Wspieraj Instytut Misesa w 2025 roku!
19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
Powrót
Recenzje

Juszczak: Niewolę tworzy Twój umysł. Recenzja książki Larkena Rose’a „Najgroźniejszy dogmat ludzkości”.

2
Jakub Juszczak
Przeczytanie zajmie 11 min
Juszczak_Niewolę-tworzy-Twój-umysł-recenzja-Larken-Rose
Pobierz w wersji
PDF
  • Redaktor naczelny strony mises.pl recenzuje nową książkę wydawnictwa Fijor Podolski Press pt. Najgroźniejszy dogmat ludzkości, autorstwa Larkena Rose’a, amerykańskiego libertarianina i aktywisty na rzecz wolności podatkowej. 
  • Książka rozważa idęę „władzy” i warunkowania do posłuszeństwa dla wolności i życia ludzkiego. 
  • Larken Rose podąża w niej śladami dawnych libertarian, poczynając od Etienne de la Boetie, wskazując, że władza nie może istnieć bez oddolnego posłuszeństwa, choćby nie było ono uświadomione społecznie. 
  • Nie jest to pozycja długa (261 stron), a ujęta jest prostym językiem, nie jest też przeładowana pojęciowo. 
  • Książka jest warta uwagi każdego, nie ważne, czy jest on zaawansowanym czytelnikiem, czy też​ początkującym, studiującym dzieła literaturowe prowadzące go na drodze wolności.  

Wstęp 

Stan literatury libertariańskiej w Polsce cechuje się relatywnie dużą ilością wydań, porównywalną z literaturą tego typu wydanej w językach zachodniej Europy, a niejednokrotnie też ją prześcigając pod względem ilości jak i czasu wydania. W chwili obecnej na polski przetłumaczono większość prac ważniejszych przedstawicieli doktryny libertariańskiej (może poza Machinery of Freedom Davida D. Friedmana), co biorąc pod uwagę relatywnie niewielką ilość użytkowników tego języka (ok. 40 milionów) jest dużym osiągnięciem. Wskazuje to tym na bardzo wysoki poziom zainteresowania tą doktryną w Polsce.  

Do popularyzacji książek libertariańskich mocno przyczyniło się wydawnictwo Fijorr Publishing (obecnie Freedom Publishing, pod kierownictwem Krzysztofa Zubera), które wydało między innymi Etykę wolności Rothbarda, prace Hoppego (Demokracja, bóg który zawiódł, Wielka fikcja, Krótka historia człowieka), klasyczną pracę Tannehillów Rynek i Wolność, by nie wspomnieć o dziesiątkach jak i setkach innych książek o ekonomii i libertarianizmie, drukowanych i czytanych po dziś dzień pod szyldem tego wydawnictwa. I choć zdarzały się wpadki redakcyjne, czy translacyjne w wydanych książkach, pod kątem promowania doktryny wolnościowej i austriackiej szkoły ekonomii oficyna ta ma bardzo duże zasługi. Osobiście, gdyby nie to wydawnictwo i działalność Instytutu Misesa, prawdopodobnie nie zainteresowałbym się doktrynami libertariańskimi z taką dokładnością i głebią, pozwalając mi poświęcić się jej także naukowo.  

Jan Fijor, który do 2016 r. kierował pracami oficyny wydawniczej jako właściciel, wrócił niedawno do wydawania książek pod szyldem Fijor Podolski Press i wydaje książki o podobnej tematyce.  

W dzisiejszej recenzji skupić chciałbym się na jednym z najnowszych wydań tej oficyny, a mianowicie ksiażce Larkena Rose’a  Najgroźniejszy dogmat ludzkości. Wydana została ona z wstępem dr. Jakuba Bożydara Wiśniewskiego, który stanowi jednocześnie krótki komentarz do recenzowanej książki. Wstęp ten jest na tyle ważny, że wrócę jeszcze do niego w dalszej części tekstu. 

