwiązaniem. Interwencjonizm w tym systemie jest jedyną rzeczą powstrzymującą pozbawiony sumienia mechanizm zysku od całkowitego rozgrabienia ziemskich zasobów i wykorzystywania ludzi bez ograniczeń tak jak to miało miejsce w XIX wieku. Choć i tak tylko odwleka nieuniknione... Standard złota? Szkoła austriacka? Już to kiedyś przerabialiśmy. Jakich zasad byście nie wymyślili, chciwość generowana przez mechanizm zysku, wbudowany w system monetarny, zawsze będzie prowadziła do znanych współcześnie patologii. A wspomniane patologie to dopiero początek, rozruchy w krajach typu Grecja to zwiastun czegoś co wykroczy daleko poza sferę ekonomii.
Dlatego RBE zostało zaprojektowane tak, aby nie wymuszać niczego na człowieku. Nie wymusza pracy, nie wymusza kradzieży, nie wymusza podległości hierarchii czy tradycji itp. itd. To jest prawdziwa wolność, której w systemie monetarnym nigdy nam nie było i nie będzie dane doświadczyć - bez względu na zgromadzoną ilość dóbr.

Widzę że przyczepiliście się też do metody naukowej, jeden z Was napisał że "mają ją opracować inżynierowie" a drugi że nie wie, która będzie stosowana. Czy nie powinniście więc tego sami sprawdzić? Materiałów na temat RBE jest dużo, jeżeli ktoś naprawdę chcę dowiedzieć się czegoś to się dowie i nie będzie powtarzał zadawanych już setki razy pytań. Tak naprawdę zasada funkcjonowania RBE jest bardzo prosta, lecz by ją zrozumieć, trzeba wyjść poza ramy narzucone nam przez rodziców, system edukacji, media i całą resztę nieformalnych "stróży" panującego porządku.

Mnie przerażają ludzie, którzy uważają że kapitalizm jest systemem "wiecznym" i nigdy nie zostanie czymś zastąpiony.

Odpowiedz

Paweł

@fifi:
Proszę Pana, nie wiedziałem, że jesteśmy na Ty.

Poświęcił Pan tyle czasu na wylewanie pomyj na wolny rynek, a nie był Pan w stanie nic napisać na temat tej "prostej metody". To chyba nie jest taka prosta? :)

Nie był Pan w stanie nawet odnieść się do mojej wypowiedzi. Czy o tym superkomputerze i czujnikach to jest nieprawda? :)

Nawet Pan nie wie, co Pan krytykuje i za czym się Pan tak naprawdę opowiada. Jeśli chce być Pan hodowany przez jakiś superkomputer, to proszę bardzo, ale ja za taką "wolność" dziękuję. Kosztowała ona parę ładnych milionów istnień ludzkich w XX w.

Odpowiedz

Paweł

@fifi:
Jeszcze jedna uwaga. Nie zrozumiał Pan w ogóle mojej wypowiedzi. Nie o to chodzi, że nie wiem, jaka metoda optymalizacji będzie stosowana. Jako specjalista z tej dziedziny mógłbym brać udział w jej opracowywaniu, ale pytam się: dlaczego JA lub KTOKOLWIEK INNY ma decydować za innych ludzi? Dlaczego tworzona z MOIM udziałem metoda miałaby optymalizować przydział zasobów pomijając zupełnie SUBIEKTYWNE oceny innych ludzi? Przecież każdy ma swoją własną DYNAMICZNĄ hierarchię potrzeb i skalę wartości (której tak naprawdę nie da się precyzyjnie opisać i którą poznaje się dopiero w działaniu na podstawie dokonywanych wyborów) i mnie nic do tego!

Odpowiedz

Rafał Rudowski

@fifi

Projekt Venus i koncepcję RBE znam z dwóch filmików na Youtube i oficjalnej strony internetowej, na której jest też FAQ, i jak na razie nie widzę powodu, by nie traktować tego jako twórczości science-fiction w rodzaju Star Treka. Na temat świata, w którym dzieje się akcja Star Treka, też jest dużo materiałów, które wyjaśniają, czasem bardzo szczegółowo, jak taki świat będzie funkcjonować, ale to są tylko fantazje.

Mam nadzieję, że udałoby Ci się odpowiedzieć na jedno pytanie, bez odsyłania mnie do niesprecyzowanych źródeł: co to są "ziemskie zasoby"? Piszesz "społeczeństwa stanowiące 20% populacji konsumują 80% ziemskich zasobów". Co to znaczy? Co te społeczeństwa właściwie konsumują?

Odpowiedz

Paweł

@fifi:
Przecież Pan oskarża wolny rynek o skutki prowadzenia polityki interwencjonistycznej i neomerkantylistycznej, która z wolnym rynkiem nie ma nic wspólnego. Wali Pan na odlew kosząc wszystko jak leci i nie zastanawiając się, co jest przyczyną opisywanych przez Pana zjawisk. Zupełnie jak Marks i Engels :)

Poza tym, muszę Pana zmartwić. Jeśli popatrzeć na rynek jak na system, to pieniądz na wolnym rynku jest nośnikiem informacji, a zysk i strata przedsiębiorcy to sygnał błędu. Wolny rynek jest rozproszonym systemem optymalizacji zasobów względem funkcji celu zadanej przez preferencje konsumentów i przy zadanych ograniczeniach wynikających z rzadkości dóbr. "Żądza zysku" na wolnym rynku (ale prawdziwie wolnym!) doprowadza do optymalnej alokacji dostępnych zasobów.

Jeśli wyeliminuje Pan pieniądz, to nie zmieni to natury ludzkiej, która woli mieć więcej niż mniej i pracować mniej niż więcej. Ludzie i tak będą obchodzić system, żeby spontanicznie stworzyć rynek. No chyba, że zniszczy Pan człowieka...

Odpowiedz

fifi

Po kolei...

"Poświęcił Pan tyle czasu na wylewanie pomyj na wolny rynek, a nie był Pan w stanie nic napisać na temat tej „prostej metody”. To chyba nie jest taka prosta? :)"

Ogólna metoda naukowa jest bardzo prosta i składa się z kilku etapów: obserwacji wstępnych, tworzenia hipotezy, wykonywania rzetelnych eksperymentów weryfikujących ją (bądź danych historycznych), przyjęcia jej lub odrzucenia na podstawie zebranych danych a następnie zapętlenia całego procesu. Stanowi to punkt wyjścia do bardziej kompleksowych metod.

"Nie był Pan w stanie nawet odnieść się do mojej wypowiedzi. Czy o tym superkomputerze i czujnikach to jest nieprawda? :)"

Komputery i czujniki będą odgrywały bardzo dużą rolę w proponowanym systemie, tak. Ale nie stanowią one podstawę dla jego funkcjonowania. Podstawą czystego RBE jest uznanie zasobów Ziemi za wspólne dziedzictwo wszystkich ludzi.

"Nawet Pan nie wie, co Pan krytykuje i za czym się Pan tak naprawdę opowiada. Jeśli chce być Pan hodowany przez jakiś superkomputer, to proszę bardzo, ale ja za taką „wolność” dziękuję. Kosztowała ona parę ładnych milionów istnień ludzkich w XX w."

Bardzo ciekawe, nie słyszałem żeby jeszcze jakiś reżim totalitarny korzystał z komputerów i czujników środowiskowych do podejmowania decyzji społecznych :) Komputery w przeciwieństwie do ludzi operują na faktach. Czy komputer/maszyna kiedykolwiek odpowiadała za skrzywdzenie człowieka? Nie, zawsze to był inny człowiek który używał danej maszyny jako narzędzia.

"Jeszcze jedna uwaga. Nie zrozumiał Pan w ogóle mojej wypowiedzi. Nie o to chodzi, że nie wiem, jaka metoda optymalizacji będzie stosowana. Jako specjalista z tej dziedziny mógłbym brać udział w jej opracowywaniu, ale pytam się: dlaczego JA lub KTOKOLWIEK INNY ma decydować za innych ludzi? Dlaczego tworzona z MOIM udziałem metoda miałaby optymalizować przydział zasobów pomijając zupełnie SUBIEKTYWNE oceny innych ludzi? Przecież każdy ma swoją własną DYNAMICZNĄ hierarchię potrzeb i skalę wartości (której tak naprawdę nie da się precyzyjnie opisać i którą poznaje się dopiero w działaniu na podstawie dokonywanych wyborów) i mnie nic do tego!"

Dlatego zasoby będą przydzielane według potrzeb, a nie według subiektywnych opinii kapitalistów/polityków czy nie wiadomo kogo jeszcze...

"Projekt Venus i koncepcję RBE znam z dwóch filmików na Youtube i oficjalnej strony internetowej, na której jest też FAQ, i jak na razie nie widzę powodu, by nie traktować tego jako twórczości science-fiction w rodzaju Star Treka. Na temat świata, w którym dzieje się akcja Star Treka, też jest dużo materiałów, które wyjaśniają, czasem bardzo szczegółowo, jak taki świat będzie funkcjonować, ale to są tylko fantazje."

Sam sobie odpowiedziałeś na pytanie w pierwszym zdaniu.

"Mam nadzieję, że udałoby Ci się odpowiedzieć na jedno pytanie, bez odsyłania mnie do niesprecyzowanych źródeł: co to są „ziemskie zasoby”?"

Zasoby to wszystkie elementy środowiska naturalnego, które człowiek może pozyskiwać.

"Piszesz „społeczeństwa stanowiące 20% populacji konsumują 80% ziemskich zasobów”. Co to znaczy? Co te społeczeństwa właściwie konsumują?"

70% energii, 75% metali, 85% drewna.

"Przecież Pan oskarża wolny rynek o skutki prowadzenia polityki interwencjonistycznej i neomerkantylistycznej, która z wolnym rynkiem nie ma nic wspólnego. Wali Pan na odlew kosząc wszystko jak leci i nie zastanawiając się, co jest przyczyną opisywanych przez Pana zjawisk. Zupełnie jak Marks i Engels :)"

Przyczyną jest system monetarny. Tak jak napisałem, obecna sytuacja jest kwestią ewolucji wolnego rynku.

"Poza tym, muszę Pana zmartwić. Jeśli popatrzeć na rynek jak na system, to pieniądz na wolnym rynku jest nośnikiem informacji, a zysk i strata przedsiębiorcy to sygnał błędu. Wolny rynek jest rozproszonym systemem optymalizacji zasobów względem funkcji celu zadanej przez preferencje konsumentów i przy zadanych ograniczeniach wynikających z rzadkości dóbr. „Żądza zysku” na wolnym rynku (ale prawdziwie wolnym!) doprowadza do optymalnej alokacji dostępnych zasobów."

Rzadkość dóbr, zasada trzymająca w kupie obecną ekonomie jest podtrzymywana sztucznie. Dostatek jest wrogiem zysku, dlatego w obecnym systemie jakikolwiek postęp technologiczny prowadzący do nadmiernego ograniczenia rzadkości będzie hamowany.

"Jeśli wyeliminuje Pan pieniądz, to nie zmieni to natury ludzkiej, która woli mieć więcej niż mniej i pracować mniej niż więcej. Ludzie i tak będą obchodzić system, żeby spontanicznie stworzyć rynek. No chyba, że zniszczy Pan człowieka…"

Nie ma czegoś takiego jak ludzka natura. Zachowania takie jak chciwość są wynikiem dorastania w środowisku niedostatku.

Cel tej dyskusji jest wątpliwy, skoro już dokonaliście osądu - bez zrozumienia idei gospodarki opartej na zasobach.

Odpowiedz

Rafał Rudowski

@ fifi

"Sam sobie odpowiedziałeś na pytanie w pierwszym zdaniu."

Nie odpowiadałem na żadne pytanie. Stwierdziłem tylko, że nie widzę tam nic, co by odróżniało cały projekt od twórczości science-fiction. Widzę tylko świat istniejący w wyobraźni i działający według wyobrażonych reguł.



Czyli np. energia produkowana przez elektrownię jest "zasobem ziemi"? Metal wydobyty przez kopalnię również? Ja bym to raczej traktował jako produkty. Zaczyna być dla mnie coraz bardziej jasne, że cały projekt zmierza do wielkiej nacjonalizacji. Jeśli ma być dokonany wielki spis zasobów, w oparciu o który ma być podjęty plan działania, a zasoby (jak rozumiem) są to produkty istniejących firm (głównie prywatnych), to naprawdę nie wiem, jak można to wdrożyć bez nacjonalizacji tych przedsiębiorstw.

Odpowiedz

Rafał Rudowski

@ fifi

W moim poście zabrakło cytatu. Powinno być:

"„Piszesz „społeczeństwa stanowiące 20% populacji konsumują 80% ziemskich zasobów”. Co to znaczy? Co te społeczeństwa właściwie konsumują?”

70% energii, 75% metali, 85% drewna."

Czyli np. energia produkowana przez elektrownię jest „zasobem ziemi”? Metal wydobyty przez kopalnię również? Ja bym to raczej traktował jako produkty. Zaczyna być dla mnie coraz bardziej jasne, że cały projekt zmierza do wielkiej nacjonalizacji. Jeśli ma być dokonany wielki spis zasobów, w oparciu o który ma być podjęty plan działania, a zasoby (jak rozumiem) są to produkty istniejących firm (głównie prywatnych), to naprawdę nie wiem, jak można to wdrożyć bez nacjonalizacji tych przedsiębiorstw.

Odpowiedz

Paweł

@fifi:
"Ogólna metoda naukowa jest bardzo prosta i składa się z kilku etapów: obserwacji wstępnych, tworzenia hipotezy, wykonywania rzetelnych eksperymentów weryfikujących ją (bądź danych historycznych), przyjęcia jej lub odrzucenia na podstawie zebranych danych a następnie zapętlenia całego procesu. Stanowi to punkt wyjścia do bardziej kompleksowych metod."

Jest to podejście indukcyjne. Dlaczego od razu odrzucacie podejście dedukcyjne? I dlaczego chcecie robić eksperymenty na ludziach?!

Poza tym zawsze jakaś grupa ekspertów musi podjąć decyzję np. na temat tworzenia hipotezy. A co wtedy, kiedy jakaś hipoteza "przypadkowo" nie przyjdzie im do głowy? :)

"Komputery i czujniki będą odgrywały bardzo dużą rolę w proponowanym systemie, tak. Ale nie stanowią one podstawę dla jego funkcjonowania. Podstawą czystego RBE jest uznanie zasobów Ziemi za wspólne dziedzictwo wszystkich ludzi."

Co oznacza "uznanie zasobów Ziemi za wspólne dziedzictwo wszystkich ludzi" dla codziennej praktyki? Tylko tyle, że "komputery i czujniki będą odgrywały bardzo dużą rolę w proponowanym systemie", uznając zasoby "Ziemi za wspólne dziedzictwo wszystkich ludzi". Co to zmienia? I tak będzie decydowała jakaś maszyna.

