KRS: 0000174572
Powrót
Transfery społeczne

Sieroń: Money for nothing, czyli bezwarunkowy dochód podstawowy

22
Arkadiusz Sieroń
Przeczytanie zajmie 14 min
Sieroń_Money-for-nothing.jpg
Pobierz w wersji
PDF

Autor: Arkadiusz Sieroń
Wersja PDF, EPUB, MOBI

bezwarunkowy

  • Bezwarunkowy dochód podstawowy (BDP) zyskuje na popularności.
  • Dwie główne motywacje za BDP to ograniczenie ubóstwa oraz odrzucenie etosu pracy.
  • Wprowadzenie BDP jest nierealne ze względów finansowych.
  • Program mógłby mieć także negatywne konsekwencje dla rynku pracy.
  1. Wprowadzenie

Idea dochodu gwarantowanego czy też bezwarunkowego dochodu podstawowego (BDP) — w świecie anglosaskim określana mianem unconditional basic income, universal basic income, basic income guarantee, czy też po prostu basic income — zyskuje na popularności. Nie jest to koncept nowy — jej zalążków badacze doszukują się już u Thomasa Paine’a, zaś Milton Friedman zbliżył się do niej, proponując negatywny podatek dochodowy — jednak zdecydowanie odżyła w ostatnich latach. O wzroście znaczenia tej idei może świadczyć to, że w tym roku w Szwajcarii zorganizowano referendum, w którym Helweci odrzucili propozycję otrzymywania co miesiąc od państwa 2,5 tysiąca CHF. Ponadto w przyszłym roku w kilku holenderskich miastach oraz w Finlandii ruszą w ramach eksperymentu pilotażowe programy wypłaty BDP. Pomysł ten wzbudza duże kontrowersje: zwolennicy twierdzą, że wypłacanie dochodu podstawowego to jedyne rozwiązanie problemu prekariatu, podczas gdy przeciwnicy argumentują, że to jedynie nowe i bardziej kosztowne opakowanie starego systemu socjalnego. Jak jest naprawdę? Celem tego artykułu będzie dokładniejsze przyjrzenie się tej idei oraz argumentom wysuwanym na jej rzecz.

  1. Definicja BDP

Bezwarunkowy dochód podstawowy stanowi regularne, równe, niezwrotne świadczenie pieniężne otrzymywane indywidualnie przez wszystkich obywateli[1] od państwa niezależnie od ich sytuacji materialnej czy posiadania bądź nie pracy. Najważniejszymi jego cechami są powszechność oraz bezwarunkowość — idea jest taka, aby każdy członek społeczeństwa otrzymywał świadczenie w takiej samej wysokości, niezależnie od uzyskiwanego dochodu czy statusu zatrudnienia i bez żadnych wymagań co do zachowania. W przeciwieństwie zatem do tradycyjnych zasiłków, BDP nie wymaga spełnienia testu niskiego dochodu czy też testu gotowości do podjęcia pracy. Choć nie istnieje konsensus co do wysokości takich płatności, przyjmuje się dość ogólnie, że powinny one zapewniać „godny” poziom życia, a przynajmniej minimum egzystencji, czyli zaspokajać podstawowe potrzeby na minimalnym poziomie (dochód podstawowy w takiej wysokości określa się mianem „pełnego”). Istnieją pewne podobieństwa do negatywnego podatku dochodowego: osoby nieuzyskujące żadnego dochodu na rynku w obu przypadkach otrzymywałyby płatność od państwa. Jednak BDP otrzymywaliby wszyscy, podczas gdy negatywne podatki (świadczenia) byłyby wypłacane tylko do momentu, w którym dochód jednostki przekroczyłby wyznaczony próg.

  1. Argumenty za BDP

Według prof. Skidelsky’ego dwie główne motywacje za BDP to ograniczenie ubóstwa oraz odrzucenie pracy jako podstawowego celu w życiu[2]. Pierwszy cel jest sam w sobie zrozumiały i niekontrowersyjny — zaspokojenie podstawowych potrzeb wszystkich członków społeczeństwa chociażby na minimalnym poziomie jest szlachetnym ideałem, do którego warto dążyć. Przeciwnicy BDP nie kwestionują tego celu, lecz wartość BDP jako środka doń prowadzącego. Odniesiemy się do tego zagadnienia w czwartym rozdziale.

Kontrowersyjny jest z kolei szerszy obraz kreślony przez zwolenników BDP. Rysują bowiem dość ponury obraz rynku pracy w krajach wysoko rozwiniętych. Globalizacja oraz automatyzacja pracy przyczyniła się do rosnącego bezrobocia i stagnacji w poziomie płac. Rozwijają się elastyczne formy zatrudnienia, w wyniku czego następuje uśmieciowienie pracy i wzrost niepewności zatrudnienia. Na domiar złego nowe technologie i robotyzacja grożą utratą wielu miejsc pracy w przyszłości, co sprawia, że niezbędne staje się zapewnienie obywatelom dodatkowego źródła dochodu. Dodatkowo, dominacja nisko płatnych zajęć tłumaczy niski poziom zagregowanego popytu, który mógłby ulec zwiększeniu dzięki BDP.

Nie trzeba dodawać, że powyższa diagnoza jest błędna. Postęp techniczny nie niszczy miejsc pracy, lecz je tworzy. Podobnie globalizacja nie niszczy miejsc pracy, lecz je tworzy. Owszem, realne płace rosną wolniej niż przed wielką recesją, ale jednak rosną, zaś stopa bezrobocia spada od kilku lat. Poziom ubóstwa na świecie systematycznie ulega zmniejszeniu. Rynek pracy w krajach OECD może i nie zachwyca, ale konieczne są tutaj reformy strukturalne, a nie kolejne świadczenia pieniężne i podatki je finansujące.

