Autor: Łukasz Jasiński
Wersja PDF
Esej wchodzi w skład serii: W drodze do rynkowego systemu ochrony zdrowia
1. Wstęp
Gospodarka rynkowa to bardzo złożony, zdecentralizowany system, który poprzez postępującą specjalizację pracy oraz globalizację procesów rynkowych pozwala jego uczestnikom na wymianę rzadkich, ale potrzebnych im dóbr oraz usług. Na system ten wpływa bardzo wiele czynników, w tym takie, które nie są wynikiem dobrowolnych interakcji pomiędzy ludźmi. Zaliczyć do nich można wojny, katastrofy naturalne czy epidemie. Jednak nawet w tych bardziej szczególnych uwarunkowaniach rynek może należycie pełnić swoją rolę, jeśli nie zostanie ograniczony interwencjami ze strony państwa. Problem polega na tym, że pokusa ich wprowadzenia rośnie w różnego rodzaju kryzysowych sytuacjach. Uzasadnienia dla wprowadzenia nowych regulacji odgrywają tutaj drugorzędną rolę. Z perspektywy ekonomicznej liczą się bowiem skutki, jakie mogą one wywołać.
Jedną z częściej proponowanych interwencji jest ustanowienie cen maksymalnych na większość lub wybrane dobra i usługi. Propozycje te nie są niczym nowym i w przeszłości były one wprowadzane przez wiele państw np. w okresie wojen: jak w USA czy Wielkiej Brytanii podczas II wojny światowej. Również w momencie występowania katastrof naturalnych czy epidemii podnoszone są głosy sugerujące zasadność ich ustanowienia ze względu na szczególne okoliczności.
2. Ceny maksymalne receptą na koronawirusa?
W obliczu rosnącej liczby osób zarażonych koronawirusem polski rząd zdaje się podejmować coraz bardziej radykalne, ale niekoniecznie ekonomicznie uzasadnione kroki. Jak informuje portal mgr.farm:
Dzięki przyjętej wczoraj [02.03.2020 — przyp. aut.] przez Sejm ustawie Minister Zdrowia na podstawie informacji przekazywanych przez Głównego Inspektora Farmaceutycznego będzie mógł ustalić w drodze obwieszczenia maksymalne ceny określonych artykułów. Na liście znalazły się leki OTC oraz wydawane z przepisu lekarza oraz wyroby medyczne. Nowe uprawnienie Ministra Zdrowia dotyczy też środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego. Minister Zdrowia będzie mógł ustalić ich maksymalne ceny zbytu, jeśli uzna, że mogą one być wykorzystane w związku z przeciwdziałaniem COVID-19. (…)
Wiele kontrowersji wzbudziły też zapisy mówiące o obowiązku zbywania przez hurtownie farmaceutyczne leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych wyłącznie do innych hurtowni, aptek, punktów aptecznych oraz zakładów leczniczych podmiotów leczniczych. Na liście tej nie znalazły się bowiem placówki obrotu pozaaptecznego. (…)
W przypadku naruszania wspomnianych obowiązków Główny Inspektor Farmaceutyczny miałby możliwość nałożenia w drodze decyzji administracyjnej, kary pieniężną w wysokości od 10 000 zł do 5 000 000 zł.[1]
Jedną z przyczyn wprowadzenia tych regulacji niewątpliwie są rosnące ceny wspominanych wyżej dóbr, co zwiększa między innymi koszty funkcjonowania szpitali od dawna mających już problemy finansowe, a stale zwiększająca się liczba pacjentów zarażonych koronawirusem będzie niewątpliwie czynnikiem powodującym dalszy wzrost kosztów. Sztuczne ograniczanie wzrostu cen (np. za pomocą ustanowienia ceny maksymalnej) ma być odpowiednią receptą, dlatego że bardzo często źródła problemów upatruje się w samych cenach, co jest zjawiskiem łatwo zauważalnym i wywołującym emocje. Należy jednak postawić pytanie: czy to na pewno rosnące ceny są prawdziwym problemem?