"Bardzo ciekawe, nie słyszałem żeby jeszcze jakiś reżim totalitarny korzystał z komputerów i czujników środowiskowych do podejmowania decyzji społecznych :) Komputery w przeciwieństwie do ludzi operują na faktach. Czy komputer/maszyna kiedykolwiek odpowiadała za skrzywdzenie człowieka? Nie, zawsze to był inny człowiek który używał danej maszyny jako narzędzia."

Po pierwsze, próbowano w Chile wprowadzić gospodarkę centralnie planowaną z jednym superkomputerem sterującym, ale im nie wyszło :)

Po drugie, maszyna będzie realizowała algorytm napisany przez ludzi, więc wszystko będzie możliwe.

"Dlatego zasoby będą przydzielane według potrzeb, a nie według subiektywnych opinii kapitalistów/polityków czy nie wiadomo kogo jeszcze…"

Pan naprawdę nie rozumie. Pisałem o tym, że potrzeby ludzkie są subiektywne, zmieniają się dynamicznie i można je poznać dopiero po fakcie dokonania wyboru przez człowieka. Pisałem właśnie o TYCH potrzebach, według których mają być rzekomo przydzielane zasoby, a nie o subiektywnych opiniach "kapitalistów/polityków".

"Przyczyną jest system monetarny. Tak jak napisałem, obecna sytuacja jest kwestią ewolucji wolnego rynku."

Ja też się zgadzam, że system monetarny mamy zły. Bo nie jest wolnorynkowy. Ale wolę nawet sobie nie wyobrażać, do czego może doprowadzić "ewolucja" proponowanego przez Państwa systemu.

"Rzadkość dóbr, zasada trzymająca w kupie obecną ekonomie jest podtrzymywana sztucznie. Dostatek jest wrogiem zysku, dlatego w obecnym systemie jakikolwiek postęp technologiczny prowadzący do nadmiernego ograniczenia rzadkości będzie hamowany."

Nie rozumie Pan, że skala rzadkości dóbr nic nie zmienia. Może moje potrzeby są tak wielkie, że chciałbym mieć prywatny statek kosmiczny. Co na to Pana system?

"Nie ma czegoś takiego jak ludzka natura."

Jeśli neguje Pan istnienie czegoś takiego, jak człowieczeństwo, to rzeczywiście "cel tej dyskusji jest wątpliwy" :)

Odpowiedz

Adam

"To jest prawdziwa wolność"
Było. Podobnie z prawdziwą sprawiedliwością, dystrybucją według potrzeb, obaleniem systemu monetarnego, zmianą natury ludzkiej, likwidacją wyzysku, kapitalistów i rozwarstwienia społecznego, centralnym planowaniem i kolektywizmem.

Nazywało się komunizm - przyszło, zabiło parędziesiąt milionów ludzi i padło.

Dzięki, ale nie.

Odpowiedz

piorasso

Spoko, wy kapitaliści zabiliście już więcej osób przez własne manipulacje fiskalne, przekręty, tortury i jawne morderstwa przez korporacje niż Stalin i Hitler razem wzięci.

Codziennie ginie 100 tysięcy ludzi z głodu, ponieważ wy kradniecie ciągle surowce i rozdzielacie je bardzo, a to bardzo nierównomiernie. Takie kontynenty jak Afryka są tak naprawdę bardzo bogate, niestety wy ludziom tam żyjącym wykradacie surowce dosłownie z "własnych ogródków". Koncerny najpierw kradną tam surowce przez własne manipulacje fiskalne, a następnie zatrudniają ludzi do ich wydobywania za pensję, która niestarcza tam ludziom nawet na wyżywienie...

Obecnie ponad 90% największych koncernów stosuje jawne tortury i niewolnictwo np. w Afryce i Azji. Zobacz chociażby co się dzieje w Demokratycznej Republice Kongo z ludźmi którzy wydobywają tam tantal, byś ty mógł sobie w tej chwili korzystać z komputera - ludzie pracują nam przeważnie aż do wyczerpania(które na ogół nadchodzi po paru latach), pracują tam także dzieci. Podobnie sprawy się mają w innych dziedzinach gospodarki... Przykładowo jak chodzi o produkcję tekstylną - to ponad 95% dóbr z nią związanych jest produkowana w warunkach dosłownie niewolniczych po 15 godz. dziennie, przy pensji która często bardzo ledwo starcza na wyżywienie.

...i nawet nie pisz, że ludzie tam mają wolność wyboru i sami podjęli taką pracę, oni po prostu nie mają lepszych perspektyw. Abstrahując nawet od tego, zobacz co się dzieje wokół - spójrz na tę nędzę i ubóstwo - tak, to jest właśnie wasza wina, jako że kradniecie surowce!

Odpowiedz

piotrt

“Codziennie ginie 100 tysięcy ludzi z głodu, ponieważ wy kradniecie ciągle surowce i rozdzielacie je bardzo, a to bardzo nierównomiernie.”

Ciekawe jak te 100 tysięcy ludzi by nie cierpiało z głodu, gdyby nikt do nich nie przeszedł i nie chciał wydobywać u nich surowców. Mylę się twierdząc, że wtedy tym większa byłaby nędzą w tych rejonach?

A jeśli przychodzi i przykłada pistolet do skroni, to to jest po prostu przestępstwo, nie żaden kapitalizm. Kapitalizm z definicji opiera się na dobrowolnych umowach.
Prędzej można sobie wyobrazić zeitgeistowca przystawiającego tenże pistolet w imieniu społeczeństwa światowego i mówi: “Drogi robotniku, musisz ciężko pracować aby zapewnić wszystkim ludziom dobrobyt, również samemu sobie. Jak to nie jesteś robotnikiem? Ależ jesteś, według ustaleń światowych naukowców jesteś do tej pracy najlepiej predysponowany z całej ludzkości. Ku chwale jedności społeczeństwa światowego!”

“…i nawet nie pisz, że ludzie tam mają wolność wyboru i sami podjęli taką pracę, oni po prostu nie mają lepszych perspektyw.”

Wolność wyboru nie odnosi się do swobodnego definiowania praw. To jest niezbity fakt, że w Polsce, Niemczech czy USA jest znacznie wyższa stopa życiowa niż w Demokratycznej Republice Konga. Nie byłoby tam jednak lepiej gdyby nie wydobywano tam owego tantalu, gdyby nie pracowano “niewolniczo” po 15 godzin dziennie.

Wolność wyboru oznacza wolność od przymusu ze strony innych ludzi, nie natury(boga?), która urządziła się na świecie tak a nie inaczej. Nie można być wolnym od opadów deszczu, to jest po prostu mylenie pojęć. Ty piszesz o ludziach zniewolonych nie przez te korporacje, lecz przez warunki. Ci ludzie wolą wybrać katorżniczą pracę (z naszego punktu widzenia) niż ich dotychczasowe źródła zarobku.
Na marginesie dodam to co powinno być oczywiste. To, że ci ludzie mogą być przemocą zmuszani do pracy jest osobną sprawą, jest po prostu przestępstwem. Mogłoby to mieć miejsce pod dowolnym systemem. Nie jest to winą kapitalizmu(nawet nie socjalizmu ani zeitgeistu...), jest winą słabości systemu sprawiedliwości, że przestępstwa mogą być na porządku dziennym a ludzie w ogóle nie mogą się przed tym bronić.
Wysoce naiwne jest, że socjaliści czy zeitgeistowcy zastąpiwszy kapitalistów nie popełnialiby przestępstw, nie działali by dla własnego zysku. W modelu przez nich przyjętym objawiałoby się to wysoką korupcją, czyli można by rzecz, nostalgią za kapitalizmem... Socjaliści i zeitgeistowcy nie zauważają, że chcą lepszego świata lecz w oparciu na innej naturze ludzkiej. Zakładają, że możliwe jest wyeliminowanie chęci zysku.

Wenusjanie zdają się w ogóle nie zauważać, że ów tantal nadal musiał by być wydobywany aby zapewnić ludzkości wysoki standard życia. Zatem koszty należałoby przerzucić na kogoś innego. Zatem należałoby stworzyć i sprowadzić odpowiedni sprzęt aby robotnicy w Kongo mogli godnie pracować przez 8 godzin na dzień i mieć wolne soboty i niedziele. Nie zapominając o odpowiednich związkach zawodowych.
Ponieważ ci robotnicy byliby odciążeni od tej pracy i sami by nie stworzyli tych nowoczesnych maszyn, całego potrzebnego sprzętu i wysokiej klasy infrastruktury, to koszt musiałby spaść na kogoś innego. Bowiem (co przecież widzimy) też te korporacje nie widzą zysku w tym aby z własnego kapitału zainwestować w takie cuda.
Kto jednak będzie miał za złe, że bogatemu europejczykowi zabierze się trochę pieniędzy. To wręcz jego obowiązek aby przeciwdziałać wykluczeniu społecznemu, dyskryminacji i wyrównywać społeczne różnice. Urzeczywistniać sprawiedliwość społeczną, ...społeczną bo z pewnością nie “zwykłą” sprawiedliwością, gdyż z nią nie ma niewiele wspólnego.

Wenusjanie zupełnie nie przyjmują do wiadomości, że aby móc realizować ich pomysły potrzebny byłby światowy, totalitarny rząd, trzymający w ucisku wszystkich. Mało też prawdopodobne aby rząd posiadający taką władzę był wielkoduszny, zwłaszcza reprezentując czysto socjalistyczny model gospodarki.
Zajmują się samym zagadnieniem zupełnie zapominając o ludziach, że ich rzeczywistość może być rajem jedynie dla bezwolnych robotów, nie posiadających już własnych dążeń.
Za to liberalizm (m.in. wg Misesa) mówi najpierw o wolności człowieka i co można z tym osiągnąć. Jako fundament stawia wolność człowieka, gdzie społeczeństwo jest wynikiem dobrowolnego współdziałania. Człowiek oprócz bycia Homo sapiens, jest również człowiekiem działającym, podejmuje tylko takie działania według których uważa, że polepszy mu się byt. Dlatego, że współtworzący społeczeństwo mają lepiej, niż gdyby każdy z osobna miałby walczyć o swoje. Rynek umożliwia ruch informacji kto czego potrzebuje w społeczeństwie, ceny odpowiadają wartości towarów i usług. Przeciwdziałanie wolnemu rynkowi, interwencjonizm, protekcjonizm jedynie zaburza i/lub zniekształca ten ruch, wysyła do ludzi fałszywe sygnały.
Socjalizm (w tym zeitgeist) zupełnie tego nie szanuje, stawia społeczeństwo ponad człowiekiem, próbuje tworzyć sztuczny świat dla sztucznego życia. Socjaliści nie widzą lub ignorują, że człowiek zawsze działa aby poprawić swój byt.
Nie dostrzegają, że wręcz całe życie na Ziemi opiera się na tej zasadzie. Zasadzie, która znajduje również swoje wyjątki, złą ocenę rzeczywistości oraz wypadki losowe, nieprzewidywalne. Lepiej jest jednak gdy to jednostki ponoszą odpowiedzialność za swoje działanie a nie inni. Nie dawajmy się oszukać nadmuchanemu solidaryzmowi.

Odpowiedz

Paweł

@piorasso:
Był Pan w Afryce?
Proponuję poczytać pisma pewnego misjonarza:
http://jacekgniadek.com/afryka.htm

Odpowiedz

Kichał

Szanowni Koledzy z Instytutu Misesa, może mnie uda się sprostować kilka nieporozumień w postrzeganiu Projektu Venus. Przede wszystkim - nie jest to prawda objawiona, niepodważalna i skończona. Jest, jak sama nazwa wskazuje – projektem, wynikiem obserwacji dotychczasowych osiągnięć nauki jak i doświadczeń historycznych. Według mojego rozumienia, atakując system monetarny nie chodzi w PV o to, że jest złem samym sobie. Niewątpliwie nie jest doskonały, ale skutecznie przyczynił się do rozwoju gospodarczego na całym świecie. Dzisiaj jednak staje się hamulcem w rozwoju. Projekt Venus pokazuje, że w chwili obecnej mamy na tyle rozwiniętą wiedzę technologiczną, aby nie musieć pracować, by przetrwać, maszyny mogłyby tę pracę wykonywać za nas. Tyle że obecnie musimy pracować, by zarobić pieniądze, po to by przetrwać. Dodatkowo warto zaznaczyć, że skoro dzisiaj mamy roboty zbierające truskawki, to czemu technologia nie miałaby ewoluować do takiego stopnia, by wszyscy żyli w wysokich standardach. Jednak dopóki pieniądz będzie odgrywał tak ważną rolę w naszym społeczeństwie, dopóty nie będziemy wolni od pracy. Wszystko to wynika z obserwacji, teorie na temat kapitalizmu i wolnego rynku mogą mówić co innego, ale niestety tak właśnie się dzieje. Nikomu dzisiaj nie opłaca się inwestować w badanie i wykorzystywanie darmowych źródeł energii, co jest jak najbardziej możliwe i efektywne, co więcej - celowo blokuje się i ukrywa przed ludźmi wszelkie dotyczące tego informacje, nierzadko kończące jako ciekawostki na You-tubie. Osobiście znam kilku polskich wynalazców, którzy mieli spore problemy prawne, kiedy próbowali pokazać publicznie coś innowacyjnego. Przykro mi, wolę nazwisk nie podawać - jak poszperacie w necie, to się przekonacie.

Zatem- PV jest propozycją dalszego rozwoju cywilizacyjnego, nie odrębną wizją świata. Dlatego niemożliwe byłoby ignorowanie pamięci historycznej, a porównywanie go do komunizmu jest czystą ignorancją. Jest wiele różnic między nimi, np. to, że w PV nie ma systemu władzy, sił zbrojnych, odgórnych systemów kontroli społeczeństwa, a pieniądz jest zbędny, bo już niepotrzebny – a to zasadnicza różnica. Zagadnienie to można długo rozwijać. Wydaje mnie się, że społeczeństwo nie zgodziłoby się na taką „powtórkę z rozrywki” znając rzeczywiste konsekwencje komunizmu.

Rozumiem, że jest to forum dla ekonomistów i teoretycznie tylko te sprawy powinny być tutaj poruszane, ale Projekt Venus to nie tylko gospodarka oparta na zasobach (RBE). Patrząc na wcześniejsze komentarze, w których myli się naturę człowieka z człowieczeństwem, a nawet niezupełnie rozumie znaczenie tych słów, wnioskuję że sprawa psychologii jest tu mało istotna. Autor powyższego artykułu również ją zignorował. A to bardzo ważne zagadnienie w PV, by system ten mógł przetrwać, czy w ogóle zaistnieć. Człowieczeństwo to „zbiór cech powszechnie uważanych za charakterystyczne dla gatunku ludzkiego”, czyli do końca nie wiadomo co. Z dotychczasowych obserwacji naukowych wychodzi na to, że człowiek nie jest z natury ani zły, ani dobry, ani nawet egoistyczny. A to dlatego, że natura ludzka nie istnieje („fifi” o tym wspomniał). Skłonności mogą istnieć, ale i tak to, jak i cała psychika człowieka, warunkowane jest przez jego środowisko. A że do tej pory opierało się ono na niedostatku (także w dzisiejszych czasach), zatem można było wnioskować, że człowiek jest z natury egoistyczny. Nie jest niezmienną zasadą, że woli mieć więcej niż mniej- byli też tacy co woleli na odwrót, na Wschodzie często nazywano ich mędrcami (tu już abstrahuję od PV). I nie jest tak, że człowiek woli „pracować mniej niż więcej”, bo wszystko zależy od stosunku człowieka do tej pracy. A to pełni bardzo istotną rolę w PV, bo jego założeniem jest by człowiek uwolnił się od przymusowej pracy i dobrowolnie zajął się taką, która sprawiałaby mu przyjemność.

