KRS: 0000174572
Powrót
Prace Dyplomowe

Surowski: Austriacka Szkoła Ekonomii wobec cykli koniunkturalnych i kryzysów gospodarczych

6
Maciej Surowski
Przeczytanie zajmie 4 min
Surowski_male.jpg
Pobierz w wersji
PDF

Autor: Marcin Surowski
Wersja PDF

Miło nam zaprezentować kolejną pracę dyplomową związaną ze szkołą austriacką – jest to praca licencjacka pana Marcina Surowskiego „Austriacka Szkoła Ekonomii wobec cykli koniunkturalnych i kryzysów gospodarczych”, napisana na Wydziale Zarządzania, Informatyki i Finansów Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu pod kierunkiem prof. dr. hab. Krzysztofa Jajugi.

Wstęp

Surowski

Cykle koniunkturalne to temat, który interesował wielu ekonomistów. W teorii ekonomii znaleźć można sporo teorii objaśniających przyczyny powstawania wahań w koniunkturze gospodarczej. Oczywiście, gospodarka z reguły nie rozwija się płynnie i drobne wahania są czymś naturalnym. Jednak mówiąc o cyklu koniunkturalnym myślimy o wahaniach, które odbiegają od takich, które są drobnymi, nieszkodliwymi fluktuacjami. Najtrudniejszym dla społeczeństw momentem cyklu są załamania, zwane kryzysami gospodarczymi. Wielu znakomitych ekonomistów próbowało opisać mechanizm ich powstawania, a mimo to kryzysy nadal bywają przykrym elementem rzeczywistości gospodarczej. Można stwierdzić, że dochodzi do nich ze względu na to, że decyzje polityczne często odbiegają od tego, co radzą ekonomiści. Jest to prawdą, ale warto zwrócić uwagę na fakt, że nie ma jednej teorii cyklu koniunkturalnego, co do której zgodni byliby wszyscy eksperci i naukowcy. To czyni zagadnienie cyklu szczególnie interesującym.

W swojej pracy skupiłem się na przebiegu cykli koniunkturalnych w optyce Austriackiej Szkoły Ekonomii. Moje zainteresowanie tym nurtem nauki ekonomii trwa już od kilku lat i stale się rozwija, m.in. poprzez lekturę prac przedstawicieli tej szkoły — szczególnie Ludwiga von Misesa, Friedricha Augusta von Hayeka, Jesúsa Huerty de Soto i Murraya N. Rothbarda. Sądzę, że szkoła austriacka to nurt w teorii ekonomii, którego prace są wartościowe i rozwijające intelektualnie, a do tego napisane logicznym, zrozumiałym językiem. Teorie wysnuwane przez „austriaków” są ważnym elementem niekończącego się sporu pomiędzy zwolennikami wolnego rynku i państwowego interwencjonizmu.

Celem mojej pracy było przedstawienie podejścia szkoły austriackiej wobec problemu cykli koniunkturalnych, a także przedstawienie, jak ta teoria sprawdza się w praktyce. Na przykład empiryczny wybrałem wielki kryzys (1929-1933) w Stanach Zjednoczonych, do którego wyjaśnienia podszedłem w sposób „austriacki”, analizując cechy charakterystyczne dla austriackiej teorii powstawania cykli i kryzysów.

W pierwszym rozdziale pracy skupiłem się na intelektualnym dziedzictwie szkoły austriackiej. Rozdział ten ma charakter wprowadzający. Opisałem w nim początki szkoły austriackiej, związane z działalnością Carla Mengera, a następnie koncentrowałem się na największym osiągnięciu „austriaków”, czyli krytyce socjalizmu. Ludwig von Mises zasłynął swoim udziałem w „debacie kalkulacyjnej” z Oskarem Lange, która dotyczyła możliwości kalkulacji ekonomicznej w gospodarce centralnie planowanej. Niemożliwość kalkulacji i brak systemu cen były głównym zarzutem Misesa przeciwko socjalizmowi. Do sporu włączył się później kolejny wielki ekonomista omawianej przeze mnie szkoły, czyli Friedrich August von Hayek. Do argumentów Misesa dodał on argument o braku dostatecznej wiedzy zgromadzonej przez centralnych planistów, niezbędnej do efektywnego zarządzania zasobami.