Z perspektywy ekonomii rosnące ceny jedynie odzwierciedlają relacje popytowo-podażowe panujące aktualnie na danych rynkach. W obecnej trudnej sytuacji popyt znacznie wzrósł w przeciwieństwie do podaży, czego efektem był wzrost cen między innymi takich dóbr jak maseczki ochronne czy płyny antybakteryjne. Tradycją jest także wskazywanie spekulantów jako głównych sprawców zamieszania[2]. Tymczasem, jak wskazuje D.J. Boudreaux, wzrost cen pełni kilka bardzo użytecznych funkcji… dla konsumentów:
podczas gdy wyższa cena rynkowa nie tylko motywuje konsumentów do dobrowolnej gospodarności i racjonalności w użytkowaniu wody [oraz innych dóbr, także wyrobów medycznych — przyp. aut.], ale też prowadzi do wzrostu jej podaży (będąc dla dostawców zachętą do sprowadzenia dodatkowych ilości w okolicę niedoboru), kolejki i puste półki, które są rezultatem kontroli cen, zmuszają konsumentów do gospodarności, nie czyniąc jednak nic, by skłonić dostawców do dodatkowych wysiłków. (…)
Oczywiste jest, że ludzie nie lubią wyższych cen. Mniej oczywiste jest, że to nie wyższe ceny są problemem, one jedynie odzwierciedlają problem.[3]
Sytuacji konsumentów nie poprawi także preferencyjne traktowanie podmiotów mogących sprzedawać określone dobra oraz zakazanie takich praktyk placówkom obrotu pozaaptecznego. Spowoduje to między innymi większe kolejki i zgromadzenia ludzi chcących nabyć te dobra, co zwiększa prawdopodobieństwo zarażenia się.
Ustanowienie cen maksymalnych nie doprowadzi do magicznego podwojenia podaży niezbędnych społeczeństwu dóbr, a jedynie wywoła dalsze zamieszanie ze względu na zakłócenie mechanizmu cenowego. Rosnące ceny nigdy nie są entuzjastycznie postrzegane przez konsumentów, ale stanowią ważną informację dla dostawców o tym, w jakich obszarach gospodarki należy dostarczać większe ilości dóbr. Zwracał na to uwagę również L. von Mises, który stwierdził:
Jeżeli zaś [przedsiębiorca/producent — przyp. aut.] w interesie biednych ma sprzedawać po cenach niższych niż rynkowe, jego zapasy okażą się niewystarczające do tego, by usatysfakcjonować wszystkich, którzy tę niską cenę są gotowi zapłacić[4].
Oraz:
Działanie rynku, którego nie sabotuje stosowanie przymusu i przemocy, zapewnia jedynie najlepsze z możliwych rozwiązań, jakie są dostępne najbystrzejszym ludzkim umysłom w określonym stanie wiedzy technicznej w danym czasie. Kiedy tylko ktoś dostrzeże różnicę między rzeczywistym stanem produkcji a możliwym do osiągnięcia lepszym stanem, motyw zysku popycha go do wytężonego wysiłku służącego realizacji jego planów.[5]
3. Problem niezamierzonych skutków interwencji
Ustanowienie cen maksymalnych może wywołać bardzo poważne konsekwencje, odcinając konsumentów od potrzebnych im dóbr. Gdyby dane regulacje dotyczyły tylko zakupów dokonywanych przez jednostki publiczne, dostawcy mogliby zachować część zysków (i dostaw) podwyższając ceny dla konsumentów. W przypadku braku takiej możliwości mogą oni zwrócić swoją uwagę na inne kraje, gdzie ceny maksymalne nie zostały wprowadzone. Wydaje się jednak, że działania polskiego rządu są skierowane na wyeliminowanie konkurencji w postaci… konsumentów:
W ramach projektu zaproponowano szereg zmian, między innymi w projekcie ustawy — Prawo farmaceutyczne. Miałby do niego zostać dopisany art. 37azg, który umożliwiałby Ministrowi Zdrowia wprowadzenie ograniczenia sprzedaży ilości produktu leczniczego, wyrobu medycznego czy środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego na jednego pacjenta. Dotyczyłoby to sytuacji zagrożenia braku dostępności na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej produktu leczniczego, środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego lub wyrobu medycznego, niezależnie od umieszczenia go w wykazie leków zagrożonych brakiem dostępności na terenie RP.