Ważną rolę w PV, jak i w każdym systemie pełni odpowiednie przygotowanie do funkcjonowania w nim, czyli edukacja. To również szeroki temat, ale niewątpliwie nie obyłoby się bez uczenia, czy raczej wzbudzania, empatii (co absolutnie nie godzi się z zarzutem, że system przedmiotowo traktuje człowieka). Nie spotkałem tego w dotychczasowych systemach edukacji. Proszę przemyśleć sprawę zanim zacznie się oskarżać to o zwykłą propagandę (jeżeli uważacie, że w kapitalizmie nie ma propagandy, to znaczy, że skutecznie jest prowadzona). Zatem nie da się w pełni zrozumieć PV bez odpowiedniego spojrzenia na całokształt społeczeństwa. Prawdopodobnie dlatego zakłada, że musi być to system globalny, bo inaczej jakaś banda barbarzyńców albo ludzie z umysłami kapitalistów bez trudu by go roznieśli w pył. System istnieć będzie dopóki ludzie go szanują. Dlatego nie można oczekiwać jego realizacji w najbliższych latach. Wymaga to długiego przygotowania.

Wracając do początku- koncepcja PV nie jest koncepcją skończoną. Na razie jest głównie kompilacją teorii, badań i dowodów naukowych potwierdzających to, że system taki jest możliwy. Myślę, że nie ma w tym nic złego, bo bez pomysłów i idei nic by nie powstało. PV cały czas się rozwija i zmienia, gdy powstają nowe osiągnięcia w dziedzinie nauki. I myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, by ekonomiści mieli coś w nim do wniesienia. Może, tak jak autor artykułu pisze, oni też będą potrzebni w tym systemie. O ile widzieć będą więcej niż czubek swojego nosa.

Zarzuty „piotrta” są absurdalne w świetle założeń PV, które jak najbardziej cenią sobie wolność człowieka i uznają społeczeństwo jako wynik dobrowolnego współdziałania. I jak najbardziej szanują człowieka, który działa aby poprawić swój byt. To jest wręcz podstawa. I nic nie stoi na przeszkodzie, by poprawiał też byt całego społeczeństwa, bo to będzie bardziej opłacalne.

Nie da się dokładnie przewidzieć, jak w praktyce wyglądałby Projekt Venus, w końcu na razie jest przeważnie teorią. Ale przypominam, że kapitalizm też wygląda ładnie w teorii, a w rzeczywistość pokazuje co innego. Spójrzcie proszę za kulisy tego systemu. Tych informacji nie podają w szkołach ani w telewizji. Gdyby było tak świetnie, jak piszą w podręcznikach, nadal byłbym zwolennikiem kapitalizmu i wolnego rynku. Jest to jednak system niedoskonały, a skoro ludzkość od wieków stara się doskonalić, dlaczego nie zrobić tego samego z systemem?

Odpowiedz

piotrt

@Kichał
“Zarzuty „piotrta” są absurdalne w świetle założeń PV, które jak najbardziej cenią sobie wolność człowieka i uznają społeczeństwo jako wynik dobrowolnego współdziałania.”

Każda idea może mieć zwolenników dobrych i złych, tj takich którzy szczerze w nią wierzą i nie widzą w nich błędów oraz tych którzy za pomocą odpowiedniej propagandą chcą osiągnąć cel wiedząc, że jest on oszustwem. Dlatego nie podejrzewam zwolenników Projektu Wenus o niecne zamiary. Dla dobra dyskusji lepiej jest przyjąć, że żadna ze stron nie gra nie uczciwie. Podobnie po stronie “liberałów” mogą znajdować osoby wcale nie mające na względzie wolności człowieka, można tak na przykład postrzegać nasz obecny rząd oraz jak wiele innych gdzie pojęcie “liberała” ewoluowało w socjaldemokratę. Ich działań nie przypisałbym działaniom jakie podejmowaliby liberałowie jak ja ich rozumiem. To jednak osobna już kwestia.

Nie wątpię, że PV ma na względzie wolność człowieka. Wątpię jednak aby rozwiązania jakie może proponować do tego by naprawdę prowadziły. Dosłownie nikt nie znajdzie uznania dla teorii, która wprost by mówiła o ubezwłasnowolnieniu ludzi.

Już w historii było tak, że uważano, że XIX wieczny kapitalizm doprowadził ludzkość do “końca historii”. Teraz należy jedynie zająć się sprawnym zarządzaniem tym co jest. Przyjęcie niejako modelu statycznego, gdzie mamy wszystkie dane i wiemy czego oczekujemy na “wyjściu”. Również nieuniknionym panowaniem monopoli. Nie wierzę, aby kiedykolwiek ludzkość stanęła w punkcie, z którego nie znalazłaby żadnej innowacji, zmiany w postrzeganiu, podatności na trendy, mody, emocje. Dlatego właśnie współpraca międzyludzka zawsze miała charakter dynamiczny, adoptujący się do nieustannie zmieniającego się świata. Wolny rynek w naturalny sposób zajmuje się zarządzaniem potrzebami ludzi. W imię “kupuj tanio, sprzedawaj drogo” zauważane są luki w społeczeństwie gdzie jest niedostatek dóbr, gdzie przesyt. Przedsiębiorca zarobi więcej tam gdzie jest niedostatek, bo da wyższe ceny niż tam gdzie jest obfitość. Innymi słowy przeniesie części dóbr tam, gdzie są one bardziej potrzebne. Coś jakby zrównoważony rozwój... Aby w ogóle był rozwój muszą być różnice. Ktoś musi móc dostrzec co jest jemu albo komuś innemu potrzebne. Pisano o tym już ponad 150 lat temu.

Planista naukowiec nie ma pojęcia o potrzebach wszystkich ludzi. Może przewidywać, że przeciętnie potrzeba tyle a tyle kcal na dzień dla jednej osoby, tyle witamin, tyle węglowodorów. Potrzebowałby również zwrotnej informacji czy dane miasto jednak nie potrzebuje trochę więcej, mniej żywności lub ogółem surowców.
To wymagałoby działania na gotowej infrastrukturze. Potrzebne byłoby również zmierzenie ile faktycznie potrzeba jakiego surowca. Dość powszechne jest branie na zapas, gdy towar nie jest powszechny. Nie uniknęłoby się głosów, że miasto X nie jest zaopatrywane w dostateczny sposób. Czy takie pomarańcze wszyscy dostawaliby po równo? Chodziłbym do fryzjera zawsze co X dni?
Czy jednak częściowo zostałby zachowany wolny rynek? Planista zająłby się poważnymi problemami jak dostawy energii, gazu, miedzi... przecież tym nie zajmuje się przeciętny człowiek wyrwany z tłumu. Cóż, na pewno nie jest dobrym uzasadnieniem przejęcie kontroli nad pewnymi dziedzinami gospodarki bo znaczna część obywateli machnie na to ręką. Czy jednak ten rynek czymkolwiek różni się od rynku pomarańczami? Również nie mam pojęcia skąd właściwie pochodzi pomarańcza, którą mam przed sobą. A gaz, czy z Rosji, czy nie nie robi mnie różnicy.
Należy sobie zadać pytanie czy takim a nie innym interesem mają się zajmować ludzie wyglądający na poważnych czy ci którzy chcą to robić. Ja chce -- kompletnie nie mam do tego kwalifikacji i ktoś od kogo kupowałbym gaz zorientowałby się. Panowie w garniturach również nie mają kwalifikacji, jednak wyglądają poważnie, najwięcej powagi dodają tutaj szerokie plecy w osobie kilku ludzi o jeszcze bardziej poważnych twarzach.

Nie chcę tutaj sugerować, że za PV miał by stać wyłącznie atrybut siły. Jeśli chcieć utrzymać dobrowolny charakter naukowcy z PV musieliby po prostu przekonać gościa zawiadującego kurkiem aby podesłał trochę gazu(np). Czyli najprawdopodobniej zapłacić. Od zarania ludzkości najlepszą motywacją dla człowieka była wizja zysku. Dodatkowego konia do roboty w polu, dodatkowy miecz dla rycerza, chata dla rodziny, nowa lodówka, czy cokolwiek. Jedna przysługa rodzi inną, zwrotną. Bez tego stajemy u progu kolejnego okresu niemowlęctwa, gdzie dziecię jest jedynie karmione i nikt od niego nic nie wymaga, bo nie jest to po prostu jeszcze możliwe. Mimo to istnieje coś takiego jak darmowe oprogramowanie, gdzie część ludzi robi coś dla innych w ogóle nie pobierając opłaty. Nikt ich do tego nie przymusza, robią to z własnej woli, z własnych pobudek. Znacznie większa część ludzi korzysta z tego oprogramowania zupełnie nic nie dając od siebie. Trudny do przeliczenia zysk twórców (uznanie w środowisku, reklama własnej osoby, podbudowanie własnego ego...) wystarcza na udostępnienie tegoż oprogramowania wszystkim.

I to się nic a nic nie kłoci z liberalizmem, ponieważ bazuje na dobrowolności umów. Dlatego też PV mogłoby znaleźć swoje uznanie o ile tylko działałoby z poszanowaniem zdania innych do nieuczestniczenia w tym. Miliony ludzi chcą zamieszkać w wenusjańskich miastach, proszę bardzo, nie widzę nic w tym złego, byleby do tego nie zmuszali innych. Powiem więcej, aby mogło zaistnieć darmowe oprogramowanie potrzebny jest liberalny grunt.
Obok darmowego oprogramowania istnieje przecież te komercyjne, istnieje Microsoft, Apple, Oracle... gdzie funkcjonuje stary model. Duże i zaawansowane projekty opensourcowe praktycznie nie istnieją.

Na gruncie liberalizmu możliwe jest pokojowe współistnieje różnych grup, nikt nie będzie zabraniał istnieć grupom, które będą same się finansowały na swój własny sposób. Historia jednak pokazuje, że państwa nie opierające się na wolnym rynku, są słabsze gospodarczo. Aby pokazać swoją wyższość potrzebowały do tego wojska.

Mam jednak wrażenie, że zwolennicy PV chcą odejścia od kapitalizmu (tak jakby rządy już tego w jakimś stopniu tego wcześniej nie zrobiły...). Bezwzględnego potępienia pracy dla własnego zysku. Piorasso wyraźnie pisze o mordach większych od stalinowskich czy hitlerowskich. Co nie jest odosobnionym przypadkiem.
Co prawda to nie musi być oficjalne zdanie przedstawicieli PV, martwi jednak, że w mniej czy bardziej jasny sposób kieruje ludzi do takiego światopoglądu. Martwi, że nurt będzie popierany przez ekstremistów, którzy wykorzystają swoją liczebną przewagę i chwytliwą demagogię, co będzie grozić nowym potopem komunizmu i faszyzmu.

“A że do tej pory opierało się ono na niedostatku (także w dzisiejszych czasach), zatem można było wnioskować, że człowiek jest z natury egoistyczny. Nie jest niezmienną zasadą, że woli mieć więcej niż mniej- byli też tacy co woleli na odwrót, na Wschodzie często nazywano ich mędrcami (tu już abstrahuję od PV). I nie jest tak, że człowiek woli „pracować mniej niż więcej”, bo wszystko zależy od stosunku człowieka do tej pracy. A to pełni bardzo istotną rolę w PV, bo jego założeniem jest by człowiek uwolnił się od przymusowej pracy i dobrowolnie zajął się taką, która sprawiałaby mu przyjemność.”

Człowiek jest egoistyczny z natury, czasem po prostu w jego ocenie inne osoby są mu równie bliskie -- dzieci, mąż, żona, matka, ojciec... Lub nawet bardziej. Są to uczucia które się nie przekładają na sąsiadów, znajomych i zupełnie anonimowych ludzi. Owi mędrcy wyzbywali się rzeczy materialnych w oparciu na swoją subiektywną ocenę rzeczywistości. Gdyby wszyscy tak postępowali, z pewnością nie byłoby postępu. Lecz na tym to polega, że ludzie są bardzo różnorodni. Jednym zależy na nowej lodówce innym na świętym spokoju, każdy z nich musi w jakiś sposób za to zapłacić.

W historii już próbowano wymyślać jak to zrobić aby praca była wyłącznie przyjemna. W oparciu na powyższą różnorodność ludzi, dość ciężko sobie wyobrazić aby każdy znajdował dla siebie przyjemną dla siebie pracę ...i użyteczną. Łączenie przyjemnego z użytecznym przeważnie przebiega ze zgrzytami. Ludzi się decydują na pewien trud związany z pracą, wiedząc że zagwarantuje on potem większy zysk niżby tej pracy nie wykonał. Praca musi być trudna, gdyż przezwycięża ona naturalne przeszkody. Zarówno kopanie rowów jak i redagowanie tekstu może być uciążliwe. W przeciwnym przypadku, gdyby kopanie rowów było dla nas przyjemnością musiałoby to oznaczać, że w tej chwili wyżej to sobie cenimy niż multum innych zajęć. Poszukując pracy i tak przecież nie wybieramy tej, która będzie dla nas najbardziej męcząca, tylko tę która uwzględniając nasze umiejętności pozwoli wygenerować najwyższy zysk. Czy wolimy sami zrobić stół, czy kupić gotowy za pieniądze zarobione z sprzedaży marchewek. Jeśli nie znamy się na stolarce, to z pewnością wybierzemy zakup. O ile tylko w między czasie nie poczujemy u siebie żyłki złotej rączki, że stolarka wyśmienicie zorganizuje wolny czas ...a może i będę mógł wtedy w przyszłości innym zrobić stół, regał, szafę?

Niestety ale nie wierzę w świat, gdzie wyborem pracy będzie kryterium przyjemności. Dlatego, że zapomina się o tym, że trud zawsze będzie na drugiej szali. Coś w danej chwili będzie mniej przyjemne, coś bardziej. Z jednej strony można powiedzieć, że coś może być łatwe ale jednocześnie nie przyjemne. Z drugiej strony, właśnie za nieprzyjemnością stoi trud, że będzie nas męczyć wykonywanie tej czynności, bo nie mamy do niej cierpliwości, bo nuży, bo nikt tego nie docenia... Inny będzie czerpał przyjemność z trudnej pracy, a jeszcze inni zupełnie inaczej. Nie wierzę aby ktoś potrafił, to wyprofilować, że w zasadzie każdy wybierałby tylko przyjemne. Poczytuję to za demagogię, kupcie naszą ideę, oferujemy wyłącznie przyjemność. A nie jest to batonik czekoladowy, pizza czy tv, lecz praktycznie całe życie. Nikt nie może składać takich gwarancji. Można za to składać gwarancję, że człowiek przynależy jedynie do siebie i sam jest odpowiedzialny za swoje przyjemności i trudności. Żaden system tego mu nie da ...jedynie pomijając jechanie na odpowiednich narkotykach. Brave New World.

