Źródło: aier.org
Tłumaczenie: Jakub Juszczak
Niedawno, podczas spotkania przed pewną dużą kolacją, słuchałem młodej kobiety, która w stanowczo domagała się przywrócenia poboru do wojska w Stanach Zjednoczonych. „Większość współczesnych amerykańskich żołnierzy pochodzi z grup o niższych dochodach i zawiera nieproporcjonalnie dużo osób pochodzenia mniejszościowego. Oznacza to, że biedni oraz należący do klasy robotniczej młodzi czarnoskórzy i Latynosi ponoszą ciężar amerykańskich wysiłków wojskowych. To nieuczciwe i niesprawiedliwe! Pobór bardziej sprawiedliwie rozłożyłby ten ciężar”.
W sposób uprzejmy acz stanowczy wyraziłem sprzeciw wobec jej poglądu. Biorę bowiem pod uwagę zarówno względy ekonomiczne, jak i etyczne. W pokoju jednak było głośno i tłoczno, a rozmowa wkrótce potoczyła się w innym kierunku. Nie pamiętam imienia tej młodej kobiety ani jej przynależności instytucjonalnej. Lecz jadąc do domu później tego wieczoru, uważniej zastanawiałem się nad tym, co bym powiedział, gdybym natknął się na nią w kawiarni, a ona poświęciłaby mi kilka minut swojego czasu.
Zrozumiałe jest myślenie, że jeśli zaciągający się do amerykańskiego wojska nieproporcjonalnie pochodzą z grup o niższych dochodach, to ochotniczy charakter wojska powoduje, iż osoby o niższych dochodach ponoszą nieproporcjonalnie dużą część ciężaru świadczenia amerykańskich usług militarnych. Zrozumiałe jest również przypuszczenie, że pobór do wojska rozłożyłby ten ciężar bardziej równomiernie na wszystkie grupy dochodowe. Ekonomia pokazuje jednak, że ten sposób rozumowania jest błędny. Najbardziej równy i sprawiedliwy podział obciążeń amerykańskiego wojska jest zapewniony przez jego całkowicie ochotniczy charakter, a pobór byłby nierówny i niesprawiedliwy.
Oto historia z życia wzięta: Niedawno zamontowałem płaski telewizor na ścianie w moim domu. Właściwie, będąc precyzyjnym, nie przymocowałem telewizora do ściany osobiście własnymi rękoma. Zamiast tego zapłaciłem Ernesto, złotej rączce, za wykonanie tego zadania dla mnie.
Pochodzę z długiej linii doskonałych stolarzy-amatorów i majsterkowiczów, którzy w dzieciństwie wiele mnie nauczyli. Zatem z pewnością mógłbym wykonać to zadanie osobiście. Oszacowałem jednak, że czas i wysiłek poświęcony na osobiste przymocowanie telewizora do ściany byłyby większe niż czas i wysiłek, które mógłbym ponieść, aby zarobić wystarczająco dużo w celu zapłacenia Ernesto za wykonanie tego zadania za mnie. Zająłem się więc nauczaniem ekonomii i pisaniem — zadaniami, w których wykazuję przewagę komparatywną — i w ten sposób zarabiam. Następnie zaoferowałem część zarobionych pieniędzy Ernesto w zamian za jego zobowiązanie do przymocowania mojego telewizora do ściany w moim domu. Ernesto przyjął moją ofertę. Poświęcając godzinę swojego czasu, Ernesto wykonał świetną robotę, wieszając mój nowy telewizor.
Co ważne, choć Ernesto jest naprawdę miłym facetem, jestem pewien, że gdybym poprosił go o wykonanie dla mnie tego zadania w zamian za nic więcej niż powiedzenie „gracias”, grzecznie by odmówił. Poświęcanie czasu i wysiłku na przymocowywanie telewizorów do ścian jest naprawdę uciążliwe. I Ernesto, co zrozumiałe, nie chce ponosić tego trudu dla mnie. Ponieważ osobą, która chce przymocować telewizor do ściany jestem ja, a nie On, osobą, która z mocy prawa powinna ponieść ciężar przymocowania go, jestem ja, a nie Ernesto.
I tak właśnie się stało. Płacąc Ernesto sumę pieniędzy wystarczającą do tego, aby opłacało mu się dobrowolnie poświęcić swój czas i wysiłek na powieszenie mojego telewizora na ścianie, sprawiłem, że osobą, która ostatecznie poniosła koszty wykonania tego zadania, nie był on, lecz ja. Ernesto zyskał na tej transakcji. Zapłacenie mu przeze mnie oznacza, że jego czas i wysiłek zostały w pełni wynagrodzone. Dlatego też koszt — „ciężar” — przymocowania mojego telewizora do ściany nie spadł na Ernesto — spadł na mnie, czyli tam, gdzie powinien.

