Źródło: rcin.org.pl
Opracowanie: Jakub Juszczak
Artykuł niniejszy jest zaczerpnięty z rozdziału trzeciego części drugiej traktatu. Richarda Cantillona Ogólne rozważania nad naturalnymi prawami handlu. Por. Ryszard Cantillon, Ogólne rozważania nad naturalnymi prawami handlu, tł. Władysław Zawadzki, nakładem Szkoły Głównej Handlowej, skład główny „Biblioteka Polska”, Warszawa 1938, s. 118-128. Tekst opracowano, wprowadzając drobne modyfikacje gramatyki, modyfikując interpunkcję i objaśniając niektóre słowa.
W Anglii panuje powszechne przekonanie, że dzierżawca musi wypracować trzy renty. Przede wszystkim główną i prawdziwą rentę, którą płaci właścicielowi ziemskiemu, i która, jak przypuszczamy, ma wartość, równą produktowi trzeciej części dzierżawionych gruntów; drugą rentę na utrzymanie swoje, oraz ludzi i koni, którym i się posługuje przy prowadzeniu gospodarstwa; i wreszcie trzecią, która powinna mu pozostać, jako korzyść, zysk z jego przedsiębiorstwa. To samo przekonanie panuje na ogół i w innych państwach Europy, chociaż w niektórych państwach, jak np. w okolicy Mediolanu, dzierżawca oddaje właścicielowi ziemskiemu połowę produktu ziemi, zamiast trzeciej części, a wielu właścicieli ziemskich we wszystkich państwach stara się wydzierżawić swoje ziemie jak można najdrożej, ale jeśli to wynosi więcej, niż trzecią część produktu, dzierżawcy cierpią zazwyczaj wielką biedę. Nie wątpię, że właściciel ziemski w Chinach wyciąga ze swego dzierżawcy więcej, niż trzy czwarte produktu ziemi.
A przecie, skoro dzierżawca ma zasoby, które pozwalają mu prowadzić gospodarkę, właściciel, wydzierżawiający mu swój folwark za trzecią część produktu, może być pewniejszy wypłaty i lepiej na tym wyjdzie, niż gdyby oddał folwark za wyższą cenę ubogiemu dzierżawcy, który może mu wcale renty nie zapłaci. Im większą jest dzierżawa, tym lepiej ma się dzierżawca. Tak się rzecz ma w Anglii, gdzie dzierżawcy są zwykle zasobniejsi, niż w innych krajach, w których dzierżawy są małe.
W tych badaniach nad obiegiem pieniądza przyjmę więc przypuszczenie, że dzierżawcy wyrabiają potrójną rentę, a nawet, że wydają na wygodniejsze życie swoją trzecią część, zamiast ją zaoszczędzić. Tak się zresztą najczęściej rzecz ma z dzierżawcami we wszystkich krajach.
Wszystkie produkty kraju, pośrednio, lub bezpośrednio wszystko, jako też i wszelkie materiały, z których powstają towary. Ziemia produkuje wszystko, oprócz ryb, a i rybacy, poławiający ryby, muszą się utrzymywać z produktu ziemi.
Trzeba więc rozpatrywać trzy renty dzierżawcy, jako główne źródło, albo, że tak powiem, jako główną sprężynę obiegu w państwie. Pierwsza renta musi być wypłacona właścicielowi ziemskiemu w gotówce; co do drugiej i trzeciej renty, to trzeba gotówki na zapłatę za żelazo, cynę, miedź, sól, cukier, sukno i w ogóle za wszystkie towary miejskie, spożywane na wsi; ale to wszystko nie przekracza szóstej części całości wszystkich trzech rent. Bo co się tyczy pożywienia i napoju dla mieszkańców wsi, to nie potrzeba koniecznie gotówki dla ich zdobycia.
Dzierżawca może warzyć piwo i robić wino, nie wydając wcale pieniędzy, może też sam piec chleb, bić woły, owce, świnie, etc., które się jada na wsi. Większość swych pomocników może opłacać zbożem, mięsem i napojami, i to nie tylko, jeśli chodzi o parobków, bo i rzemieślników wiejskich może opłacać tak samo, obliczając produkty według cen najbliższego targu, a pracę według cen, przyjętych w okolicy.