Odpowiedz

Anna

@piotrt

Bazując na poglądzie, że egoizm jest cechą naturalną człowieka (jeżeli rozumieć przez to, że chce mieć więcej i lepiej od innych), rzeczywiście PV nie miałby racji bytu. Niemniej jednak, nie istnieje żaden niezbity dowód twierdzący, że człowiek jest z natury egoistyczny, istnieją jedynie teorie, tak samo, jak istnieją teorie twierdzące, że człowiek jest z natury dobry. Natura ludzka, czymkolwiek jest, nie została ostatecznie zbadana, dzięki czemu jak najbardziej możliwym jest tworzenie projektów takich jak PV, opartych na poglądzie, że człowiek jest zdolny do postrzegania szerszego obrazu, współpracy i genialnej kreatywności.

Wspomniane głębsze uczucia do bliskich osób nie stoją na przeszkodzie w realizacji PV. Co więcej – nie są egoizmem. Wątek z mędrcami wspomnianymi przez Kichała pokazuje tylko, że człowiek jest w stanie przełamać swoje skłonności, a nie naturę. Na psychikę człowieka największy wpływ ma głównie środowisko. Jeżeli pokazuje ono, że najbardziej opłaca mu się własny interes i gromadzenie dóbr wokół siebie, to niewątpliwie stanie się egoistyczny.

Można się długo rozpisywać, by sprostować niejasności, błędne założenia i obawy przed PV. Najlepiej jednak robią to jego główni twórcy: http://vimeo.com/7979712 . Ludzie, na przykładzie publiczności z wykładu na tym nagraniu, bardzo często mają podobne pytania i obawy wobec tego systemu, jakie pojawiają się choćby w tym wątku. Co ciekawe, znajdują się tam nawet wzmianki dotyczące „poważnych ludzi w garniturach” i „Brave New World”. Całość jest w języku angielskim. Mam nadzieję, że wkrótce uda się stworzyć polskie napisy.

Przy dyskusjach tego typu warto zauważyć, że wiele komplikacji interpretacyjnych powstaje w związku z różnym rozumieniem słów takich jak zysk, przyjemność, praca czy choćby egoizm. Stąd też wiele nieporozumień – większość awersji do PV opiera się na osobistych i indywidualnych wierzeniach i przekonaniach. A to nie są fakty.

Wiele kontrowersji wzbudza pomysł PV dotyczący systemu podejmowania decyzji przez komputer. Nic dziwnego, skoro wiedza na ten temat zbyt często opiera się jedynie na znajomości literatury i filmów fantastyczno-naukowych. Warto w tym miejscu pamiętać, że PV chce umożliwić powszechny (i oczywiście bezpłatny) dostęp do Informacji, co oznacza, że ludzie mogliby być specjalistami w kilku dziedzinach i cały czas mieli możliwość dokształcania się, natomiast powszechny dostęp do Internetu umożliwiłby demokrację bezpośrednią, a także wgląd, weryfikację i zatwierdzanie decyzji opartych na statystykach, dostępności dóbr i zasobów naturalnych, do których napisane w tym celu programy dochodziłyby a nie podejmowały je.
PV stawia nacisk właśnie na naukę i jej możliwości. A jej rozwój służy by wyeliminować zbędną pracę ludzką. To nie oznacza, że zupełnie zniknie, ale umożliwi człowiekowi swobodniejszy wybór takiej, która wiąże się z jego zainteresowaniami. Czyli będzie sprawiała mu większą przyjemność. A jeżeli się którąś zmęczy, to zajmie się inną. Jeżeli nikt nie będzie chciał zająć jakimś zadaniem (co jest mało prawdopodobne, przy populacji liczącej 7 mld, ale jednak), to właśnie po to jest rozwój technologii, by ten wysiłek zastąpić pracą maszyny.

Bardzo ładnie i kusząco „piotrt” opisał zasady liberalizmu (PV w dużej mierze ma podobne założenia), kapitalizmu i wolnego rynku. Rzeczywistość pokazuje niestety wiele wypaczeń tych zasad. Wielu ludzi ma dosyć wpajania nam sztucznych wartości, generowania zbędnych potrzeb, hamowania rozwoju technologicznego, podtruwania chemiczną żywnością, kłamstw w medycynie i mediach oraz wielu innych absurdów, tylko dlatego, że pewna grupka ludzi robi na tym niezły interes. W konfrontacji z rzeczywistością, to właśnie te teorie nazwać można demagogią.

Odpowiedz

piotrt

Dla mnie człowiek jest egoistyczny z definicji.
Przyjmując, że nie jest pacjentem zakładu psychiatrycznego, to w swojej głowie słyszymy przede wszystkim swój głos, czasem wspominamy czyjś głos, co powiedziałby jakiś nasz autorytet, co powiedzieliby bliscy, przeprowadzamy coś na kształt symulacji, mniej czy bardziej świadomej. Jednak głos decydujący zawsze ma osoba w której głowie kłębią się te myśli.
Choćby ktoś nawet starał się uzależniać swoje życie od decyzji innych. W tym momencie jego wyborem jest kopiowanie innych, być może naśladowanie wystarczy do osiągnięcia celu. Nawet jeśli ten cel będzie narzucony, określony przez kogoś, to tenże “cel“ jest jedynie środkiem do osiągnięcia prawdziwego celu. Świętego spokoju, czy czegoś.
Zatem nawet ten skrajny przypadek, gdy ktoś chce jedynie w minimalnym stopniu decydować o swoim życiu. Osoba (świadomie czy nie) podejmuje decyzję, że tak będzie działać. Zawsze mamy do czynienia z kimś, kto podejmuje decyzje i działa. Są ludzie mniej i bardziej przedsiębiorczy, ale zawsze przedsiębiorczy.
Jesteśmy egoistyczny, bo z automatu jakie daje nam życie staramy się realizować jakieś swoje cele. Nieistotne jest, czy cel przyporządkujemy ściśle pod liczbę złotówek na koncie bankowym, kochające dzieci, wyleczonych pacjentów czy uratowanych narkomanów. Taki wybór musi być dobrowolny, gdyż nikt nie moderuje naszych myśli. Nie ma kogoś, kto układa je za nas. Każda przeczytana książka, obejrzany film, zasłyszana opinia przechodzi przez filtr naszego umysłu, następnie nasza unikalny zespół neuronów, mięśni, hormonów, genów, wspomnień (itd) w nieznany nam sposób tworzy odpowiedzi jakie sami sobie ostatecznie udzielamy.

Może to być tak, że chce zagarnąć wszystkie cukierki świata wyłącznie dla siebie, może to być rodzic, który wyrzeka się swoich marzeń dla swojego dziecka. Może to być żołnierz na wojnie walczący w obronie swojego kraju, swojej rodziny, ryzykujący lub poświęcający życie. Czy oni realizują swoje dobra, czy jakieś większe, ważniejsze? Uważam, że nadal realizują swoje dobro, nadal są “egoistami”. Ponieważ to nasz zestaw neuronów, hormonów i całej drobiazgowej specyfiki kształtuje nas, jakimi jesteśmy, sami określamy co chcemy osiągnąć, co jest ważne. Ktoś poświęcający się dla innych, nie robi tego wbrew sobie (o ile tylko mówimy o dobrowolnym altruizmie). Wiedząc, że życie ludzie jest skończone, zamknięte w jakiejś liczbie lat, podejmuje takie decyzje a nie inne aby zrealizować to co uważa za ważne do zrobienia.

Ayn Rand mówiła (co jest na jednym z materiałów na YouTube), że altruizm jest zły. Odróżnia ona jednak pomoc bliskiej osobie od pomocy nieznanej osobie. Dokładniej, poświęcaniu się dla innych, jako ciągły i długi proces. Tłumaczę to tak, że trzeba dobrze wiedzieć co chce inna osoba. Jeśli jest to osoba bliska, może to być łatwiejsze do odgadnięcia. W końcu mamy na rynku psychologów, terapeutów, którzy wchodzeniem w skórę innej osoby, pokazując ich problemy zarabiają na życie.
Ważniejsze jest wtedy pokazać problem, niż go rozwiązać, rozwiązanie zawsze zostawić niedopowiedziane. Przecież osoba, która trafiła na odwyk, terapię czy psychoanalityka z czymś sobie nie radzi, potrzebuje jakiejś rady. Zatem rozwiązaniem jest nauczenie rozwiązywania rzeczy, a nie rozwiązywania rzeczy.

Stąd fundamentalnie ważne według mnie jest to -- aby w sprawach gospodarczych, gdzie ludzie muszą podejmować decyzje, gdyż to oni chcą mieć lodówki, komputery czy kurtki -- decyzje były przez nich podejmowane. Nie można oddzielić własnego życia, od zabiegania o własne przeżycie. Chyba, że na krótką metę, co może rodzić potencjalnie wiele, wiele konfliktów. Jeśli człowiek wie, że pewne decyzje nie były podejmowane dobrowolnie, to łatwo potrafi przychodzić obwinianie kogoś innego. Konsekwencje braku ubezpieczenia, czy ogólnie podejmowanego ryzyka zawsze spadają na nas samych. Powoływanie trzeciej strony, jest więc oszustwem. Po prostu nie można podejmować decyzji, do których niema się prawa.
Ludzie są własnością samych siebie, liberalizm mówi właśnie o tym.

@Anna :
“Wiele kontrowersji wzbudza pomysł PV dotyczący systemu podejmowania decyzji przez komputer. Nic dziwnego, skoro wiedza na ten temat zbyt często opiera się jedynie na znajomości literatury i filmów fantastyczno-naukowych. Warto w tym miejscu pamiętać, że PV chce umożliwić powszechny (i oczywiście bezpłatny) dostęp do Informacji, co oznacza, że ludzie mogliby być specjalistami w kilku dziedzinach i cały czas mieli możliwość dokształcania się, natomiast powszechny dostęp do Internetu umożliwiłby demokrację bezpośrednią, a także wgląd, weryfikację i zatwierdzanie decyzji opartych na statystykach, dostępności dóbr i zasobów naturalnych, do których napisane w tym celu programy dochodziłyby a nie podejmowały je.”

Ja nie mam nic przeciwko aby komputer zawiadywał moją skrzynką pocztową, filtrował maile do odpowiednich folderów, zajmował się kontem bankowym i realizował przelewy. Zakładając konto, zawierając umowę - wiem co robię, na co się godzę. Jeżeli ma istnieć firma, fundacja czy projekt PV, który niejako w ofercie będzie miał to, to i to, i jeśli tylko przypadnie mi to do gustu, proszę bardzo, przeprowadzam się na Wenus.
Tak samo jak ludzie zakładają konta na Facebooku czy Naszej Klasie, również akceptują odpowiedni regulamin.
Dziś również ludzie mogą być specjalistami w kilku dziedzinach, jeśli chcą. Też mogę w sklepach internetowych wybierać co chcę. Powstają Allegro, Ceneo i różne rankingi i porównywarki. To istnieje.
Co więcej, na dziś wiemy, że fajnie wygląda gdy mamy do wyboru wiele możliwości, skatalogowanie i oceniane. Istnieją takie serwisy, ludziom się to spodobało. Te osoby tworzące te serwisy dla własnego zysku, przyczyniają się zadowoleniu klientów, że mogą sprawdzić gdzie jest najtaniej, co ma najlepsze parametry. Wiemy to, bo to zdało próbę rynku. Jeśli teraz wprowadzimy takie rozwiązanie na sztywno, będziemy skazani na nie do końca świata. Jeżeli od tego momentu zabronimy innym tworzyć inne serwisy, według innych technologii (uznając to za marnotrawstwo), pozbawiamy ich wolnego wyboru. Na pewno nie będzie tak, że wszyscy będą zawsze zadowoleni, można stworzyć taką propagandę ale tak faktycznie nie będzie. Zabierając ludziom wolny wybór, pozbawiamy społeczeństwo możliwości adaptacji. Pozbawiamy się możliwości powstania lepszych serwisów. Na wolnym rynku tęgie umysły (jak również nie te tęgie), muszą zachodzić w głowy jak to zrobić aby się podobało klientowi. Odbierając dobrowolność, tęgie umysły (jak również nie te tęgie) będą zachodzić w głowy jak to zrobić aby się spodobało jakiemuś zarządowi. Co wprowadza nas w biurokratyczny koszmar, gdzieś ktoś wie lepiej co ludziom jest potrzebne. Ponieważ to nie tyle chodzi o to aby wiedzieć co ludziom jest potrzebne, tylko aby się przekonać, że ma się racje(lub nie...). Mogę produkować kubki, których nikt nie chce i mówić, że pracuję dla dobra społeczeństwa?
Nie mówię, że te tęgie umysły nie wiedzą czego chcą inni, mówię aby nie tracili z nimi kontaktu. Na wolnym rynku ignorowanie potrzeb klientów płaci się bankructwem. Powiedzenie, że teraz gospodarka będzie oparta na wiedzy, na zasobach nie wystarcza. Ona jest przede wszystkich (i tylko) dla ludzi. Nie można ich pozbawiać wyboru, czego oni chcą.
Ktoś wykorzysta wszystkie zasoby ropy? So what, i tak by się skończyły.

Można ubolewać, że w wielu miejscach na Ziemi jest znacznie niższy standard życia niż w Polsce, Niemczech czy USA. Czy aby podnieść ten standard nie należałoby właśnie tam stosować się do kapitalistycznych rad? W tej chwili tam nie ma żadnej infrastruktury gotowej do czegoś takiego choćby jak u nas. U nas również widzimy błędy.
Są to jednak błędy zupełnie innego kalibru, fakt że istnieją nie oznacza jeszcze, że nie należy iść tą drogą. Dużo lepiej mieć problemy przesytu, niż niedosytu.

Odpowiedz

Kichał

Cieszę się, że argumentacja przeciwko VP przestała być zupełnie bezpodstawna.

Wątpię by stało się tak, że to komputer decydowałby o potrzebach ludzi. Raczej miałby służyć do spełniania potrzeb (które, oczywiście, powinny być uprzednio zgłoszone) zgodnie z danymi o dostępności i możliwości ich realizacji. Jeżeli te potrzeby zaczną wzrastać, będzie to sygnał, że trzeba zwiększyć produkcję, o ile będzie możliwa. System ten raczej nie zapewniłby np. hamburgera z McDonalds’a na zamówienie, raczej coś bardziej ekologicznego. Podtruwanie własnego organizmu pozostanie do realizacji we własnym zakresie.

