18 września, o godzinie 19.30, zaingurowaliśmy XI Szkołę Ekonomiczną Instytutu Misesa!
Uczestników przywitał prezes Instytutu, Mateusz Benedyk. Udzielił uczestnikom kilku ważnych rad, a przede wszystkim zachęcił do aktywności, dociekliwości i zadawania pytań — kto bowiem pyta, nie błądzi.
Doktor Wiśniewski, w wykładzie otwierającym pt. „Szkoła austriacka: 150 lat chlubnej historii”, opowiedział o osiągnięciach kolejnych pokoleń „austriaków” — zaczynając od Carla Mengera i jego publikacji „Zasad ekonomii” w 1871 r. Następnie, dr Wiśniewski opowiedział o uczniu Mengera, Eugena von Bohm-Bawerka i jego refleksji na temat zjawiska procentu, jego roli dla ludzkiego działania. Bohm-Bawerk jest, jak wskazywał dr Wiśniewski, o tyle istotnym przedstawicielem szkoły austriackiej, że podjął się również krytyki ekonomii marksistowskiej i jej poważnych braków. Od momentu krytyki Bohm-Bawerka, każdy marksista musiał, w tej czy innej formie, odnieść do jego argumentacji.
Swoistym „koronnym klejnotem” szkoły jest Ludwig von Mises. Jego osiągnięcia miały szczególną rolę dla dalszego kształtowania się paradygmatu szkoły austriackiej. Nakreślił on w pracy „Teoria pieniądza i kredytu” proces powstawania pieniądza („teoremat regresji”) i jego rolę dla gospodarki. Mises wskazując na rolę kalkulacji ekonomicznej w procesach gospodarczych stwierdził niemożliwość racjonalnego funkcjonowania gospodarki socjalistycznej, nieposiadającej systemu cen.
Bardzo ważnym ekonomistą austriackim jest też Friedrich August von Hayek — współpracownik Misesa, współtwórca austriackiej teorii cyklu koniunkturalnego. Laureat Nagrody Banku Szwecji im. Alfreda Nobla z roku 1974.
Po 1938 r. szkoła austriacka przenosi się do Ameryki. Mises zyskuje tam wielu wiernych uczniów. Jednym z najwybitniejszych z nich był Murray Rothbard, autor podręcznika „Man, Economy and State”. Rothbard, choć nie dokonał bardzo wielu odkryć, miał kluczowy wpływ instytucjonalny, przyczyniając się do odrodzenia szkoły austriackiej.
Kolejne, szóste pokolenie już, to wychowankowie Rothbarda, których do szkoły austriackiej przyciągnął jego podręcznik. Ich wpływ uwidacznia się w utworzeniu amerykańskiego Instytutu Misesa w Auburn (Mises Institute).
A siódme i ósme pokolenie? Siódmym są ekonomiści z całego świata, w tym polscy.
Ósmym pokoleniem mogą być uczestnicy Szkoły, jeżeli tylko się postarają!
Drugi dzień szkoły rozpoczął wykład mgr. Bonawenury Lacha pt. „Teoria wartości i ceny”. Teoria wartości szkoły austriackiej, wskazująca na to, że wartościowanie jest zależne od subiektywnie rozumianej użyteczności (i tylko od niej), a wartościowanie to wpływa bezpośrednio na cenę dobra, a następne, pośrednio, na cenę dóbr produkcyjnych koniecznych do wytworzenia tychże (dóbr kapitałowych), jest kluczowym wkładem pierwszych ekonomistów szkoły austriackiej do rozwoju nauki ekonomii. Nie bez znaczenia ma tu też immanentnie rzadki charakter dóbr — istnieje więcej potrzeb, niż jednostek dóbr, które możemy użyć, dlatego musimy racjonalizować ich użycie. Z perspektywy jednostki wartościujemy jednak nie jednostkę czy zasób dobra jako taki, ale konkretne jednostki, stosowane do konkretnych zastosowań — tak więc teoria wartości nie jest tylko subiektywistyczna, ale i marginalistyczna (dotycząca pojedynczych, krańcowych jednostek).
Równolegle do wykładu trwa Seminarium Zaawansowane. Uczestniczą w nim osoby, które już raz uczestniczyli w Szkole i udowodniły, że można im zaproponować pogłębianie wiedzy już zdobytej. Seminarium ma formę konwersatorium, podczas którego omawiany jest ważny artykuł naukowy albo zagadnienie. Pierwsze Seminarium Zaawansowane prowadzone jest przez dr. Przemysława Rapkę, a przedmiotem dyskusji jest artykuł Williama Barnetta i Waltera Blocka On Hayekian Triangles.