Rzeczy niezbędne do życia, to pożywienie, odzież i mieszkanie. Na wsi nie trzeba pieniędzy, żeby zdobyć pożywienie — wytłumaczyliśmy to co dopiero. Jeżeli wyrabia się tam i bieliznę z grubego płótna, grube sukno, jeżeli stawia się domy, co często się zdarza, to praca, potrzebna do tego, może być opłacana drogą bezpośredniej wymiany i nie trzeba do tego pieniędzy.
Jedynie (wtedy – przyp. red.) potrzebny jest pieniądz, gdy trzeba zapłacić rentę właścicielowi ziemskiemu, albo trzeba zapłacić za towary, które muszą być sprowadzane z miasta, jako to noże, nożyczki, szpilki, igły, sukno dla niektórych dzierżawców, oraz ludzi zamożnych, naczynia kuchenne, porcelana, i ogólnie, wszystko, co się sprowadza z miasta.
Już zwracałem uwagę, że około połowy mieszkańców państwa przebywa w miastach i że ci mieszkańcy wydają przeszło połowę ogólnego przychodu z ziemi. Potrzeba więc gotówki nie tylko na rentę właściciela ziemskiego, która odpowiada trzeciej części produktu, ale i na miejskie towary, spożywane przez wieś, które mogą odpowiadać czemuś więcej, niż szóstej części produktu ziemi. Trzecia zaś i szósta część stanowią połowę produktu: trzeba więc, by ilość pieniędzy, obiegających na wsi, była równą wartością przynajmniej połowie produktu ziemi, dzięki czemu druga połowa, czy cokolwiek m niej, może być spożywana na wsi bez używania pieniądza.
Obieg pieniędzy odbywa się w ten sposób, że właściciele ziemscy stopniowo wydają w miastach renty, które dzierżawcy wypłacili im jednorazowo, a przedsiębiorcy miejscy, jako to rzeźnicy, piekarze, piwowarzy itp. zbierają powoli te same pieniądze, by kupować hurtem od dzierżawców woły, żyto, jęczmień, etc. W ten sposób wszystkie wielkie sumy pieniężne dzielą się na małe sumki, a wszystkie małe sumki są później gromadzone dla dokonania, pośrednio czy bezpośrednio, wypłat dzierżawcom w wielkich sumach, i zawsze, w wielkich czy małych sumach, pieniądz dokonywa wypłaty.
Kiedy powiedziałem, że dla obiegu pieniędzy na wsi potrzeba ilości pieniędzy, równej wartością połowie produktu ziemi, to chodziło mi o najmniejszą niezbędną ilość; na to, by ten obieg odbywał się z łatwością, przyjmę, że ilość pieniędzy, za pomocą których odbywa się obieg trzech rent, równa jest wartością dwom rentom, czyli równa jest dwom trzecim produktu ziemi. Niektóre okoliczności pokażą w dalszym ciągu, że przypuszczenie to nie daleko odbiega od prawdy.
Przypuśćmy teraz, że pieniądze, obiegające w małym państwie, równają się dziesięciu tysiącom uncji srebra i że wszystkie wypłaty, dokonywane w tych pieniądzach ze wsi do miasta i z miasta na wieś — dokonywują się raz do roku i że te dziesięć tysięcy uncji srebra są równe wartością dwom rentom dzierżawców, czyli dwom trzecim produktu ziemi. Renty właścicieli ziemskich odpowiadać będą pięciu tysiącom uncji, a cały obieg pieniędzy, pozostający dla reszty mieszkańców wsi i miasta, a dokonywujący się raz do roku, odpowiadać będzie także pięciu tysiącom uncji.
Jeżeli teraz właściciele ziemscy zastrzegą sobie od dzierżawców wypłaty półroczne zamiast rocznych, a dłużnicy dwóch pozostałych rent też dokonywać zaczną swoich wypłat co sześć miesięcy, to ta zmiana w wypłatach zmieni cały tryb obiegu pieniędzy: i gdy przedtem trzeba było dziesięciu tysięcy uncji by dokonać wypłat raz do roku, to teraz wystarczy na to pięć tysięcy uncji, bo dwa razy wpłacone pięć tysięcy uncji będą miały to samo znaczenie, co dziesięć tysięcy, wpłacone raz jeden.
