KRS: 0000174572
Powrót
Teksty

Rozdział 7 podręcznika „Wolna przedsiębiorczość” - suwerenność konsumenta i ceny

9
Mateusz Machaj
Przeczytanie zajmie 7 min
wp_logo2-738x5071.jpg
Pobierz w wersji
PDF

Autor: Mateusz Machaj
Wersja PDF

Poniżej przedstawiamy wersję roboczą rozdziału siódmego podręcznika do przedsiębiorczości, opracowywanego w ramach projektu „Wolna przedsiębiorczość”. Tekst zostanie poddany skrupulatnemu opracowaniu redakcyjno-korektorskiemu, dlatego na obecnym etapie prosimy przede wszystkim o uwagi merytoryczne, dotyczące między innymi klarowności wywodu, poprawności rozumowania, łatwości języka czy trafności przykładów etc.

wolna przedsiębiorczość

#konsument #suwerenność konsumenta #konkurencja #ceny

W tym rozdziale nauczysz się:

  • Dlaczego konsumenta uważa się za główną siłę napędową procesów gospodarczych.
  • Czym jest suwerenność konsumenta.
  • O istnieniu kontrowersji dotyczącej wolnego wyboru konsumentów.
  • Dlaczego konkurencja jest ważna dla konsumentów.
  • Jak konsumenci decydują o cenach.

Wszystkie towary sprzedawane na rynku mają swoje ceny wyrażone w pieniądzu. Najważniejsze z tych cen dla codziennego życia ludzi to ceny dóbr konsumpcyjnych, czyli ceny, które płaci odbiorca finalny. Ten, który kupuje chleb, wodę, leki, energię i inne dobra, i bezpośrednio z nich korzysta jako konsument.

Konsumenta uważa się za niepisanego przywódcę gospodarki rynkowej. Jest to określenie trochę przesadzone, ponieważ w codziennej praktyce nie konsumenci „dowodzą” przebiegiem procesu produkcji. Nie konsumenci zarządzają tworzeniem towarów i nie oni decydują o ich sprzedaży. Czynią to przede wszystkim przedsiębiorcy. Mimo tego przedsiębiorcy nie są wyłącznymi panami swojego losu. Nie są w stanie na sto procent zagwarantować sobie sukcesu na rynku. Dlaczego? Ponieważ finalnym odbiorcą produktów wytworzonych przez przedsiębiorcę jest zawsze jakiś konsument. I to on dokonuje „potwierdzenia” tego, że dany produkt jest potrzebny i pożądany na rynku. Potwierdzenia tego, co jego zdaniem jest użyteczne.

Stąd częste i nieraz może nadmierne określanie mianem „dowódcy”, czy „kapitana”. Ponieważ głos konsumenta działa trochę niczym głos dyrektora ostatecznie stemplującego projekt, bez którego pieczątki cały projekt trafi do kosza. Choćby nie wiadomo, jak był imponujący dla różnych ludzi, choćby nie wiadomo, ile czasu zostało poświęcone na jego realizację, bez aprobaty konsumenta projekt nie ma wartości rynkowej. To decyzje konsumenckie oznaczają zgodę na podjęcie procesów produkcji. Wielokrotnie w historii stykaliśmy się z pomysłowymi produktami, które wyglądały na solidny technicznie projekt. A jednak nie gwarantowało to jego sukcesu. Równie dobrze konsumenci mogli się od niego odwrócić, stwierdzając, że wolą wydać pieniądze na coś innego.

W ekonomii w związku z nieuchronnością takich „kaprysów” konsumenckich pojawiło się pojęcie tak zwanej suwerenności konsumenta. Oznacza ona, że punktem centralnym teorii ekonomicznych jest konsument podejmujący swobodnie decyzje o tym, które produkty kupować. To właśnie z tego powodu w ekonomii mówi się o konieczności istnienia wolnej konkurencji, aby zapewnić możliwie największe spektrum wyboru dla odbiorców finalnych. Swoboda konkurencji prowadzi do tego, że w wypadku niezadowolenia klientów z jednego dostawcy, mogą się zdecydować na zakup dóbr dostarczanych przez jakiegoś innego. Gdy na przykład przestaje nam odpowiadać oferta naszego aktualnego dostawcy usług telefonii komórkowej, to możemy podjąć decyzję o wyborze innego. W ten sposób będziemy wysyłać sygnał, jaki rodzaj dóbr jest naszym zdaniem najlepszy i najbardziej pożądany.

