Wspieraj Instytut Misesa w 2025 roku!
19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
Powrót
Teoria ekonomii

Machaj: Wartość i imputacja wartości

0
Mateusz Machaj
Przeczytanie zajmie 7 min
Machaj_Wartość i imputacja wartości
Pobierz w wersji
PDF

Autor: Mateusz Machaj

Źródło: biblotekacyfrowa.pl

Artykuł niniejszy jest fragmentem książki (s. 41-46) dr hab. Mateusza Machaja pt. „Esej o teorii firmy”. Publikacja za zgodą autora.

W samym sercu teorii mikroekonomicznej znajduje się pojęcie imputacji wartości: kwestia tego, jak poszczególnym dobrom i usługom nadawane jest ekonomiczne znaczenie. W tym miejscu warto podkreślić wieloznaczność terminu „wartość”. Przez długi czas w teorii ekonomii Wartość (celowo pisana z wielkiej litery) oznaczała pewną wielkość, która sterowała całym procesem ekonomicznym. Odróżnić ją należy od wartości pieniężnej, czyli po prostu ceny rynkowej, wyrażonej w pieniądzu. Wszystkie dobra sprzedawane na rynku mają wartość pieniężną, ale czy istnieje jakiś bardziej fundamentalny standard Wartości?

Ponieważ ceny pieniężne na rynku ulegają nieustannym fluktuacjom i nie są definitywnie zdeterminowane w stabilnym stanie równowagi, to łatwo dojść do wniosku, iż istnieją ważniejsze czynniki sterujące rynkowym procesem. Ekonomiści klasyczni posługiwali się zatem pojęciem Wartości jako czynnika bardziej trwałego i jednoznacznie oderwanego od chwiejnych cen pieniężnych. Nie da się jednak odczytać, czym faktycznie owa Wartość jest. Stanowiła jednak pewną analogię do nauki fizyki, gdzie odpowiednikiem wartości najważniejszej była energia (Mirowski 1991, s. 147). A zatem Wartość to była taka ekonomiczna energia ustalająca ciała gospodarcze w ich wzajemnej relacji. Punktem kulminacyjnym po ewolucji poglądów szkoły klasycznej były opracowania marksistowskie. Wartość w sensie bardziej podstawowym była określana poprzez („społecznie niezbędne”) godziny pracy materializowane w wytworzonym produkcie (Marx 1909). W praktyce owo opracowanie było jednak w zalążku porażką, gdyż ceny pieniężne dóbr i usług na rynku nie kształtowały się w zależności od godzin pracy zmaterializowanych w produkcie (Böhm-Bawerk 1962a). Trzeba było je niestety indeksować o te wartości pieniężne (wpadając tym samym w błędne koło). A zatem cel redukcji wartości pieniężnej do Wartości przez duże „W” nie został zrealizowany przy pomocy stopera mierzącego wysiłki siły roboczej.

Nowa nadzieja pojawiła się wraz z rozwojem ekonomii marginalistycznej (Howey 1973), która zawierała w sobie dwa rewolucyjne elementy: jednostkowość wartościowania oraz subiektywizm wartości (nota bene drugie częściowo pochodziło z pierwszego). Jednostkowość wartościowania oznaczała, że dobra nie są wartościowane in toto, to jest w odniesieniu do ich całkowitej ilości. Wartości nie przypisuje się na przykład wszystkim złożom ropy na świecie, lecz konkretnym jednostkom złóż, znajdującym się w danym miejscu. Analogicznie wartościowanie dotyczy wskazanych ilości posiadanych przez konsumenta. I tak, inaczej przebiega wartościowanie bochenków chleba, jeśli dana osoba posiada ich jedną jednostkę, a inaczej gdy posiada ich kilkanaście jednostek. Stąd narodziło się pojęcie użyteczności marginalnej (krańcowej), a zatem z pozycji wybranej jednostki posiadanego dobra, które podlega alokacji (np. pierwszy, drugi, dziesiąty bochenek chleba etc.).

Dzięki temu zabiegowi udało się stworzyć alternatywne wyjaśnienie tak zwanego paradoksu wartości, czyli faktu, że diamenty (nie niezbędne do życia) mimo pozornie niższej wartości mają ceny wyższe niż woda (niezbędna do życia). Otóż wartość nie jest wynikiem obiektywnych cech przypisanych danemu dobru, lecz wiąże się nieodłącznie z tym, jak te konkretne jednostki dobra są wykorzystane do zaspokajania potrzeb. Z podejścia marginalistycznego naturalnie wypływa druga ważna konsekwencja, subiektywizm wartości. Jeśli dobra nie posiadają przypisanej obiektywnej wartości, ponieważ są wartościowane co do okoliczności czasu i miejsca, to konsekwentnie wartość musi być postrzegana subiektywnie, to jest w zależności od preferencji i przekonań osoby dysponującej rozważanym dobrem.