Wspomniane ograniczenia mogłoby zostać nałożone w formie obwieszczenia. Minister Zdrowia określałby w nim wykaz produktów leczniczych, wyrobów medycznych i środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz dane je identyfikujące, a także ich ilość na jednego pacjenta w danej jednostce czasu.[6]
Należy jeszcze raz podkreślić, że w przypadku zagrożenia braku dostępności jakiegokolwiek dobra najlepszym rozwiązaniem jest nieingerowanie w system cen. Gdyby takie dodatkowe regulacje zostały wprowadzone społeczeństwo miałoby mniej dóbr, za pomocą których może spowalniać rozprzestrzenianie się koronawirusa.
Choć może wydawać się to kontrowersyjne, wyższe ceny są pozytywnym zjawiskiem w zaistniałej sytuacji. Po pierwsze, informują konsumentów o mniejszej dostępności dóbr, co zmniejsza popyt z ich strony oraz stanowi bodziec do większych oszczędności oraz bardziej przemyślanych zakupów. Po drugie, kraje z rosnącymi cenami (jako rynki zbytu) są bardziej atrakcyjne dla zagranicznych producentów, w przeciwieństwie do krajów, w których taka kontrola cen występuje, gdyż zapewniają im one większe zyski. Po trzecie, ustalenie cen maksymalnych zwiększa również niepewność inwestycji dla producentów planujących zmianę lub rozszerzenie profilu działalności (np. przestawienie się z produkcji płynów do mycia okien na środki dezynfekujące do rąk), a to oznacza mniejszą podaż i konkurencję. I po czwarte, mimo wprowadzenia cen maksymalnych potrzeby konsumentów nie zmieniają się. Dalej są oni skłonni do nabycia określonych dóbr, co powoduje ich poszukiwanie poza oficjalnym obiegiem. Prowadzi to do rozwoju czarnych rynków, na których ceny są jeszcze wyższe, a jakość oferowanych produktów może być niższa ze względu na większe trudności utrzymaniu odpowiednich standardów jakości.
Warto także zaznaczyć, że możliwość nabycia niezbędnych dóbr dobrze rozwija oddolne działania prewencyjne, które znakomicie odciążają i tak nie najlepiej funkcjonującą polską służbę zdrowia. Brak takiej możliwości powoduje jeszcze większą niepewność, która w skrajnym przypadku może prowadzić do paniki. Dlatego informacja o ustanowieniu cen maksymalnych na produkty, jakie mogą być wykorzystane w związku z przeciwdziałaniem COVID-19 ma w tym wypadku wydźwięk ironiczny. Nawet w przypadku pojawienia się niedoborów określonych dóbr w szpitalach lepszym rozwiązaniem jest ich wsparcie np. poprzez działalność charytatywną. Dobrym przykładem jest tutaj francuski koncern LVMH, który jak podaje forbes.pl:
przekształca trzy zakłady produkujące na co dzień perfumy. Zamiast zapachów takich marek jak Christian Dior, Givenchy i Guerlain będą one produkowały żele do dezynfekcji. Produkcja zacznie się już w poniedziałek. Do końca tygodnia LVMH zamierza wyprodukować 12 ton żelu do dezynfekcji, który zostanie bezpłatnie przekazany francuskim władzom i szpitalom.[7]
Wydaje się, że samo Ministerstwo Zdrowia zachowuje się jak spanikowany konsument chcący wykupić większość dostępnych zapasów, nie zastanawiając się, jakie mogą być skutki takich decyzji. Przykre jest to, że w tak trudnej sytuacji szuka się rozwiązań nieefektywnych, które już dawno zostały zdyskredytowane przez solidną teorię ekonomii. Przykładowo, we Włoszech Amazon i ebay znalazły się pod lupą włoskich organów antymonopolistycznych po tym, jak ceny produktów takich jak środki dezynfekujące do rąk wzrosły w ich witrynach e-commerce w miarę nasilania się epidemii koronawirusa[8]. Pytanie brzmi, do czego takie śledztwa mają doprowadzić? Na pewno nie do zwiększenia podaży tych dóbr, a tego Włosi teraz najbardziej potrzebują. Zniekształcanie sygnałów rynkowych w postaci rosnących cen na pewno im w tym nie pomoże.
