Autor: Hans-Hermann Hoppe
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Mateusz Benedyk
Wersja PDF
Zapraszamy także do zapoznania się z komentarzem Macieja Bitnera na temat sytuacji w Polsce: Dlaczego co roku są kłopoty ze służbą zdrowia? - Zespół Redakcyjny Mises.pl
System służby zdrowia w Stanach Zjednoczonych jest w fatalnym stanie. Nie jest to jednak dowód na zawodność rynku, lecz na zawodność rządu. Żeby uzdrowić sytuację nie potrzeba większej liczby lub nowych rodzajów rządowych regulacji i biurokracji, jak chcieliby nam wmówić politycy dbający o własny interes, lecz wyeliminowania wszelkiej formy państwowej kontroli w zakresie ochrony zdrowia.

Nadszedł czas na poważną propozycję reformy opieki medycznej. Ulgi podatkowe, bony i prywatyzacja wydatnie pomogą zdecentralizować system i usunąć z biznesu zbędne ciężary. Należy jednak podjąć jeszcze cztery kolejne kroki:
1. Likwidacja wymogów posiadania licencji przez szkoły medyczne, szpitale, apteki, lekarzy i inny personel medyczny. Ich podaż wzrosłaby natychmiastowo, ceny spadłyby oraz pojawiłaby się większa różnorodność usług w zakresie opieki zdrowotnej. Konkurujące ze sobą, dobrowolne agencje akredytacyjne zajęłyby miejsce rządowych, przymusowych licencji, jeśli producenci opieki zdrowotnej uznaliby, że takie akredytacje polepszą ich reputację, że konsumenci zwracają uwagę na reputację i będą skłonni za nią zapłacić. Konsumentom przestanie się wmawiać, że istnieje jeden ogólnokrajowy standard usług medycznych, więc zwiększą wydatki na poszukiwanie informacji i będą dokonywać bardziej dyskryminujących wyborów dostawców tych usług.
2. Eliminacja wszelkich rządowych restrykcji na produkcję i sprzedaż produktów farmaceutycznych i sprzętu medycznego. Oznacza to likwidację Food and Drug Administration, która obecnie wstrzymuje innowacje i zwiększa koszty.
Koszty i ceny spadłyby a na rynku wcześniej pojawiałyby się lepsze produkty o większej różnorodności. Rynek zmusiłby konsumentów do działania według własnej, a nie rządowej oceny ryzyka. Konkurujący ze sobą producenci i sprzedawcy leków i wyposażenia wprowadziliby lepsze instrukcje i gwarancje, by zabezpieczyć się przed pozwami i przyciągnąć klientów.
3. Deregulacja branży ubezpieczeń na zdrowie. Prywatny przedsiębiorca może zaoferować ubezpieczenie na wypadek zdarzeń, nad którymi ubezpieczony nie posiada kontroli. Nie można ubezpieczyć się od samobójstwa lub bankructwa, ponieważ od samego ubezpieczonego zależy, czy dane wypadki nastąpią.
Ponieważ zdrowie lub jego brak są w znacznej mierze pod kontrolą jednostki, wiele, jeśli nie większość, ryzyk zdrowotnych jest nieubezpieczalna. „Ubezpieczenie” od ryzyk, których prawdopodobieństwo zależy w znacznej mierze od jednostki, zawiera się w odpowiedzialności za własne dobro.
Każde ubezpieczenie polega na połączeniu wielu indywidualnych ryzyk. Wynika z tego, że ubezpieczyciel jednym płaci więcej a innym mniej. Nie wiadomo jednak z wyprzedzeniem, kto będzie „zwycięzcą” a kto „przegranym”. Ich wybór jest losowy a wynik redystrybucji dochodów jest niesystematyczny. Jeśli można by przewidywać w sposób systematyczny „zwycięzców” i „przegranych”, „przegrani” nie chcieliby łączyć swoich ryzyk ze „zwycięzcami”, lecz raczej z „przegranymi”, to bowiem obniżyłoby ich koszty ubezpieczeń. Nie chciałbym łączyć moich ryzyk osobistych wypadków z zawodowymi futbolistami. Wolałbym raczej łączyć je z ludźmi o sytuacji życiowej podobnej do mojej, po niższym koszcie.