Chodzi w tym wypadku tylko o wartość alokacyjną – czyli ustalaną z perspektywy osoby władającej zasobami. Osoba ta może – w zależności od własnych opinii – nadawać wartość pewnym rzeczom lub całkowicie im tej wartości odmawiać. Rezultat nie jest wbrew pozorom skrajnie atomistyczny, w którym ludzie stają się niezależnymi robotami maksymalizującymi użyteczność, co nieraz bywało sugerowane (Lange 1980, s. 209). Nie chodzi o to, że dana jednostka formuje swoje wartościowanie w oderwaniu od jakiegokolwiek społecznego kontekstu, czy też uwarunkowań czysto biologicznych. Przeciwnie, jednostki są zawsze kształtowane przez otoczenie, w którym się znajdują (Mises 1998, s. 46). Jednostka jest raczej wyrazicielem zespołu wszystkich czynników na raz (wraz z pewną dozą suwerenności), które dotyczą jej egzystencji. Przykładowo chęć konsumpcji wina mszalnego przez daną osobę jest splotem szeregu czynników w życiu człowieka: wychowania, kultury, ureligijnienia, połączonych z osobistą jednostkową decyzją o przynależności do danej wspólnoty i chęci wartościowania danego dobra. Do kolejnej grupy należą osoby, które nie przypisują żadnej dodatkowej wartości alkoholowi, będącemu winem mszalnym, a do jeszcze innej ‒ osoby, które nie przypisują w ogóle żadnej wartości jakiejkolwiek formie alkoholu. Każda z takich postaw skutkuje zupełnie innym postrzeganiem wina mszalnego, zupełnie inną hierarchią wartości, a w konsekwencji zupełnie innym kształtowaniem się cen za wina mszalne. O to w istocie chodzi w koncepcji subiektywnej wartości. Teoria ta nie pretenduje do miana odrzucenia wszelkich standardów etyczno-estetycznych ani tym bardziej do zrównania ich wszystkich do jednego statusu. Nie jest ani nihilistyczna, ani egalitarystyczna w tych dążeniach. Zamiast tego skupia się na ekonomicznych aspektach procesu jednostkowego wartościowania. Tylko tyle[1].

Konsekwencje przyjęcia subiektywistycznej wersji marginalizmu przyniosły za sobą ważne konsekwencje dla teorii imputacji. Oznaczały w pierwszej kolejności odrzucenie Wartości (przez duże „W”). Tak rozumiana Wartość po prostu nie istnieje. Nie ma żadnej jednostki energii ekonomicznej, nie ma niczego obiektywnego, gruntownego wobec indywidualnych działań jednostek prowadzących do kształtowania się cen na rynku, co byłoby siłą decydującą i wykraczająca poza indywidualne i subiektywne wybory rynkowych uczestników. Jak powiadał Turgot, to sami uczestnicy kształtują formacje struktury cen na rynku, tym samym stając się „denialistą” w teorii wartości (Mirowski 1989, s. 163). Stwierdzenie, że ceny i wartość zależą od subiektywnych decyzji ludzi alokujących dobra, może wydawać się dzisiaj truizmem, a wręcz trywializmem. Gdy jednak przyglądniemy się koncepcji wartości w historii myśli, to sprawa nie będzie tak jednoznaczna. Epoka marginalistyczna kończąca erę ekonomii klasycznej (w tym z gruntu błędnej laborystycznej teorii wartości) była owocem wcześniejszych opracowań. W czasie ekonomii klasycznej pojawiały się niejednokrotnie zalążki subiektywnej teorii wartości, której składowym elementem jest teza o wzroście wartości w wyniku handlu (jak u cytowanego przez Marksa Condillaca). Jako że wartość jest subiektywna i zależna od jednostki, a decyzje handlowe są przez nią podejmowane, to wymiana na rynku najwyraźniej musi generować dodatkową wartość.