Przypominam, że pomimo możliwości technologicznych system ten nie mógłby zostać zrealizowany już dzisiaj. Ludzie musieliby przekonać się do niego w sposób naturalny i indywidualny albo mogłoby stać się to dopiero po upadku obecnego systemu (jeżeli nie zda egzaminu i zawali się pod własnym ciężarem). Opcja przymusu uczestniczenia w nim nie powinna być, jeżeli w ogóle będzie, silniejsza niż obecny przymus do życia w kapitalizmie.

Jeszcze raz chcę przypomnieć, że PV nie jest skończonym modelem. Zmienia się i ewoluuje wraz z upływem czasu, dostosowując się do systemu rozumienia świata i ludzkiego postrzegania rzeczy. Dla zainteresowanych PV i wolnym rynkiem - niedawno powstała możliwość porozumienia i wymiany pomysłów na forum polskiego Zeitgeistu: http://www.tzmpolska.org/forum/81-wspopraca/12598-wspopraca-z-przedstawicielami-opcji-wolnorynkowych.html . Zachęcam do odwiedzin, na razie nie cieszy się aktywnością. ;)

O naturze ludzkiej można długo dyskutować. Nie można też do jednego worka ‘Egoizm’ wrzucać instynktu przetrwania, dążenia do zaspokojenia indywidualnych potrzeb i bezmyślnego deptania cudzego życia dla osiągnięcia zysku czy władzy.

W imieniu Ruchu Zeitgeist chciałbym również zaprosić na światową premierę trzeciej części filmu, która odbędzie się również w wielu większych miastach Polski. Omawiać on będzie wspominane często w tym wątku ludzkie predyspozycje, możliwe etapy przejścia między systemami, a także samo życie w PV. Oczywiście, wszystko oparte o naukowe teorie. Szczegóły tutaj: http://www.tzmpolska.org/zmf/ . Jeżeli ktoś się nie zgadza z PV i Zeitgeistem, to warto chociaż „poznać swojego wroga”.

Odpowiedz

piotrt

“Opcja przymusu uczestniczenia w nim nie powinna być, jeżeli w ogóle będzie, silniejsza niż obecny przymus do życia w kapitalizmie.”

Nikt nikogo nigdy nie zmuszał do życia w kapitalizmie. Nie można mieć pretensji do kogoś, kto za wykonanie jakiejś usługi żąda zapłaty. Zawsze można się nie ostrzyc u drogiego fryzjera. Nie kupić drogich pomarańczy. Jeśli ludzi pozbawia się możliwości decydowania jak chcą żyć w społeczeństwie, to jest to niewolnictwo. Nie można kogoś zmuszać do niebycia niewolnikiem. Jeśli ktoś chce ślepo wykonywać czyjeś rozkazy, aby wszystkie decyzje były podejmowane za niego, to jest jego wybór. Według mnie w tym przypadku głupi, ale nadal wolny wybór.
Jeśli komuś nie odpowiada taki model, że za towar czy usługę się płaci, to ma pełne prawo działać tak jak sam chce z dobrowolną pomocą innych. Liberalizmowi w ogóle taki obrót sprawy nie przeszkadza, obok komercyjnego oprogramowania istnieje open source, obok U2 są też zespoły wydające płyty samemu je rozpowszechniając w internecie. Istnieją organizacje non-profit czy fundacje charytatywne.
Na takich fundamentach spokojnie (przynajmniej na mój osąd) może równolegle istnieć PV. Nikt z twórców open source (tych rozsądnych?) nie zmusza Microsoftu aby za darmo udostępniał kolejne wersje Windowsów. Tak samo zwolenników PV nie powinno obchodzić, że nie wszyscy chcieliby w nim uczestniczyć.
Wcale tutaj nie chcę przekreślać PV, być może przynajmniej w jakimś zakresie da się niedługo uzyskać dostęp do takich surowców, że przykładowo energia będzie niemal darmowa.
Obecnie toczą się badania za miliardy dolarów nad pozyskiwaniem energii z deuteru. Jeśli wierzyć możliwościom jakie to niesie, otrzymalibyśmy źródło energii niemal niewyczerpalne i zupełnie nietoksyczne. Jeżeli to by się naprawdę dokonało, moglibyśmy oczekiwać, że każde gospodarstwo domowe miałoby darmową energię, tak jak dziś mamy darmowe konta e-mailowe. Stało by się to ot tak, tak jak nikt nikogo nie zmuszał aby były konta za darmo.
W żadnym wypadku to nie załamie systemu wolnorynkowego, on po prostu przeniesie się na inne dziedziny. Jeżeli kiedyś system wolnorynkowy będzie niepotrzebny, to sam to zauważy, i sam się usunie. Jest przecież tworem abstrakcyjnym, który nie zna żalu ani zazdrości, nie jest żywym bytem, chcącym się utrzymać na powierzchni.
Kapitalizmowi jako takiemu, nic a nic nie przeszkadza, że coś może być obfite. Ziemia jest obfita w wodę, więc jest tania, obfita w powietrze, promienie słoneczne, które są prawdziwie darmowe.
Patrząc na internet, zakładanie poczty elektronicznej, stron www jest banalnie proste i darmowe, pomimo tego, że ktoś mógłby żądać słonych opłat za usługę. Obfitość wymusza na wszystkich niskie ceny -- nawet darmowe.
Jeśli być dokładnym to pewne opłaty są, takie jak listy i banery reklamowe, trzeba je dostawać/widzieć/słuchać. Trzeba akceptować odpowiednie regulaminy.

Jeśli stanąć po stronie zwolenników wolnego rynku, to można dodać, że to właśnie on umożliwia wycenę nowych technologii. Kiedy stają się bardziej opłacalne od starych. Przecież kiedyś te stare były nowymi, wchodzącymi. Kiedyś nie było elektryczności, gazu ziemnego, energii pozyskiwanej z wiatru, słońca, atomu, węgla.

Kapitalizm ludzi do niczego nie zmusza, to życie same w sobie zmusza nas do jedzenia, picia itd... Nie można winić drugiego człowieka, że za swój towar czy usługę chce coś w zamian. Jeżeli, ktoś ustali, że ma wszystko dostawać za darmo, to nikt nie będzie chciał z takim człowiekiem rozmawiać. Chyba, że o pogodzie.
To nie jest winą bogatego, grubego kapitalisty z cylindrem, że przychodzi z chlebem do żebraka oferując mu za niego pracę.
Bycie bogatym nie musi oznaczać, że jest się złodziejem i oszustem. Taka implikacja jest prawdziwa jedynie w wyjątkach, w normalnym państwie jest natomiast regułą - to, że jeśli jest się bogatym, to oznacza to nic innego jak posiadanie dowodu, że dużo się pracowało dla dobra społeczeństwa, że udostępniono wielu ludziom setki telewizorów, lodówek, pralek, kiełbas i jabłek. Bogactwo wynika z pracy, nie z nadania prawa. W chorych państwach, może wynikać z prawa, które legalizuje oszustwa. Jak przymusowe ubezpieczenie, przymusowa składka zdrowotna, przymusowa edukacja, przymusowy program nauczania, przymusowy pieniądz, przymusowe respektowanie regulacji gospodarczych... Nie bez powodu mafie w USA urosły podczas czasów prohibicji, gdy państwo ograniczało sferę wolności. Zawsze wtedy gdy naruszania jest wolność.

“Nie można też do jednego worka ‘Egoizm’ wrzucać instynktu przetrwania, dążenia do zaspokojenia indywidualnych potrzeb i bezmyślnego deptania cudzego życia dla osiągnięcia zysku czy władzy.”

Według mnie nie można spraw rozgraniczać w sposób taki, że egoista dąży do zaspokojenia indywidualnych potrzeb i jest zła, że altruista dąży do zaspokojenia potrzeb innych i jest dobry. Bezmyślne deptanie cudzego życia (właściwie to obojętne czy bezmyślne czy umyślne) jest po prostu przestępstwem, które powinno być karane. Deptanie cudzego życia, jest niczym innym jak wywieraniem przymusu, zatem czymś zupełnie sprzecznym z liberalnym myśleniem. Kwestia jeszcze tego, czym jest “deptanie”.
Czy myśląc najpierw o swojej rodzinie, jestem społecznym egoistą, który nie myśli o dobru całego społeczeństwa? Jestem zły? Jest się człowiekiem złym, bardziej hołdując temu co jest bliskie, niż temu co nieznajome? Czy takie stawianie sprawy nie prowadzi w końcu do absurdalnej tezy, że rodzina jest złem, że bliskie więzi w rodzinie są złem? Przecież odbywa się to kosztem społeczeństwa.
Nie wpadamy w ten absurd, jeśli to jedynie człowieka (jego indywidualność) stawiamy na pierwszym miejscu, nie ludzkość, nie społeczeństwo a człowieka. Współpraca międzyludzka istnieje, gdyż praktycznie każdy z nas widzi, że wtedy jest łatwiej. Człowiek to widzi, nawet niektóre stadne zwierzęta to widzą, niektóre natomiast nie, są samotnikami i mimo to ich gatunki istnieją w przyrodzie. Jeśli natura godzi się na istnienie samotników, to dlaczego my mielibyśmy hołdować jakiemuś kolektywizmowi, nie szanując indywidualnych wyborów?
Zresztą wystarczy rozejrzeć się dookoła, jedni lubią pracować w grupach, inni sami.
Kto wie, może za milion lat gatunek ludzki wyewoluuje w jakąś samotniczą gałąź i wszelkie społeczeństwa się rozpadną. Dlatego, że osobno będziemy silniejsi. Być może ludzkość (jeśli przetrwa do tego momentu) będzie musiała się rozdzielić aby przetrwać w przestrzeni kosmicznej, obrać kierunki na różne światy, co istotnie zwiększało by prawdopodobieństwo przeżycia, niż podróż ogromną gromadą statków kosmicznych. Na Ziemi ludzkość rozprzestrzeniła się po całym świecie, nie pozostała tam gdzie powstała. Wielokrotnie musiała się rozdzielać. Czasem siła nie polega jedynie na jedności, nie gdy jest to jedność na siłę.

Odpowiedz

fifi

Pójdźcie na premierę Zeitgeist: Moving Forward (ew. obejrzyjcie później film w internecie) to zrozumiecie o co nam chodzi, w imię zasady "jeden obraz jest wart tysiąca słów" :)

Odpowiedz

Mariusz Orzelski

Niezwykle wartościowy artykuł!!! Gratuluję!
Nie tak dawno usłyszałem o PVenus i coraz bardziej dziwię się jak można coś takiego wymyśleć. Dochodzę do wniosku, że mogliby to tylko zrobić naukowcy nie rozumiejący ludzkiej natury i kim są ludzie w całej swej głębi i na jakim etapie rozwoju jest większość. Choć byłoby wspaniale gdyby technologia pozwoliła nam rozwiązać światowe problemy. Jednak technologia będzie podążać tylko za świadomością i energią... (wszak był już taki Lenin, który mówił, że dzięki technologii...) Dość szybko zmieniło się to wyścig zbrojeń...
Najbardziej mnie szokuje koncepcja podejmowania decyzji naukowych, tzn. które mogą podjąć komputery automatycznie. Toż to w bajkach dla dzieci pokazują, że to mylna koncepcja i bazuje na błędnych założeniach. Obejrzyj sobie film np. "Ja, robot" co znaczy "logika" podejmowania decyzji... To jest właściwość logiki - koniec ludzkości.
"Niesprawiedliwość" logiki jest nieskończona...
Poza tym chcesz żeby to komputery sterowały Twoim życiem? Co to byłoby za życie? Już zaczynają sterować? Jak się czujesz obsługiwany przez robota? Kto nie rozumie (doświadczył!) różnicy pomiędzy logiką a prawdziwymi wartościowymi emocjami ten niech lepiej się powstrzyma bo nie wie co mówi i szykuje sobie i innym kłopoty z założenia.
Moim zdaniem to są kluczowe koncepcje 'nowego świata' są następujące:
1. Wolność wyboru i dysponowania własnym życiem. Znaczyłoby to odejście od demokracji kiedy to 51 osób zdecyduje o losie 50. Politycznie oznacza to republikę - każdy żyje jak chce i ponosi tego konsekwencje. Taki jest też wydźwięk "deklaracji niepodległości" - co ten kraj (USA) już dawno podeptał. A myślę, że jest to podstawa człowieczeństwa!
Zamiast demokracji jest korporatokracja i pieniądze rządzą - z powodu nieświadomości, niewiedzy i kłamstwa (strachu).
2. Ludzie znajdą sposoby żeby zachować wolność i przejawiać ją w każdym wymiarze, czego Polacy dowiedli już dostatnio. Ludzie znajdą sposób, żeby doświadczać wyższej świadomości (zwłaszcza kiedy już jej doświadczali) Oznacza to m.in., że zawsze będzie wymiana dóbr, najwyżej możemy wrócić do barteru co raczej utrudni... podejmowanie wyboru a nie rozwiąże problemu. Zasadą życia jest walczyć o życie... pytanie jakie.
3. Oznacza to też, że za nikogo (osoba za osobę, rząd za obywateli, itp.) nikt NIE JEST W STANIE i już nigdy nie powinien wymyślać, jak ma żyć i jakie ma ponosić konsekwencje a już na pewno nigdy nie zapewniać, dawać gwarancji, itp. Takiego głupiego socjalistycznego pomagania od USA po kraniec świata już dosyć... Kluczem jest budowanie człowieka, inspirowanie i wspieranie... żeby sam mógł się poznać i radzić sobie, bo MOŻE jeżeli tylko zechce!!! Oznacza to przyzwolenie na błędy i wsparcie żeby ich nie popełniano... (skoro istnieje już taka wiedza). Kluczem jest też zrozumienie, że zdrowie jest też WYBOREM i wynika z tego KIM SIĘ TAK NAPRAWDĘ JEST... Także na pewnym poziomie widać wyraźnie, że choroba ludziom chce coś powiedzieć... albo wyeliminować (sama natura!)
4. To świadomość współpołączenia, "moralnych" praw natury i służenia, czyli tak NAPRAWDĘ ROZWÓJ ŚWIADOMOŚCI (polecam książkę "Siła czy Moc") oraz wartościowa edukacja i rozwój osobisty decydują o podziale dóbr ponieważ pokazują wartość człowieka i energię którą dysponuje i ma REALNIE DO zaoferowania innym. Jest to istota człowieczeństwa i jego duchowości oraz przedsiębiorczości. Ateistom i innym "satanistom" proponuję postudiować starożytną wiedzę o człowieku i życiu... bo współczesna to raczej "bełkot szczegółów". Jak może być pokój na świecie jak w sercu nosisz strach, wojnę, gniew i zasady SUROWEJ i inkwizycyjnej moralności. Już wiemy, że technologia nie rozwiązuje problemu.

Mrzonki i chęć bycia oszukiwanym, że to inni coś za Nas zrobią oraz oczekiwanie niemożliwego to podstawa gry politycznej.
Koniec z wybieraniem pomiędzy złymi wyborami. I nawet nie chodzi o nazwiska, chodzi o system.

