Nie zapomnij rozliczyć PIT do końca kwietnia
KRS: 0000174572
Powrót
Dydaktyka ekonomii

Gniadek: Jak uczyć młodzież o zysku?

5
Jacek Gniadek
Przeczytanie zajmie 4 min
Gniadek.jpg
Pobierz w wersji
PDF

Autor: Jacek Gniadek
Wersja PDF, EPUB, MOBI

uczyć

Na zakończenie ubiegłego roku szkolnego włączyłem się w program „Lekcje Ekonomii dla Młodzieży” organizowany przez Instytut Misesa i Stowarzyszenie KoLiber. Przez jeden tydzień zamieniłem się w nauczyciela podstaw ekonomii w IV Liceum Ogólnokształcącym im. św. Jana Pawła II w Tarnowie. Lekcje prowadziłem w ramach zajęć z podstaw przedsiębiorczości, a także w miejsce katechezy. Co ekonomia ma wspólnego z religią?

Podstaw austriackiej szkoły ekonomii, dla której prakseologia jest punktem wyjścia, można uczyć również na lekcjach religii i nie tylko dlatego, że Jezus w wielu przypowieściach sięga do przykładów zaczerpniętych ze świata ekonomii. Ludwig von Mises (+1973), austriacki ekonomista i filozof twierdził, że zagadnienia ekonomiczne lub katalaktyczne są tylko najbardziej rozwiniętą częścią prakseologii, czyli dziedziny nauki badającej wszelkie celowe ludzkie działania. Prakseologia nie ogranicza się więc tylko do sfery ekonomii. Metodologia austriackiej szkoły ekonomii powinna znaleźć zastosowanie również w innych naukach społecznych, co pozwoliłoby na wypracowanie wspólnej antropologii, która odpowiadałby rzeczywistości. Obecnie istnieje antropologiczny zamęt w tej dziedzinie, ponieważ większość nauk społecznych opiera się na ideologicznych założeniach.

Według austriackiego ekonomisty prakseologia nie nadaje się do opisania działania Boga, gdyż wszechmoc Boga zakłada, że nie może On odczuwać dyskomfortu, które jest motywem wszelkiego działania. Z jednej strony austriacki ekonomista ma rację, gdyż w Bogu nie istnieje możliwość żadnej aktualizacji, ponieważ jest On doskonały i wszechmocny, ale z drugiej strony musimy pamiętać, że Bóg również działa i wszystko, co robi, czyni wyłącznie z czystej, bezinteresownej miłości do człowieka.

Lekcje religii to nie tylko nauka o Bogu, ale także o człowieku, który działa i w odpowiedzi na Jego wezwanie poszukuje własnej drogi do Niego. Człowiek religijny to również homo agens i dlatego nie ma najmniejszego problemu z zastosowaniem prakseologii do opisu działania człowieka w sferze religijnej. Człowiek w działaniu wszędzie używa tych samych kategorii myślowych na przykład pojęcia zysku i straty. Najlepszy przykładem na zastosowanie prakseologii w religii jest rozumowanie św. Pawła w liście do Filipian: „Dla mnie bowiem żyć — to Chrystus, a umrzeć — to zysk” (Flp 1,21).

„Dlaczego chodzicie do szkoły?” — pytam młodzież na początku pierwszej lekcji. Uczniowie odpowiadają, że chodzą do szkoły, by zdobyć wiedzę, która pomoże im później znaleźć dobrą pracę. „Źle, tak mówią ludzie dorośli” — odpowiadam prowokacyjnie. Następnie stawiam drugie pytanie: „Czy myśleliście kiedykolwiek, by założyć własną firmę?” Wtedy zazwyczaj zapada na chwilę cisza. Okazuje się, że większość młodych ludzi nie ma takich marzeń. Nigdy w szkole lub na kazaniu nie słyszeli o powołaniu do przedsiębiorczości.