Parę słów o autorze 

Jako że autor nie jest znany szczególnie w Polsce, warto wspomnieć co-nieco o jego życiu. Larken Rose, autor książki, za oceanem znany jest szerzej jako wolnościowy aktywista, który podjął krótką batalię prawną z amerykańskimi sądami. Rose kontestował rozszerzającą interpretację sekcji 861 amerykańskiego kodeksu podatkowego, definiującego rodzaje przychodów podlegających opodatkowaniu. Wskazywał, że wedle historycznego rozumienia pojęć prawnych użytych w tekście oraz literalnego brzmienia ustawy, dochody podatników amerykańskich uzyskane na terenie Stanów nie podlegają opodatkowaniu. W związku z tym nie jest on, tak jak i inni Amerykanie, zobowiązany do wypełniania amerykańskiego odpowiednika deklaracji podatkowej PiT. Rozumienie to stoi w sprzeczności jednak z linią orzeczniczą, którą Rose chciał swoimi działaniami obalić. Ostatecznie, ten swoisty „protest podatkowy” nie udał się i Rose został pociągnięty do odpowiedzialności karnej.   

Doświadczenia te jednak sprawiły, jak wskazuje w swojej książce, że zradykalizował On swoje poglądy i o ile wcześniej był „etatystą” popierający ograniczone (ale jednak istniejące) prawo państwa do istnienia i opodatkowania, pod wpływem dalszych przemyśleń stał się on libertarianinem i zwolennikiem bezpaństwowej organizacji społecznej: 

Osobista uwaga autora: piszę o tym wszystkim z pozycji byłego pobożnego etatysty, który przez większość życia nie tylko akceptował sprzeczne same w sobie i urojone racje leżące u podstaw mitu „rządu”, a nawet sam zaciekle rozpowszechniał tą mitologię. Nie uciekłem od własnej autorytarnej indoktrynacji szybko i wygodnie, ale powoli i niechętnie. Uwolniłem się od dogmatów, mitowi przesądów, z wieloma intelektualnymi „kopniakami i okrzykami” po drodze. (s. 49 książki). 

Zapraszamy do lektury także innych recenzji redaktora naczelnego!
Juszczak_Wojny-klasowe-wszystkich-ze-wszystkimi-Recenzja

Recenzje

Juszczak: Wojny klasowe wszystkich ze wszystkimi? Recenzja książki Matthewa C. Kleina i Michaela Pettisa „Wojny handlowe to wojny klasowe”

Czym jest najgroźniejszy dogmat ludzkości? 

Jak to się dzieje, że ludzie dopuszczają się masowych okropności, takich jak wojny i ludobójstwa, a przy tym rozumieją ich szkodliwość, wskutek czego nie popełniliby tych czynów w życiu codziennym? Jak wytłumaczyć tą schizofreniczne wręcz rozdwojenie jaźni?  

Wedle autora przyczyna tego leży w idei, a konkretnie koncepcji „autorytetu” (ang. authority) — rozumianego nie jako uznanie ekspertyzy i doświadczenia, jak czyni się to na co dzień w języku polskim, a jako ideę wszechogarniającej władzy, pozwalającej jednym nakazywać a jednocześnie zobowiązującą drugich do absolutnego posłuchu: 

Wiara w tak zwany „autorytet”, na którą składa się wszelka wiara w rząd/państwo, jest irracjonalna oraz wewnętrznie sprzeczna; jest ona sprzeczna z cywilizacją i moralnością, i stanowi najbardziej niebezpieczny, destrukcyjny dogmat, jaki kiedykolwiek powstał. Zamiast być siłą porządku i sprawiedliwości, wiara w „autorytet” jest największym wrogiem ludzkości. (s. 16 recenzowanej ksiażki) 

Szczególnie zdradliwą cechą idei „władzy” i „autorytetu” jest to, że realizowanie czynów z natury złych uznawane jest za dobre i cnotliwe, jeżeli dokonywane jest ono dla państwa i władzy — różnorako uzasadnianej i podpieranej. Drugą stroną monety jest jednak przyjęcie, że złamanie zakazu władzy jest czymś moralnie złym i godnym pogardy, abstrahując zupełnie od tego, czy dany czyn krzywdzi kogokolwiek innego — liczy się bowiem sam fakt złamania „prawa” (w cudzysłowie bowiem Rose określa normy pozytywne/stanowione pochodzące od „władzy”, jako że są one perwersją tego, czym prawo być powinno).  

Idea „autorytetu” sprowadza się więc do ściągnięcia z ludzi odpowiedzialności za własne działania i za moralny namysł nad swoim postępowaniem.  