Co więcej, jeżeli właściciele ułożą się z dzierżawcami o wypłaty co kwartał, albo zadowolą się otrzymaniem od nich renty w miarę, jak zmiany czterech pór roku pozwolą im sprzedawać swoje dobra, i jeśli wszystkie inne wypłaty odbywać się będą kwartalnie, ten sam obieg pieniędzy, który by był prowadzony przez 10.000 uncji przy wypłacie raz do roku, wymagać będzie tylko 2.500 uncji. W ten sposób, jeśli przypuścimy, że wszystkie wypłaty dokonywują się w tym małym państwie raz na kwartał, proporcja wartości niezbędnych dla obiegu pieniędzy odnosi się do rocznego produktu ziemi, to jest do trzech rent, jak 2.500 liwrów do 15.000 liwrów, albo jak 1 do 6-ciu, tak, że pieniądze odpowiadałyby szóstej części rocznego produktu ziemi.
Ze względu na to, że każda gałąź obiegu w miastach kierowana jest przez przedsiębiorców, że spożycie żywnościowe odbywa się za pośrednictwem wypłat codziennych, albo tygodniowych, czy wreszcie miesięcznych, że spożycie odzieży, choć dokonywane w rodzinie raz lub dwa razy do roku, ma miejsce dla różnych osób w różnym czasie, że napoje bywają zazwyczaj codziennie opłacane, że obroty piwem, węglem i w mnóstwie innych gałęzi spożycia są nader szybkie, mogłoby się wydawać, że ustalona przez nas proporcja wypłat kwartalnych jest za duża, i że obieg produktu ziemi wartości 15.000 uncji srebra mógłby się odbywać przy sumie znacznie niższej, niż 2.500 uncji srebra.
Wszelako, ponieważ dzierżawcy zmuszeni są dokonywać dużych wpłat na rzecz właścicieli ziemskich przynajmniej raz na kwartał, a ciężary, nakładane na spożycie przez monarchę, lub państwo, gromadzone są przez poborców dla dokonywania dużych w płat na rzecz poborców głównych, potrzebna jest dostateczna ilość gotówki w obiegu, by te wypłaty mogły być dokonywane bez trudności i bez przeszkód dla zwykłego obiegu, dotyczącego pożywienia i odzieży mieszkańców.
To, co powiedziałem, dobrze tłumaczy, że proporcja ilości gotówki, potrzebnej do obiegu w jakimś państwie, nie jest rzeczą tajemniczą i że w różnych państwach może być większą lub mniejszą, zależnie od trybu życia, przyjętego tam i szybkości wypłat. Ale trudno powiedzieć coś ścisłego o tej ilości w ogóle, skoro może być bardzo różna w różnych krajach i tylko w formie przypuszczenia mówię ogólnikowo, że „ilość pieniędzy, niezbędna dla obiegu i prowadzenia wymiany w jakimś państwie, jest w wartości swej mniej więcej równa trzeciej części rocznych rent właścicieli ziemskich”.
Czy w jakimś państwie jest obfitość pieniądza, czy brak, nie będzie to miało dla proporcji wielkiego znaczenia, bo w państwach, gdzie pieniądza jest wiele, wydzierżawia się ziemie drożej, a w państwach, gdzie pieniądz jest rzadki — taniej. Ta reguła prawdziwa jest w każdym czasie. Ale zdarza się zwyczajnie, że w państwach, gdzie pieniądz jest rzadki, spotyka się więcej wymiany towaru na towar, niż tam, gdzie jest obfitość pieniądza, a przeto i obieg jest prędszy, mniej spóźniony, niż w państwach, gdzie pieniądza jest więcej. Tak więc, oceniając ilość obiegającego pieniądza, trzeba zawsze zwrócić uwagę na szybkość obiegu.