Drugim wykładem był wykład dr. Mateusza Benedyka o podstawach teorii pieniądza. W trakcie wykładu dr. Benedyk przedstawił różnice między barterem a wymianie pośredniej (pieniężnej), przyczynach powstania pieniądza i jego rodzajach. Barter nie wymaga pieniądza, a pozwala na wymianę konkretnych, ale jest czasochłonny, bo wymaga podwójnej zbieżności potrzeb u osób które mają zaangażować się w wymianę, co nie zawsze da się osiągnąć. Jeżeli – jak mówi dr Benedyk – jestem rybakiem, mam ryby, i chcę kupić chleb, muszę znaleźć piekarza który będzie skłonny sprzedać chleb za ryby. Piekarz może nie chcieć jednak ryb, tylko czegoś innego.
Szybko więc z zasobu dóbr wyselekcjonowano kilka takich, które cechują się powszechniejszą akceptacją (np. sól). Wraz z upływem czasu, w ramach oddolnej, rozproszonej decyzji, wynikającej z rynkowej konkurencji dóbr, zdecydowano się używać do wymiany dóbr, które są trwałe (nie ulegający zniszczeniu, zużyciu czy wietrzeniu, co pozwala na ich oszczędzanie), rozpoznawalne, podzielne (na drobne jednoski), a także łatwe w transporcie. Konkurencję tą wygrały niektóre metale: złoto, srebro i miedź.
Istnieją też alternatywne — propagowaną przez nieżyjącego już antropologa Davida Graebera a przyjęte przez Nowoczesną Szkołę Monetarną — teorie pochodzenia pieniądza od długu. Świątynie w Mezopotamii miały ściągać podatki właśnie w srebrze. Nie jest to jednak teoria przekonywująca — nie jest bowiem jasne z wyjaśnień Graebera to, czy pierwszy był dług, czy potwierdzony historycznie handel międzynarodowy, który odbywał się w srebrze. Wysoce prawdopodobne jest więc, że świątynie wykorzystały tą walutę rozliczeń międzynarodowych do ściągania podatków. Tak samo, zarzut Graebera o braku dowodów archeologicznych na istnienie barteru nie jest przekonywujący — nie do końca jest bowiem wiadome, jak mają owe dowody wyglądać. Ponadto jako że barter jest nieefektywny, istnieje motywacja do bardzo szybkiego wykształcenia się środków wymiany. Mamy też niedawne przykłady oddolnego wykształcenia się środków wymiany o charakerze niezadekretowany (np. papierosy w obozach jenieckich, bitcoin).
Poruszony został też temat siły nabywczej pieniądza. Jak to się dzieje że pieniądz ma wartość? Pieniądz poddaje się uniwersalnemu prawu wartościowania. Jego wartość determinowana jest przez ilość dóbr, jakie możemy za nie nabyć. Im więcej pieniądza posiadamy, tym przeznaczamy go na mniej istotne, krańcowe, potrzeby.
Trzeci wykład — o reżimach (systemach) monetarnych — poprowadził dr Przemysław Rapka. Zapoznał uczestników z rodzajami oraz definicjami środków wymiany — pieniądzem bazowym i substytutami pieniądza. Jako pieniądz bazowy rozumiemy gotówkę. Substytuty pieniądza, w rozumieniu ekonomicznym, są prawami własności do pieniądza, są więc zależne od pieniądza bazowego. Można nim płacić, ale tylko dlatego ze można zamienić go na pieniądz bazowy i jego użytkownicy mają co do tego pewność. Jeżeli nie można go wypłacić — nie ma on żadnej wartości. Do substytutów zaliczamy depozyty, rachunki oszczędnościowe, ale są nimi też lokaty i krótkoterminowe instrumenty dłużne. Dr Rapka wyjaśniał też znaczenie operacji banków dla kreacji pieniądzaz z szczególnym uwzględnieniem kredytu. Odnosząc się do zmiany stopy procentowej, tłumaczył też wpływ banków na zaniżanie stopy, które odbywa się, ale nie wprost.