By „autorytet” zaistniał, konieczna jest powszechna indoktrynacja. Bez warunkowania, które rozpocząć musi się od wczesnych lat i być wspierane systemem szkolnictwa, system oparty o „autorytet” nie funkcjonowałby: 

„(...) dzieci nadal są uczone, że pokój i sprawiedliwość wynikają z autorytarnej kontroli i – pomimo rażącego zła popełnionego przez autorytarne reżimy na całym świecie w trakcie całej naszej historii – nadal są moralnie zobowiązane do poszanowania i posłuszeństwa wobec obecnego „rządu” ich własnego kraju. Uczy się je, że „robienie tego, co ci każą” jest równoznaczne z byciem człowiekiem dobrym i porządnym, zaś „postepowanie zgodnie z zasadami” jest równoznaczne z postępowaniem we właściwy sposób. Tymczasem, bycie osobą moralną wymaga wzięcia osobistej odpowiedzialności za odróżnianie dobra od zła i podążanie za własnym sumieniem, co jest przeciwieństwem postawy wyrażającej szacunek i ślepe posłuszeństwo wobec „autorytetu”. (s. 17-18) 

Wspierają tą indoktrynacją różnego rodzaju mity, w tym mit demokracji i umowy społecznej. Nawet jednak te mity są wewnętrznie sprzeczne, co Rose wykazuje w dalszej części książki. Książkę podsumowuje Rose opisem alternatywnego, bezpaństwowego systemu społecznego i gospodarczego.  

Rose i dawne tradycje libertarianizmu 

Pogląd Rose’a, wedle którego, cytując dr. Wiśniewskiego „idee są o wiele ważniejsze od brutalnej fizycznej siły, gdyż to kształt powszechnie przyjmowanych idei stanowi o tym, kto i przeciw komu będzie mógł używać owej siły” nie jest wcale nowy — w sposób bardzo podobny, na co zwraca uwagę dr Wiśniewski, myślał bowiem już Etienne de la Boetie 500 lat temu, przedstawiając go w Rozprawie o dobrowolnej niewoli. Rose nie jest więc tu pionierem, a kontynuuje tradycję bardzo starą.  

Nie umniejsza to jednak jemu, a wręcz przeciwnie bardzo dużą jego zasługą jest powtórzenie tej samej prawdy za pomocą języka współczesnego i przystępnego, odwołującego się do prostych, zrozumiałych powszechnie pojęć. Nie jest bowiem sztuką przedstawiać teorie dla „wąskiego kręgu” językiem niezrozumiałym i technicznym — umie to bowiem przeciętny student — a jest nią przedstawienie tej samej idei bardzo prosto i zrozumiale. Świadczy to też o głębokim zrozumieniu tych koncepcji przez Autora.  

I tego nie można Rose’owi absolutnie odmówić — nie stosując bowiem zaawansowanego aparatu pojęciowego (prawie w ogóle nie używa słów takich jak „libertarianizm”, tylko raz czy dwa razy pojawia się zaś „prawo naturalne”), a na pewno słownictwa nieznanego przeciętnemu zjadaczowi chleba, potrafi wyłożyć bardzo przekonująco argument przeciwko uznawaniu tego, że kradzież i morderstwo dokonane w imię „autorytetu” czy „rządu”, choćby miał on postać „demokratyczną”, jest czymś dobrym, w przeciwieństwie do kradzieży i zabójstwa „pospolitego”, dokonanego przez kogoś „nieupoważnionego”, bo „co wolno wojewodzie, to nie Tobie, smrodzie”.  

Książka poza tłumaczeniem podstaw jest niezwykłym źródłem cytatów i opisów służących do celów ilustracji libertariańskiej teorii politycznej, zasadniczo wyrażonych prostym językiem. Lektura ich, nawet dla „zatwardziałego” libertarianina znającego książki Misesa i Rothbarda na wylot, to za każdym „małe olśnienia”. Zarówno co do treści („jakie to jest oczywiste!”) jak i sposobu wyjaśnienia („jakie to jasne!”).  