Jeżeli przypuścić, że pieniądz obiegający równa się trzeciej części sumy rent właścicieli ziemskich, a że te renty równe są trzeciej części rocznego produktu tychże ziem, wynika z tego, że „pieniądz obiegający w pewnym państwie równy jest wartością dziewiątej części całego rocznego produktu”. Sir William Petty w pracy z 1685 r. przypuszcza często, że obiegający pieniądz równy jest wartością dziesiątej części produktu ziemi, ale nie mówi nigdzie, dlaczego. Sądzę, że to jego twierdzenie oparte jest na obserwacjach i doświadczeniach, poczynionych przezeń w Irlandii, której ziemie wzdłuż i wszerz przemierzył, zarówno odnośnie do obiegającego tam wówczas pieniądza, jak i dóbr, które oceniał na oko. Nie oddaliłem się ja znacznie od jego myśli, ale wolałem odnosić ilość obiegającego pieniądza do rent właścicieli, wypłacanych zwykle w gotówce i których wartość łatwo poznać przy jednakowym opodatkowaniu gruntów niż odnosić tę ilość do wartość dóbr lub produktu ziemi, których cena zmienia się codzień na rynku i których znaczna część bywa spożyta, nie przechodząc nawet przez rynek. W następnym rozdziale podam kilka racji, popartych przykładami, dla podtrzymania mego przypuszczenia. Uważam je za pożyteczne, choćby nawet nie okazało się materialnie prawdziwym w żadnym państwie. Wystarczy, jeśli jest ono bliskie prawdy i jeśli powstrzyma kierowników państw od wytwarzania sobie dziwacznych pojęć o ilości obiegającego w kraju pieniądza. Nie masz bowiem wiedzy, w której łatwiej w błąd popaść, niż rachunki, jeśli kierować się w nich wyobraźnią, jak nie masz wiedzy bardziej przekonywującej, jeśli kierować się w niej analizą faktów.
Są miasta i państwa, nie mające wcale ziemi na własność, które utrzymują się, wymieniając swoją pracę, albo wyroby fabryczne na produkt ziemi cudzej: takim jest Hamburg, Gdańsk, kilka innych miast cesarskich, a nawet część Holandii. W takich państw ach trudniejszą jest ocena obiegu. Ale gdyby można było ocenić obce ziemie, dostarczające im utrzymania, obliczenie nie różniłoby się zapewne od tego, które robię dla innych państw, utrzymujących się głównie z własnych zasobów, a które są przedmiotem tej pracy.
Co się tyczy pieniędzy, potrzebnych do prowadzenia handlu z zagranicą, wydaje się, że wystarczą na to te, które obiegają w samym państwie, jeśli bilans handlowy z zagranicą jest zrównoważony, to znaczy, jeśli dobra i towary, posyłane zagranicę, równe są wartością tym, które się stamtąd sprowadza.
Jeżeli Francja posyła do Holandii sukno, a dostaje stamtąd korzenie o tej samej wartości, właściciel ziemski, spożywając te korzenie, płaci ich wartość korzennikowi, a korzennik płaci tę samą wartość fabrykantowi sukna, któremu ta sama wartość należy się od Holandii za sukno, które tam posłał. Załatwia się to za pomocą weksli, których naturę wytłumaczę w dalszym ciągu. Te dwie wypłaty pieniężne załatwiają się we Francji z renty właścicieli ziemskich i nic pieniędzy z Francji przez to nie wychodzi. Wszystkie inne stany, spożywające holenderskie korzenie, płacą za nie także korzennikowi, tzn. ci, co się utrzymują z pierwszej renty, renty właściciela ziemskiego, płacą za nie z pieniędzy, pochodzących z pierwszej renty, a ci co się utrzymują z dwóch dalszych rent, czy to w mieście, czy na wsi, płacą korzennikowi pośrednio albo bezpośrednio pieniędzmi, służącymi do obrotów dwóch dalszych rent. Korzennik tak samo wypłaca te pieniądze fabrykantów i sukna za jego weksle na Holandię i żadne państw o nie potrzebuje zwiększenia obiegu pieniędzy w związku z handlem zagranicznym. Jeśli bilans handlowy nie jest zrównoważony, tj. jeżeli się sprzedaje do Holandii więcej towaru niż się z niej sprowadza albo więcej się sprowadza, niż sprzedaje, to ta nadwyżka musi być opłacona pieniędzmi, i albo Holandia ma je posyłać do Francji, albo Francja do Holandii: zwiększy to, albo zmniejszy ilość gotówki, obiegającej we Francji.