Druga motywacja wzbudza znacznie większe kontrowersje. BDP ma bowiem zwiększać bezpieczeństwo socjalne, zmniejszając zależność obywateli od sytuacji na rynku pracy oraz związane z tym stres i niepewność. Argumentuje się również, że BDP wzmacnia pozycję osób na utrzymaniu innych, np. młodzieży bądź kobiet. Słowem, program ten promuje „wolność od tyranii biurokratów, mężów i szefów”. Otrzymywanie dochodu podstawowego zwiększa zatem „niezależność socjoekonomiczną” jednostek oraz ich siłę przetargową na rynku pracy, ponieważ nie muszą dłużej akceptować pierwszej dostępnej oferty pracy. Mogą teraz dłużej szukać odpowiadającego im stanowiska, inwestować w swoją edukację, założyć własny biznes lub po prostu zmniejszyć ilość czasu przeznaczaną na pracę i przeznaczyć go na inne cele i „niewyalienowane życie poza pracą najemną”[3]. Jak zatem widać, tradycyjne demoralizujące i zwiększające zależność od państwa zasiłki zostałyby zastąpione poprzez postępowe narzędzie zwiększające rzeczywistą wolność i zakres wyboru jednostek poprzez zapewnianie środków na realizację koncepcji dobrego życia.

Ponadto zwolennicy BDP podkreślają to, że nie jest on uzależniony od dochodu uzyskiwanego przez obywateli, zatem nie utrwala biedy i bezrobocia, ponieważ znalezienie pracy i zwiększenie dochodu nie prowadzi do utraty świadczeń. Innymi słowy, ponieważ BDP otrzymuje się niezależnie od uczestnictwa bądź nie w rynku pracy, system ten nie wpływałby na wybór między pracą a czasem wolnym. Zastąpienie obecnego systemu pomocy społecznej BDP zmniejszyłoby zatem bezrobocie.

To nie koniec argumentów na rzecz BDP. Ponieważ dochód podstawowy ma charakter nie tylko bezwarunkowy, ale i uniwersalny, to nie prowadziłby do stygmatyzacji korzystania z państwowych świadczeń pieniężnych. Do tego wskazuje się, że byłoby to proste i przejrzyste rozwiązanie, które mogłoby zastąpić obecny skomplikowany system pomocy społecznej i tym samym zmniejszyć kontrolę i arbitralność biurokratów związaną z przyznawaniem zasiłków. Co ciekawe, z tego powodu niektóre osoby uważające się za libertarian, takie jak Matt Zwolinski, również popierają BDP, mimo że historycznie był to postulat zgłaszany raczej przez ruchy socjalistyczne. Trzeba jednak zaznaczyć, że libertarianie popierają ten program jedynie przy założeniu, że zastąpiłby on obecny system pomocy społecznej, a nie stał się kolejnym jego elementem[4].

Choć BDP zyskuje zwolenników z całego spektrum politycznego, argumenty na jego rzecz wyrastają głównie ze sprzeciwu wobec kapitalizmu. System ten ma odpowiadać na takie problemy jak zwiększająca się polaryzacja i prekaryzacja miejsc pracy, rosnące bezrobocie technologiczne oraz nierówności dochodowe. Główną motywacją jest niepewność zatrudnienia i dochodu wynikająca z globalizacji i automatyzacji. Widać tutaj echo socjalizmu utopijnego, który występował przeciwko industrializacji i tradycyjnym stosunkom pracy. Istotnie, zwolennicy BDP utopijnie krytykują konieczność pracy, która ogranicza człowieka (nie podoba im się także paternalizm i warunkowość obecnej pomocy społecznej, która jest postrzegana jako zależność od urzędników). BDP chce zwiększyć pozycję pracowników na rynku pracy — jednak nie tyle poprzez dobrowolne wspólnoty produkcyjne, ile poprzez wypłacanie świadczeń pieniężnych tworzących zabezpieczenie socjalne, traktowanych jako kolejne pozytywne prawo człowieka.

  1. Argumenty przeciwko BDP

Z ekonomicznego punktu widzenia najważniejsze argumenty przeciwko BDP to jego koszt oraz wpływ na rynek pracy. Zacznijmy od tej pierwszej kwestii. Ponieważ świadczenia miałyby uniwersalny charakter, koszt programu byłby ogromny. Przyjmijmy dla uproszczenia, że dorosłych Polek i Polaków jest 30 mln i że każde z nich otrzymywałoby 500 zł co miesiąc[5]. Daje to sumę 15 mld zł miesięcznie, czyli 180 mld rocznie. Jak widać, na tle BDP program 500+ mający kosztować „zaledwie” ponad 20 mld rocznie wypada blado. Proponowane rozwiązanie zwiększyłoby wydatki państwa (rządu centralnego) o ponad 50 proc. — jest to zatem program zupełnie nierealistyczny (nawet jeśli przyjmiemy, że zostałyby zniesione inne programy pomocy społecznej[6]) i nie do przyjęcia dla tych, którzy opowiadają się za zmniejszeniem roli państwa w gospodarce.

Jego wdrożenie wymagałoby zatem: a) odejścia od powszechności; b) odejścia od bezwarunkowości; c) wypłacania świadczeń w symbolicznej wysokości; d) znacznego podniesienia podatków (bądź uruchomienia prasy drukarskiej). Pierwsze dwie opcje wypaczyłyby ideę programu, przekształcając go w kolejną odsłonę tradycyjnej pomocy społecznej. Trzeci wariant nie realizowałby celu programu w postaci zmniejszenia ubóstwa i zwiększenia bezpieczeństwa socjalnego. Z kolei czwarty scenariusz miałby negatywne konsekwencje gospodarcze, które mogłyby doprowadzić do rezultatów sprzecznych z intencjami programu i np. do wzrostu stopy bezrobocia na skutek dodatkowych obciążeń podatkowych płacy, obecnie i tak już wysokich.

Choć idea powszechności i prostoty jest może i piękna, to znacznie podnosi ona koszty finansowe programu. Selektywne programy dla najbardziej potrzebujących komplikują system, ale są z pewnością tańsze, a być może i skuteczniejsze. Uniwersalność generuje bowiem jeszcze jeden problem: trudno ustalić parametry programu w ten sposób, aby odpowiadał on na potrzeby wszystkich. W konsekwencji jedni otrzymywaliby świadczenia, chociaż by ich nie potrzebowali, zaś inni otrzymywaliby za mało (a prawdopodobnie mniej niż w przypadku tradycyjnych systemów pomocy społecznej). Problemy te widać przy programie 500+, zaś w przypadku BDP byłyby jeszcze wyraźniejsze. Nie trzeba dodawać, że w konsekwencji może istnieć pokusa zwiększania przez polityków kwoty świadczeń, zwłaszcza przed wyborami, lub tworzenia kolejnych, uzupełniających świadczeń dla najbardziej potrzebujących (np. niepełnosprawnych) lub dodatków kompensujących regionalne różnice w kosztach utrzymania, co szybko przekreśliłoby prostotę systemu.

