Źródło: aier.org
Tłumaczenie: Mateusz Czyżniewski
Nie zwracaj uwagi na bilans ukryty za kurtyną.
Po ostatnim posiedzeniu Federalnej Komitetu ds. Operacji Otwartego Rynku (FOMC) niewiele osób porusza temat bulansu Fed. Chociaż FOMC nie podjął żadnych działań w zakresie ustalenia docelowych stóp procentowych, wprowadził znaczącą zmianę w swojej polityce zacieśniania ilościowego. Zmiana ta mówi nam, że Fed jest całkiem zadowolony z aktualnego stanu ekonomii polegającej na dostarczaniu ogromnej płynności na rynki przy ponoszeniu bardzo niewielkiej odpowiedzialności.
Przedstawiciele Fed rozpoczęli zacieśnianie ilościowe w sierpniu 2022 r. aby pomóc obniżyć inflację, pozwalając zatem zapadającym papierom wartościowym na „rolowanie” własnego bilansu zamiast ich reinwestowania. Ograniczono miesięczne rolowanie długu agencyjnego i papierów wartościowych zabezpieczonych hipoteką (MBS) do 35 mld USD, a miesięczne rolowanie skarbowych papierów wartościowych do 60 mld USD. Oznaczało to, że bilans mógł zmniejszać się nawet o 95 mld USD miesięcznie.

W ciągu ostatnich dwudziestu miesięcy bilans Fed zmniejszył się o około 1,5 bln USD (do 7,4 bln USD). To rozsądny początek, ale nawet przy takim tempie bilans Fed powróciłby do poziomu sprzed pandemii dopiero na początku 2027 roku. Oczywiście zakładając, że kierownictwo nie zaangażowałoby się w międzyczasie w żadne awaryjne pożyczki lub instrumenty płynnościowe.
Ale teraz, gdy FOMC zmniejszył liczbę papierów skarbowych, które mogą być każdego miesiąca rolowane, o 35 miliardów dolarów, nie mamy powodu, by uważać, że zamierzają powrócić do „normalnego” bilansu sprzed pandemii. W tym tempie bilans ledwo spadnie poniżej 6 bilionów dolarów do końca przyszłego roku. Oczywiście, bilans sprzed pandemii, wynoszący 4,5 bln USD był ponad cztery i pół razy większy niż ten istniejący kiedykolwiek przed 2008 rokiem.
Nawet gdyby ktoś był przychylny Fedowi, który prawie podwoił swój bilans w odpowiedzi na ostatnią pandemię, nie da się uniknąć dwójmyślenia, nazywając stan bilansu programu zacieśniania ilościowego „normalizacją”.
Około czterdzieści lat temu Robert Higgs zwrócił uwagę na to, że wydatki rządowe gwałtownie rosną podczas kryzysów i nie wracają do poprzedniego poziomu po jego ustąpieniu. Ten „efekt zapadki” jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych zjawisk w polityce.
Chociaż Fed nie był całkowicie odporny na efekt zapadki, wzrost jego bilansu był dość ograniczony przez większość jego historii. Fed kierował stopami procentowymi poprzez kupno lub sprzedaż obligacji w ramach operacji otwartego rynku. Nie mógł po prostu kupić tylu obligacji, ile chciał, ponieważ doprowadziłoby to stopy procentowe do zera. Zmieniło się to jednak po globalnym kryzysie finansowym z 2008 roku.
Wtedy bowiem prezes Fed Ben Bernanke otworzył puszkę Pandory.
Po 2008 r. Fed nie angażował się już w operacje otwartego rynku realizowane w celu utrzymania docelowej stopy procentowej. Teraz stosuje tzw. system korytarzowy lub tzw. „floor system”, podnosząc stopę funduszy federalnych poprzez podwyższenie stopy procentowej płaconej bankom od ich rezerw. Następnie rozszerzono to na odsetki płacone od umów repo z nie bankowymi instytucjami finansowymi.
FOMC miał teraz całkowicie wolną rękę w kontekście zakupu jakiejkolwiek liczby papierów wartościowych z dowolnego powodu. I kupowali je, czasami niemal bez żadnego powodu.
Być może, można usprawiedliwić Fed za wygenerowanie dużej ilości instrumentów płynnościowych oraz awaryjnych pożyczek podczas kryzysu finansowego w 2008 roku. Ale czy możemy usprawiedliwić Fed za zwiększenie swojego bilansu, gdy nie było kryzysu? Bilans Fed wzrósł z 870 mld USD w sierpniu 2007 r. do 2,3 bln USD w 2010 r., podczas największego kryzysu finansowego i recesji od czasów Wielkiego Kryzysu. Efekt zapadkowy sugerowałby, że wraz z ustąpieniem kryzysu bilans nieco się zmniejszy, ale nie wróci do poprzedniego poziomu.
Zamiast tego, bilans ciągle rósł! Fed Bernanke dodał kolejne dwa biliony dolarów do swojego bilansu w latach 2010-2014, tuż po dwóch kolejnych rundach luzowania ilościowego. Dlaczego zapytacie? Ponieważ bezrobocie pozostawało wyższe, a wzrost gospodarczy wolniejszy, niż chciał tego Bernanke. A inflacja była bliska zeru, więc dlaczego nie?
Z perspektywy czasu lekkomyślność jest oczywista. Od 2010 r. dług federalny wzrósł o ponad 20 bilionów dolarów, co nigdy nie byłoby możliwe, gdyby bilans Fed wynosił mniej niż bilion dolarów. Co więcej, eksplozja jego bilansu znormalizowała uznaniowe awaryjne instrumenty płynnościowe. Większość ludzi ledwo mrugnęła okiem na 400 miliardów dolarów wydrukowanych w celu zarządzania skutkami upadku Silicon Valley Bank.
W latach 2014-2019 bilans Fed nieznacznie spadł, ale jeszcze przed pandemią wzrósł do 4,3 bln USD. Następnie w ciągu dwóch lat (od marca 2020 r. do kwietnia 2022 r.) wzrósł ponad dwukrotnie do oszałamiającej kwoty 8,9 bln USD.
Biorąc pod uwagę, że powrót do poziomu 7,4 bln USD zajął prawie dwa lata, a na ostatnim posiedzeniu zdecydowano się spowolnić tempo ucieczki o około pięćdziesiąt procent, nie można oczekiwać normalizacji bilansu.
O ile nie pojawi się nieoczekiwana presja, bilans Fed raczej nie spadnie poniżej 6 bln USD, nie mówiąc już o powrocie do 4,5 bln USD lub nawet niżej. Efekt zapadkowy zamknął nas w świecie z ogromnym bilansem Fed - i podstępnymi problemami związanymi z niekontrolowanymi wydatkami deficytowymi i łatwą ekspansją monetarną.
Źródło ilustracji: Pixabay