Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Jakub Juszczak
Współczesna ekonomia jako nauka jest w fatalnym stanie. Z edukacją ekonomiczną zdaje się być jeszcze gorzej. Staje się to jasne, gdy omawiamy zagadnienia podstaw ekonomii z tymi, którzy ukończyli jakieś kursy w tej dziedzinie. Zamiast eliminować ekonomiczne nieporozumienia i jawne bzdury, edukacja ekonomiczna najwyraźniej dostarcza studentom pseudonaukowego uzasadnienia dla ich iluzji.
Dwie takie powszechne idee są wyjątkowo irytujące. Jedna z nich to pogląd, według którego rynki mogą działać tylko w warunkach doskonałej konkurencji. Druga głosi, że wzrost gospodarczy wymaga, aby zyski dążyły do zera. Tak, obie są niedorzeczne ale tak szeroko się je powiela (i mocno w nie wierzy), że można z tego wywnioskować fundamentalną porażkę edukacji ekonomicznej. Niezależnie od tego, czy są one intensywnie nauczane czy nie, łatwo zauważyć, w jaki sposób edukacja ekonomiczna, która koncentruje się na modelach, a nie na zrozumieniu, może prowadzić — jeśli nie powodować — występowanie takich błędnych przekonań.
1. „Rynki działają tylko w warunkach doskonałej konkurencji”
Kursy wprowadzające do ekonomii często przyjmują model doskonałej konkurencji jako punkt wyjścia, aby wprowadzić studentów w meandry myślenia ekonomicznego. Takie podejście ma sens. Zakładając brak złożoności, studenci mogą zapoznać się z ekonomicznym sposobem myślenia, rozumowaniem opartym na klauzuli ceteris paribus oraz analizą podaży i popytu.
Podejście takie jest teoretycznie nieszkodliwe, ale może przynieść przeciwny do zamierzonego, a nawet destrukcyjny efekt, jeśli uczniowie nie zrozumieją, że model jest jedynie uproszczoną wersją rzeczywistości (a zatem różni się od niej). Model nie jest rzeczywistością, a jego założenia nie są w pełni prawdziwe. Nie mniej jednak, ze względu na przyjęcie tych uproszczonych założeń, ułatwia nam on analizę rzeczywistości. Model jest tylko i wyłącznie pewnym narzędziem.
Ten oczywisty fakt wydaje się nie być przekazywany studentom ekonomii, którzy zamiast tego przyjmują model całościowo nie tylko jako uproszczony opis, ale i warunek konieczny działania rzeczywistości. Innymi słowy, ponieważ diagram podaży i popytu prezentowany na tablicy opiera się na założeniu istnienia „doskonałej informacji”, wielu studentów dochodzi do wniosku, że prawdziwe rynki działają tylko w takich warunkach.
Jest oczywiście odwrotnie: rynki działają, ponieważ rozwiązują lub łagodzą problemy, które zostały wyeliminowane z modelu konkurencji doskonałej. Jak zauważył Friedrich Hayek, w modelu doskonałej konkurencji nie ma faktycznej konkurencji. Zakłada się, że wszystkie takie działania zostały już podjęte, a następnie można wyjaśniać alokację w ramach efektywności stanu końcowego — a tym samym odkryć trend gospodarczy na obecny rynkach. Studenci uczą się jednak czegoś dokładnie przeciwnego.
2. „Wzrost gospodarczy powoduje, że zyski dążą do zera”
Pomysł ten jest również błędnym zastosowaniem istoty przedstawianego studentom modelu, prowadząc do szeregu nieporozumień. W statycznym modelu gospodarki, przy założeniu doskonałej informacji i zerowych kosztów transakcyjnych, zyski ekonomiczne będą zerowe. Jest to w swej istocie dość dziwaczne wyjaśnienie efektywności ekonomicznej, przedstawiane przez ekonomistów głównego nurtu. Ponieważ wszystkie możliwości osiągnięcia zysków zostały już wykorzystane, wartość wynikająca z produkcja i została już zmaksymalizowana.
Jak logicznie wynika z tego modelu, zyski dążą do zera gdy rzeczywistość rynkowa zbliża się do założeń „doskonałej” konkurencji (tzn. gdy problemy są rozwiązywane lub łagodzone). Istnieje również empiryczne poparcie dla tej tezy: zyski mają tendencję spadkową na rynkach towarowych i w rozwiniętych branżach, które nie są już innowacyjne (posługując się analogią, nisko wiszące owoce zostały zerwane). Producenci konkurują raczej w sferze kosztów czynników niż wartości produktów. Nie oznacza to jednak, że gospodarka znajduje się w stanie równowagi. Oznacza to jedynie, że niektóre branże (takie jak produkcja zboża) dotarły do punktu końcowego pod względem rozwoju produktu — przedsiębiorcy widzą niewielkie lub żadne możliwości tworzenia nowych wartości.
W rzeczywistości wzrost gospodarczy jest procesem polegającym na zbliżaniu się do tego wysoce teoretycznego stanu końcowego (który, z czego jako austriacy, zdajemy sobie sprawę, że jest tylko teoretyczny — nie może i nigdy nie zostanie osiągnięty). Nasz wyższy standard życia (wzrost gospodarczy) jest wynikiem innowacji, które tworzą więcej wartości — nie jest on wynikiem braku innowacji.3. Edukacja jako dezinformacja
To, że studenci mają trudności ze zrozumieniem zastosowań i wartości poznawczej modeli i mogą wyciągać wskutek tego błędne wnioski podczas abstrakcyjnego badania sił rynkowych, jest przykre, ale dość zrozumiałe. Obowiązkiem nauczyciela ekonomii jest zatem upewnienie się, że studenci nie dochodzą do błędnych wniosków, że wracają do domu z większym zrozumieniem tego, jak działają gospodarki i rynki. W końcu edukacja powinna być pouczająca i dostarczać studentom nowej wiedzy.
Lecz w jakiś sposób edukacja ekonomiczna nie przekazuje oczywistego faktu, że rynki rozwiązują problemy gospodarcze, ale nie wymagają tego, aby wszystkie z nich zostały już wcześniej rozwiązane. Ponadto, warto dodać, że wzrost gospodarczy jest tworzeniem nowej wartości, a nie brakiem jej generowania.
Porażka edukacji ekonomicznej nie polega jedynie na bezproduktywnym wykorzystaniu czasu wykładowców i studentów. Jak pokazują powyższe przykłady, jest ona w rzeczywistości destrukcyjna — studenci ekonomii uczeni są błędnych koncepcji i dlatego kończą studia z mniejszym (a nie większym) zrozumieniem tego, jak działają rynki i gospodarka.
Edukacja ekonomiczna prowadząca do takich rezultatów jest przeciwieństwem wiedzy i lepiej nam by było bez niej.
Źródło ilustracji: Pixabay