Drugi podstawowy problem to negatywny wpływ na podaż pracy. Prawdą jest, że dotychczasowe eksperymenty z programami podobnymi do BDP[7] nie wykazały istotnego ograniczenia podaży pracy w odpowiedzi na świadczenia (choć badania pokazują, że redukcja podaży pracy wystąpiła, zwłaszcza w przypadku kobiet oraz młodzieży — innymi słowy, kierunek zmian jest jasny, lecz ich skala nie). Trzeba jednak pamiętać, że wnioski z eksperymentów mają ograniczoną wartość, ponieważ ograniczony czas ich trwania powoduje, że ludzie wolą nie ryzykować swojej pozycji na rynku pracy dla jedynie tymczasowych świadczeń. Wprowadzenie uniwersalnego programu na stałe miałoby znacznie poważniejsze konsekwencje.

Analiza ekonomiczna wyraźnie podpowiada, że wzrost pozapłacowego dochodu przesuwa linię ograniczenia budżetowego do góry i zwiększa płacę progową, co prowadzi do ograniczenia czasu pracy (przy założeniu, że odpoczynek jest dobrem normalnym). Nie twierdzimy, że wprowadzenie BDP spowodowałby natychmiastową i powszechną rezygnację z pracy — raczej byśmy obserwowali słabnącą motywację do rozpoczynania pracy oraz stopniowe ograniczanie czasu pracy przez już pracujących, zwłaszcza przez osoby relatywnie pozostawania poza rynkiem pracy niż w przypadku tradycyjnych, selektywnych słabo związane z rynkiem pracy (np. osoby pracujące dorywczo, na część etatu, młodzież uczącą się, kobiety wychowujące dzieci itp.). Zwolennicy tego systemu mają oczywiście rację, twierdząc, że BDP nie zniechęca tak do pracy jak tradycyjne zasiłki, które nie przysługują jednostkom po rozpoczęciu przez nich pracy. Trzeba jednak zaznaczyć, że to, co jest zaletą w oczach zwolenników BDP, czyli brak (lub mniejszy poziom) stygmatyzacji społecznej oraz jego bezwarunkowość, mogłoby w większym stopniu osłabiać etos pracy i zachęcać do i warunkowych zasiłków. Nie trzeba dodawać, że wzrost opodatkowania konieczny w celu sfinansowania programu również przyczyniłby się do zmniejszenia podaży (i popytu) pracy.

Warto wskazać na jeszcze dwa argumenty przeciwko BDP. Po pierwsze, system ten mógłby zwiększyć, i tak już znaczną, niechęć do swobody przepływu osób i przyjmowania imigrantów w przypadku zbyt powszechnego charakteru programu (albo powstałby pewien wyłom w uniwersalności systemu). Po drugie, BDP stanowi kolejną interwencję w rynek (wymagającą kolejnych podatków) mającą odpowiadać na nieefektywny system opieki społecznej oraz niesprawne rynki pracy. Innym rozwiązaniem zwiększającym finansową niezależność obywateli, prawdopodobnie lepszym, byłoby zwiększenie kwoty wolnej od podatku. Wydaje się, że uelastycznienie rynku pracy, likwidacja ciężarów podatkowych i barier przedsiębiorczości przyniosłyby lepsze rezultaty niż kolejne podatki i świadczenia pieniężne dla obywateli.

  1. Podsumowanie

Ostatnia recesja i stosunkowo wolne ożywienie, które po niej nastąpiło, przyczyniło się do wzrostu niechęci wobec globalizacji i zwiększonej popularności bezwarunkowego dochodu podstawowego. Jego podstawowym celem społecznym i praktycznym jest ograniczenie ubóstwa i zwiększenie bezpieczeństwa socjalnego, jednak program ten realizowałby to zadanie w niezwykle kosztowny sposób. Wypłaty świadczeń wszystkim obywatelom wymagałyby znacznego zwiększenia opodatkowania, co zahamowałoby wzrost gospodarczy i mogło doprowadzić do przeciwnych skutków od oficjalnie zamierzonych. BDP zmniejszyłoby także podaż pracy, co również zmniejszyłoby tort ekonomiczny do podziału.

Z kolei główną przesłanką etyczną programu wydaje się moralny sprzeciw wobec konieczności pracy[8], która ogranicza wolność jednostki i nie pozwala jej się w pełni realizować na inne sposoby. Zwolennicy BDP zapominają jednak, że przykrość pracy jest po prostu rzeczywistością doczesnego świata, której prawdopodobnie nigdy nie uda się wyeliminować[9]. Podobnie jest zresztą z niepewnością pracy czy ogólniej niepewnością związaną z ludzkim życiem, w tym z wszelką działalnością gospodarczą. BDP jej nie likwiduje, tylko przerzuca koszty z nią związane z pracowników na podatników[10] [11].

 

Bibliografia:

  1. Bojras G., 2016, Labor economics, McGraw-Hill.
  2. Colombino U., 2015, „Is unconditional basic income a viable alternative to other social welfare measures?”, IZA World of Labor, nr 128, luty.
  3. Hum D., Simpson W., 1993, „Economic Response to a Guaranteed Annual Income: Experience from Canada and the United States”, Journal of Labor Economics, vol. 11, nr 1.
  4. Parijs P. van, 2004, „Basic Income: A simple and powerful idea for the twenty-first century”, Politics and Society, vol. 32, nr 1, s. 7-39.
  5. Reed H., Lansley S., 2016, „Universal Basic Income: An Idea whose time has come?”, London, Compass.
  6. Robins P. K., 1985, „A Comparison of the Labor Supply Findings from the Four Negative Income Tax Experiments”, The Journal of Human Resources, vol. 20, nr 4, jesień, s. 567-582.
  7. Skidelsky R., 2016, „Basic Income Revisited”, Project Syndicate, 23.06.2016 r., https://www.project-syndicate.org/commentary/unconditional-basic-income-revisited-by-robert-skidelsky-2016-06, [data dostępu: 1.08.2016 r.].
  8. Szlinder M., 2014, „Bezwarunkowy dochód podstawowy”, Praktyka teoretyczna, nr 2(12)/2014.
  9. Wispelaere, L. Stirton, 2004, „The Many Faces of Universal Basic Income”, The Political Quarterly Publishing.
  10. Zwolinski M., 2012, „Classical Liberalism and the Basic Income”, Basic Income Studies, vol. 6, nr 2, s. 1-14.

