Nie zapomnij rozliczyć PIT do końca kwietnia
KRS: 0000174572
Powrót
Tłumaczenia

Fedako: Pasażerowie na gapę

0
Jim Fedako
Przeczytanie zajmie 6 min

Jim Fedako
Pasażerowie na gapę: Austriacy vs. Szkoła Wyboru Publicznego
Tłumaczenie: Tomasz Maślanka

Ostatnie wyczyny Lance’a Armstronga podczas tegorocznego Tour de France zapewniają rzetelne podłoże pod dyskusję porównującą idee ekonomiczne Szkoły Austriackiej i zwolenników Szkoły Wyboru Publicznego.

Szkoła Wyboru Publicznego opiera się na wierzeniu, iż indywidualne preferencje mogą zostać poznane i zmierzone. Z tego nazbyt uproszczonego spojrzenia na tymologię[1] Szkoła Wyboru Publicznego wnioskuje o rzekomych prawach ekonomicznych tyczących się interwencjonizmu rządowego w mechanizmy rynkowe. Rząd jest konieczny, gdyż działający człowiek nie jest w stanie osiągnąć skutecznego porozumienia z inną, egoistycznie działającą jednostką.

Szkoła Austriacka rozpoczyna swe rozumowanie od apriorycznego aksjomatu mówiącego, iż ludzie działając wykorzystują środki dla osiągnięcia celów. Cele te są zindywidualizowane i egocentryczne. Austriacy nie twierdzą, iż znają nieujawnione indywidualne preferencje, ani też nie znajdują uzasadnienia dla interwencjonizmu. Działający człowiek jest w stanie sprawnie się porozumieć z innym ludźmi, i to z korzyścią dla wszystkich, których umowa dotyczy.

Zgoda. Wszystko pięknie. Ale co ma z tym wspólnego TdF? W jaki sposób wyścig kolarski może być wykorzystany w dyskusji na temat teorii ekonomicznych? Bardzo prosto. Kolarstwo to znakomity obraz rynku. 198 zawodowców rozpoczyna każdego roku wyścig z pewnymi nieujawnionymi celami. Oczywiście, cele niektórych są powszechnie znane. Dla Lance’a (Armstronga – przyp. tłum) jest to siódme zwycięstwo. Dla Jana (Ullricha – przyp. tłum) szansa na zrewanżowanie się. Ale co z pozostałymi 196 członkami peletonu?

Jak i w sporcie, tak i we wszystkich innych dziedzinach ludzkiej aktywności, jest kilku liderów będących na szczycie. Pozostali to zwyczajni członkowie peletonu. Z pewnością marzą oni o zwycięstwie w Tourze, ale bardziej prawdopodobnym jest, iż koncentrują się na możliwości założenia koszulki dla najlepszego „górala”, najlepszego sprintera, wygraniu etapu albo po prostu na zapewnieniu sobie kontraktu na kolejny sezon.

Szkoła Wyboru Publicznego jest zdania, że każdy uczestnik ma takie same cele i będzie reagował na każdą sytuację identycznie. Austriacy nie mają z takim rozumowaniem nic wspólnego. Niemożliwym, jest by spojrzeć na kolarza i dowiedzieć się ze 100% pewnością, co zamierza osiągnąć w określonym dniu Touru. Oczywiście można zgadywać, jakie zadania wyznaczyła mu drużyna, ale co naprawdę leży mu na sercu pozostaje niewidzialne i nieznane, przynajmniej do momentu, kiedy jego preferencje nie zostaną ujawnione poprzez działanie. W wyścigach kolarskich pojedynczy kolarze zazwyczaj atakują główną grupę, by zyskać nad nimi czas oraz zwiększyć swe szanse na sukces. Lepiej być na finiszu jednym z 4 w małej grupie „ucieczkowej”, niż jednym ze 198 w peletonie.

Dla osiągnięcia lepszych rezultatów, kolarze muszą ze sobą współpracować poprzez zmiany zawodnika narzucającego tempo i blokowanie wiatru, po to, aby pozostali kolarze mogli odpoczywać w oczekiwaniu na swoją kolej. Zatem mamy 4 kolarzy z mocno rozbieżnymi preferencjami, pracującymi dla wspólnego celu. Ta czwórka zawarła de facto umowę korzystną dla każdego, chociaż nikt nie zna prawdziwych motywów działania pozostałych.