4. Podsumowanie — rynek na ratunek
Może się wydawać, że w okresie epidemii czy katastrof naturalnych niedobory określonych dóbr będą się utrzymywał przez bardzo długi okres. Nic bardziej mylnego. Chęć osiągnięcia zysku i prześcignięcia konkurencji motywuje producentów do jak najszybszego zwiększenia produkcji i dostarczenia jej w regiony, gdzie ich podaż jest najbardziej ograniczona. Jeśli ktokolwiek narzekałby w tym wypadku na, jego zdaniem, zbyt wysokie ceny, powinien zaproponować efektywniejszy system produkcji i podziału dóbr. Osoba taka stanęłaby przed nierozwiązywanym problem centralnego planisty: komu, w jakich ilościach i w jakim czasie przydzielić rzadkie dobra.
Co ciekawe, motyw zysku sprawia, że producenci z innych branż rozszerzają profil swojej działalności. Dobrym przykładem jest tutaj chiński koncern BYD, który specjalizuje się w produkcji samochodów elektrycznych oraz baterii. Jak podaje portal gazeta.pl:
BYD podał w oświadczeniu w piątek, że uruchomił największą na świecie fabrykę masek ochronnych. Wytwarza ich teraz 5 mln dziennie i cały czas zwiększa produkcję.
Pod koniec stycznia nad problemem uruchomienia masowej produkcji masek pochyliło się 3 tys. wyznaczonych do tego inżynierów BYD. W ciągu mniej niż dwóch tygodni stworzyli projekt linii produkcyjnych i samej maski. Zwykle zajmuje to dwa miesiące.
Kolejny tydzień ustawiali linie produkcyjne — co zwykle zajmuje od dwóch tygodni do miesiąca. 8 lutego produkcja masek ochronnych ruszyła w fabryce w Shenzhen i od tej pory odbywa się 24 godziny na dobę. Postarano się przy tym, by maski powstawały z wykorzystaniem materiałów, do których firma ma cały czas nieograniczony dostęp.
Wspomniany zespół inżynierów potrzebował też sześciu dni, by uruchomić produkcję płynu do odkażania — teraz produkuje 300 tys. butelek dziennie. (…)
BYD, poza tym nie jest jedyną chińską firmą, która pokazała teraz, jak duże są jej możliwości. Produkcją masek ochronnych zajął się teraz w Chinach między innymi koncern Foxconn, producent iPhone’ów dla Apple’a, Sinopec — firma petrochemiczna i Guangzhou Automobile Group, koncern motoryzacyjny.
Dzięki ich wysiłkom Chińczykom udało się do 22 lutego osiągnąć produkcję niemal 55 mln masek dziennie, to jest 2,8 razy więcej niż 1 lutego.[9]
Te wspaniałe osiągnięcia nie byłyby możliwe bez sprawnie funkcjonującego systemu cen. Jak wskazuje wyżej przytoczony fragment, w warunkach rynkowych, producenci nie dążą do ograniczania produkcji w celu osiągania korzyści monopolistycznych, tylko koncentrują się na jak najszybszym zwiększeniu produkcji.