 

[1] W literaturze brakuje zgody co do tego, kto dokładnie powinien być uprawniony do takich płatności. Czy obywatele, czy stali rezydenci? Czy wyłącznie dorośli obywatele, czy także dzieci? Czy tylko ludzie w wieku produkcyjnym, czy także emeryci?

[2] W najobszerniejszej polskiej publikacji na temat BDP (s. 42-43) czytamy: „Gdybyśmy uznali, że godne realizacji są tylko te koncepcje dobrego życia, które jednostki są w stanie zrealizować dzięki wypracowanym przez siebie środkom, przesądzalibyśmy, że dobre życie to takie, którego częścią jest hołdowanie pracowitości. Jeśli chcemy tego uniknąć, argumentuje Van Parijs, powinniśmy wprowadzić BDP”.

[3] Podnosi się także argumenty proekologiczne. Redukcja podaży pracy mogłaby ograniczyć „turbokonsumpcjonizm” i uratować planetę od niezrównoważonego rozwoju. Co ciekawe, zwolennicy BDP jednocześnie argumentują, że bezwarunkowe świadczenia nie będą prowadzić do zmniejszenia podaży pracy, a nawet że będą stanowić istotny impuls popytowy.

[4] Za taką zmianą jest np. Charles Murray, który proponuje wprowadzenie BDP w Stanach Zjednoczonych przy jednoczesnej likwidacji Social Security, Medicare, Medicaid, bonów żywnościowych oraz wszelkich innych form zabezpieczenia społecznego. Choć jego propozycja jest ciekawa, nie wydaje się ona realna politycznie i fiskalnie.

[5] Przyjęliśmy założenia życzliwe dla zwolenników programu. W rzeczywistości dorosłych Polaków jest więcej, zaś kwota minimum egzystencji dla jednoosobowego gospodarstwa domowego wyższa niż 500 zł. Założyliśmy ponadto, że tylko osoby dorosłe byłyby uprawnione do świadczenia.

[6] Według mapy wydatków państwa w 2014 r. cały sektor publiczny na ten cel przeznaczał 42,7 mld zł. Emerytury i renty pochłonęły 231 mld. Zastępując nie tylko pomoc społeczną, ale także wypłaty emerytur i rent BDP byłby więc tańszy, jednak świadczenia byłyby zbyt niskie do zaakceptowania przez społeczeństwo. Dzieląc wydatki na emerytury, renty i pomoc społeczną przez 30 mln obywateli, otrzymalibyśmy kwotę ok. 760 zł możliwą do przekazania każdemu obywatelowi (likwidując dodatkowo państwowe wydatki na służbę zdrowia i edukację, moglibyśmy zwiększyć świadczenie do ok. 1156 zł). Przeciętna emerytura wynosi ok. 2 tys. zł brutto – wątpliwe jest zatem, aby emeryci poparli BDP.

[7] W latach 1968-1982 przeprowadzono cztery eksperymenty w Stanach Zjednoczonych polegające na lokalnym i tymczasowym wprowadzeniu negatywnego podatku dochodowego. W latach 1975-1979 przeprowadzono podobny eksperyment w Kanadzie. Niektórzy wskazują jeszcze na Alaskę, gdzie obywatele co roku otrzymują dywidendę stanowiącą część zysków stanowego funduszu Alaska Permanent Fund pochodzących z eksploatacji złóż ropy naftowej. Trzeba jednak pamiętać, że płatność dokonywana jest co roku, jej wysokość jako uzależniona od zysków funduszu jest zmienna, a w dodatku raczej niewielka (w ubiegłym roku było to nieco ponad 2 tys. dolarów) — nie jest to zatem przykład pełnego BDP.

[8] Zwolenników BDP musi napawać smutkiem fakt, że finansowanie programu mającego na celu uwolnienie się od konieczności pracy zależy od dochodu wypracowanego przez społeczeństwo w ramach rynku pracy.

[9] W przyszłości można sobie jednak wyobrazić brak konieczności pracy ze względu na pełną robotyzację. Co ciekawe, automatyzacja pracy jest czymś, na co zwolennicy BDP narzekają.

[10] Aby było zabawniej, często są to te same jednostki.

[11] Choć w artykule skupiliśmy się na aspekcie ekonomicznym, nie można zapominać o wymiarze etycznym programu. BDP jest oczywiście nie do zaakceptowania dla libertarian: prostota systemu nie powinna przesłaniać ogromnych kosztów prowadzących do rozrostu państwa i forsowania poglądu, według którego dochód podstawowy stanowi prawo człowieka. Przekonanie, według którego każdy ma prawo do otrzymywania pewnego świadczenia pieniężnego za nic i bez względu na możliwości samodzielnego zarobkowania na rynku, jest bowiem radykalną i niebezpieczną ideą. Tradycyjna pomoc społeczna również zakłada redystrybucję dochodu, ale wyłącznie do osób, które tymczasowo (lub trwale ze względu np. na niepełnosprawność) nie są w stanie same się utrzymać. Libertarianie słusznie sprzeciwiają się państwu opiekuńczemu. Nie oznacza to jednak, że powinni popierać przejście do modelu pomocy społecznej opartej na gwarancji prawa do dochodu.

Kategorie
Ekonomia sektora publicznego Komentarze Teksty Transfery społeczne

Czytaj również

Sieroń_Czy-możemy-wprowadzić-bezwarunkowy-dochód-podstawowy.jpg

Transfery społeczne

Sieroń: Czy możemy wprowadzić bezwarunkowy dochód podstawowy?

Bezwarunkowy dochód podstawowy znów trafił do przestrzeni medialnej.

Lee_Redystrybucja-w-Stanach-Zjednoczonych.jpg

Transfery społeczne

Lee: Redystrybucja w Stanach Zjednoczonych

Większość transferów rządowych nie jest przekazywana do biednych.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 22
Ultima Thule

Dlaczego tytuł nie oddaje w pełni oryginalnej treści? Tam były jeszcze "chicks for free" !

Odpowiedz

Mateusz Machaj

I want my, I want my mtv!
Czymże byłby dochód gwarantowany bez gwarantowanej muzycznej telewizji?