Rose zwraca jeszcze uwagę na inny kluczowy aspekt, a mianowicie edukację, szkolnictwo oraz wychowanie. Nie jest co prawda pierwszym autorem, który zwraca na to uwagę (dość wspomnieć pracę M. Rothbarda Edukacja wolna i przymusowa, dostępną w internetowych archiwach Insytutu Misesa), zwraca jednak dobitnie uwagę na rolę warunkowania dla uzyskania posłuchu. Co istotne, warunkowanie to ma charakter samowzmacniający się — dla uzyskania pożądanego efektu posłuchu wobec „autorytetu”, konieczne jest nie tylko użycie odpowiedniego procesu edukacyjnego, ale też by te same idee powtarzane były w procesie wychowania, najlepiej bezwiednie. Pokazuje to dobrze przykład czasów „słusznie minionych”, gdzie socjalistyczne „wychowanie” w szkole przeciwstawione było zdrowemu oporowi w domu i w nielicznych instytucjach społecznych poza kontrolą państwa bądź z jego niewielkim wpływem, jak Kościół czy (choćby częściowo) harcerstwo. W przypadku idei władzy samej w sobie, niestety wkradła się ona bardzo szeroko i jeżeli już, odrzuca się nie władzę per se, a władze in concreto — w formie obecnego rządu, reżimu, obecnej konstytucji itp. Jak bowiem pisze autor, bez wsparcia oddolnych instytucji społecznych państwo funkcjonować nie może. Odpowiedzią Rose’a na powyższe odrzucenie, często intuicyjne, jest pójście o krok dalej — by żyć normalnie musimy odrzucić samą ideę władzy jako zło samo w sobie, a nie jej kolejną emanację i wychowywać jednostki nie do posłuchu, a świadome, intelektualnie niezależne i zastanawiające się nad tym, co robią. Nie oznacza to całkowity nonkonformizm, a mądre stawianie granic, przede wszystkim presji społecznej.  

Korekta i układ książki, tłumaczenie 

Warto zwrócić w lekturze książki nie tylko na jej treść, ale na niemniej istotne aspekty techniczne i formalne. Gdy są one bowiem dobrze wykonane, czynią lekturę łatwiejszą i przyjemniejszą. 

Układ książki i zastosowana czcionka podobne do tych stosowanych w publikacjach Fijorr/Freedom Publishing. Nic dziwnego — za redakcję techniczną i skład odpowiada ta sama osoba co w przypadku wspomnianego wydawnictwa. Czytelnik, przyzwyczajony do wcześniejszych wydań nie zostanie więc zaskoczony nowym układem pozycji. W książce zdarzają się jednak pojedyncze literówki (np. s. 126, „koś” zamiast „ktoś”).   

Pozostaje natomiast pewna wątpliwość dotycząca tłumaczenia. Tłumacz książki, Jan Fijor, zdecydował się przetłumaczyć angielskie „authority” (władza, ale też ekspert) na polskie, bliskoznaczne słowo autorytet. W języku polskim mówimy o autorytecie głównie oddolnym, a więc dobrowolnemu uznaniu pozytywnych przymiotów jakiejś osoby. Co prawda, w języku angielskim znaczenie to też jest obecne, natomiast jest ono niepierwszorzędne. Gdy czyta się jakikolwiek tekst w j. angielskim, zwłaszcza prasowy, jako authority/authorities zostaną zazwyczaj określone władze bądź zarząd danego terytorium czy instytucji, natomiast w polskim rozumieniu „władze, władza, administracja, magistrat”. Rose skupia się głównie więc nie na dobrowolnym autorytecie, a na niedobrowolnej władzy. Choć władza może wynikać z autorytetu, nie każdy autorytet wynika z władzy. Nie wiem więc czy wybór takiego tłumaczenia w pełni oddaje sens angielskiego słowa, choć na pewno uwypukla intelektualny i psychiczny aspekt posłuszeństwa. I o ile z polskiego tłumaczenia wynika wprost, że nie chodzi tyle o „polski” autorytet a o władzę jako ideę, przez całą lekturę odczuwałem — możliwe, że subiektywny — „zgrzyt”. Rozważyłbym tu raczej użycie polskiego słowa „zwierzchnictwo” czy „posłuch”. Szanuję jednak, z wcześniej wymienionych względów, wybór tłumacza. 