Powołanie w potocznym znaczeniu oznacza posiadanie jakiegoś daru lub wykonywanie jakiegoś zawodu z altruistycznych pobudek. Nawet przypowieść o talentach (Mt 25,14-30) jest najczęściej analizowana tylko w tej warstwie znaczeniowej i dlatego podczas zajęć z podstaw ekonomii zwracam młodzieży uwagę na przypis do tego fragmentu Ewangelii, który przypomina, że jeden talent w czasach Jezusa oznaczał środek płatniczy odpowiadający piętnastoletniemu wynagrodzeniu przeciętnego pracownika. Jest to informacja, która w istotny sposób wpływa na interpretację biblijnej paraboli. Jezus mówi tutaj o kapitale, przedsiębiorczości, inwestycjach i o właściwym używaniu bogactwa. Według Mistrza z Nazaretu między przykładnym życiem chrześcijanina a przedsiębiorcą nastawionym na odniesienie sukcesu w interesach nie ma sprzeczności, gdyż człowiek nie funkcjonuje raz jako homo religiosus (człowiek religijny), a innym razem jako homo oeconomicus (człowiek ekonomiczny). Niestety słowo przedsiębiorca nie ma w naszym społeczeństwie dobrych konotacji, gdyż człowiek przedsiębiorczy w swoim działaniu kieruje się zyskiem, a samo słowo „zysk” przeciętnemu człowiekowi kojarzy się najczęściej z wyzyskiem i chciwością.

Przezwyciężenie tego stereotypowego myślenia o ekonomii jest jednym z głównych celów projektu. Dzięki kapitalizmowi wyprodukowana została największa ilość dóbr, jaka nigdy wcześniej nie była znana w historii ludzkości, ale to nie materialne bogactwo stanowi o istocie i wyższości kapitalizmu nad innymi systemami gospodarczymi, a jest nim możliwość wolnego wyboru. Cele człowieka, którymi kieruje się w swoim życiu, najczęściej nie mają charakteru materialnego i warto to podkreślać na zajęciach z podstaw ekonomii. Według austriackiego ekonomisty pragnienie bycia bogatym w kapitalizmie nie jest mniej lub bardziej racjonalne niż pragnienie zostania ubogim mnichem. Młodzi ludzie czują to intuicyjnie bez studiowania ekonomii. Warto o tym pamiętać, gdyż w przeciwnym razie dalsze zajęcia z ekonomii o inflacji, wymianie, naturze pieniądza i bankowości mogą nie wiele różnić się od innych szkolnych lekcji.

Kategorie
Dydaktyka ekonomii Edukacja Metaekonomia Teksty

Czytaj również

mockup_s1.jpg

Dydaktyka ekonomii

McDonald: Jak socjalistyczna krytyka wolnościowych książek dla dzieci napędza ich sprzedaż

Książki z serii „Tuttle Twins” sprzedały się już w ponad 1 400 000 egzemplarzy.

Malek_8-koncepcji-które-uczą-ekonomicznego-myślenia.jpg

Metaekonomia

8 koncepcji, które uczą ekonomicznego myślenia

Nie można o nich zapominać!

mises-hayek.jpg

Metodologia szkoły austriackiej

Bylund: Siedem mitów o austriackiej szkole ekonomii

Wyjaśnijmy kilka nieporozumień dotyczących austriackiej szkoły ekonomii.

Bylund_Geniusz-Misesowego-aksjomatu-działania.jpg

Dydaktyka ekonomii

Bylund: Geniusz Misesowego aksjomatu działania

Niezastąpiony początek wszelkich rozważań ekonomicznych!


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 5
Ultima Thule

Szkoda, że wolnorynkowcy i zwolennicy ASE posługują się terminologią marksistowsko-keynesistowską używając takich słów, jak "kapitalizm". To tak, jakby żołnierze AK w trakcie IIWŚ pozdrawiali się gestem: "Heil Hitler!".