Odpowiedz

Adam Badura

Literówka w "Matt Zwolinki", powinno być "Matt Zwolinski" - brakuje "s".

Odpowiedz

BSAK

Myślę, że pomysł jest na tyle surrealistyczny, że taka analiza jest co najmniej zbędna... czekam na wprowadzenie tego gdziekolwiek a następnie stopniowe wycofywanie się po spektakularnej katastrofie, komplikowanie systemu, a następnie tradycyjny upadek lewicy po max. 2 kadencjach. Później jak zwykle, przychodzi "prawica" typu ciepłe kluchy i nie ma odwagi radykalnie tego uciąć - no i "welcome to" demokracja.

Odpowiedz

Mateusz Piotrowski

"zaspokojenie podstawowych potrzeb wszystkich członków społeczeństwa chociażby na minimalnym poziomie jest szlachetnym ideałem, do którego warto dążyć. Przeciwnicy BDP nie kwestionują tego celu, " - nie powinno się stawiać tak radykalnej tezy etycznej bez odpowiednich aksjomatów i jej poparcia. Ponadto są przeciwnicy BDP (m.in. ja) którzy kontestują zasadność takiego podejścia, więc teza fałszywa.
Niemożność praktycznego "wylecenia na bruk" i zostanie z niczym stanowi sporą zachętę do: ryzykownych spekulacji i inwestycji (patrz: kredyty we frankach), hazardu, alkoholizmu itp. Brak groźby kompletnego upadku finansowego gwarantuje bezpieczeństwo nawet w wypadku najgłupszych działań, co nagradza ryzykantów i karze rozsądnych.

Ponadto warto zwrócić uwagę na inny aspekt wpływu BDP na rynek pracy. Wg. wikipedii przewlekła depresja albo silne epizody depresyjne dotykają nawet 17% populacji w krajach rozwiniętych, a w przyszłości należy się spodziewać raczej wzrostu ilości zachorowań. Dodajmy do tego wypadki, problemy osobiste, inne choroby... i okazuje się, że po kilku dekadach zapewne większośc ludzi ma za sobą przypadek, gdy zupełnie "odechciało im się żyć". W normalnych warunkach egzystowanie w takim stanie jest niemożliwe choćby z przyczyn finansowych, jeśli jednak odkryją, że państwowa przemoc zapewnia im komfortowe, "godne" życie bez żadnej pracy, konieczności walki z chorobą i swoimi słabościami - dlaczego mieliby podejmować walkę?

Odpowiedz

Arkadiusz Sieroń

@Mateusz Piotrowski - możliwe, że wyraziłem się nieprecyzyjnie. Chodziło mi o to, że większość ludzi zgadza się z tym, że likwidacja ubóstwa to wartościowy cel. Jak zwykle rozchodzi się o odpowiednie środki - jedni uważają, że będzie to BDP, zaś inni, że nieskrępowana gospodarka rynkowa.

Odpowiedz

Łukasz Mastalerek

Niestety panowie z instytutu Misesa BDP jest testowany na świecie ponieważ administratorzy globalnego systemu finasowego zdają sobie doskonale sprawę,że w przyszłości wszystkie prace w wielkich fabrykach i korporacjach będą wykonywać maszyny,obejmuje to także sztuczną inteligencję,w końcu maszyna jest już dzisiaj zdolna do pracy 24 godziny na dobę,7 dni w tygodniu bez przerwy,bez urlopu,bez świąt,bez pieniędzy,nie zna zmęczenia,nie narzeka,nie strajkuje,nie kradnie,nie konbinuje,nie zachodzi w ciążę,jest całkowicie oddana pracy,nie choruje,nie zwalnia się,jednak wielki kapitał jednocześnie nie może pozwolić sobie na utratę tak wielkiej rzeszy konsumentów,ponieważ roboty chociaż biją ludzi na głowę jeżeli chodzi o wykonywaną pracę to jednak nigdy nie zastąpią człowieka w konsumpcji,ktoś musi kupować na wielką skalę to co zostanie wyprodukowane i to mogą być tylko ludzie,wobec tak określonej przyszłości można domyślać się że w człowiek pozbawiony pracy,aby mógł nadal konsumować dostanie od wielkiej finasjery i globalnego kapitału BDP i będą to pieniądze na poziomie minimalnej pensji w danym państwie,dla człowieka jest to wybawienie,ludzie zastąpieni przez roboty w pracy,obdarowani ogromną ilością czasu zaczną pogłębiać więzi rodzinne i przyjaźnie i każdy będzie miał możliwość skupienia się na tym co go naprawdę interesuje i pasjonuje,ponieważ będzie miał zagwarantowane utrzymanie do końca życia,będzie mógł jako pasjonat wykonywać dowolne zawody za darmo i nie będzie go już interesowało czy ta działalność jest rentowna czy nieopłacalna zupełnie,więc zaczną się mnożyć małe warsztaty uprawiające rzemiosło,które już dawno stanowią pieśń przeszłości,jak kołodziejstwo,zegarmistrzostwo,garncarnstwo itd.mało tego każdy będzie mógł etapami albo równolegle powodowany jedynie ciekawością zgłębiać wiele dziedzin nauki,sztuki i rzemiosła,odpoczywać tyle ile uzna za stosowne,nastąpi nowy wspaniały rozdział w histori ludzkości,człowiek zostanie uwolniony od ciężkiej,monotonnej często szkodliwej i niewdzięcznej pracy,która go wyniszcza powoduje choroby i kalectwo i wywołuje ogromny stres,świat radykalnie zwolni tępo,czas zacznie płynąć dużo wolniej,ludzie będą bardzo się przyjaźnić i poświęcać ogromnie dużo czasu rodzinie,natomiast globalny kapitał i wielka finasjera utrzyma w ten sposób globalną konsumpcję zapobiegając krachowi globalnego systemu i upadkowi niezliczonych galęzi wielkiego przemysłu,BDP nie jest ruchem oddolnym tylko odgórnym,dlatego jest testowany i dlatego w Szwajcari już drugi raz zorganizowano w tej sprawie referendum,napewno nie ostatni raz,wkońcu wielkie globalne instytucje dla własnego dobra wymuszą takie rozwiązanie.