Może się nawet zdarzyć, że jeśli bilans handlu z zagranicą jest zrównoważony, ten sam handel z zagranicą robi obieg pieniędzy powolniejszym, a przez to wymaga większej ilości pieniędzy w stosunku do handlu. Na przykład, jeśli panie francuskie, które noszą zwykle francuskie materie, zechcą nosić holenderskie aksamity, których ceną będzie wysyłane do Holandii sukno, damy te bezpośrednio zapłacą za aksamity kupcom, sprowadzającym je z Holandii, a ci znowu fabrykantom sukna. Tak, że pieniądz przechodzi przez więcej rąk, niżby przechodził, gdyby panie zanosiły go do fabrykantów sukna i zadowalały się francuskimi materiałami. Kiedy ten sam pieniądz przechodzi przez ręce kilku przedsiębiorców, szybkość jego obiegu się zmniejsza. Ale trudno jest sprawiedliwie ocenić ten rodzaj opóźnienia, który zależy od kilku okoliczności: bo, jak w naszym przykładzie, damy mogły dziś zapłacić kupcowi za aksamit, a kupiec jutro fabrykantów i sukna za weksel na Holandię, fabrykant jeszcze nazajutrz mógł opłacić kupca, który mu sprzedał wełnę, a sprzedawca wełny następnego dnia zapłacić dzierżawcy, ale może się zdarzyć, że dzierżawca zatrzymał te pieniądze w swojej kasie przez dwa miesiące, żeby móc potem zapłacić kwartalną rentę, którą winien jest właścicielowi. Pieniądze te mogłyby więc w ciągu dwóch miesięcy przechodzić przez ręce choćby stu przedsiębiorców, nie zatrzymując w niczym niezbędnego w państwie obiegu.
Ostatecznie, obroty z głównej renty tj. renty właściciela ziemskiego uważać należy za najpotrzebniejszą i najznaczniejszą gałąź obiegu pieniądza. Jeżeli właściciel ziemski mieszka w mieście, a dzierżawca w tymże mieście sprzedaje wszystkie swoje produkty i kupuje towary, potrzebne do spożycia na wsi, pieniądze mogą zawsze zostawać w mieście. Dzierżawca sprzeda tam bowiem dobra, przekraczające połowę produktu jego dzierżawy, w tym samym mieście wypłaci pieniądze, przedstawiające trzecią część tego produktu, właścicielowi ziemi, a resztę zapłaci kupcom i przedsiębiorcom za towary, które muszą być spożyte na wsi.
Ale nawet i w tym wypadku, ponieważ dzierżawca sprzedaje swoje produkty w dużych partiach, i te duże sumy muszą być potem rozdzielone na drobne wydatki i znów gromadzone, by mogły służyć na zapłacenie dużych sum dzierżawcom, obieg przedstawia się tak samo (pomijając sprawę jego szybkości), jak gdyby dzierżawca zabierał pieniądze uzyskane za swoje produkty na wieś, by potem znowu je odesłać do miasta. Obieg polega zawsze na tym, że duże sumy uzyskane przez dzierżawcę ze sprzedaży dóbr, są wydawane drobnymi częściami, a później są znów gromadzone dla dokonania wielkich wypłat. Czy te pieniądze w części wyjdą z miasta, czy w całości w nim pozostaną, można uważać, że dokonują one obiegu pomiędzy wsią a miastem. Cały obieg dokonuje się między mieszkańcom i państwa, i wszyscy ci mieszkańcy żywią się i w ogóle utrzymują z produktu ziemi i tego, co daje wieś.
Prawda, że wełna na przykład, dobywana na wsi, a w mieście przerobiona na sukno, warta jest cztery razy więcej, niż przedtem. Ale to zwiększenie wartości, które stanowi cenę pracy robotników i fabrykantów miejskich, wymienia się przecie na produkty wiejskie, służące dla utrzymania tychże pracowników.
Źródło ilustracji: pixabay