Drugi rozdział mojej pracy koncentruje się wokół problemu cykli koniunkturalnych. W rozdziale tym, na podstawie literatury, zdefiniowałem pojęcie cyklu koniunkturalnego. Następnie, skrótowo, opisałem pojawiające się w literaturze teorie powstawania cykli, inne niż prezentowana przez szkołę austriacką. W głównej części tego rozdziału przedstawiam podejście „austriaków” do tematu cykliczności gospodarki. Aby to osiągnąć, najpierw przedstawiam, jak Menger i jego intelektualni spadkobiercy widzieli pieniądz, system bankowy i kapitałową strukturę produkcji. W końcu opisuję cały przebieg cykli i kryzysów w optyce „austriaków”, głównie opierając się na pracach Jesúsa Huerty de Soto i Marka Skousena. Pod koniec drugiego rozdziału postawiłem hipotezę. Brzmi ona następująco:

Austriacka teoria cyklu koniunkturalnego jest użytecznym narzędziem teoretycznym, które pozwala poprawnie formułować wnioski, co do przyczyn powstawania kryzysów gospodarczych.

Wspomnianą hipotezę zbadałem w rozdziale trzecim, który ogniskuje się wokół wielkiego kryzysu (1929-1933) w Stanach Zjednoczonych. Ten najbardziej znany kryzys gospodarczy został opisany na wiele sposobów, ale ja postarałem się sprawdzić, czy teorie „austriaków” mogą nam pomóc w dostrzeżeniu jego przyczyn. Na początku przedstawiłem przebieg kryzysu, tak jak widzą go badacze analizujący historię gospodarczą. Zwróciłem także uwagę na fakt, że wybuch kryzysu dał dobry grunt pod rozpowszechnianie się poglądów Johna Maynarda Keynesa, intelektualnego rywala „austriaków” (szczególnie Hayeka). Bezpośrednim efektem wybuchu kryzysu były szeroko zakrojone interwencje państwa — oczywiście krytykowane przez „austriaków”. W dalszej części rozdziału przedstawiam podejście tej szkoły wobec wielkiego kryzysu w kontekście austriackiej teorii cyklu koniunkturalnego. Badam w niej użyteczność teorii do wyjaśniania zjawisk empirycznych.

Moją pracę wieńczy zakończenie, w którym zawarłem refleksje, które nasunęły mi się podczas pisania pracy i którymi postanowiłem podsumować badany przeze mnie temat.

Całość pracy dostępna w wersji PDF

Kategorie
Prace Dyplomowe Teksty

Czytaj również

Smolarek_Popytowo-podażowe-przyczyny-inflacji-na-przykładzie-Polski.jpg

Prace Dyplomowe

Smolarek: Popytowo-podażowe przyczyny inflacji na przykładzie Polski

Praca magisterska napisana na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu.

Breitkopf_Praca-magisterska_Kapitalizm-współczesny-–-rodzaje-zróżnicowanie-i-aktualne-trendy.jpg

Prace Dyplomowe

Breitkopf: Kapitalizm współczesny – rodzaje, zróżnicowanie i aktualne trendy

Publikujemy kolejną interesującą pracę magisterską.

Smółko_praca-magisterska.jpg

Prace Dyplomowe

Smółko: Instytucja własności według wybranych przedstawicieli Austriackiej Szkoły Ekonomii

Publikujemy kolejną pracę magisterską związaną tematycznie ze szkołą austriacką.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 6
Ultima Thule