Odpowiedz

Ryszard

@Łukasz Mastalerek skąd na stronie internetowej Misesa taka tęsknota za socjalizmem? :shock:
Potrzeby ludzkie nigdy się nie kończą i aby je mieć trzeba niestety pracować - na całe szczęście, bo od braku pracy większość świruje i źle znosi eliminację z życia zawodowego (emerytury).
Praca była, jest i będzie, a rozdawanie ludziom pieniędzy prowadzi zawsze do patologii.

Odpowiedz

Łukasz Mastalerek

Zgadza się Ryszard praca była jest i będzie jednak,roboty przejmą od ludzi pracę bezsensowną i uwsteczniającą,ludzie dzięki temu przestaną pracować dla pieniędzy,ludzie wyglądają w większości z niecierpliwością emerytury ponieważ ich prace są monotonne i ciężkie,w dodatku cała ta praca odbywa się kosztem ich pasji i zainteresowań a przede wszystkim rodziny,tylko nieliczni godzą pasję lub pracę twórczą z życiem zawodowym,ludzie na emeryturze marnieją ponieważ zapracowany świat nie ma dla nich czasu co czyni ich życie samotnym i tragicznym.

Odpowiedz

Łukasz Mastalerek

Drogi Ryszardzie,nie znam nikogo kto by tęsknił za pracą,mając środki do życia w ilości go zadowalającej,świat nie znosi próżni,i w miejsce dotychczas wykonywanej pracy zawodowej taki emeryt znajdzie sobie z pewnością inne dużo ciekawsze zajęcie,które sam sobie wybiera,nie wiem jaką wykonujesz pracę Ryszardzie,ale z pewnością nie jest to praca w fabryce na pełnych obrotach przy temperaturze 60 stopni celcjusza,nie jest to także praca w supermarkecie,ani żadna inna ciężka i wyniszczająca praca,którą wykonuje większość ludzi,tylko dlatego aby móc przeżyć z miesiąca na miesiąc,gdyby ludzie tak kochali swoją pracę jak twierdzisz cieszyli by się z podniesienia wieku emerytalnego, gdyby ludzie kochali pracę ciągle jeszcze by orali ziemię zakrzywionym kijem i nosili ciężary na plecach,człowiek w miarę postępu techniki i inżynierii zmierza do tego aby praca była coraz lżejsza aby w konsekwencji przerzucić ją w całości na maszyny,robot nie weżmie łapówki za operacje,faktycznie nic nie weźmie,w sądzie nie będzie kolesiostwa między maszynami,robot nie wyjedzie za granice celach zarobkowych, to oczywiste do czego zmierzamy.Trudno mi sobie wyobrazić aby patologią było zgłębianie swoich pasji,czy też odpoczywanie latem na plaży grzejąc się w słońcu i kąpiąc w jeziorze,raczej patologią jest brak czasu rodziców dla własnych dzieci i siebie nawzajem,z powodu ciężkiej i długiej pracy,która zabiera im tak cenny czas,patologią jest kiedy widzisz wyniszczonych i przepracowanych ludzi,którzy z tego powodu umrą szybko i w bólach,patologią można nazwać zatrudnianie małych dzieci w kopalniach i w fabrykach w trzecim świecie,które to zabierają im radość i dzieciństwo,patologia to rozdzielone małżeństwa,gdzie ktoś musiał wyjechać za pracą do Anglii podczas gdy jedno z nich zostało w kraju,patologią jest kiedy ktoś musi rezygnować ze swoich pasji i marzeń z powodu konieczności świadczenia pracy,która jest nudna,ciężka i monotonna,to są prawdziwe problemy większości mieszkańców tego świata, których to problemów zamożna i ustawiona mniejszość nie jest w stanie dostrzec.

Odpowiedz

Idared

Panie Mastalerek za dużo pan obiecujesz sobie po tym projekcie i po tym poznać utopię. Piszę to jako zwolennik tego BDP ale zdaje sobie sprawę że wszystko można zepsuć i tak najprawdopodobniej będzie. UE juz dzisiaj myśli o składce zdrowotnej od robotów pisała o tym chyba interia. Ponadto wystarczy wyznaczyć BDP zbyt wysoko by wszystko sie załamało to powinno byc coś na poziomie byle starczyło na suchy chleb i wodę ale rząd ma pewno będzie chciał dac więcej a to zniszczy gospodarkę. Z tym BDP jest trochę jak z 500+ to powinno byc jako ulga podatkowa a jest rozdawnictwo ale skoro nie moze byc inaczej to niech będzie i tak. Jeśli chodzi o BDP to nie powinno im byc tylko każdy powinien móc sobie kupić robota który by za niego robił. Na to korpo nigdy nie pójdą chyba że ktoś im przystawi pistolet więc niech będzie BDP. Problem w wyznaczeniu odpowiedniej wysokości BDP i tu jestem pesymistą juz nie mówiąc o bajkach na temat świetlanej przyszłości które nam tu pan Mastalerek opowiada. Raju na ziemi nie będzie

Odpowiedz

Łukasz Mastalerek

Raju na ziemi oczywiście nie będzie,ale powinno być lepiej niż dziś.

Odpowiedz

Ryszard

Nie ma nic za darmo.

Odpowiedz

Dorian

Przecież do podobnej utopii można bardzo łatwo dojść zakładając całkowite zniesienie podatków. Uwolniona przedsiębiorczość w końcu doprowadzi do rozwinięcia robotów na poziomie o którym Pan pisze tylko szybciej, bo nie obciążona i stłumiona pazernością polityków. Podczas gdy BDP po prostu zwalnia ten proces.

Odpowiedz

Łukasz Mastalerek

Oczywiście że nie ma nic za darmo,ale pewne rzeczy lepiej się opłacają,bardziej mi się opłaca,rozwijać swój intelekt,posiadać nieskończoną ilość wolnego czasu i wynikające z tego szczęście,nie mówiąc już o wakacjach niewyobrażalnie długich niż pracowanie od świtu do nocy w ciężkich warunkach,wykonując nudną monotonną pracę,umierając przed lub chwile po emeryturze nie mówiąc już o tym że takie prace,które wykonuje większość ludzi na ziemi pod przymusem ekonomicznym okrada ich z rzeczy najcenniejszych czyli czasu,którego nie można z powrotem dostać za żadne nawet największe skarby,młodości,energii i często zdrowia,którego także nie można nawet za największy majątek odkupić,więc oczywistym jest że bardziej opłaca mi się bezwarunkowy dochód podstawowy i praca robotów niż sytuacja,z którą mamy do czynienia dziś.