5. W Sensie ekonomicznym prawo własności logicznie jest trudne do rozstrzygnięcia, bo okaże się, że właścicielem ziemi czyli źródeł wody może być korporacja i trzeba ją od niej kupować? Albo właścicielem lasu, który był NASZ? A może właścicielem... powietrza?
A co z własnością intelektualną? Właścicielem ziarna jest firma, która je zmodyfikowała? (i wszystkich ziaren, które od niego pochodzą?)
Edukacja i inny poziom świadomości utworzy systemy innej redystrybucji dóbr. Przede wszystkim uwolni ludzi od demagogów, obiecywaczy i korupcji. Uwolni też od mentalności biedy, od strachu przed zmianą zawodu albo od przeniesienia się w miejsce gdzie nie ma takiego ryzyka "powodzi". W ogóle prawo które definiuje coraz więcej wyjątków i chroni w coraz bardziej wyszukany sposób coraz więcej grup interesów wodzi Nas za nos i stajemy się jego niewolnikami. Literalne jego przestrzeganie jest jego zaprzeczeniem bez świadomości intencji i jego celów. Zamieniliśmy "wszyscy równi" (patrze deklaracja niepodległości) na wszyscy mamy swoje prawa i racja musi być po naszej stronie. Mniej praw, prostsze, egzekwowane i PRAWDZIWSZE w swojej istocie (tworzone przez bardziej świadomych/mądrych ludzi).

5. Przywództwo (wysokiej energii i moralności) czyli dobry gospodarz (ekonomia) oraz umiejętność rozpoznania go przez tych, którzy radzą sobie gorzej jest kluczem do dobrobytu dla wszystkich. To wynika z edukacji a nie z liczenia na wygraną w totka... albo na to, że ktoś z polityków uzdrowi sytuację... Dlatego może najlepszy system to "republika plemienna", nad którym to plemieniem opiekę sprawuje mądry i silny przywódca, który wychowuje armię mądrych i silnych zastępców, itd. Kluczem jest edukacja oparta na DIALOGU!

Taka republika

Każdemu bogatemu przecież powinno chodzić o to żeby ludzie mieli jak najwięcej żeby mogli kupować jego "produkty". Nieprawdaż?
Jeszcze jedna siła z tego wynika: Wielkie cele realizuje się tylko ZESPOŁOWO (współpraca)... To przedsiębiorcy dają pracę i organizują wysiłek i zasoby żeby dostarczać jeszcze więcej wartości a nie RZĄD. Warto o tym pamiętać.

Nie ma życia wbrew Naturze!

6. Internet tak bardzo zmienił świat, ponieważ umożliwia dawanie oraz nie oczekiwanie niczego w zamian oraz dawanie przez zapłatą, itp.
To przyszłość systemów politycznych i ekonomicznych. Rezygnacja z długów oraz z "wzrostów" przed wzrostami dla samych "wzrostów" - manipulatroskie inwestowanie. Dość platform na zarabianie i rozwiązań dla idiotów, którzy nie widzą co robią i po co. Znowu kluczem jest edukacja. Uważne inwestowanie i dbanie o swój interes oraz wspieranie biznesu to nowa ekonomia 3.0
który oferuje pracę w efektywnym systemie podziału wypracowanych dóbr (rodzaj biznesu z misją służenia!)

Pozdrawiam wszystkich idelistów... utopistów
a zwłaszcza tych, którzy sami działają żeby ustanawiać lepszy świat wokół siebie... TERAZ.
Mariusz

Odpowiedz

panika2008

piotrt, co do energii z deuteru - jeśli masz na myśli klasyczną fuzję (tą opisaną i zrozumianą przez współczesną fizykę, nie hokus-pokus zimnej fuzji) to jest ona równie brudna, jak reaktory atomowe - powstaje też ogromna ilość promieniowania jonizującego i gigantyczna ilość szybkich neutronów, które muszą być wychwytywane w płaszczu namnażającym tryt... ogólnie technologia syfna i paskudna, jak coś się rozszczelni to jest taki sam zonk, jak w Czernobylu. Odpadów radioaktywnych niby mniej ale też sporo. Cudów nie ma...

A w ogóle cały Twój wywód jest zajebisty. Niestety jednak wyznawcy PV są gorsi od rydzykofili, ich nie przekonasz. Tymniemniej walnąłeś tekst w obronie klasycznego liberalizmu no niemal na poziomie Bastiata - brawo!

Odpowiedz

piotrt

@55: “5. W Sensie ekonomicznym prawo własności logicznie jest trudne do rozstrzygnięcia, bo okaże się, że właścicielem ziemi czyli źródeł wody może być korporacja i trzeba ją od niej kupować? Albo właścicielem lasu, który był NASZ? A może właścicielem… powietrza?
A co z własnością intelektualną? Właścicielem ziarna jest firma, która je zmodyfikowała? (i wszystkich ziaren, które od niego pochodzą?)”

Co do własności intelektualnej:
http://mises.pl/blog/2010/12/28/mcelroy-prawa-autorskie-i-patentowe-w-periodyku-benjamina-tuckera/
http://mises.pl/blog/2010/02/14/stolyarov-pisarze-moga-prosperowac-bez-wlasnosci-intelektualnej/
http://mises.pl/blog/2005/12/31/255/
"Zapowiedź świata post copyright" Karl Fogel
"Wolna kultura" Lawrence Lessig

Moim zdaniem nie ma się co martwić, że ktoś zostanie właścicielem powietrza czy ziarna zmodyfikowanego genetycznie. Między ludźmi są spory, gdy dotyczą one czegoś rzadkiego. Powietrza i promieni słonecznych u nas ci dostatek, również idea, gdy się już rozprzestrzeni jest wszechobecna.

Nikt nie rości sobie praw do opisu działania prądu czy jakiś zjawisk społecznych. Co najwyżej niektórzy oczekują zapłaty za wydany podręcznik czy poradnik. Jako konsumenci wynagradzamy poświęconą przez twórcę pracę abyśmy zrozumieli ideę, nie samą ideę.
Podobnie z ziarnem, nie widzę powodu aby jedna korporacja miała prawo paraliżować wszystkich tym, że jako pierwsza je opatentowała. Jej władza byłaby iście totalitarna. Zabraniała innym ludziom dochodzić istoty działania rzeczy, odkrywanie mechanizmów natury. Nic przecież nie stoi na przeszkodzie aby zdolny technik doszedł sam jak można takie to a takie ziarno uzyskać. Jest to nic innego jak odgadywanie zasad działania przyrody, w żadnym wypadku okradanie wspominanej korporacji.
Co by było gdyby jakiś wielki fizyk opatentował swoje odkrycia? Gdyby ktoś rościł sobie prawa do używania konkretnych słów? Czy za każde upuszczenie przedmiotu mielibyśmy płacić tantiemy Newtonowi? Albo co gorsza, może powinniśmy sprawdzić, czy MY nie powinniśmy płacić srogich tantiem jakimś kosmitom z innej galaktyki?

Dlatego prawem własności może być objęte tylko to co materialne, rzadkie. Idea może się rozszerzać od osoby do osoby bez niczyjej szkody. Powietrza i promieni słonecznych jest wystarczająca obfitość aby zaspokoić wszystkich, bez żadnego nakładu pracy. Być może kiedyś nastaną takie czasy, że w atmosferze będzie mało tlenu i będzie towarem rzadkim, wtedy prawdopodobnie będziemy płacić firmom je pozyskującym. Tak jak teraz za energię, gaz, wodę. Póki co sci-fi....
Jak pisał Bastiat, nie tyle płacimy za sam grunt, czy jakiś owoc ziemi, lecz za usługę. Za pracę jaką ktoś włożył aby ten grunt był żyzny, był tam wybudowany dom, ogrodzony, owoce odpowiednio uprawiane, zbierane i transportowane. Podobnie z ideą, pewien "nauczyciel" pokazuje na czym sprawy polegają, nie żąda zapłaty za samą ideę, lecz za pracę poczynioną do jej wyjaśnienia lub zastosowania.

Odpowiedz

BR

Pewnego razu czterej reformatorzy spotkali się pod krzakiem jeżyn. Zgadzali się co do tego, że trzeba zmienić świat. "Musimy znieść własność" – rzekł pierwszy. "Musimy znieść małżeństwo" – rzekł drugi. "Musimy znieść Boga" – rzekł trzeci. "Pragnąłbym, aby można było znieść pracę" – rzekł czwarty. "Pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić - rzekł pierwszy - to sprowadzić ludzi do jednego poziomu". "Pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić – rzekł drugi – to dać wolność płci". "Pierwsza rzecz to znaleźć sposób, jak to zrobić" – rzekł trzeci. "Pierwszy krok to zniesienie Biblii" – rzekł pierwszy. "Pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to znieść rodzaj ludzki" – rzekł drugi.

Robert Louis Stevenson

W każdym razie jestem przerażony niektórymi wypowiedziami w tym wątku (fifi, piorasso).

Odpowiedz

Grzechu

Cyt z art.: "Ludzie zaangażowani w ów projekt (PV) wprawdzie robią wszystko, co w ich mocy, by wyeliminować niesprawiedliwość na świecie, ale niestety zupełnie nie znają się na ekonomii."

Moim skromnym zdaniem (nieekonomisty... tak mi dopomóż boże) autor artykułu popełnia podstawowy błąd logiczny na samym początku wywodu i jedzie na tym patencie do samego końca. To tak, jakby wybudować piękny dom zimą, ale zapomnieć że powinien stać na fundamencie a nie, na lodzie...
Facet po prostu antyekonomię nazywa ekonomią. Może dorobił się na niej, i będzie bronił Systemu monetarnego by jak najdłużej cieszyć się zgromadzonym kapitałem, podlegając samookłamującemu się mechanizmu psychologicznemu

Odpowiedz

Juras

Panowie ekonomiści. Odwróćmy troche strony i pozwólcie że zadam kilka pytań. Tylko proszę odpowiadać rozsądnie zamiast negować każde zdanie.

1. Wytłumaczcie moralną stronę rozkradania surowców w krajach afryki przez zachód i USA. Tylko nie podsyłajcie kolejnych linkow do blogów bo mnie to nie interesuje. Bazuje na wiedzy znajomych mieszkajacych w kilku krajach afryki czego nie zobaczycie w telewizorze. Wytłumaczcie dlaczego USA i Anglia mają swoich prezydentów tylko dlatego aby legalnie za przysłowiowego dolara wywozić z tego kraju tony złota, diamentów, oraz surowców. (1 kg złota dla USA kosztuje 300$ - w gazeta.pl czy agrobiznes nie dowiecie sie o tym).
2. Dlaczego gdy rząd jakiegoś afrykańskiego kraju sprzeciwi się ekonomicznym najeźdźcom to zostaje zamordowany albo w jakiś inny sposób zdjęty ze stołka?
3.Dlaczego nikt w takim kongo czy innych afrykańskich krajach nie dopuścił aby to rząd sam zbudował fabryki i rozwinął się przemysłowo? Bo byłby samodzielny a tak koncerny buduja fabryki, kopalnie, wycinaja lasy a lud afryki nie ma z tego nic. Jedyne co mogą robić to pracować na brytyjczykow czy amerykanów. Spróbujcie obronić to ;)
4. Dlaczego cukier jest taki drogi? Przeciez nagle nie zabraklo burakow cukrowych. Powiedzcie dlaczego wiekszosc cukru została wykupiona tylko po to aby cena wzrosla i zeby sprzedac go drozej?
5. Dlaczego ludzie wywołuja wojny w celu pozyskania ropy oraz zwiekszenia sprzedazy broni?
6. Dlaczego 1/3 pestycydów jest poważnie niebezpieczna dla srodowiska? Tworzy to toksyczną roślinność i skażone gleby, rzeki. Metody upraw hydroponicznych są odporne na warunki atmosferyczne, powodzie, choroby, insekty ale nie zostana wprowadzone globalnie bo firmy produkujace pestycydy straca. Możecie odpowiedziec dlaczego koncerny bardziej dbaja o zarabianie pieniedzy niż zdrowie nas wszystkich?
7. Dlaczego np sprzet komputerowy produkowany jest tak aby nie dało się go łatwo naprawic a wszelkie modyfikacje są niewykonalne z powodu braku kompatybilnosci(dlaczego wyrzucac komputer jak moznaby zmienic procesor i ram? Nie mozna bo złącze sie zmienilo ;)
8. Spróbujcie obronic produkcję rzeczy tak aby psuły się po okresie amortyzacji
9. Sztucznie budowaną propagandę mody na sprzęt ktory różni się od starego obudową. Wmawianie ludziom w reklamach ze sa brzydcy, ich samochod jest do dupy, cale ich zycie jest do dupy - i zmienic to moze jedynie zakup nowych rzeczy. Obrońcie stwierdzenie że dobrze jest życ w społeczeństwie, które wmóione ma kupowanie

Jeżeli nie wysuniecie konkretnych odpowiedzi broniących tych wszystkich rzeczy które się dzieją a dalej będziecie odwracac kota ogonem to sami wydacie osąd o całym systemie.

Odpowiedz

Juras

Mozecie jeszcze dodac odpowiedz na pytanie:
Dlaczego Monsanto jest właścicielem każdego ziarna GMO na świecie? A nie wiem czy dociera do was, że to na prawde opanowuje cały świat i Europe takze.

piotrt:
"Podobnie z ziarnem, nie widzę powodu aby jedna korporacja miała prawo paraliżować wszystkich tym, że jako pierwsza je opatentowała. Jej władza byłaby iście totalitarna."

Poczytaj troche o GMO a zauważysz, że niestety ale rolnicy nie mają nawet prawa zostawić sobie nasion z plonów na następny wysiew, tylko są zmuszani do odkupywania od koncernu.

Oraz kolejna ciekawostka
Musicie zdać sobie sprawe, że np jeden rolnik uprawia kukurydze GMO, to wszyscy dookoła mają zmutowane uprawy poprzez pylenie. a nasiona ze zmutowanych upraw nie należą do rolników, tylko do korporacji ;)

Zanim powiecie, że to nie prawda(przecież nikt by nas nie oszukiwał) to poczytajcie

Odpowiedz

grudge

Ad 60, 61
Proszę o źródła do tych wszystkich rewelacji.
Odniosę się tylko do punkty 7 z postu numer 60. Nie pasuje zmiana technologii? A szybszą kartę graficzną i procesor to chce się mieć?

Odpowiedz

MB

ad Grzechu
To czym ma niby być ekonomia?

Odpowiedz

MB

ad Juras
Na kolegi pierwsze 5 pytań odpowiem tylko, że według mnie instytucja rządu jest szkodliwa, sprzeczna z wolnym rynkiem i prywatną własnością, trzeba ją zatem znieść. Czy mówimy o wojnach, regulacjach rynku cukru, korupcji, imperializmie, zawsze rząd jest problemem. Nie bardzo rozumiem, czy te pytania mają być jakimiś zarzutami względem Murphy'ego - przykładnego anarchisty.
ad 6. Nie znam się na chemii. Rozwiązanie problemu zanieczyszczeń widziałbym w zwiększeniu roli prywatnej własności zasobów środowiskowych.
ad 7 patrz post 62
8 nie bardzo rozumiem. Według mojego doświadczenia są samochody, które działają długie lata po okresie amortyzacji.
ad 9 Nie demonizowałbym reklamy, wszystkiego ludziom wmówić się nie da. Kampania reklamowa firmy produkującej łuczywa, nie skłoniłaby ludzi do porzucenia lamp elektrycznych.

