Gdy zastanawiamy się nad Chinami, a dokładniej ich historią i przyszłością, możemy zwrócić uwagę na dwie kwestie. Pierwsza z nich to bardzo duża ilość wynalazków pochodzących z Chin — pozwolę sobie wymienić tylko niektóre z nich: papier, pieniądz papierowy, druk, kusza, proch strzelniczy i broń palna, taczka. Jednocześnie, zwraca się przy tym uwagę na dużą nieumiejętność społeczeństwa chińskiego do spożytkowania tych wynalazków w formie innowacji gospodarczych podnoszących poziom życia. Do pewnego stopnia jest to odzwierciedlone w postrzeganiu XVIII i XIX-wiecznych Chin jako zacofanych — co przy rozwoju techniki na Zachodzie jest jak najbardziej uzasadnione. Co sprawiło — pytając jak Joseph Needham — że Chińczycy, twórcy tylu wynalazków poprawiających życie, jednocześnie nie byli w stanie przekuć tych atutów w sukces gospodarczy i cywilizacyjny?
Druga kwestia, jest wręcz odwrotna — od lat 80 XX w. obserwujemy niesamowity wzrost dobrobytu i produktywności Chin, który z kraju zacofanego uczynił potęgę mogącą rywalizować z mocarstwami europejskimi. Pomimo pewnych problemów, wzrost ten trwa dalej i przynajmniej do niedawna przewidywało się prześcignięcie USA przez Chiny w zakresie wielkości gospodarki — choć, co warto podkreślić, wskazuje się że przynajmniej część tego sukcesu może być sztucznie zawyżona, a perspektywa prześcignięcia USA oddaliła się. Niepewna jest też sytuacja wewnętrzna i kondycja gospodarki chińskiej, zwłaszcza w kontekście kryzysu na rynku nieruchomości. Powstają więc pytania: jakie są korzenie sukcesu Chin i nadchodzi powoli koniec tego wzrostu? Na te pytania próbuje w książce „Zmierzch Wschodu” odpowiedzieć prof. Yasheng Huang, profesor ekonomii na MIT.
Na co warto zwrócić uwagę już na tym etapie recenzji — angielski tytuł książki zawiera dwuznaczność. Jest bowiem nie tylko słowem oznaczającym kierunek geograficzny, ale i akronimem (EAST), pochodzącym od wyróżnionych przez Huanga czterech charakterystycznych cechach cywilizacji chińskiej: egzaminów (E), autokracji (A), stabilności (S), i poziomu rozwoju technologicznego (T). Akronim ten więc tworzy osnowę, na której budowane są przemyślenia Autora. Huang, rozpatrując rozwój Chin na przestrzeni wieków, skupiając się na wyżej wspomnianych czynnikach, opiera się jeszcze na dodatkowym narzędziu, zapożyczonym od Alberto Alesiny i Enrico Spolare z ich pracy The Size of Nations. Chodzi mianowicie o rozróżnienie pomiędzy skalowaniem a zakresem działania państwa. Przez skalowanie rozumieją oni (wraz z Huangiem, s. 24-29) zasięg i stopień działania państwa, a przez zakres rozumieją oni z kolei to, co my postrzegamy jako wielkość — powierzchnię państwa, wielkość gospodarki, populacji, ilość podmiotów gospodarczych itp. Używa on tego narzędzia do wskazania konsekwencji wyżej wspomnianych cech.
Do jakich wniosków dochodzi Autor? Myślę, że aby nie streszczać całej książki, najlepiej opisać to na przykładzie systemu przeprowadzania egzaminów na urzędników państwowych (keju), funkcjonujących najpóźniej od okresu dynastii Sui. Z jednej strony, powszechność egzaminów i brak ograniczeń stanowych w przystępowaniu do nich spowodowało wykształcenie szeroko rozpowszechnionej profesjonalnej biurokracji (typowej raczej dla krajów nowożytnych) oraz dość powszechnej alfabetyzacji — która została przegoniona przez Europę dopiero w XIX w. Z drugiej strony, system egzaminów przyczynił się do centralizacji władzy w Chinach. Na poziomie intelektualnym oznaczał „wyssanie” zdolnych ludzi z produktywnego sektora prywatnego do sektora publicznego. Na domiar złego, materiał egzaminacyjny oparty był o zapamiętywanie i powtarzanie doktryn filozoficznych neokonfucjanizmu — czyli, w konkretnym aspekcie, interpretowania klasycznych ksiąg konfucjanizmu przez pryzmat późniejszego ich odczytania, wspierającego autorytaryzm i posłuszeństwo bardziej nawet, niż przewidywał to sam Konfucjusz. Skutkiem tego było kształcenie o dość specyficznym charakterze — oparte o powtarzanie, nie zaś wymyślanie i swobodną interpretację, bowiem dewiacja od ustalonej linii interpretacyjnej gwarantowała niezdanie egzaminu[1]. Takie kształcenie powstrzymywało więc, a nie rozwijało, postęp technologiczny i naukowy, do którego potrzebna jest trwająca dyskusja między różnymi poglądami.