Innymi słowy, zapłata otrzymana ode mnie, była w ocenie Ernesto wyższa niż zapłata, którą zapewniłby sobie, gdyby poświęcił swój czas na coś innego — na przykład na produkcję własnego jedzenia lub sklejanie własnych butów. Ernesto wykorzystuje pieniądze, które zarabia pracując jako złota rączka na zakup żywności, butów i niezliczonych innych przedmiotów od innych ludzi — ludzi, którzy poświęcają swój czas i wysiłek na produkcję żywności i butów (a także skarpet, opieki medycznej, smartfonów, benzyny i tak dalej) na potrzeby Ernesto. Gdybym ja (i jego inni klienci) nie płacił mu za jego czas i wysiłek włożony w jego pracę jako złotej rączki — gdyby nie był w stanie uzyskać dochodu, specjalizując się w jakimś zadaniu — musiałby poświęcić jeszcze więcej czasu i wysiłku na uprawę żywności, produkcję ubrań, produkcję smartfonów, wytwarzanie paliw itp. itd.
Każdy z nas wymienia swój trud będąc częścią systemu rynkowego, w którym to każda osoba specjalizuje się w zadaniu, w ramach którego ma przewagę komparatywną, a następnie dobrowolnie wymienia owoce swoich wysiłków na niezliczone efekty wysiłków setek milionów innych osób, które również specjalizują się w ich produkcji. W ten sposób znacznie odciążamy siebie nawzajem. Dla mnie mniejszym wysiłkiem jest nauczanie ekonomii, a następnie dokonywanie wymiany części moich dochodów z fachowcami (i innymi osobami), którzy wykonują dla mnie zadania, niż wykonywanie osobiście wszystkich obowiązków, zakładając, że mam cieszyć się obecnym standardem życia. To samo dotyczy Ernesto. Łatwiej jest mu być „złotą rączką”, a następnie wymieniać efekty swojej pracy na wiele innych dóbr i usług, które kupuje na potrzeby swoje i swojej rodziny.
Osoba, która dobrowolnie zaciąga się do wojska najwyraźniej wierzy, że ta opcja zatrudnienia jest dla niej najlepsza. W zamian za wykonywanie obowiązków wojskowych żołnierz lub marynarz otrzymuje wynagrodzenie, które w pełni rekompensuje jego wysiłek włożony w służbę wojskową. Wynagrodzenie otrzymywane przez żołnierza lub marynarza pochodzi od podatników, którzy są ostatecznymi beneficjentami wszelkich usług świadczonych przez wojsko. W ochotniczym wojsku żołnierz lub marynarz nie bierze na siebie ciężaru świadczenia usług wojskowych w większym stopniu niż złota rączka Ernesto brał na siebie ciężar powieszenia mojego telewizora na ścianie.
Ta sprawiedliwa i słuszna praktyka zostałaby zniweczona, gdyby rząd USA wcielał jednostki do wojska siłą. Wszystkie osoby zmuszone do służby wojskowej wbrew swojej woli, w przeciwieństwie do dzisiejszych żołnierzy, nie otrzymałyby pełnej rekompensaty za czas i wysiłek, który musieliby poświęcić w imieniu obrony podatników. Krótko mówiąc, pobór umożliwiłby podatnikom przywłaszczenie sobie pracy poborowych — nałożenie na nich obowiązku służby.
Byłoby oczywiście nieuczciwe i niesprawiedliwe, gdybym zagroził Ernesto użyciem przemocy, jeżeli nie zamocuje on mojego telewizora za odpowiednio ustaloną niską stawkę. Moje działanie w ten sposób przeniosłoby koszt powieszenia mojego telewizora ze mnie (gdzie on należy) na niego (gdzie on nie należy). Z tego samego powodu byłoby nie mniej niesprawiedliwe i niesprawiedliwe dla mnie i moich kolegów podatników grożenie przemocą młodym mężczyznom i kobietom, jeśli odmówią świadczenia usług ochrony wojskowej za niskie wynagrodzenie, które my, za pośrednictwem naszych przedstawicieli Kongresu, arbitralnie dyktujemy.
Pobór to gwarancja niesprawiedliwości. Wojsko ochotnicze promuje zaś sprawiedliwe rozwiązanie problemu obronności.
Źródło ilustracji: Pixabay