Choć jako jednostki możemy mieć niewielki wpływ na cały rynek, to decyzje wszystkich konsumentów sumują się w jedną wielką siłę, która ostatecznie decyduje o opłacalności przedsiębiorczych przedsięwzięć. Jeśli jakiś producent tworzy dobra w dużym zakresie pożądane przez ludzi, to w wyniku tego wzrasta jego sprzedaż. Pojawiają się zyski pieniężne, które stanowią namacalny dowód na jego sukces. Jeśli natomiast z drugiej strony producent tworzy produkt słabej jakości, nieatrakcyjny, albo nieadekwatny w swojej cenie, konsumenci z niego zrezygnują. W efekcie niska sprzedaż będzie prowadziła producenta do ponoszenia strat w działalności. A w konsekwencji do wycofania z rynku.

Zasada swobodnego wyboru konsumenta jest tak mocno utwierdzona w rozważaniach ekonomicznych, że pojawiała się nawet w ekonomicznych modelach planowania socjalistycznego. Pomysły budowy tak zwanego socjalizmu — czyli centralnego planowania przez państwo praktycznie każdego aspektu działalności gospodarczej w kraju — miały swój epizod w rozważaniach ekonomicznych. Jednakże nawet tam, przy zaplanowanej wszechwładzy gospodarczej państwa zwracano uwagę na konieczność istnienia wolności konsumentów do dokonywania wyborów zakupowych (choć oczywiście w realnej praktyce krajów socjalistycznych mało kto na to zwracał uwagę).

Metoda dokonywania wyborów przez konsumentów jest jedyną dostępną metodą eksperymentalną na sprawdzanie, czy stworzone dobro lub usługa, przynosi spodziewane korzyści. Jak zwróciliśmy uwagę w poprzednich rozdziałach, w ekonomii wartość dobra jest rzeczą subiektywną. To znaczy zależną od indywidualnych preferencji i gustów. Jedna osoba lubi książki jednego autora i uważa go za wybitnego twórcę, a inna może uznać go za mało interesującego i zdecydować się na kupno czegoś innego (nawet niekoniecznie książki). Mówienie o tym, że wartość jest „subiektywna” pozwala nam się zwrócić ku podmiotowi procesu ekonomicznego: konsumentowi właśnie. Stąd w praktyce biznesowej nieprzerwanym echem odbija się powiedzenie, że „klient ma zawsze rację, nawet jeśli jej nie ma”. Sprzedawcy stoją przed trudnymi wyborami. To, co im się wydaje jako dobry towar, może zdaniem konsumentów być nic niewartą rzeczą. Dlatego w ekonomii wspomniane pojęcie użyteczności dobra odnosi się do subiektywnej osobistej satysfakcji, którą trudno przedstawić w kategoriach obiektywnych.

Choć w ekonomii panuje generalna zgoda co do wagi suwerenności konsumenta, to istnieje pewien spór dotyczący tego, czy wszystkie dobra i usługi powinny zostać poddane pod wolę konsumentów. Choć jako konsumenci wszyscy chcielibyśmy decydować samemu o tym, na co przeznaczamy posiadane środki, to spora część społeczeństwa jako producenci nie zajmuje już tak zdecydowanego stanowiska. Wiele grup wysuwa postulaty, że należy wbrew woli konsumentów finansować rozmaite dobra za pomocą wydatków przymusowych (realizowanych przez państwo). Wśród nich wymienia się często takie dobra jak kulturę, edukację, służbę zdrowia, czy też wiele innych. Argumenty na rzecz każdego znacznie się różnią, więc wymagałaby uważnego osobnego omówienia. Niemniej jednak częścią wspólną tych argumentów pozostaje przekonanie, że nie można wszystkiego powierzyć suwerenności konsumentów. Otwiera to drogę do sporów politycznych i walki o to, której grupie uda się pozyskać środki publiczne na swoją działalność.

Decyzje konsumentów mają znaczenie nie tylko dla tego, co jest produkowane przez przedsiębiorców, ale również decydują o poziomach cen produktów. Im bardziej konsumenci są gotowi nabywać towary, czyli im więcej wydają swoich pieniędzy, tym większą presję wywierają na to, aby ceny były wyższe. Chociaż rynek nie wygląda jak internetowa licytacja, to w rzeczywistości można sobie wyobrazić, iż jest to dobra metafora na zilustrowanie działania rynku. Towary zostają wystawione na sprzedaż, a im więcej klientów kupuje dany produkt, tym bardziej ich decyzje działają niczym kliknięcie za podbiciem ceny na aukcji internetowej.