Odpowiedz

Juras

grudge
Tu cie musze przeprosic, ale nie posiadam źródeł internetowych. Bazuje na licznych rozmowach z tymi ludźmi szczególnie z Tanzanii i okolic. Zresztą nie wiem ile by mi zajęło szukanie tego.
Do tego nie jest przecież rewelacją stwierdzenie, że europa zachodnia wykorzystuje kraje Afryki jako swoje dawne kolonie a dodatkowo z buciorami wbiła się do tego Ameryka. Przecież wiecie, że świat z idealnych książek ekonomicznych nie istnieje i korporacje muszą zmieniać władzę pod swoje potrzeby, oraz każdy też wie że panuje niesamowite żerowanie na ich złożach. Każdy też wie że kraje 3go świata możnaby bardzo szybko rozwinąć, ale nie robi się tego bo byliby "pyskaci". Takie mechanizmy działają wszędzie. Nie potrzeba na to źródeł.

Chciałem opisać sam zepsuty mechanizm jakim posługują się korporacje, gdzie całe działania nastawione są tylko i wyłączenie na zysk.

Odnieście się do największego przekrętu światowego jakim jest położona łapa Monsanto na wszystkich plonach GMO, które w stanach rozprzestrzeniły się jak zaraza a Meksyk ma niesamowite problemy z niszczeniem ich rodzimych odmian kukurydzy z dziada pradziada.

Dla takiego najprostszego przykładu chociaz rzuccie okiem na to:
http://www.youtube.com/watch?v=ePhDyDbbO-M

Nie mam zamiaru brać udziału w dyskusji o socjaliźnie, komuniźmie, RME czy jakiejś innej formie. Ale zainteresujcie się troche tematem a sami zobaczycie, że dzieje się wokół nas jakies straszne gówno.

Odpowiedz

panika2008

@Juras (ad 60), ja sie z twoimi tezami co do kolonializmu itd zgadzam, natomiast za ceny cukru to podziękuj Unii Europejskiej, parę lat temu UE produkowała 2x tyle cukru co teraz i ok. 20% produkcji EKSPORTOWAŁA, dziś importuje bo nie-k***a-wolno tyle cukru produkować ile by rynek (i spekulanci budujący stany magazynowe) wchłonął. Oh well. Podziękuj socjalistom z Brukseli.

A co do elektroniki (postęp, wymienialność itd) to proponuję Ci żebyś się nie wypowiadał na tematy, o których nie masz zielonego pojęcia.

Odpowiedz

panika2008

A, i jeszcze: "Poczytaj troche o GMO a zauważysz, że niestety ale rolnicy nie mają nawet prawa zostawić sobie nasion z plonów na następny wysiew, tylko są zmuszani do odkupywania od koncernu." - no niestety ale bredzisz jak potłuczony. To ty doczytaj. Kto ci człowieku ziarno broni zostawiać i wysiewać? Podpisujesz cyrograf z Monsanto i się sam na to zgadzasz - to miej do siebie pretensje. Masz inne alternatywy, możesz siać tradycyjne odmiany, które swoją drogą też są cały czas ulepszane, także na drodze modyfikacji genetycznych, bez ograniczeń własności intelektualnej, m.in. przez odpowiedniki naszego COBORU. A że jeden frajer z drugim podpiszą cyrograf z diabłem po to tylko, żeby wyciągnąć z pola plon 10 czy 20% wyższy, to niestety ale nie jest wina "systemu" czy nawet Monsanto, ale głupoty, pazerności i braku perspektywicznego myślenia u owych plantatorów.

Odpowiedz

Juras

Nadal jeszcze krytykujecie bez wczytania się w to co napisałem. Przykładowo kukurydza GMO Ready for Roundup jednego rolnika mutuje wszystkie odmiany sąsiednich rolników. Zmutowane uprawy są małoprzydatne przez co inni rolnicy muszą przenieść się na GMO. Dodatkowo inni sąsiedni rolnicy nie maja prawa do nasion które pochodzą z mutacji, ponieważ uzyskali je bez zgody monsanto.

Mimo wszystko polecam zasięgnąć wiedzy. Krytykujecie dla sportu nie wnikając w żaden sposób w temat.

Zanim odpiszecie poważnie mówie abyście przeczytali informacje o działaniu tej firmy i ich produktów. Poszukajcie co się dzieje w tej chwili z Meksykańską kukurydzą.

Odpowiedz

Adam

1. Jeżeli "rozkradane" są w drodze dobrowolnej wymiany handlowej, to nie ma w tym nic złego. Podobnie z pracą. Ogólnie, teza nie do udowodnienia, plotki i domniemania.
2. jw.
3. jw.
4. Cła zaporowe, patenty i kontrowersyjne prawo własności intelektualnej, dotacje i subwencje, kwoty na produkty rolne, kontrola cen, Wspólna Polityka Rolna. Spekulant kupuje, kiedy towaru jest dużo, dzięki temu zwiększa płynność na rynku i dostarcza towar, kiedy go brakuje. Jest ponadto "posłańcem", który przewiduje ruchy cenowe, nie jest jednak im winien.
5. Podobnie jak w 1,2 i 3.
6. Nie jestem specjalistą od biotechnologii, ponadto nie mam czasu na poszukiwanie źródeł i weryfikację. Każdy produkt, związek chemiczny jest potencjalnie szkodliwy, wszystko zależy od stężenia (ilości) i warunków. Doświadczenie jednak każe nam przypuszczać, że pozytywne skutki znacznie przewyższają te potencjalnie negatywne - dla przykładu należy podać kraje tzw. Trzeciego Świata - jeżeli GMO pomogłoby nam na zawsze pozbyć się głodu na świecie, to nie ma sensu roztkliwiać się nad potencjalnymi negatywnymi efektami ubocznymi, ponieważ w danych warunkach (powszechny głód i ubóstwo) mamy ważniejsze sprawy na głowie. Podobnie było z DDT i malarią. Dla ilustracji podam jeszcze przykład Lee Dorena, który na YT opublikował swoją krytykę "The Story of Stuff" Annie Leonard, a konkretnie fragment, w którym Autorka pyta, jak to możliwe że traktujemy poduszki "trującymi neurotoksynami", a potem kładziemy na nich głowę. Problem w tym, że na szkodliwość przy danym stężeniu nie ma naukowych dowodów, a środek ten (chodzi o ognioodporność) ratuje rocznie kilkadziesiąt tysięcy żyć ludzkich.
7. Modyfikacje pewnie są możliwe, tylko wymagałyby sporo wysiłku. Produkcja seryjna umożliwiła zaoszczędzić ludziom pracy i wysiłku, więc mogą zastąpić sprzęt nowinką za kwotę dużo niższą niż wartość włożonego w modyfikacje czy naprawy wysiłku. Praktyka pokazuje, że ludzie (w tym ja) preferują takie rozwiązanie.
8. Nie rozumiem.
9. Telewizji nie oglądam, ale jak już czasem mi się zdarzy, to odnoszę wrażenie, że reklamy mają różną postać. Naturalnie wspólnym mianownikiem jest zapewnienie o polepszeniu się mojej sytuacji po kupnie produktu, no ale...jakże by inaczej? Kiedy sprzedaję telefon na Allegro też staram się zapewnić, że Kupujący będzie miał pożytek z zakupionego przedmiotu. Oboje na takiej transakcji zyskujemy - na tym polega handel.

Jeśli chodzi o komentarz o "konkretnych odpowiedziach, bo inaczej...", to w przypadku zarzutów opartych na pomówieniach i spekulacji naprawdę nie jest to zbyt taktowny pomysł.

Odpowiedz

Adam

P.S Chodziło o kilkadziesiąt tysięcy istnień ludzkich rocznie w USA.

Odpowiedz

piotrt

@60

“7. Dlaczego np sprzet komputerowy produkowany jest tak aby nie dało się go łatwo naprawic a wszelkie modyfikacje są niewykonalne z powodu braku kompatybilnosci(dlaczego wyrzucac komputer jak moznaby zmienic procesor i ram? Nie mozna bo złącze sie zmienilo ;)”

Spokojnie wymieniłem niedawno płytę główną, procesor, pamięci i wszystko inne dalej pasowało. Kiedy indziej, gdy wymieniłem komputer po kilku latach, za tę samą cenę kupiłem znacznie lepszy, pod każdym względem.
A i tak słyszałem opinie, że mogłoby być bardziej dynamicznie, gdyby Intel i AMD nie miały monopolu na swoje architektury. Przynajmniej są te dwie, które się ścigają.

“8. Spróbujcie obronic produkcję rzeczy tak aby psuły się po okresie amortyzacji
9. Sztucznie budowaną propagandę mody na sprzęt ktory różni się od starego obudową. Wmawianie ludziom w reklamach ze sa brzydcy, ich samochod jest do dupy, cale ich zycie jest do dupy – i zmienic to moze jedynie zakup nowych rzeczy. Obrońcie stwierdzenie że dobrze jest życ w społeczeństwie, które wmóione ma kupowanie”

Określając czas gwarancji, można tak obciąć koszt aby sprzęt działa właśnie 2 lata. Więcej przecież będzie wart sprzęt dający radę działać 5 lat niż 2 lata. Po co jednak inwestować w 5 letnie produkty, kiedy postęp spowoduje, że te po 2 latach będą przestarzałe? Będzie to oznaczać, że nie potrzebnie zainwestowano w materiały dające za długą żywotność. Producenci po prostu dopasowują produkty do oczekiwań rynku, zaoszczędzone pieniądze mogą poświęcić na coś innego.
Produkty psują się, bo wiadomo, że będzie stosunkowo łatwo potem znów kupić ten sam produkt. Pieniądze zaoszczędzone na materiale spowodują, że będą mogli je wrzucić w ilość, dostarczając w ten sposób tańszy produkt coraz szerszej liczbie osób. Postęp się w między czasie dokonuje, więc za 2 lata będzie można nabyć podobny model, jednak z jakąś funkcjonalnością ekstra.

Podobnie męczące jest narzekanie, że chińszczyzna nas zalewa. Taniocha i tandeta. Co w tym złego? Takie “coś” pozwala na szerszy dostęp do tego dobra, trudno też oczekiwać, że jak coś będzie miało szeroki dostęp, to jednocześnie będzie bardzo solidne. Jak się zepsuje, kupi się nowy tani. Ci bardziej wymagający, uważający, że jednak te “coś” jest lepsze jak nie psuje się przez lata. Gdy uważają, że taniej ich wyniesie, gdy kupią raz drogo a nie co rok tanio, coś dla siebie znajdą. Rzecz solidna, raczej zawsze kojarzy nam się z dobrem szczególnie rzadkim, więc trudno oczekiwać, żeby było mimo to szeroko dostępne i tanie.
Po za tym, może to nie chińskie jest tanie, ale nasze drogie? Choćby przez opodatkowanie pracy i różne inne państwowe regulacje.

Co do reklamy, cóż. Daleko mniej szkodliwa jest kłamliwa reklama proszku do prania, super samochodu, niż kłamliwa propaganda ze strony rządowej. Proszku czy samochodu, koniec końców można nie kupić, nie dać się nabrać drugi raz, być ostrożniejszych. Wyplenić głupotę z ustaw znacznie trudniej. Więc jakieś prawne machinacje w tej gestii wypadły by tylko na niekorzyść. Mogą irytować reklamy, irytować może jakiś ich przekaz - nadal jednak możemy to zauważać i zwracać na to uwagę innym, jeśli tak nas to boli.
Jeśli chodzi o trochę bardziej “podprogowy” przekaz, że niby promowanie mody na konsumpcjonizm. To zanim się coś skonsumuje, trzeba na to zarobić(i sam produkt wyprodukować). Konsumpcjonizm będzie negatywny jeśli tylko generalnie nie będzie się doceniać tego co się zarobiło. Gdy będzie łatwy kredyt, gdy będzie się bardziej dostawać, niż zapracowywać rzetelnie wykonaną pracą.
Gdy się wie, że to samemu się wypracowuje swój dobrobyt, to go się wypracuje takim, na jaki pozwoliły okoliczności, nasze umiejętności, wytrwałość i odrobina szczęścia. Gdy utrzymuje się pewne “gwarancje” dobrobytu, to i tak ktoś na niego musi zapracować. Sytuacja robi się kiepska, gdy większość zaczyna tak myśleć, a robić nie ma kto.

@61
w “(...) nie widzę powodu aby jedna korporacja miała prawo paraliżować wszystkich (...)” nie miałem na myśli, że żaden rząd nie wpadłby na taki pomysł aby to jednak “prawnie” usankcjonować. W przynajmniej moim rozumieniu, nie byłoby to zgodne z rządami prawa, sankcjonowałoby to oszustwo. I chyba sam też się zgadzasz, że wtedy coś tym jest nie tak.
Demokracja czy jakikolwiek inny rząd uchwala to co uchwala, nie dlatego, że to jest Prawem. Dobrze jest gdy te ustawy idą zgodnie z duchem tego co sprawiedliwe. Jednak sam fakt, że nie zawsze tak jest, nie czyni, że nieusankcjonowane prawa są bezwartościowe i ich ignorancja nie wywołuje szkody.

Odpowiedz

piotrt

mała errata: Wymieniłem płytę główną **a** procesor, pamięci i wszystko inne dalej pasowało... :)

Odpowiedz

xsds

Człowiek to "ja" i "środowisko", w którym żyje. O ile można sobie wyobrazić, że w zmienionym środowisku "ja" ogółu się zmieni i w pewnym stopniu dostosuje zarówno swoje potrzeby i wartości, to trudno by "ja" indywidualne - jednostek, będące źródłem nowej myśli, rozwoju, postępu ale i degeneracji, wypaczeń i rozkładu chciało ugruntować jakikolwiek istniejący stan rzeczy. Wydaje się, że teoria uwzględnia potrzebę przetrwania ale nie uwzględnia równie silnej potrzeby ciągłych zmian niekiedy warunkowanych wielkim ryzykiem a wpisanych w człowieka (żeby nie użyć sformułowania: "naturę ludzką")

Tzm póki co nie odpowiada ani na pytanie jak zmienić aktualny system ani jak utrzymać po zmianach nowy. Wydaje się, że możliwe są tylko dwa sposoby, z racji nie znanych dotąd innych sposobów manipulacji czy wpływania na sposób myślenia czy decyzje innych: albo jakąkolwiek siłą albo zjednoczeniu wszystkich przeciwko czemuś. Co automatycznie budzi w ludziach podejrzliwość i sceptycyzm. Jeśli nie wywoła wojny, światowej paranoi czy czegokolwiek podobnego to tylko zagrożenie lub obecność obcej cywilizacji:)byłoby w stanie zjednoczyć ludzkość w takiej przemianie, bo tylko strach, chaos lub rywalizacja może być źródłem wielkich przemian. Czego nasza cywilizacja dotąd jest najlepszym dowodem. Choć kwoli sprawiedliwości pozostaje dodać jeszcze dwie możliwości, długie rozbudzanie innej świadomości lub możliwość taką, że powstanie z chaosu w jaki popadnie aktualny porządek, z dobrowolną akceptacją ludzi jako mniejszego zła czy braku innej alternatywy. Z drugiej strony ludziom rzadko brakuje kreatywności wobec czego alternatyw może być całkiem sporo i zdecyduje wybór pod wpływem.... (czego? wiary, emocji, mniejszego zła, strachu?) Jednak utrzymanie nowego porządku wydaje się nie mieć optymistycznych alternatyw. Żeby nie wiem jak wykluczać istnienie natury ludzkiej to są jeszcze emocje, o których wizjonerzy zdają się zapominać. Tam gdzie nie będzie indywidualności tam nie będzie człowieczeństwa a tam gdzie będzie.... zawsze potrzeba rywalizacji wygra z potrzebą współdziałania, hierarchizacja z równością, własne "ja" zwycięży dobro ogółu.... Optymistyczne założenia, że przyczyną wszystkiego co złe w człowieku jest stres, zmęczenie, codzienna walka o byt a co za tym idzie konsumpcjonizm, niezaspokojenie potrzeb lub strach o utrzymanie statusu to chyba delikatnie ujmując niedocenienie natury ludzkiej.