Ktoś może stwierdzić, iż zamierzają odnieść zwycięstwo etapowe. Możliwe. Jednak równie dobrze jeden może chcieć się pokazać na czele w świetle kamer, drugi pragnie zyskać czas, trzeci tylko pilnuje interesów drużyny, a czwartego interesuje wyłącznie zwycięstwo.

Ale w jaki sposób doszli oni do takiego porozumienia ad hoc? Szybki rzut oka, skinięcie, „puszczenie oczka”, a może wymienienie kilku słów to wszystko, co jest konieczne dla czterech kolarzy by „od ręki” zbudować udaną koalicję. Szkoła Wyboru Publicznego nie przewiduje takiej możliwości. Twierdzi, iż negocjacje nie mogą być bezkonfliktowe i że tylko poprzez interwencję rządową ludzie mogą dojść do porozumienia i kooperować.

Co z „pasażerami na gapę”? Wg. teorii Szkoły Wybory Publicznego, zawsze robią „bigos”. „Pasażerowie na gapę” powodują upadki koalicji i uniemożliwiają formowanie umów. Pomyśl, iż w Tourze ich nie ma.

Pomyśl ponownie. Każdy chce jechać w grupie ucieczkowej „za darmo”? Kto nie chciałby? Zachowanie energii jest niezwykle ważne, gdy w 3 tygodnie przejeżdża się ponad 2 000 mil. Ale wewnętrzna presja w koalicji zazwyczaj zmusza „pasażerów na gapę” do pracy. W rzeczywistości nikt nie wie, czy każdy z „uciekinierów” daje z siebie wszystko, ponieważ nikt nie zna rzeczywistych, skrywanych pragnień i możliwości innych.

Każda forma ludzkiej aktywności wiąże się z obecnością „pasażerów na gapę” czy wręcz „pasożytów”. Jest to po prostu kolejny fakt, który trzeba rozważyć, wybierając spośród alternatyw. Każdy uczestnik Touru rozumie to doskonale. Akceptuje i prze do przodu.

Koszty zewnętrzne? Dajmy sobie spokój: każde działanie wywołuje jakoby koszty zewnętrzne. Czy powinno się opodatkować Lance’a, by zrównoważyć pomoc, jaką otrzymał od innych kolarzy, którzy, gdyby nie musieli mu pomagać, aktywnie walczyliby o swoje egoistyczne interesy? Kto stworzyłby i administrował strukturami odpowiedzialnymi za podatek Pigou, który rekompensowałby wszystkie straty i zyski Lance’a? Czy nawet superkomputer Cray podołałby wyliczeniu tego i zdołał obarczyć go podatkiem przed rozpoczęciem Touru w 2006 r.?

W porządku. Nieujawnione indywidualne preferencje, koszty zewnętrzne i „pasażerowie na gapę” wszechobecni, a porozumienia ad hoc nawiązywane są bez ustawowych norm. Ale co ze społecznością? Co jest najlepsze dla grupy 198 kolarzy? Czy ten twórczy ład (albo nieład, zależnie od punktu widzenia) może być najlepszy dla wszystkich? Czy jest chociaż blisko optimum Pareto? Wszystko zależy. Jeśli zgodzisz się, iż każdy kolarz ma nieujawnione cele, to wyrzuć neoklasyczną teorię równowagi przez okno. Niemożliwym bowiem staje się skonstruowanie zagregowanej krzywej popytu.

Zatem załóżmy, iż potrafisz ową krzywą wyznaczyć. Co byś otrzymał? Tour funkcjonujący niemal jak radziecka gospodarka. Jak ustalono powyżej, wszyscy kolarze pragnęliby być „pasożytami”, hm, „pasażerami”, ponieważ chcieliby uniknąć cierpienia podczas setek mil jazdy po górskich drogach, jeśli ich potrzeby, tak czy inaczej, zostałyby zaspokojone. Po co pocić się ciężko i mknąc asfaltem, skoro możesz jechać spokojnie i zatrzymywać się od czasu do czasu, by podziwiać widoki?