Nistety, ale nie zgadzam się z autorem artykułu. W swojej pracy popełnił on dwa błędy, ale za to są to błędy FUNDAMENTALNE i NIEWYBACZALNE.
.
1. BITKOJN.
Pierwszym błędem, jest sugestia, jakoby Mises "być może" zaakceptował BTC jako projekt "oddolny" i "nie dający się kopiować".
.
Problem w tym, że Mises wyraźnie stwierdził, że pieniądz MUSI MIEĆ WARTOŚĆ SAMĄ W SOBIE !!! A więc to tak, jak by ktoś chciał wmówić komuś idee DOKŁADNIE ODWROTNE od tego, co głosił dany człowiek !!!
.
Cóż za ABSURD !!!
.
2. CYKLE KONIUNKTURALNE.
Kolejnym problemem jest temat tytułowych cykli. Otóż błędem jest już samo podejmowanie próby analizowania czegoś, co w sensie naukowym NIE ISTNIEJE.
.
Gospodarka oczywiście zachowuje się bardzo różnie, ale wynika to z czynników nie poddających się jakiejkolwiek analizie, gdyż są to:
- ustawodastwo (stopy procentowe, podatki, dodruk pieniądza itp.)
- myśl ludzka (innowacje, wojny itp.)
.
Jakiekolwiek zmiany w gospodarce nie wynikają z jakiejkolwiek teorii mogącej być teorią w sensie naukowy (tzn. weryfikowalną).
.
Ale to jest OCZYWISTE od samego początku, więc jeżeli ktoś w ogóle zabiera się za analizowanie aparatem naukowym czegoś, co OBIEKTYWNIE NIE MOŻE ISTNIEĆ, zachowuje się jak naukowiec próbujący zrobić naukową analizę homeopatii.
.
Kogoś takiego należy po prostu pozbawić tytułów naukowych, gdyż zajmuje się nie nauką lecz "czarami i magią", a to inny "kącik zainteresowań".
.
Powtórzę dobitnie:
.
Żadne "cykle koniunkturalne" NIE ISTNIEJĄ. Nie da się ich ani zdefiniować, ani badać, ani o nich nawet pisać.
.
Szkoda, że energia ludzi idzie w kierunku "cieni w jaskini Platona", zamiast w kierunku analizy realnego świata i realnych bytów.
.
******************
Ciekawostka:
Młody człowiek pisze pracę dyplomową i popełnia w niej DWA BŁĘDY i obydwa dotyczą NIEREALNOŚCI analizowanych bytów: BTC oraz cykle.
.
Być może czas rozpocząć wielką debatę o ekonomii i jej paradygmatach ?
.
Bo na razie znajdujemy się w oparach absurdu i pod wpływów marksistowskiej wizji świata (kto używa słowa "kapitalizm", jest marksistą).
.
A tutaj link do ciekawe artykułu nie pozostawiającego złudzęń co do tego, że BTC jest zwykłym oszustwem ... I zresztą Mises już dawno na to zwrócił uwagę twierdząc, że pieniądz MUSI MIEĆ WARTOŚĆ SAM W SOBIE ...
.
p.s. żeby było jasne: nawet pieniądz fiducjarny ma "wartość sam w sobie", gdyż jest to wartość wynikająca z możliwości płacenia podatków (państwo nie przyjmie spłaty podatku w innej walucie, niż ją samo emituje). BTC nawet tego nie potrafi zapewnić ...

Odpowiedz

Piciu

Witam,

AD 1) Możesz wyjaśnić co znaczy "WARTOŚĆ SAMĄ W SOBIE" i dlaczego BTC jej nie posiada?

Pozdrawiam,
Piotr.

Odpowiedz

Ultima Thule

To proste:
.
Wartość czegokolwiek może wynikać z tego, że można to wykorzystać do zaspokojenia potrzeb człowieka.
.
Tak więc przedmioty materialne mogą mieć wartość "samą w sobie", czyli wynikającą z tego, jakie są.
.
Drugim przypadkiem może być nadanie wartości czemuś, co samo w sobie jej nie ma, ale np. za pomocą ustaw można wprowadzić pieniądz fiducjarny.
.
Nie miałby on oczywiście żadnej wartości, gdyby wprowadziła go jakaś osoba prywatna, ale ponieważ robi to państwo, które dysponuje aparatem przymusu, więc w ten sposób może nadać wartość "niczemu".
.
Jednakże to samo państwo pozwala sobie spłacać podatki tym "niczym", a to już pozwala uznać że taki pieniądz ma "wartość samą w sobie".
.
Jeżeli przejdziemy teraz do bitkojna, to okaże się, że nie ma on wartości "samej w sobie" (ani materialnej, ani wynikającej z przymusu), ale na giełdzie ma jakąś wartość.
.
Jednakże nie jest to "wartość sama w sobie", gdyż nic nie uzasadnia jakiekolwiek ceny za bitkojna. Nie da się z nim zrobić nic, co moża zrobić za pomocą przedmiotów fizycznych, nie ma też nikogo, kto byłby zmuszony go przyjąć w zamian za jakieś dobra.
.
Ta wartość to po prostu TRANSFER pieniędzy od jednej osoby do drugiej bez rekomensaty.
.
Takie transfery zdarzają się bardzo często, ale takiego procesu nie nazywa się "pieniędzmi" ...