Odpowiedz

Z H

No... jak by to powiedzieć... nie? Przeczyta dokładnie i się zastanów a potem krytykuj.

W tym nie ma czegoś takiego jak "plan przejścia", mowa tutaj o społeczeństwie stopniowo wyedukowanym do życia w takim świecie, a nie skok z Indii do USA...

A po co ludzie mają podejmować takie decyzje? RGB to nie świat zacofany jak nasz... Systemy AI mogą znacznie lepie podejmować takie decyzje, tym bardzie że nie polegają na własnej ocenie, lecz surowej logice. Już teraz na nowojorskiej giełdzie największe dochody przynoszą super komputery robiące miliony akcji dziennie,a nie maklerzy...

To, że teraz pieniądze powodują rozwój technologii to nie znaczy, że produkty nie były by rozwiane w takim systemie. W obecnym i owszem ktoś kto ma monopol nie ma potrzeby rozwiania sprzętu, a RBE to zupełnie inne postrzeganie świata. Gwarantuję Tobie, że w takim świecie gdzie większość pracy wykonują maszyny znajdzie się ogrom ludzi chcących uczestniczyć w badaniach naukowych itp.

Pieniądze i owszem były potrzebne i bez nich daleko byśmy nie zaszli, ale obecnie nie napędzają one gospodarki lecz hamują jej rozwój, bez nich byli byśmy już dawno temu spacerowali na marsie...

Podsumowując, jeśli chcesz napisać o czymś artykuł to najpierw przestudiuj dobrze temat.

Odpowiedz

Adam

„Pieniądze i owszem były potrzebne i bez nich daleko byśmy nie zaszli, ale obecnie nie napędzają one gospodarki lecz hamują jej rozwój, bez nich byli byśmy już dawno temu spacerowali na marsie…”

Nikt Ci przyjacielu nie broni korzystać z dobrodziejstw wymiany barterowej, powodzenia w locie na Marsa.

Odpowiedz

grudge

"Już teraz na nowojorskiej giełdzie największe dochody przynoszą super komputery robiące miliony akcji dziennie,a nie maklerzy… "

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Czy-automaty-podbija-warszawska-gielde-2610898.html

Z programami na giełdzie nie jest wcale tak różowo.

"1 sierpnia 2012 roku błąd programu komputerowego wygenerował 440 mln USD strat w firmie Knight Capital. Doprowadziło to na skraj upadku jednego z największych brokerów w USA. 5 sierpnia 2011 roku fala automatycznych zleceń zalała systemy transakcyjne giełd, odcinając od rynku niektórych inwestorów tuż przed obniżką ratingu Stanów Zjednoczonych. 7 sierpnia błąd komputera zawiesił system transakcyjny giełdy w Tokio, prowadząc do 90-minutowej przerwy w notowaniach akcji i kontraktów na indeksy."

Odpowiedz

Nikifor

Dobry artykuł, ale jeszcze lepsze komentarze - szczególnie piotrt zapisał się wybitnie :)

Chyba nie ma już czego dodawać - z takimi koncepcjami "trzeciej drogi" spotykam się od czasu do czasu. Kiedyś dość popularna była koncepcja "kredytu społecznego". Z dyskusji ze zwolennikami tych różnych utopii wynikają wnioski:
1) Mają dość dobre spostrzeżenia dotyczące zauważania negatywnych zjawisk
2) Ale zupelnie nie rozumieją źródła tych zjawisk, stąd ich diagnozy są kulawe - za każdym razem idea jest taka, że "ludzie już dojrzeli", "komputery będą zarządzać", "demokracja to rozwiąże" - jakbyśmy tego już wielokrotnie nie przejawiali.
3) Nie zdają sobie sprawy, że wolny rynek wynika z podstawowych założeń i nie jest to twór zaprojektowany i komuś narzucony, tylko wynik ludzkiego działania kształtującego rzeczywistość od tysięcy lat a każda próba "poprawy" wolnego rynku będzie prowadzi do spadku zdolności społeczeństwa do maksymalnego zaspokajania potzreb jednostek
4) No i na koniec - tylko praca u podstaw może pomóc przekonać ludzi, którzy widzą, że "coś jest nie tak" do idei wolnorynkowych. Może lektura "Ludzkiego Działania" to za dużo na początek ale taką "Ekonomię w jednej Lekcji" warto polecać.

Odpowiedz

quba_83

Dlaczego nazywacie pomysł gospodarki opartej na zasobach utopią. Dlaczego uważasz że jest niemożliwy do zrealizowania. Problemy techniczne? Właśnie jednym z założeń pomysłu jest aby starać się rozwiązywać wszystkie użyteczne dla ludzkości. Obecnie realizuje się tylko te które są rentowne. Patrz przemysł energetyczny oparty na paliwach kopalnych - ropa i węgiel kosztują, więc te technologie się rozwija. Energią wiatru i promieniami słońca nikt nie będzie handlował, stąd zastój w tej dziedzinie nauki.
Nastroje społeczne? A czym one są spowodowane - głównie niesprawiedliwym dostępem do zasobów. To bieda i chęć zysku generuje większość przestępstw. Wojny toczą się niby o przekonania polityczne, czy światopoglądowe lub religijne, ale gdy się tym przekonaniom dobrze przyjrzeć - chodzi o kasę.
Gdyby każdy człowiek miał dostęp do jedzenia, miał schronienie zapewniające bezpieczeństwo, czyli dom i mógł się szybko i sprawnie przemieszczać komunikując się z resztą ludzkości i czuł się w tym społeczeństwie bezpieczny, miałby zapewnione wszystkie co pozwoliłoby mu funkcjonować i rozwijać się. Np. nie znalazłbyś prostytutki, czyli kobiety oddającej Ci się niewolniczo do dyspozycji, bo nie byłoby na świecie takiej rzeczy, za którą zgodziłaby się to zrobić. Przecież miałaby dostęp do zasobów i nic by jej nie brakowało. Czyli seks byłby wartością samą w sobie - seks za seks, czyli zdrowo i tak jak należy. Jak to mówiły nasze babcie: "musi dwoje chcieć." Zwiększyło by się zaufanie do innych. Obecnie podchodzisz do obcych z dystansem, bo zastanawiasz się jaki maja interes w tym żeby Ci pomóc.....
Niestety na chwilę obecną technologia jeszcze jest za mało dostępna, żebyśmy mogli te zasoby w sposób racjonalny dystrybuować, a praca człowieka jest za mało wydajna, żeby zapewnić nieustanne dostawy. Potrzebna jest pełna automatyzacja. Zwracam uwagę że technologia jest mało dostępna, a nie mało rozwinięta. Jest rozwinięta na bardzo wysokim poziomie, tylko mało dostępna bo technologią też się handluje.
Na chwile obecną utrzymuje się obecny stan rzeczy, poprzez zmuszanie ludzi do zadłużania się, a przez to powstaje konieczność utrzymania pracy. Około 80% populacji ludzkiej nie lubi swojej pracy. Jeśli komuś się coś nie podoba, mamy narzędzia przymusu jak policja, wojsko, system sądownictwa i więziennictwa. W nowym systemie te organizację nie będą do niczego potrzebne. Nie będzie trzeba ustanawiać prawa. Jedyne prawa jakie będą nas obowiązywać to prawa przyrody i otaczającego nas świata, czyli prawa fizyki. Nie nakażesz przecież nikomu, bezwzględnie przestrzegać prawa grawitacji, bo i tak jest tym prawem ograniczony. Za to kasa obecnie wydawana na powyższe aparaty przymusu mogłaby być wykorzystana do kształcenia ludzkości. Np. za pieniądze rocznie wydawane na amerykańską armie można by zapewnić naukę na wyższych uczelniach dla wszystkich amerykańskich maturzystów.
I tu dochodzimy do nauki, która ma w nowym systemie być motorem cywilizacji.
To, że nowy system gospodarczy nazywasz utopijnym, wynika jedynie z procesu indoktrynacji jakiemu zostałeś poddany od dnia swoich narodzin po dzień dzisiejszy. Urodziłeś się i wychowałeś w systemie monetarnym i masz problem spojrzeć szerzej na świat. Gdybyś np. urodził się w dzikiej Amazonii, lub w afrykańskim plemieniu żyjącym w zgodzie z naturą, wyznawał byś właśnie ten plemienny system wartości. Powiedz amazońskiemu Indianinowi, żeby wziął od ciebie kredyt na 30 lat, a Ty za to zbudujesz mu dom. Założę się, że Indianin taki puknie się w głowę i powie Ci: "Zwariowałeś?! Mam się u Ciebie zadłużyć?! A niby dlaczego?! Przecież materiały na budowę domu takie jak drewno i kamień są ogólnie dostępne. Są darem matki Ziemi. Dlaczego uzurpujesz sobie do tych zasobów prawo własności. Przecież to nie twoje. Mam lepszy pomysł. Po prostu pomóż mi zbudować dom a potem ja pomogę Tobie."
Nowy system gospodarczy zastąpi własność prywatną dostępnością zasobów. Przez to chęć zysku zostanie zastąpiona czymś innym - np. chęcią rozwoju osobistego, lub chęcią niesienia pomocy innym. Oczywiście nikt Ci nie zabroni posiadać czegoś ale nie będziesz miał prawdopodobnie takiej potrzeby. Nie kasa będzie motywować człowieka. Znajdziemy sobie inne cele. Np.: kosmos czeka na eksplorację. Wyobraź sobie, że cała ludzkość do tego dąży. Nie wydaje kasy na wojny i gierki polityczne, tylko wszystkie zasoby surowcowe i ludzkie - czyli wiedza ludzi i zdolności poznawcze i chęć zdobywania nowej wiedzy - są skierowane na podbój kosmosu. Tylko podbój nie w sensie przywłaszczenia sobie "nowych terenów" czyli innych planet, tylko eksploracja w celu zdobycia nowej wiedzy, poznania istoty rzeczy lub znalezienia innej cywilizacji i wymiany wiedzy z nią. Wiedzą która jest największym bogactwem ludzkości...
Ja uważam że gospodarka oparta na zasobach ma szansę zaistnieć, ale nie za naszego życia, nie w tym pokoleniu. Potrzeba zmiany w myśleniu, mentalności, odpowiedniej edukacji, darmowego dostępowi do wszelkiej wiedzy (bez uczelni tylko dla dobrze sytuowanych i patentów zapewniających korporacjom dochody).
Potrzeba rozwoju technologicznego zapewniającego pełną automatyzację i dystrybucji dóbr do wszystkich rejonów świata aby znieść potrzebę zysku, posiadania i w ogóle wyeliminować chciwość.
Dobrym przykładem dążenia do systemu gospodarki opartej na zasobach jest Internet. Pozwala on dzisiaj komunikować się w czasie rzeczywistym z ludźmi zamieszkującymi po drugiej stronie globu, pozwala na swobodną wymianę informacji przez niezależne źródła nie manipulowane przez wielkie korporacje i zagrywki polityczne i jest ogromną bazą wiedzy bezpłatnej, darmowej i powszechnej i ciągle rozwijanej. Sami zapewne korzystacie z wyszukiwarek i zadajecie pytania na różnego rodzaju forach i grupach dyskusyjnych udowadniając, że to wiedza i nauka ma największą wartość.
Podobną filozofię przedstawia nurt open source i open hardware. Ogólnie rzecz biorąc oprogramowanie i wynalazki mają być darmowe i o otwartym i modyfikowalnym kodzie źródłowym w pierwszym- i ogólnodostępnej technologii produkcji w drugim przypadku, tak aby każdy mógł dołożyć swoją cegiełkę do rozwoju ludzkości.
Jedyne co mnie martwi i niepokoi to sposób w jaki mogłoby dojść do przewartościowania naszego obecnego systemu. Jesteśmy tak mocno zakorzenieni w systemie monetarnym, że zmiana go na gospodarkę opartą na zasobach może nie przebiec jak to kolega w łagodny i płynny sposób - a będzie efektem gwałtownych i rewolucyjnych zmian włączając w to kolejną wojnę światową lub inny czynnik który spowoduje wcześniej prze Was wymienioną konieczność zjednoczenia ludzkości w myśleniu i działaniu. Bo niestety większość ludzi zmienia poglądy dopiero gdy oberwie obuchem w łeb...

Odpowiedz

kapitalny

Jedyne co ma sens w Twojej wypowiedzi to szkodliwy wpływ wszelkiej maści patentów (nie mówię o tym że firmy powinny mieć obowiązek upubliczniać swoje projekty, ale o blokowaniu podobnych rozwiązań tworzonych przez konkurencję). Reszta to bełkot.

Odpowiedz

Remigiusz

Drogi Qbo,

Obawiam się, że całym swoim postem potwierdzasz dokładnie utopijność koncepcji Wenus.

"niesprawiedliwy dostęp do zasobów", "niepotrzebny aparat przymusu", "nie lubienie pracy" (alienacja!), "likwidacja zysku", "gospodarka oparta na zasobach" (Kornai używał tego pojęcia do nazwania realnego socjalizmu i miał rację. Przez to doszczętnie zdewastował koncepcję Wenus zanim została rozwinięta!) i zarzucanie innym, że są "indoktrynowani przez system" i tylko "gdybyś się urodził w Amazonii" (zabawne, że zarzuty te stawiają ludzie, którzy nie mieli często w rękach porządnej literatury ekonomicznej i to z różnych szkół).

Wszystko to już było i nazywało się marksizm. Dokładnie takie same tezy. Projekt Wenus to "marksizm z robotami", ale to dalej marksizm powielający jego te same fundamentalne błędy.

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.