Także w Polsce mamy do czynienia z wieloma działaniami przedsiębiorców mającymi pozytywne efekty zewnętrzne. Jako przykład może posłużyć lubelska firma BioMaxima, która oferuje przeprowadzenie szybkich testów na obecność koronawirusa. Same testy nie wymagają specjalistycznego sprzętu, a wyniki mają być znane już po 10 minutach.[10] Dla kontrastu, można np. zapytać, jaki szpital w Polce lub inna placówka publiczna planuje wprowadzenie podobnej usługi?
Jak widać, gospodarka rynkowa sprawdza się także w trudnych momentach takich jak epidemie. Nawet jeśli uzna się, że część społeczeństwa ulega niepotrzebnej panice, to dzięki przedsiębiorcom możliwe jest szybkie zwiększanie podaży potrzebnych dóbr oraz usług medycznych. Zwiększona produkcja usuwa bowiem potencjalny dyskomfort związany z obawą o niedostępność dóbr (prawo malejącej użyteczności krańcowej).
Podsumowując, rosnące ceny pomagają rozwiązywać, a nie pogłębiać problemy społeczno-gospodarcze wywołane przez takie przykre wydarzenia jak epidemie. Nie należy zatem popierać jakichkolwiek działań rządu wypaczających funkcjonowanie systemu cen i motywu zysku. Jak stwierdził bowiem Ludwig von Mises:
Wyeliminowanie motywu zysku oznaczałoby wprowadzenie rynku w stan chaosu.[11]
Czytasz mises.pl?
Przekaż 1%!
KRS: 0000174572
[1] mgr.farm, Minister ustali ceny maksymalne produktów związanych z przeciwdziałaniem COVID-19, 03.03.2020, https://mgr.farm/aktualnosci/minister-ustali-ceny-maksymalne-produktow-zwiazanych-z-przeciwdzialaniem-covid-19/ (dostęp: 14.03.2020).
[2] PolskieRadio24.pl, Strach przed koronawirusem. W aptekach i hurtowniach brakuje maseczek i płynów antybakteryjnych, 03.03.2020, https://polskieradio24.pl/42/273/Artykul/2466378,Strach-przed-koronawirusem-W-aptekach-i-hurtowniach-brakuje-maseczek-i-plynow-antybakteryjnych (dostęp: 14.03.2020).
[3] D. J. Boudreaux, Chciwi kapitaliści wykorzystują katastrofy naturalne, by wyzyskiwać pokrzywdzonych. Rozwiązaniem tego problemu są kontrole cen, w: L. W. Reed (red.), 52 mity o kapitalizmie, Fijorr Publishing, Wrocław 2016, s. 322-323.
[4] L. von Mises, Interwencjonizm, Wydawnictwo ARCANA, Kraków 2000, s. 34.
[5] L. von Mises, Ludzkie działanie. Traktat o ekonomii, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2011, s. 597.
[6] mgr.farm, Minister ustali ceny maksymalne produktów związanych z przeciwdziałaniem COVID-19, 03.03.2020, https://mgr.farm/aktualnosci/minister-ustali-ceny-maksymalne-produktow-zwiazanych-z-przeciwdzialaniem-covid-19/ (dostęp: 14.03.2020).
[7] Forbes.pl, Żel do dezynfekcji zamiast perfum Christian Dior czy Givenchy, 15.03.2020, https://www.forbes.pl/biznes/koronawirus-zele-do-dezynfekcji-wyprodukowane-w-zakladach-lvmh/4ldc9nl?utm_source=fb_forbes&utm_medium=social&utm_campaign=fb_redakcja&fbclid=IwAR1zS6-3a3sESo0QANJVVS6baXHsRZVvop2zP1uB2w1JQ02MxZhUZLx9AsI (dostęp: 15.03.2020).