Odpowiedz

Ultima Thule

Dobrą ilustracją "nicości" bitkojna byłby eksperyment myślowy, w którym wyobrażamy sobie, że handel bitkojnami rozwija się i stopniowo ktoś skupuje wszystkie bitkojny świata.
.
Teraz chce je odsprzedać, ale nie ma na nie chętnego.
.
Gdyby miał normalne pieniądze lub złoto, to mógłby z nich zrobić jakiś użytek:
- pieniędzmi spłacił by podatki
- złotem wyróżnił by się z tłumu i poprawił swoją pozycję społeczną
.
Z bitkojnami nie da się tego zrobić.

Odpowiedz

Ultima Thule

Tutaj link, o którym wspomniałem powyżej:
.
.
http://venturebeat.com/2014/02/14/new-digital-currency-has-old-school-backing-from-gold-and-silver/

Odpowiedz

Ultima Thule

Żeby do końca wyjaśnić cały ten problem z cyklami koniunkturalnymi, przedstawię pewną opowieść. W tym celu musimy się cofnąć do 10 kwietnia 1755 roku do Miśni (Meissen-Triebischvorstadt), w Saksonii, w dzisiejszej Niemieckiej Republice Demokratycznej (Deutsche Dramatische Republik).
.
To wtedy bowiem narodził się Samuel Hahnemann, jeden z największych oszustów w historii świata.
Początkowo nic nie zapowiadało, że to małe niemowlę będzie kiedyś jednym z największych zbrodniarzy w dziejach.
Wiek XVIII to czasy stopniowego rozwoju techniki i astronomii. Wiedza ludzi o świecie była coraz pełniejsza. 68 lat wcześniej Isaac Newton opublikował swoje dzieło "Proncipia". Ówczesnym wydawało się, że Wszechświat to wielki mechanizm zegarowy i wystarczy tylko poznać działanie trybików i będziemy wszystko wiedzieć. Wtedy jeszcze nie znano budowy materii, w związku z tym bezkarnie można było nadawać wodzie dowolne cechy - i tak nie dałoby się tego zweryfikować, a ówczesne instrumentarium naukowe było bezradne wobec skali problemów do rozwiązania.
.
Na tym gruncie oszust Hahnemann opisał sztuczkę zwaną "homeopatią" i zaczął na tym oszustwie zarabiać. Aby być szczerym, to nie on jeden w tamtym czasie zarabiał na oszustwie w medycynie. Ale jego oszustwo dotrwało do naszych czasów i mogłoby być dobrym tematem na oddzielną rozprawę z dziedziny psychiatrii klinicznej.
.
Jednakże w tamtym czasie ludzie dali się nabrać na pseudo-naukową terminologię i uznali, że ludzka wiedza rzeczywiście może już ogarnąć wszystko, co się na świecie dzieje.
.
Potem pojawiały się kolejne kamienie milowe w tym łańcuchu samo-ogłupiania: odkrycie Netuna dzięki prawo grawitacji, elektryczność itp.
.
Te odkrycia prawdziwej nauki doprowadziły jednak do tego, że coraz więcej ludzi wierzyło, że i kwestie ludzkiego umysłu są do zgłębienia "mędrca szkiełkiem i okiem". I wtedy na scenę wkracza prawdziwa bestia. Potwór w ludzkiej skórze. Szarlatan i zwykły bandyta. Troglodyta, którego powinien spotkać jedynie stryczek: Zygmunt Freud. Opracowane przez niego założenia do0 psychoanalizy spowodowały totalny zamęt w umysłach ludzkich. Nie chce mi się już opisywać ogromu tragedii, do jakich ta pseudo wiedza doprowadziła (m.in. lobotomia), ale najgorsze, że ludzie naprawdę wierzyli, że można świat traktować jak mechanizm zegara. To na tej fali pojawiła się książka o monstrum barona Frankensteina.
.