Odpowiedz

Dorian

Jak już pisałem wcześniej praca robotów nie ma nic wspólnego z BDP. Jest to wynik kreatywności i inteligencji ludzi, którzy tworzyli, tworzą i tworzyć będą, bo prowadzi ich pasja i chęć zysku w różnych stopniach.

Z kolei argument o "okradaniu z czasu" brzmi jak skarga, którą należałoby złożyć Bogu lub Wielkiemu Wybuchowi. To taki bunt wobec zastanej rzeczywistości, która i tak jest nieporównywalnie lepsza niż na początku dziejów ludzkości. Jednak ta poprawa wynika z pracy ludzi przez te wszystkie pokolenia, a nie rozdawnictwa.

Odpowiedz

Łukasz Mastalerek

Mylisz się Dorian,to w XIX wieku,kiedy zaczeła się era przemysłowa ludzie zaczeli pracować po wielokroć więcej czyli po 16 do czasem nawet 20 godzin na dobe,ten destrukcyjny proces objął nawet małoletnich,był to okrutny proces,który zabierał najlepsze lata życia człowieka czyli dzieciństwo,młodość i generalnie tą część życia człowieka,kiedy to jest on najbardziej aktywny,na emeryturę odchodzi się na starość,a nie ukrywajmy jest to etap życia człowieka,który jest ostatnim etapem przed śmiercią i jeżeli udaje się tej starości dożyć co nie jest takie częste to wówczas człowiek nie jest już wstanie zazwyczaj cieszyć się życiem tak jak człowiek młody korzystając z niego wpełni,i chociaż w XX wieku sytuacja uległa polepszeniu w Europie,gdzie dzieci już nie pracują zawodowo,to w pozostałej części świata wszystko wygląda nadal tak samo,jeżeli Dorian czytałbyś uważniej moje wypowiedzi wiedziałbyś że nigdy nie twierdziłem,że dzięki BDP mamy robotyzację,ale to właśnie dzięki postępowi technicznemu i robotyzacji mamy szansę na BDP co jest logiczną konsekwencją takiego obrotu rzeczy,problem czasu jest istotny człowiek żyje przeciętnie 80 lat,w tym pierwsze 40 lat pozwala mu się cieszyć najlepszą aktywnością i samopoczuciem w całym życiu,tymczasem każe się ludziom poświęcać dla pracy swój najlepszy czas życia plus 25 lat życia kiedy już coraz bardziej dopada nas starość,ten czas który pod przymusem ekonomicznym poświęca większość ludzi dla nielubianej monotonnej pracy w przykrym towarzystwie jest ściśle powiązany z utratą zdrowia i sprawności w dużo szybszym tempie niż gdyby człowiek nie musiał pracować w ten sposób poświęcając połowę doby na tą pracę,o wiele dawniej w erze przedindustrialnej praca trwała o wiele krócej,do dzisiaj na Karaibach w wioskach rybackich ludzie na pracę poświęcają jedynie trzy godziny dziennie,mając resztę czasu wyłącznie dla siebie,swoich przyjaciół i bliskich,właściwie człowiek współczesny jest w niewoli,która wymusza na nim pracę w takiej formie,ludzie się męczą i umierają często po sześdziesiątce,a w młodości zamiast się cieszyć i spełniać marzenia,żyją w ciągłym stresie myśląc o kredycie i opłatach,taki narzucony z góry styl życia sprawia że ludzie żyją w destrukcyjnym pośpiechu ciągle nie mając czasu na to na co chcieliby mieć czas i tracąc z tego powodu zdrowie psychiczne i fizyczne,nikt nie jest wstanie wrócić nan zdrowia i młodości,a ten kto to nam zabiera jest okrutnikiem,obserwujemy to w środowisku mikro np: w rodzinie,jeżeli ktoś zwala wszystkie obowiązki domowe na żone czy męża,a jednocześnie korzysta z tych owoców pracy,ktoś śpi,bawi się czy odpoczywa podczas gdy ktoś pracuje i po pracy zajmuje się domem,żeby ktoś miał czas,ktoś inny musi poświęcić dla tego celu swój czas i zdrowie,a wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy podobne potrzeby i z pewnością nie jest to potrzeba pakowania żarówek czy przerzucania żelastwa po 12 godzin dziennie 7 dni w tygodniu,w takim układzie zakład pracy niejako z przymusu jest najważniejszy w naszym życiu,ważniejszy niż rodzina,przyjaciele,nasze prawdziwe rozwijające umysł pasje czy potrzeba odpoczynku,mam nadzieję że wyjaśniłem problem czasu i powiązanego z tym zdrowia.

Odpowiedz

Idared

Pan Mastalerek znowu odleciał. Jest dokładnie odwrotnie niż napisał. To w erze przemysłowej ludzie pracują mniej bo zastępują ich i pomagają im maszyny a już niedługo te jak im tam roboty. Oczywiście miastowe narzekają ale to jest oznaka poprawy - na wsi nikt nie narzekał bo było zbyt ciężko nikt nie miał czasu skarżyć się na swój los bo trzeba było się ostro zwijać przez cały rok żeby nie umrzeć z głodu na przednówku. Dzieci na wsi zaczynały pracować z chwilą gdy nauczyły się chodzić a więc wcześniej niż w mieście. Rzekoma Karaibska sielanka to kolejny niesmaczny żart. Do tej pory myślałem że pan Mastalerek po prostu chodzi w różowych okularach a teraz widzę że jest w dodatku namiętnym czytelnikiem klasycznych bukolik i sielanek.

Odpowiedz

Łukasz Mastalerek

Na wsi jest dzisiaj inaczej,ale dlatego że ludzie nie posiadają tyle ziemi i tyle zwierzyny co dawniej,pozatym na gospodarstwach rolniczych gdzie używa się maszyn wypadkowość wynosi 50 procent i to często wśród dzieci,tych gospodarstw jest oczywiście dużo mniej,pozatym nadal ludzie tam mieszkający muszą wstawać np: o 3 nad ranem aby dojechać do miasta do pracy,nie wszyscy mają samochód,a biorąc pod uwagę fatalną jakość transportu publicznego a często jego braku w małych miejscowościach,jazda rowerem nawet 20 kilometrów w jedną stronę jest konieczna mimo że czasochłonna a w mieście pracuje się nie mniej niż osiem godzin a często nawet dziesięć czy dwanaście,więc nie jest lepiej,nie pracuje się mniej,to prawda co napisałem o Karaibach,można sprawdzić,Pan Idared on,nie ma natomiast pojęcia o tym jak wygląda praca w Indiach,w Chinach czy w Afryce.