Podsumowanie 

Książka Larkena Rose’a to istotne przypomnienie dla wielu „rozintelektualizowanych” (czasem słusznie zresztą) libertarian, by umieć formułować swoje myśli prostym językiem oraz stosować maksymalnie prostą (acz nie prostszą) argumentację do celów poparcia swoich tez. Przeciętny czytelnik nieobeznany z doktrynami politycznymi może nie wiedzieć, czym jest prawo naturalne, bądź może mieć problem z zrozumieniem intelektualnym tego pojęcia za pomocą aparatu naukowego. Choćby jednak nie identyfikował tego pojęcia formalnie i konceptualnie, zrozumie je na pewno, jeżeli wytłumaczy mu się to za pomocą odwołania do intuicji moralnej, tak jak robi to Rose. Jest tak dlatego, że prawo naturalne, jak wskazywały pokolenia przedstawicieli liberalizmu i libertarianizmu, jest w swych podstawach poznawalne rozumowo przez każdą „średnio rozgarnietą” osobę korzystającą z siły własnego umysłu, i tu leży jego siła. Możemy mówić latami o aksjomatach libertarianizmu i mało kto to zrozumie. Każdy jednak zrozumie hasła: nie zabijaj, nie kradnij, nie gróź użyciem siły. Czym bowiem innym jest libertarianizm, jak konsekwentnym stosowaniem tych zasad w życiu codziennym?  

Dlatego właśnie polecam ją bardzo gorąco wszystkim Czytelnikom — zarówno tym zaczynającym przygodę z libertarianizmem, jak tym bardziej z nim obeznanym. Wszystko to w celu przypomnienia, co nas tak naprawdę w libertarianizmie zachwyca oraz uzupełnieniu domowej biblioteczki wolnościowej o kolejną godną uwagi pozycję. Najbardziej zaś książkę polecam tym kompletnie niezainteresowanym, czy nawet odżegnującym się od czytania książek „niepoprawnych politycznie” — ku namysłowi i może przejrzeniu na oczy.  

Źródło ilustracji: fijorpodolskipress.pl

Kategorie
Filozofia polityki Recenzje Teksty


Nasza działalność jest możliwa dzięki wsparciu naszych Darczyńców, zostań jednym z nich.

Zobacz wszystkie możliwości wsparcia

Wesprzyj Instytut, to dzięki naszym Darczyńcom wciąż się rozwijamy

Czytaj również

Juszczak_Libertarianie na księżyc. Recenzja nowego wydania powieści Roberta A. Heinleina Luna to surowa pani

Recenzje

Juszczak: Libertarianie na księżyc! Recenzja nowego wydania powieści Roberta A. Heinleina Luna to surowa pani

Powieść ma nie tylko walor filozoficzny, ale przede wszystkim — jest wciągającą historią fantastycznonaukową. Na tyle, by zarezerwować sobie na czytanie całą noc. 

Juszczak_Dwadzieścia jeden kazan recenzja Harariego

Recenzje

Juszczak: Dwadzieścia jeden kazań. Recenzja książki Yuvala Harariego „21 Lekcji na XXI wiek”

Jakub Juszczak recenzuje książkę Yuvala Noaha Harariego, skupiając się na ekonomii i jego ocenie liberalizmu.

Juszczak_Było dobrze, ale będzie wspaniale. Recenzja książki Gale’a L. Pooley'a i Mariana L. Tupy’ego „Superobfitość”

Recenzje

Juszczak: Było dobrze, ale będzie wspaniale. Recenzja książki Gale’a L. Pooley'a i Mariana L. Tupy’ego „Superobfitość”

Zbliżająca się jesień jest okresem, kiedy pod kocem i z jakimś gorącym napojem warto sięgnąć po jakąś mądrą książkę. „Superobfitość” może jak najbardziej być jedną z nich.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 2
Ausencja

Już po tych kilku cytatach z Rose'a wyraźnie widać, że książka opisuje nietrafioną diagnozę społeczeństwa, opartą na bardzo płytkim spojrzeniu autora na rzeczywistość. Strata czasu.

Odpowiedz

J. Juszczak

Dzień Dobry,
o ile subiektywnie się nie zgadzam z Pana wypowiedzią, z chęcią poznałbym szerszy Pana punkt widzenia na tą książkę i to, dlaczego ma ona przedstawiać nietrafioną diagnozę. Pozdrawiam!

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.