Jak to odpowiada na pytanie o rozwój Chin teraz? Jeżeli ChRL będzie kontynuowała centralizację władzy (co widzimy na przykładzie zdławienia niezależności Hongkongu i próbach uzależnienia Tajwanu) i wzrost pozycji Xi Jingpinga, którego nie można krytykować, powtórzona zostanie sytuacja z przeszłości. Brak fermentu intelektualnego spowoduje spadek innowacyjności Chin i ucieczkę firm na Zachód i na Tajwan. Uczelnie chińskie zaś staną się skansenami skupionymi na studiowaniu marksizmu-leninizmu w chińskiej charakterystyce. Wszystko to oznaczać będzie zakończenie nieco bardziej liberalnego dziedzictwa Denga Xiaopinga i stagnację gospodarczo-społęczną Chin (choć zdecydowanie nie upadek). A to tylko jeden z czynników wpływających na Chiny, których z pewnością jest nieco więcej…
Recenzowanie pozwolę sobie rozpocząć od kwestii technicznych, a więc szaty graficznej, korekty i tłumaczenia. Wydawnictwo Prześwity w swoich poprzednich publikacjach przyzwyczaiło Czytelników do książek ładnie wydanych, przyjemnych zarówno dla oka, jak i dotyku. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Korekta również nie budzi większych zastrzeżeń i jest co do zasady poprawna, choć zdarzyła się literówka (s. 367 w przypisie, „inerregnum” zamiast interregnum). Tak więc, pomimo tego małego potknięcia, Wydawnictwu należy się (znowu!) pochwała za wydanie dość dobrze skorygowanej książki — co, niestety, nie jest dzisiaj oczywistością, stąd też zawsze, gdy książka jest wydana dobrze, poświęcam temu miejsce w recenzji.
Tłumaczenie Michała Głatkiego nadaje książce dużą płynność, przez co książkę czyta się przyjemnie i szybko, a lektura wciąga, co zawdzięczamy w takich sytuacjach zawsze tak Autorowi, jak i tłumaczowi. Jest jednak kilka potknięć — tłumacz nie oddał dość dokładnie znaczenie niektórych związków frazeologicznych. Dlatego możemy przeczytać wielokrotnie o „poziomie stratosferycznym” czegoś, zasadniczo bez odniesienia do meteorologii (s. 94, 184), gdzie do czynienia mamy z jasnym związkiem frazeologicznym, który powinien być inaczej oddany w tekście (np. poziom niebotyczny, pod niebiosa itp.), czy że poglądy kogoś stały się „wiralem” (s. 400). Sformułowanie takie nie do końca pasuje do charakteru książki, nawet mającej charakter popularyzujący, to jednak nieco poważniejszej tematycznie. Tak więc, o ile nie mam zastrzeżeń co do całości książki, takie drobne elementy mają olbrzymi wpływ, zaburzają bowiem immersję, a Czytelnikowi zaczyna coś „zgrzytać”. Wskazana byłaby więc na przyszłość większa uwaga przy tłumaczeniach takich aspektów.
Tezy, które prof. Huang stawia, są z grubsza niekontrowersyjne i przedstawione przekonywująco. Tak więc o ile możemy zastanawiać się nad szczegółami, ogólne związki przyczynowe i wynikające z nich wnioski nie budzą większych wątpliwości. Zatem, można uznać je za przekonywujące. Tezy historyczne, na których buduje (np. bardziej otwarty charakter dynastii Tang, policentryczność Europy średniowiecznej itp.) spotykane są powszechnie w literaturze przedmiotu i również nie budzą większych zastrzeżeń, co w sposób oczywisty wpływa na tezy Autora. Docenić należy bardzo szeroki wybór literatury, na którego składają się także Autorzy doceniani przez środowiska libertariańskie: F.A. von Hayek, Michael Polanyi, Robert Axelrod[2], James Buchanan, Gordon Tullock, Joel Mokyr[3], J.C. Scott czy Tyler Cowen[4]. Szeroka literatura zdecydowanie wskazuje na erudycję Autora oraz jego oczytanie, czyniąc lekturę bardzo przyjemną i zaskakującą nawet dla osób zainteresowanych tak ekonomią, jak i Dalekim Wschodem.