Z powodu obecnych przepisów ubezpieczyciele nie mogą odmówić ubezpieczenia — uznać pewnych indywidualnych ryzyk za nieubezpieczalne. Tym samym obecny system tylko częściowo polega na ubezpieczaniu. Firmy nie mogą swobodnie dyskryminować pomiędzy ryzykami różnych grup.
Obecnie ubezpieczyciele pokrywają wiele nieubezpieczalnych ryzyk, połączonych z ubezpieczalnymi ryzykami. Nie dyskryminują grup ludzi pomimo znaczących różnic w ich ryzykach. Branża prowadzi zatem system redystrybucji dochodu — poprawiając sytuację nieodpowiedzialnych jednostek i grup o wysokim ryzyku kosztem ludzi odpowiedzialnych i grup o niskim ryzyku. Dlatego też ceny usług są wysokie i szybko rosną.
Deregulacja branży ubezpieczeń zdrowotnych to przywrócenie bezwzględnej wolności umów: ubezpieczyciel będzie mógł przedstawić dowolną umowę, ubezpieczać tylko wybrane ryzyka i dyskryminować różne grupy jednostek. Nieubezpieczalne ryzyka przestałyby być przedmiotem kontraktów, różnorodność polityk ubezpieczeniowych względem pozostałych ryzyk znacznie by wzrosła a różnice cenowe odzwierciedlałyby rzeczywiste ryzyka. Przeciętnie ceny drastycznie by spadły. Ta reforma przywróciłaby także miejsce osobistej odpowiedzialności w systemie ochrony zdrowia.
4. Likwidacja wszelkich subsydiów dla chorych. Subsydia kreują większą ilość subsydiowanego przedmiotu. Subsydia dla chorych promują nieostrożność, ubóstwo i zależność. Jeśli wyeliminujemy subsydia, wzmocnimy chęć do prowadzenia zdrowego życia i zarabiania na własne utrzymanie. W pierwszej kolejności oznacza to zniesienie Medicare i Medicaid.
Tylko te cztery kroki, choć drastyczne, przywrócą prawdziwie wolny rynek w usługach medycznych. Dopóki ich nie wprowadzimy, branża będzie narażona na poważne problemy, które dotkną także nas, konsumentów.
Częściowo sensowne, częściowo naiwne.
Nie powinno się "likwidować licencji". Powinno się je przyznawać każdemu, kto spełnia warunki (wykształcenie) BEZ OGRANICZEŃ. I wtedy odwrócić sytuację, tzn. jeżeli jakiś np. lekarz/aptekarz dopuści się poważnego zaniedbania odbierać licencję czasowo lub bezterminowo. A więc REPRESJA w interesie publicznym, ale NIE PREWENCJA w interesie biurokracji i lobbies. Eliminacja nieuczciwych bez zatykania podaży usługodawców na rynku.
Odpowiedz
Chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że HHH jest myślicielem bardzo radykalnym i jego poglądy nie w całości pokrywają się z moimi. Zachęcam do przeczytania mojego komentarza, zwłaszcza jeśli kogoś przeraził rozmach przedstawionej tu propozyji...
Odpowiedz
"Zachęcam do przeczytania mojego komentarza, zwłaszcza jeśli kogoś przeraził rozmach przedstawionej tu propozycji…"
To nie rozmach. To brak zdrowego rozsądku.