Fakt, że konsumenci podejmują pośrednio decyzje o tym, co należy produkować, nie oznacza jeszcze, że wszystko jest pod ich dyktando. Gdyby tak było, to zapewne chcieliby otrzymywać produkty za darmo. Muszą zapłacić za nie odpowiednią cenę. Co o tej cenie decyduje? Ponownie — tak jak z użytecznością. Decyduje tylko skłonność do zakupów i osobiste przekonanie, co do tego, ile konsument jest gotów wydać na dany produkt. Czy jednak jest to jedyny czynnik?

Gdyby towary nie mogły być ciągle odtwarzane przez producentów, to mielibyśmy ograniczoną ilość produktów. Tak na przykład jest z obrazami Picassa (czy innymi nieodtwarzalnymi dziełami sztuki). O ich cenie decyduje wyłącznie skłonność jego fanów do płacenia za jego obrazy. Jeśli nagle zniknęliby z ziemi wszyscy amatorzy tej sztuki, to stałaby się bezwartościowa na rynku. Nikt nie byłby skłonny za nią płacić. I w drugą stronę — gdyby nagle gwałtownie wzrosła ilość zwolenników Picassa, gotowych kupować jego obrazy, to już i tak wysokie ceny stałyby się jeszcze wyższe. W ten sposób cena zależy tylko od popytu finalnych konsumentów (więcej o „popycie” w następnych rozdziałach). To najważniejszy czynnik kształtujący jej wysokość.

Inaczej jednak wyglądałaby sytuacja, gdyby producenci mogli łatwo produkować na nowo obrazy Picassa i je sprzedawać na rynku. Wtedy ich cena byłaby niższa. O tym będzie następny rozdział.

 

Ramka: Gusta konsumentów są bardzo subiektywne i czasami może być nam trudno je zrozumieć. Mimo to jest to jedyny sposób na testowanie zgodności produktu z preferencjami konsumentów.

Ramka 2: Czy wiesz, że obraz jednego z amerykańskich artystów, który jest białym płótnem z napisem „GŁUPIEC” (FOOL) został sprzedany za 5 milionów dolarów?

Zadania:

  • Wyjaśnij rolę suwerenności konsumenta dla  efektywności produkcji.
  • Dlaczego w kontekście decyzji konsumenta mówi się o subiektywnych gustach.
  • Wyjaśnij, jak decyzje konsumentów wpływają na ceny finalne dóbr.
  • W Polsce większość posiadaczy telewizora jest zmuszona płacić „abonament radiowo-telewizyjny”, aby finansować działalność telewizji publicznej, nawet jeśli jej nie ogląda. Czy sądzisz, że to właściwe rozwiązanie?

[Sugestia ilustracyjna: Dwa stanowiska sprzedaży. Do jednego duża kolejka osób, do drugiego nikt. Rozżalony sprzedawca mówi: „Nie rozumiem, czemu nie kupują u mnie. Mój produkt jest lepszy, wytrzymalszy, ma lepszą cenę…”. Obok stoi uśmiechnięta osoba, który odpowiada: „Cóż… suwerenny konsument myśli co innego”]

 

Kategorie
Teksty

Czytaj również

Gordon_Grozne_konsekwencje_niemieckiej_szkoly_historycznej

Historia myśli ekonomicznej

Gordon: Groźne konsekwencje niemieckiej szkoły historycznej

Według Misesa niemiecka szkoła historyczna dążyła do ograniczenia międzynarodowego wolnego handlu.

Allman_Ego kontra maszyna

Innowacje

Allman: Ego kontra maszyna

Dlaczego niektórzy ludzie tak nerwowo reagują na nowe modele sztucznej inteligencji?

Nyoja_O-„dekolonizacji”-praw-własności

Społeczeństwo

Nyoja: O „dekolonizacji” praw własności

Twierdzi się, że zasady wolności jednostki i własności prywatnej są po prostu kwestią pewnych preferencji kulturowych...

matthews-protekcjonizm-nie-zapewnia-bezpieczenstwa-zywnosciowego-tylko-je-ogranicza

Handel zagraniczny

Matthews: Protekcjonizm nie zapewnia „bezpieczeństwa żywnościowego”, tylko je ogranicza

Oczekiwanie, że protekcjonizm zapewni bezpieczeństwo żywnościowe nie ma racji bytu.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 9
idared

Bardzo potoczysty tekst, czyta się praktycznie jednym tchem. Jedyne co bym przekształcił to sprawa budżetowki. Ujął bym to mniej więcej tak: 'Wielu wysuwa postulaty, że należy finansować rozmaite dobra bez liczenia się z wolą konsumentów za pomocą wydatków przymusowych (realizowanych przez państwo).'