Powstanie kilka problemów. Po pierwsze, nie wszystkich kolarzy można wyznaczyć na zwycięzców Touru – to nie przedszkole – nie wszystkie zachcianki mogą być spełnione. Aby poprawić tę niedoskonałość, wyniki musiałyby być tworzone w sposób, który przybliżałyby wyciągnięte przez regresję ze zagregowanego peletonu preferencje. Lance prawdopodobnie pozostałby mistrzem, a pozostali uczestnicy mieliby z góry przewidziane swoje prawdopodobne miejsca na finiszu – wszystko oparte na stworzeniu efektywnego rozwiązania.

To prowadzi do drugiego problemu, taki wyścig byłby wolny i nudny. Kto oglądałby dosłownie przejażdżkę (z ang. – tour) wokół Francji prowadzoną w spacerowym tempie? Może współmałżonkowie, zapewne kilka matek, ojców i narzeczonych startujących. Tour nie istniałby dalej, a 198 kolarzy pozostałby bez pracy, wszystko po to, by urzeczywistnić jakieś dziwne wierzenia w równowagę i użyteczność. Nie jest to najlepsze rozwiązanie.

Jeśli lubisz oglądać Tour de France w TV, pamiętaj, że kolarze z wielu państw, porozumiewający się mnóstwem języków, są zdolni do zawierania owocnych umów – z korzyścią zarówno dla nich samych, jak i dla widzów.

Tekst pochodzi z zasobu codziennych artykułów Mises Daily na stronie www.mises.org.


[1] Z braku polskiego odpowiednika słowa thymology, używanego przez Ludwiga von Misesa, tłumacz użył tego nie spotykanego powszechnie terminu właściwego specjalistycznej medycynie. Tutaj występuje w rozumieniu misesowskim, oznaczającym „psychologię literacką”, mającą odróżnić ten rodzaj psychologii od coraz powszechniej uprawianej psychologii eksperymentalnej, dotyczącej raczej problematyki fizjologicznej, psychosomatycznej. „Tymologia to z jednej strony gałąź introspekcji, z drugiej natomiast wynik doświadczenia historycznego. Jest tym, czego każdy uczy się dzięki kontaktom z ludźmi wokół. Jest tym, co człowiek wie o sposobie, w jaki ludzie patrzą warunki świata wokół, o ich pragnieniach i życzeniach, planach dotyczących ich realizacji. To wiedza o środowisku społecznym, w którym każdy człowiek żyje i działa.” (Ludwig von Mises, Theory and History, Auburn, AL: Ludwig von Mises Institute, 1985 [1957], s. 266.) (Przyp. red.)

Kategorie
Szkoła wyboru publicznego Teksty Tłumaczenia Współczesne szkoły ekonomiczne

Czytaj również

Bylund_Zrozumiec_rewolucje_sztucznej_inteligencji

Innowacje

Bylund: Zrozumieć rewolucyjność sztucznej inteligencji

Choć czasami używamy czasowników takich jak „uczyć się” i „rozumieć” w odniesieniu do maszyn, są to tylko przenośnie, a nie dosłowne określenia.

Machaj_Czy „Reguła Taylora” mogła zapobiec bańce mieszkaniowej

Cykle koniunkturalne

Machaj, Woods: Czy „Reguła Taylora” mogła zapobiec bańce mieszkaniowej?

Czy tzw. reguła Taylora może być tak skutecznym narzędziem jak uważa jej autor?

Bermudez_Ocena stu pierwszych dni rządów Javiera Milei

Polityka współczesna

Bermudez: Ocena stu pierwszych dni rządów Javiera Milei

Czy Milei korzysta z wszelkich dostępnych narzędzi, aby zrealizować swój program gospodarczy?

Mawhorter_Marks_konflikt_klasowy_i_ideologiczny_fałsz

Filozofia polityki

Mawhorter: Marks, konflikt klasowy i ideologiczny fałsz

Idee Karola Marksa są, niestety, ciągle żywe...


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.