Odpowiedz
Owszem. Może przerażać. Statystyki wypadków przy pracy pokazują, że szansa na ubezpieczenie dla robotnika budowlanego bądź rolnika będzie niska (np.: duża szansa zachorowań przez pracę w złych warunkach, zachorowania na choroby odzwierzęce, duże ryzyko wypadku przy pracy itp.). Rozumiem więc, że mało który ubezpieczyciel będzie oferował takie ubezpieczenie i będzie ono drogie lub bardzo drogie. Jakie będą więc konsekwencje dla ludzi, którzy pewnych ryzyk nie mogą przenieść na innych (np. bogaty może zlecić prace budowlane komuś innemu, biedniejszy robi je samemu)?
Odpowiedz
ad mall
Ubezpieczenia mogą być oferowane także robotnikom budowlanym, a składki zależą od ryzyka i ewentualnych szkód. Czy będą drogie lub bardzo drogie? Adekwatne. Jeśli dotujemy składki takim robotnikom, to sprawiamy, że więcej ludzi pracuje w takich zawodach i traci zdrowie/życie.
Odpowiedz
Właśnie tej zależności nie jestem pewien. Ilość wypadków jest raczej niezależna od ilości ubezpieczonych (jak np. ilość zgonów na raka piersi jest prawie taka sama mimo wprowadzenia mammografii na masową skalę).
A skoro ilość wypadków była, jest i zapewne będzie duża to koszt ubezpieczenia będzie wysoki w stosunku do zarobków. Czy spowoduje to spadek zatrudnienia w tych sektorach? Czy może raczej zatrudnienie się nie zmieni (trudno wyobrazić sobie zmniejszenie produkcji rolnej przy wzroście liczby ludności), a jednocześnie pogorszy się możliwość uzyskania opieki zdrowotnej dla zatrudnionych.
Odpowiedz
Chłopie, większość Manhattanu wybudowali całkowicie nieubezpieczeni i niezabepieczeni (pozbawieni współczesnych "wygód") robotnicy! :D
Odpowiedz
>“Zachęcam do przeczytania mojego komentarza, zwłaszcza jeśli kogoś przeraził rozmach przedstawionej tu propozycji…”
>>To nie rozmach. To brak zdrowego rozsądku.
To trzymanie się TWARDO swoich zasad, nie lawirowanie od alfonsa do alfonsa.
Odpowiedz
"Czy spowoduje to spadek zatrudnienia w tych sektorach? Czy może raczej zatrudnienie się nie zmieni "
Część ludzi niedoceniających ryzyko pójdzie do pracy bez ubezpieczenia, część zapłaci wyższą składkę kosztem konsumpcji/oszczędności, część będzie oszczędzać więcej na "wypadek wypadku", a część poszuka innej pracy... Moim zdaniem zatrudnienie nieco spadnie. Wzrost liczby ludności nie oznacza konieczności wzrostu zatrudnienia. Wystarczy wzrost wydajności pracowników.
Poza tym wzrost konkurencji wśród ubezpieczycieli może skłonić niektórych do strategii marketingowej tańszego ubezpieczania robotników i reklamowania się jako "wrażliwy społecznie ubezpieczyciel" oraz podwyższenia składki innym.
A może w zawodach o wyższej wypadkowości już dawno maszyny powinny zastąpić ludzi, ale w wyniku subsydiowania miejsc pracy przez ubezpieczenia względna zyskowność tego nie promuje...
Odpowiedz
Konkurujące ze sobą, dobrowolne agencje akredytacyjne zajęłyby miejsce rządowych, przymusowych licencji, jeśli producenci opieki zdrowotnej uznaliby, że takie akredytacje polepszą ich reputację, że konsumenci zwracają uwagę na reputację i będą skłonni za nią zapłacić.
Już mi się przypominają agencje ratingowe i swapy :)
Konkurujące ze sobą nie równa sie dobre.
itd. itd. itd.
Odpowiedz
ad :)
Nie ma i nie było wolnego rynku agencji ratingowych. Wybrane uzyskały specjalny status od instytucji rządowych i ich ratingi uchodziły za oficjalnie rozpoznawane.