Odpowiedz

Dorian

Czy to wystarczy jako odpowiedź na mity o katowanych dzieciach w czasie rewolucji przemysłowej http://www.kapitalizm.republika.pl/dzieci.html? Czy mam poszukać głębszych źródeł?

Odpowiedz

Dorian

PS

"(...) tymczasem każe się ludziom poświęcać dla pracy swój najlepszy czas życia (...)". W podobnym tonie można by rzec "tymczasem grawitacja każe nam chodzić zamiast pozwolić naturalnie unosić się nad ziemią"

Przyznaję że nie rozumiem wobec kogo wystosował Pan ten zarzut. Kto jest tym, który "każe" nam pracować, poza naturalnymi warunkami w których przyszło nam żyć oczywiście? Czy w średniowieczu, albo bezpośrednio przed rewolucją przemysłową było lepiej? Skoro ludzie żyli dużo krócej? To właśnie rozwój technologii i ludzka przedsiębiorczość pozwala uśmierzać trud życia na Ziemi z pokolenia na pokolenie.

Odpowiedz

Łukasz Mastalerek

Dorian nadal się mylisz,nie rozumiesz zupełnie zjawiska takiego jak przymus ekonomiczny,nie jest to naturalny porządek mający miejsce na świecie ale wytworzona celowo sytuacja na świecie przez globalny biznes kapitałowo finansowy,aby ludzie,których ta presja dotyka byli zmuszeni podjąć nawet niewolniczą pracę,to wszystko układa się w logiczną całość,kiedy zdamy sobie sprawę jak wielkiego kapitału ludzkiego,którego pracę potrzebują globalni właściciele kapitału na masową skalę są stanie zmobilizować do takich prac,odpowiedź jest banalnie prosta,wytwarzając sytuację gdzie człowieka nie chcącego świadczyć swojej pracy w fabryce przymusza się nędzą do jej świadczenia,artykuł przytoczony stara się trochę zaciemnić obraz,ludzie przed powstaniem fabryk,byli wstanie pracować na swoje utrzymanie i wpełni konfortowe życie,jedynie kilka godzin dziennie,np:myśliwy,który upolował Lwa co zajeło mu może pół dnia,nie musiał polować przez tydzień żywiąc swoją rodzinę,do syta,porównanie sytuacji jaką jest przymus ekonomiczny to zasad działania grawitacji bez bezcelowe i błędne,grawitacja występuje naturalnie w przyrodzie i jest zjawiskiem pozytywnym dla człowieka jak wszystko co występuje naturalnie,ale tak zwane megafabryki potrzebują tysięcy pracowników,a skoro Ci ludzie dysponują ogromną ilością pieniędzy,kupują prawo krajowe czy wspólnotowe i tak kształtują społeczeństwo i warunki życia,aby praca u nich dla większości była jedyną alternatywą,a działanie urzędów jest spowodowane przez obowiązujące prawo,które jest od zawsze pisane na zamówienie przez możnych tego świata,ponadto są wstanie tak ukształtować rzeczywistość podatkowo-fiskalną przeciętnego obyawtela,aby musiał zostać ich niewolnikiem,państwo czy dowolna wspólnota międzynarodowa jest zarządzana z tylnego siedzenia przez możnych tego świata,i wszystkie jego represje fiskalno podatkowe,prawne i obyczajowe wymierzona w przeciętnego obywatela są podyktowane przez nich,kto finansuje partie polityczne,kto obala i ustanawie władze polityczną,kto jest wstanie kupić władzę sondowniczą i ustawodawczą,odpowiedź jest prosta są to Ci sami ludzie,któtzy kreują rzeczywistość,postęp ludzkość przez takie działania został mocno przychamowany,pomyśl,dlaczego nie możesz jeździć samochodem na wodę,korzystać z prądu i gazu za darmo czy kupić tanio mieszkania,pomimo faktu że technologie to umożliwiające zostały opracowane 70 lat temu,komuś poprostu to się nie opłaca,kojarzysz firmy takie jak Shell,ExonMobile itp.?,z tego samego powodu wielkim fabrykom nie opłaca się odpływ kapitału ludzkiego z megafabryk bo to oznacza bankructwo,i tak jest kształtowana sytuacja społeczno-polityczna ,aby Ci ludzie musieli tam pracować,na wojnie też można dużo zarobić,przecież pokój na świecie to straty dla korporacji zbrojeniowych,owszem ludzie żyją dzisiaj dłużej,niż kiedyś,ale głównie Ci,którzy nie pracowali fizycznie,pozatym nie dalej jak dwa lata temu w Indiach zawaliła się fabryka gdzie szyto odzież i robiły to także dziecie sprzedane przez rodziców,pomimo upomnień pracowników co do stanu technicznego budynku w którym świadczyli swoją pracę,pracodawca zlekceważył te głosy,co skończyło się zawaleniem budynku i śmiercią tysiąca stu osób,sprawa rozeszła się po kościach,nie chcę tutaj robić wykładu na temat kreacji,pieniądza,inflaci,deflacji,zadłużenia państwa i społeczeństw,globalnej finasjery,czy mentalności ludzi,bo musiałbym napisać książkę,proszę tylko o to abyś zastanowił się dlaczego ludzie muszą poświęcać zdecydowanie najwięcej czasu pracy,a nie rodzinie,przyjaciołom,swojej pasji,żonie, kochance,kontemplacji itd.,dlaczego nasz współpracownik jest nam bliższy niż,syn,czy córka,człowiek naturalnie poświęca największą ilość czasu tym ludziom i sytuacjom,które ceni najbardziej,a nikt nie będzie twierdził że praca zarobkowa,jest dla ludzi ważniejsza od rodziny,przyjaciół,kochanki czy pasji,poprostu ludzie są zmuszeni przez warunki,które określiłem powyżej do takiego a nie innego postępowania,pomyśl też dlaczego rzeczy które używasz na codzień są coraz gorszej jakość,poprostu nieopłaca się produkować rzeczy,które się nie niszczą,bo kto wówczas zakupi następne,takie same,słyszałeś o postarzaniu produktu.?

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.