I oto mamy przełom XIX wieku. W fizyce naukowcy uważają, że wszystko już jest odkryte i jedyne, co pozostaje naukowcom, to zwiększać dokładność pomiarów o kolejne miejsca po przecinki. To zdanie padło na konferencji fizyków w 1901 roku. Do wyjasnienia pozostawały tylko dorobne problemy, jak efekt Comptona, ruchy Browna i promieniowanie ciała doskonale czarnego.
.
I oto kilka lat potem wybucha bomba atomowa w fizyce: Albert Einstein publikuje szczególną oraz ogólną teorię względności, potem powstaje mechanika kwantowa i od tej pory nic już nie jest takie, jak było przedtem.
.
Jednakże umysły zatrute jadem Hahnemanna i Freuda kombinują, jak by tu włączyć nauki ekonomiczne w ten sam nurt.
.
Szybko pojawia się mega-oszust, który gotowy jest na dowolną niegodziwość intelektualną, byle błyszczeć na firmamencie nauki jak Einstein. Tym oszustem był oczywiście keynes. Zauważcie, że tytuł jego orpacowania brzmiał:
.
"Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza"
.
Jakaż intelektualna BEZCZELNOŚĆ !!! żeby z tymi swoimi głupotami równać się do prawdziwej nauki !!! Przecież dopiero co powstała "Ogólna teoria względności" !!! Tylko ślepy mógłby nie zauważyć próby upodobnienia teorii keynesa do młodej i sensacyjnej wtedy teorii Einsteina !
.
W tej samej klasie obiektów znajduje się teoria cykli koniunkturalnych ! Otóż jej twórcy uważali, że te cykle muszą wynikac z jakichś praw, któe jedynie trzeba odnaleźć i potem teorię zweryfikować.
.
Oczywiście okazało się to kompletnie niemożliwe, gdyż o ile mechanika kwantowa opiera się na prawach natury, o tyle ekonomia jest po prostu opisem relacji międzyludzkich !!!
.
Jakie prawa natury i jaką metodę weryfikacji można przyjąć do badania takich relacji, jak to, że "Kasia powiedziała, że Asia jest be !". A przecież gospodarka jest dokładnie czymś takim ! Jednej dziewczynce sukienka Kasi będzie się podobała i poleci kupić sobie podobną, a drugiej nie będzie i kupi sobie inną. Ale równie dobrze może być ODWROTNIE !
.
A gdy się zapytać Kasi, Asi i Joasi, dlaczego kupiły taką, a nie inną sukienkę, to każda by odpowiedziała tak, jak to kobieta: "A BO TAK !!!!".
.
Tak więc mamy ciąg wydarzeń:
- prawa grawitacji
- homeopatia
- rozwój techniki
- Freud, lobotomia i Frankenstein
- teoria Einsteina
- keynes, cykle koniunkturalne
- analiza techniczna instrumentów finansowych
.
Rozwój ludzkości był bardzo szybki i ludzie nie byli w tym wszystkim w stanie wydestylować nauki od "magii i czarów".
Do dzisiaj ekonomiści wierzą w cykle, badają je, obliczają. Podobnie jest z analizą techniczną, która z nauką ma wspólny jedynie aparat matematyczny. Reszta to KOMPLETNE BZDURY.
.
Przecież gdyby analiza techniczna miała mieć chociaż jedną tryliardową prawdy, to właściciel tej wiedzy nie publikował by jej, tylko by ją używał stają się najbogatszym człowiekiem na świecie.
.
Tymczasem ta "magiczna wiedza" jest dostępna dla każdego w byle księgarni w postaci setek książek. Jedyny, kto zarabia na tej "wiedzy", to wydawca, autor, drukarz i księgarz.
.
Ale opakowanie tego BEŁKOTU w pseudonaukową terminologię powoduje, że miliony ludzi pada przez tą bzdura na kolana !
.
Moja rada dla młodego adepta ekonomii:
- uświadom sobie, że ekonomia to NIE JEST NAUKA, a już na pewno nie nauka ścisła
- cykle (jako zjawisko podlegające badaniu i weryfikacji) NIE ISTNIEJE
.
No, to by było na tyle ...

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.