[8] R. Duprey, Amid Coronavirus, Amazon and eBay Under Scrutiny for Price Gouging in Italy, 13.03.2020, https://www.fool.com/investing/2020/03/13/amid-coronavirus-amazon-and-ebay-under-scrutiny-fo.aspx (dostęp: 15.03.2020).
[9] M. Kaczmarczyk, Producent samochodów został największym na świecie producentem masek. W miesiąc, 15.03.2020, https://next-gazeta-pl.cdn.ampproject.org/c/s/next.gazeta.pl/next/7,151003,25788790,w-miesiac-producent-samochodow-zostal-najwiekszym-na-swiecie.amp?fbclid=IwAR3-JGekTa3KfOTFkSGYEJWZXy410bbLxMChcMmZRRIYwLF1hSw0YJ-M0xs (dostęp: 15.03.2020).
[10] lublin.wyborcza.pl, Koronawirus. Firma z Lublina wprowadza szybkie testy na koronawirus. Wyniki badania już po 10 minutach, 04.03.2020, https://lublin.wyborcza.pl/lublin/7,48724,25755675,koronawirus-firma-z-lublina-wprowadza-szybkie-testy-na-koronawirusa.html (dostęp: 15.03.2020).
[11] L. von Mises, Interwencjonizm, Wydawnictwo ARCANA, Kraków 2000, s. 96.
Źródło ilustracji: Adobestock
mogłby ktoś z autorów poswiecic czas na obalenie fałszywej tezy ile to xxxxmld wyparowało z giełd:))..na wycene wpływa krańcowa akcja ,własciciela zmienia kilka procent akcji .wycena byłaby inna przy handlu na poziomie 50% tymczasem te straty liczy sie od całego volumenu akcji wg mnie w skali makro nic nie wyparowało ta tzw anihilacja to straty księgowe poszczególnych aktorów rynkowych,które nie zawsze są realne
Odpowiedz
Właśnie te ceny są absurdalne, ale to jest efekt i skutek podatków, vatow maxymalnych, państwowej służby zdrowia, odgórnie regulowanej, dotacji i refundacji oraz wszystkich takich diabelstw socjalistycznych, demokratycznych rodem z UE!
Odpowiedz
Jaka powinna być reakcja w poniższych scenariuszach? Czekać (tygodniami, miesiącami a może i dłużej) aż pojawi się konkurencja, kiedy każdy dzień jest na wagę złota i kiedy konieczna do opanowania pandemii byłaby ilość szczepień przy cenie niezapewniającej zysku ekonomicznego (tylko przy zysku księgowym), czyli tak jak na rynku konkurencji doskonałej.
1. Firma X stworzyła szczepionkę na koronawirusa. Korzystając z pozycji monopolisty ustanawia cenę maksymalizującą jej zysk, mimo że sprzedawana przy niej ilość szczepionek jest zdecydowanie niższa niż w przypadku rynku z wieloma firmami.
2. Firma X stworzyła szczepionkę, ale czeka z jej wypuszczeniem na rynek aż sytuacja się pogorszy, żeby bazując na desperacji ludzi, zażądać wtedy wyższej ceny.
3. Ostatni wariant jest mało realistyczny, ale nie niemożliwy. Firma X stworzyła szczepionkę, Firma Y odkupiła ją od niej, ale z jakiegoś powodu wcale nie zamierza jej wypuścić na rynek (np. jacyś szaleńcy marzący o radykalnej depopulacji spod znaku degrowth albo firma słup, za którą stoi jakieś wrogo nastawione państwo Y (np. Chiny albo Rosja), któremu zależy na tym, aby pandemia dotknęła w możliwie największy zakresie państwo X (np. USA albo Polskę).
Odpowiedz