Odpowiedz

Mateusz Machaj

Dziękujemy.

Odpowiedz

Laik

1. Kiedy można spodziewać się wydania?
2. Czy inne osoby z IM napiszą któreś rozdziały?
3. Czy dr Gwiazdwoski i Rybiński mają pełną swobodę w napisaniu swoich rozdziałów? O ich poziom najbardziej się boję.

Odpowiedz

Mateusz Machaj

1. Książka do recenzji ministerialnej powinna być gotowa do końca roku kalendarzowego. Dużo zależy od tego, na jak duży rozmach będziemy mogli sobie pozwolić z ilustracjami i całą oprawą graficzną.
2. Nie mamy tego w planach. A ma Pan jakiś pomysł?
3. Nie ma powodów do obaw, wykonają to dobrze.

Odpowiedz

programista

Chciałbym zwrócić uwagę na następujący fragment:
"Stąd częste i nieraz może nadmierne określanie mianem „dowódcy”, czy „kapitana”. Ponieważ głos konsumenta działa trochę niczym głos dyrektora ostatecznie stemplującego projekt, bez którego pieczątki cały projekt trafi do kosza. Choćby nie wiadomo, jak był imponujący dla różnych ludzi, choćby nie wiadomo, ile czasu zostało poświęcone na jego realizację, bez aprobaty konsumenta projekt nie ma wartości rynkowej. To decyzje konsumenckie oznaczają zgodę na podjęcie procesów produkcji."

Te sformułowania budzą moje wątpliwości, ponieważ konsument w żaden sposób nie decyduje ani o projektach ani o podjęciu procesów produkcji. O tym decyduje przedsiębiorca a konsument jedynie ocenia efekt finalny tych działań. Konsument wydaje wyrok, jedyny i ostateczny od którego nie ma odwołania. Przedsiębiorca decyduje i ponosi odpowiedzialność w wyniku wydanego wyroku.

Odpowiedz

Mateusz Machaj

Jaką ma Pan sugestię? W takim razie najlepiej usunąć analogię dyrektora?

Z drugiej strony na wielu rynkach dochodzi do marginalnych adaptacji w wyniku wyborów konsumentów - małymi kroczkami przedsiębiorcy obserwują, że dana wariacja produktu jest bardziej kupowana niż lekko odmienna. Więcej sprzedaje się lodów waniliowych niż bananowych, więcej białych koszul niż kolorowych, więcej samochód z GPSami niż bez, więcej miejsc w klasie ekonomicznej niż ekonomicznej plus itd., co skłania do modyfikacji projektów tak jakbyśmy dostali polecenie od jakiegoś dyrektora. Działa więc trochę taka adaptacji i drobne korekty.

Odpowiedz

programista

Moim zdaniem tak, gdyż dla mnie dyrektor kojarzy się z kimś kto zarządza procesem czy projektem - a tego konsument nie robi. Ponadto mogło by to stanowić pewną sprzeczność z wcześniejszym zdaniem:
"Nie konsumenci zarządzają tworzeniem towarów i nie oni decydują o ich sprzedaży. Czynią to przede wszystkim przedsiębiorcy."

Odpowiedz

idared

gdyby biznesmeni znali przyszłość toby produkowali dokładnie to co się sprzeda a więc niejako pod dyktando konsumenta. To trochę przypomina opiekę nad niemowlakiem - płacze więc wszyscy próbują zgadnąć czego - on - ten kapitan rodziny się domaga - jeść pić przewinąć? A może trzeba do lekarza? A może tylko na rączki? Jak się uda zgadnąć to na końcu jest nagroda w postaci uśmiechu.

Odpowiedz

Michał

Mam uwagę do tekstu jednej z ramek: " Czy wiesz, że obraz jednego z amerykańskich artystów, który jest białym płótnem z napisem[...]". Można odnięśc wrażenie, że to amerykański artysta jest białym płótnem z napisem a nie obraz :) Przeorganizowłabym to zdanie np. na: "Czy wiesz, że obraz jednego z amerykańskich artystów, białe płotno z napisem[...]".

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.