Otóż nie ma czegoś takiego, jak "kapitalizm". Jest to chory wymysł beznadziejnego dumania Marksa, który sobie uroił jakiś "kapitał" i z tego pojęcia wywiódł następnie pojęcie klas, wartości i wartości dodanej. A to z kolei stało się powodem powstania socjalizmu i komunizmu oraz najgroźniejszej ideologii w historii ekonomii: KEYNESIZMU.

Tymczasem my nie powinniśmy używać takich pojęć, jak "bezrobocie", "kapitalizm", "cykl koniunkturalny" itp., gdyż te pojęcia nie mają ŻADNEJ WARTOŚCI POZNAWCZEJ. Są dokładnie tyle samo warte intelektualnie, co zdanie: "wróbelek ma jedną nóżkę bardziej".

Jestem ciekaw, jak inni tutaj rozumieją i definiują pojęcie "KAPITALIZM" ? (oraz będące dla niego bazą słowo "kapitał").

Jestem przekonany, że nikomu nie uda się podać poprawnej logicznie, pełnej, wewnętrznie niesprzecznej definicji.

Odpowiedz

Kamil

Zakładając,że ma Pan rację, jakiego pojęcia użyć w zamian?

Odpowiedz

Ultima Thule

Sprawa jest prosta: zamiast marksistowskiego terminu "kapitalizm" używamy:
.
- WOLNY RYNEK
.
Otóż istotą Wolnego Rynku jest OBUSTRONNA DOBROWOLNOŚĆ TRANSAKCJI. A to właśnie jest istota gospodarki i sens opozycji w stosunku do socjalizmu, gdzie właśnie ten aspekt jest inaczej traktowany.

Odpowiedz

Laik

Czyli wolny rynek jest tożsamy z anarchokapitalizmem i sprzeczny z każdym systemem gospodarczym, w którym istnieje przymus i podatki. Zdaje się, że popiera Pan jednak państwo w roli stróża nocnego?

Odpowiedz

Seb

Straszny bełkot, wnioski oparte na chaotycznym toku myślenia plus postawieniu kilku nieuzasadnionych twierdzeń, na dodatek wprowadza w błąd co do faktów historycznych.

Po pierwsze, to nie Marks "wydumał" pojęcie "kapitalizm", pierwszy raz zostało użyte przez Williama Makepeace Thackeray'a, zaś słowo "kapitalista", w sensie współczesnym, jako pierwszy prawdopodobnie używał Turgot w 1770, początki słowa "kapitał" sięgają XII wieku, choć jego znaczenie od tego czasu ewoluowało.

Po drugie, nawet jeśli pojęcie to pochodziłoby od Marksa, to nie powinniśmy się kierować kontekstem historycznym czy tym z czym się kojarzy, tylko jego użytecznością jako pojęcia/słowa per se.

Słowo to jest szczególnie przydatne w ekonomii i nie pokrywa się z tym co rozumiemy przez "wolny rynek". Kapitalizm to system prywatnego posiadania kapitału, tj. środków produkcji/dóbr kapitałowych. Kapitalizm zwraca uwagę na to, iż system społeczno-gospodarczy o którym mowa opiera się na rozwiniętej gospodarce, gdzie w produkcji uczestniczy kapitał, oraz to, że kapitał ten jest w rękach prywatnych. Przykładowo możemy sobie wyobrazić wolno rynkowy system o prymitywnej gospodarce, w której nie używa się jeszcze dóbr kapitałowych oraz wolno rynkowy system, gdzie wszyscy dobrowolnie zgadzamy się, iż dobra kapitałowe będą własnością jednej/wszystkich jednostek (prawdopodobnie również byłoby to możliwe tylko w małej skali i prymitywnej gospodarce). Są to więc pojęcia, które niekoniecznie się pokrywają i istnienie oraz używanie słowa kapitalizm jest uzasadnione.

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.