Jasne, że konkurujące nie znaczy od razu dobre. Ale daje przynajmniej szansę na takie; państwowe/ monopolistyczne takich w zasadzie nie daje- vide właśnie agencje ratingowe w USA.
Odpowiedz
Koncery medyczne stworzyłyby taki sam system jak finansowe. Ludzie ufali ze państwo będzie gwarantem uczciwości, a ono dało sie przekupic.
Konkurencja sprowadzona do absurdu to czarny humor: po co w ogóle robic państwowe egzaminy lekarskie rynek to zweryfikuje - jak ktoś pójdzie to złego lekarza i umrze - to już więcej do niego nie pójdzie :)
Odpowiedz
Myślałem, że przeczytam coś świeżego od Hoppego, ale widać, że Hoppe już "się skończył". Ma 61 lat, powinien więc być u szczytu swoich możliwości, a on potrafi tylko powielać do znudzenia te same rzeczy. O ubezpieczeniach jest szczegółowo w "Demokracji" (nota bene "Demokracja" to zbiór autoplagiatów - słowo w słowo w różnych rozdziałach/artykułach). O ile w przypadku istoty ubezpieczeń Hoppe ma rację, to w przypadku tej całej proponowanej przez niego reformy, byłoby lepiej... ale tym, którzy by jakimś trafem ją szczęśliwie przeżyli. Ja np. jak byłem mały to mówiłem, że mógłbym być ortopedą... A i jakieś fajne lekarstwo bym wymyślił, na jakąś chorobę, którą też bym wymyślił.
Odpowiedz
Moim zdaniem w USA wystarczyłyby dwa kroki aby znacząco poprawić ochronę zdrowia. Po pierwsze ograniczyć szaleństwo roszczeń odszkodowawczych poprzez ustalenie rozsądnych kwot: ile za jaki uszczerbek. Obniżyło by to koszty procedur, jak gdzieś czytałem nawet o 30%
Po drugie otworzyć korporacje medyczne dla imigrantów.
Niestety korporacje trzymają się tam mocno, a lobby prawnicze, które żeruje na tym wszystkim nie dopuści do utraty zysków. A tak robi się mnóstwo niepotrzebnych badań i utrzymuje armie prawników. Zupełnie jak zimna wojna USA - ZSRR.
Pozdrowienia Mergiel
Odpowiedz
Jeszcze w celu uściślenia. Śmiertelność z powodu raka sutka maleje w grupach poddanych przesiewowym badaniom mammograficznych o średnio 30-45% w ciągu 18-20lat żródło: "Rosen's breast pathology 3e" nie jest to dużo ale wynika to z biologii nowotworu, czułości aparatury i okresów pomiędzy badaniami.
Pozdrowienia Mergiel
Odpowiedz
Gwoli ścisłości, teksty Hoppego nie są autoplagiatem bo sam we wstępie do Demokracji mówi, że książka jest zbiorem wygłoszonych wykładów i opublikowanych tekstów. A co do tego, że to nic nowego, gdyby zaczął "twórczo rozwijać" swoje poglądy zamiast się ich trzymać to zaprzeczyłby samemu sobie.
Odpowiedz
Ależ są one autoplagiatem! Wcale mi nie chodzi o to, że Hoppe zamieścił w książce opublikowane wcześniej artykuły - to jest ok, bo istotnie, napisał we wstępie te rzeczy, o których Pan pisze. Chodzi o to, że w tych artykułach (które stały się rozdziałami)Hoppe fragmentami kopiował słowo w słowo to, co już napisał w innym artykule/rozdziale. W efekcie otrzymaliśmy książkę, w której można przeczytać identyczny wywód na pół strony w dwóch różnych miejscach. Nudne to i głupie. A także autoplagiat.
Odpowiedz
A co z tymi co płacili cale życie składki A po 60 odmówią bo za stary?
Pozdrawiam
Odpowiedz