Źródło: fee.org
Tłumaczenie: Paweł Kot
Niespodziewanie w niedawnych prawyborach prezydenckich w Argentynie ogromny sukces osiągnął Javiera Milei. Na Zachodzie, a szczególnie w Stanach Zjednoczonych natychmiast pojawiła się narracja przedstawiająca kandydata na prezydenta Argentyny, jako osobę z tej samej bajki co Donald Trump. Takie podejście oznacza jednak niezrozumienie wizji i zasad Milei. Powierzchowne podobieństwa między Milei i Trumpem mogą wydawać się oczywiste dla przypadkowego obserwatora. Wystarczy jednak sięgnąć głębiej, by dostrzec znaczącą różnicę.
Javier Milei nie jest zwykłym populistą, próbującym zwrócić na siebie uwagę poprzez polaryzujące przemówienia. W rzeczywistości jest on radykalnym reformatorem, pragnącym zerwać więzi z cyklem upadku, który nęka Argentynę od czasu dojścia do władzy peronizmu w 1946 roku. Milei nie ma złudzeń, że istniejący system można lub należy uratować. Jego ambicje nie polegają na zawieraniu kompromisu z populistycznymi strategiami, które w przeszłości zawiodły Argentynę.
Kraj w kryzysie
Aby zrozumieć skalę upadku Argentyny, wystarczy popatrzeć na historię jej waluty. Będące niegdyś na równi z dolarem amerykańskim, argentyńskie peso obecnie marnieje, z kursem wymiany oscylującym wokół 800 peso za jednego dolara.
Podobnie jak ta zdewaluowana waluta, argentyńska krajowa opieka zdrowotna i systemy edukacji publicznej zostały zredukowane do zaledwie cieni ich ambitnych celów. Fatalny stan szpitali publicznych pokazuje, że system jest żałośnie niedoposażony, brakuje nawet podstawowych materiałów, takich jak gaza i antybiotyki. Rok 2021 był czasem zaskakującego masowego odchodzenia uczniów ze szkół publicznych — naukę w nich porzuciło prawie 700 000 młodych osób. Niezależnie od tego, czy wynika to z paraliżującego niedoboru zasobów, czy też z ponurych realiów pracy dzieci, wynik jest spójny i przygnębiający: tylko około 10 procent uczniów udaje się ukończyć szkołę średnią w terminie.
Systemy i kryzysy walutowe
W odpowiedzi na ten ponury obraz, Milei opowiada się za całkowitą transformacją. Wyobraża sobie argentyńską gospodarkę jako opartą na zasadach wolnego rynku, własności prywatnej, zachodnich wartościach i klasycznej liberalnej konstytucji Argentyny, której treść zainspirował Juan Bautista Alberdi. Zamiast rozpowszechniać bezpodstawne teorie spiskowe czy opierać polityczną retorykę na odnoszeniu się do zmarginalizowanych grup społecznych, Milei staje się głosem rosnących nastrojów niezadowolenia w kraju, szczególnie wśród młodzieży — z tego, że etatystyczna, wysoko opodatkowana i regulowana gospodarka Argentyny upadła i jest nie do naprawienia.
Trafniejsze porównanie
Szukając podobieństw do tej sytuacji, należy spojrzeć na Europę Środkową i kraje bałtyckie, zwłaszcza po implozji Związku Sowieckiego. W tych regionach reformatorzy nie dążyli jedynie do zmiany poprzedniego systemu. Chcieli go zastąpić, stawiając na pierwszym miejscu gospodarkę wolnorynkową i prawa jednostki.
Dwie emblematyczne postacie, które przychodzą na myśl, to Leszek Balcerowicz i Mart Laar.
Transformacyjne wysiłki profesora Balcerowicza wyprowadziły Polskę ze szponów państwowego socjalizmu do kwitnącego świata wolnorynkowego kapitalizmu. Strategiczne reformy „Planu Balcerowicza” zapoczątkowały erę kwitnących przedsiębiorstw i dobrze prosperującej gospodarki.
Kolejną wartą uwagi postacią jest Mart Laar, lider, który w 1992 roku w wieku 32 lat przejął stery Estonii. Kierując się Wolnością wyboru Miltona Friedmana i zainspirowany transformacyjną pracą Balcerowicza w Polsce, Laar rozpoczął ambitną podróż szeroko zakrojonych reform instytucjonalnych. Z entuzjastycznym hasłem „Po prostu to zrób!” położył nacisk na wprowadzenie rządów prawa, potwierdzenie praw własności prywatnej, liberalizację handlu i prowadzenie nieustępliwej wojny z korupcją.
Utożsamianie Milei z Trumpem nadmiernie upraszcza odmienną perspektywę Argentyńczyka. Aby naprawdę zrozumieć intencje, należy zwrócić się ku reformatorskiemu dziedzictwu Europy Środkowej i krajów bałtyckich. Argentyna może znajdować się na krawędzi epokowej zmiany, a kompas nie jest skierowany na Amerykę Trumpa, ale na rewolucyjne ścieżki wytyczone przez Balcerowicza i Laara. Nie widząc nic pozytywnego w populistycznym gmachu Argentyny, Milei twierdzi, że należy go zburzyć, co powinno nam przypominać rozpad komunizmu po upadku muru berlińskiego.
Bez przesady, Balcerowicz faktycznie chciał wprowadzić w Polsce prawdziwy liberalizm, ale z różnych przyczyn (niezależnych od niego samego) to się nie udało. W Polsce nigdy "kwitnącego wolnorynkowego kapitalizmu" nie było i nie zanosi się na to w najbliższym czasie. Natomiast sam wkład Balcerowicza w wyleczenie polskiej gospodarki z socjalistycznego raka i dużą gamę liberalizacji nie można deprecjonować i należy go za to docenić.
PS: Balcerowicz musi wrócić.
Odpowiedz