Część tez Autora zdaje się być inspirowana dotychczasowymi przemyśleniami twórców zachodnich (Needham, Mokyr) i nie jest sama w sobie nowa czy oryginalna. Są one natomiast podparte własnymi obserwacjami. Szczególnie warto zwrócić tu uwagę na badania ilościowe, jakie przeprowadził Autor, dotyczące korelacji między otwartością i policentrycznością danej epoki z perspektywy całych dziejów Chin, a ilością wynalazków jakie wtedy powstały. Jak wskazuje Huang, najwyższy stopień wynalazczości występował wtedy, gdy władza w Chinach była rozproszona i podzielona na szereg państewek (jak np. w Okresie Walczących Królestw), najniższy zaś w momencie centralizacji władzy i silnego, jednego państwa chińskiego. Obrazują one na twardych danych to, co do tej pory było tylko przedmiotem spekulacji intelektualnych historyków i ekonomistów oraz zdają się potwierdzać tym samym tezy do jakich dochodzi Autor (wspomniany Mokyr). Tak więc choćby w tak drobnym zakresie, Yasheng Huang posuwa naszą wiedzę o historii Chin i historii gospodarczej do przodu, co już samo w sobie zasługuje na uznanie. Warto docenić też fakt, że Autor urodził się w Chinach i rozumie chińską mentalność społeczną, w szczególności tą kształtowaną od 1949 r. Pozwala mu to na stawianie tez nieco różniących się od tez autorów zachodnich, nie do końca rozumiejących specyfikę kraju czy wręcz ewidentnie popełniających błąd prezentyzmu.
Chińskie pochodzenie Autora wpływa jednak na percepcję historii Chin — Autor patrzy więc na niektóre epizody historii tego kraju dokładnie tak, jak patrzy chiński patriota. Dlatego też dowiadujemy się od prof. Huanga, że powierzchnia Chin w okresie dynastii Tang wynosiła 12 mln km kwadratowych, w okresie dynastii Yuan 34 mln km kwadratowych (obecna powierzchnia Rosji wynosi dla porównania 17 mln km kwadratowych) a w okresie dynastii Ming i Qing odpowiednio 10 i 13 mln. Niestety, są to daleko idące uproszczenia. W przypadku dynastii Yuan, czyli rządów mongolskich, w praktyce nie można mówić o tym, że dynastia ta rządziła całą Azją, sprawowała zaś władzę nad obszarem przypominającym powierzchnią następujące po niej dynastie Ming i Qing (z pewną wariancją granicy na północy). Tak samo — poza terenem Chin właściwych, zamieszkanych przez etnicznych Chińczyków, władza cesarza chińskiego oparta była o tzw. system trybutarny, w którym ludy tubylcze (mongolskie, jakuckie, tunguskie, tybetańskie, kitańskie itp.) w zamian za deklarację podległości i drobny trybut, otrzymywały dary od władz chińskich (często przewyższające wartość trybutu, np. w postaci jedwabiu, potrzebnego tak do szat kobiet, jak i pancerza jeźdźców ze względu na swoją wytrzymałość) i księżniczki dla lokalnych władców. W praktyce jednak lokalne ludy żyły w prawie takim samym stopniu niezależności, co przedtem, nie można więc go porównywać z tym, co my obecnie, w ramach prawa międzynarodowego czy historii stosunków międzynarodowych, rozumiemy poprzez podległość i niepodległość. System ten był charakterystyczny dla właściwie wszystkich dynastii co najmniej od czasu dynastii Tang, stąd należy, przy liczeniu powierzchni imperium, wziąć to pod uwagę — podległość jakiegoś ludu wobec Chin nie oznaczała automatycznie włączenie tego ludu w obręb państwa chińskiego w taki sposób, jak rozumiemy to dziś. Trzeba więc z pewnym dystansem patrzeć na te deklaracje prof. Huanga[5].
Książka prof. Huanga zdecydowanie jest warta zapoznania się. Dla osób niebędących zaznajomionych z historią Dalekiego Wschodu, niektóre fakty mogą być przedstawiane w sposób dynamiczny (ale nie przytłaczająco) i mogą wymagać przeczytania dodatkowej literatury. Same w sobie wystarczają jednak do dalszej lektury książki i zrozumienia tych zagadnień. Dla Czytelników zainteresowanych tematyką Dalekiego Wschodu czy historią gospodarczą, lektura z jednej strony będzie formą powtórki, z drugiej strony zaś dowiedzą się szeregu faktów rzadziej omawianych czy nie do końca zrozumiałych przez barierę kulturowo-językową. Obydwie grupy Czytelników bardzo mocno zyskają na jej lekturze. Nawet jeżeli zna się pewne podstawowe fakty z zakresu historii Chin, lektura jest ciekawa i wciągająca, poprowadzona jest też w wciągającej narracji, powodującej, że czyta się ją dłużej, niż się przewidziało na ten wieczór. A to chyba najlepsza rekomendacja, jaką można dać książce.
Źródło ilustracji: mtbiznes.pl