darowizna.jpg

Mylne byłoby jednak wyobrażenie, że automatyczną konsekwencją porzucenia Wartości na rzecz subiektywnej i indywidualnej wartości jest nieuchronne porzucenie ścisłej imputacji Wartości. Jedna z odnóg tradycji marginalistycznej, związana z Leonem Walrasem, nadal uznawała, że Wartość może spełniać ważną rolę w ekonomicznym rozumowaniu. Przykładem tego jest jedno z pierwszych (i trochę zapomnianych) opracowań Irvinga Fishera Mathematical Investigation in the Theory of Value and Prices. Fisher oczywiście zdecydowanie odrzucał możliwość odnalezienia zobiektywizowanej wartości w postaci fizycznego parametru (np. godzin pracy). Zamiast tego postulował wyobrażenie sobie istnienia parametru pozornego, utilsa (Fisher 1892, s. 18), mającego względny charakter (w odniesieniu do innych dóbr). Oznacza to, że Fisher pozostaje w jakimś stopniu wierny subiektywizmowi (pozwalając jednostce ustalać własne subiektywne preferencje), ale jednocześnie zaczyna go operacjonizować do postaci formuły matematycznej, czy też quasi-matematycznej. Cel takiego zabiegu jest prosty: by następnie zastosować analogię fizykalistyczną, w której poziomy użyteczności muszą się zrównywać tak samo jak przy zasadach stałości układów i równoważenia sił w fizyce i chemii (Fisher 1892, s. 85). Można powiedzieć, że takowe opracowanie Fishera jest preludium do automatyzującej neoklasycznej teorii wyceny i jednocześnie do neoklasycznej teorii firmy, w której firmy w zasadzie nie istnieją, czy też są czarnymi skrzynkami w całości unoszącymi się na fali zewnętrznych (neoklasycznych) parametrów.

Nie chcę w tym miejscu wchodzić głębiej w opracowania Fishera i podobne neoklasyczne opisy. Mimo wewnętrznej spójności tych modeli kontrowersyjna pozostaje kwestia ich rzeczywistej przydatności do opisu przebiegu procesu rynkowego. Czy taka zmodyfikowana Wartość przez duże „w”, która odzwierciedla wyimaginowane utilsowe stosunki dóbr względem siebie, jest niezbędna do tego, aby przebiegał proces rynkowy? Rzeczywistość wydaje się tę sugestię weryfikować negatywnie. Ocena wartości, a także jej imputacja przebiega w sposób pieniężny na rynku. To jedyna imputacja i kalkulacja, której zdają się potrzebować przedsiębiorcy. Czy czegoś więcej potrzebują ekonomiści, to w sumie temat na inną dyskusję.

Źródło ilustracji: Pixabay

Bibliografia i przypisy
Kategorie
Teksty Teoria ekonomii Teoria firmy


Nasza działalność jest możliwa dzięki wsparciu naszych Darczyńców, zostań jednym z nich.

Zobacz wszystkie możliwości wsparcia

Wesprzyj Instytut, to dzięki naszym Darczyńcom wciąż się rozwijamy

Czytaj również

Tłumaczenia

Murphy: Błędy klasycznej teorii wartości

Jednym z najważniejszych wydarzeń w rozwoju myśli ekonomicznej była tak zwana rewolucja marginalistyczna we wczesnych latach siedemdziesiątych XIX w., dzięki której teoria wartości oparta na kosztach (a bardziej konkretnie: na pracy), została obalona przez subiektywistyczną teorię wartości. Był to jednoznaczny postęp w ekonomii, porównywalny do zastąpienia mechaniki Newtonowskiej przez teorię względności Einsteina.

Greaves_Rola-wartości-w-ludzkim-działaniu_male.jpg

Użyteczność

Greaves: Rola wartości w ludzkim działaniu

Zajmiemy się dziś fazą ekonomii odpowiedzialną za wiele naszych problemów. Większość ludzi nie rozumie w pełni znaczenia wartości w ludzkim działaniu. Ta ignorancja zaczęła się wieki temu. Musimy najpierw zdać sobie sprawę z pewnych powszechnych błędów myślowych, aby następnie przedstawić teorię, która musi stać się bardziej popularna, jeśli nasza cywilizacja ma przetrwać. Życie każdego człowieka jest zmianą — serią wyborów, w których pragniemy wymienić, coś, co posiadamy, na coś, czego pragniemy bardziej. To my wiemy, czego pragniemy. Żaden inny człowiek lub biurokrata nie wie tego. Nasze preferencje są naszymi wartościami. Prowadzą nas jak kompas. Niewielu ludzi w pełni to rozumie, dlatego zmagamy się z poważnymi problemami ekonomicznymi.

Klein_Kalkulacja-ekonomiczna-i-granice-organizacji.jpg

Teoria ekonomii

Mahoney: Austriacka teoria wartości i kalkulacja ekonomiczna

Ten artykuł ma na celu wskazanie niespójności teorii wartości Misesa jako relacji porządkowej z jego wyjaśnieniem, dlaczego  przedsiębiorcze działanie stanowi rdzeń procesu rynkowego


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.