Równolegle do wykładu dr. Rapki trwa Seminarium Zaawansowane, prowadzone przez mgr. Bonawenturę Lacha. Tematem dyskusji był artykuł dr. Przemysława Rapki pt. „Czy szkoła austriacka jest bardziej formalistyczna niż główny nurt?”.
Po półtoragodzinnej przerwie obiadowej, cykl wykładów wznowił dr Łukasz Jasiński wykładem o przedsiębiorczości i konkurencji. Kluczem do zrozumienia tych zjawisk jest zjawisko niepewności — czyli nieznajomości przyszłości. Przedsiębiorca, wykazując się czujnością (ang. alertness), wykorzystuje powstające w ramach niepewności powstające na rynku niedostosowania, dostarczając dobra i usługi na rynku. Poprawia tym samym alokację zasobów w gospodarce. Rola innowatora, choć ważna, nie jest immanentnie konieczna — przedsiębiorca imitujący pewne rozwiązania też świadczy pożyteczne usługi na rzecz uczestników rynku. Przedsiębiorca, czyli osoba działająca, nie musi być jednak kapitalistą, czyli posiadaczem kapitału, który służy do działań przedsiębiorczych. Musi jednak działać przedsiębiorczo.
Kluczową rolę dla działań przedsiębiorczych mają ceny, które determinują zyski i straty. Pozwalają one bowiem określić to, czy działanie jest korzystne dla konsumentów, czy też nie. Zysk nie może być optymalny, ani sprawiedliwy — jeżeli jest efektem wymiany dobrowolnej, jest on korzystny obustronnie, skoro strony się na nią zdecydowały.
Konkurencja, podobnie jak działania przedsiębiorcy, ma charakter dynamiczny, nie statyczny, ma charakter współzawodnictwa. Nie jest to jednak walka, a przypomina bardziej peleton kolarski — właściwie nigdy przedsiębiorca, będący na jego czele, będzie przodował przez cały czas.
Rozważania prowadzą więc do pojęcia monopolu i monopolisty. Często określa się mianem monopolisty największego czy pierwszego przedsiębiorcę na danym rynku. Przykładem takim był Ford. Sęk w tym, że nie Henry Ford nie narzucał cen — nie ma dawców ani biorców cen, cena jest wynikiem konkurencji. Drugą definicją monopolisty to „jedyny sprzedawca na rynku”. Definicja ta jednak nie jest precyzyjna — sam fakt istnienia jednego sprzedawcy na rynku nie świadczy o pozycji monopolistycznej. O jednorodności produktów decydują bowiem konsumenci, i to oni przyczyniają się do kształtu rynku. Trzecia definicja, historyczna, opiera się na przywileju państwa, który został nadany danemu przedsiębiorcy. Definicja ta jest najściślejsza i o tyle prosta, że odnosi się do konkretnego aktu prawnego, uniemożliwiającego funkcjonowanie konkurentom na danym rynku. Istnieje także ostatnia definicja, oparta o kryterium ceny monopolowej. W praktyce jednak kryteria stwierdzenia, która cena jest monopolowa są nieostre, a sam fakt nadzwyczajnego zysku nie musi świadczyć o monopolu.
Dr Jasiński wygłosił także następny wykład o niemożliwości kalkulacji ekonomicznej w socjalizmie. A dlaczego tak jest? Socjalizm zakłada 1) państwową własność środków produkcji i 2) brak pieniądza. Ze względu jednak na to, że popyt kształtuje zarówno cenę dóbr konsumpcyjnych, jak i dóbr produkcyjnych, koniecznych do ich produkcji (co określamy jako „imputację wartości wstecz”), nie można kształtować racjonalnie produkcji i alokację czynników produkcji. Brak cen oznacza też brak zysków i strat, uniemożliwając orientację co do opłacalności produkcji i tego, jakie metody produkcji są najbardziej opłacalne — brak cen środków produkcji uniemożliwia wybór optymalnej metody produkcji. Z tego samego powodu — braku kosztów i cen — konieczne jest rozproszenie własności. Własność prywatna umożliwia bowiem kształtowanie się cen, a przez to kalkulację ekonomiczną.
Równolegle do wykładu dr. Jasińskiego, trwało seminarium zaawansowane, prowadzone przez dr. Benedyka.
Po ostatnim wykładzie, uczestnicy udali się w trzech grupach na seminarium podstawowe, będące ostatnim merytorycznym punktem dnia. Tematem dyskusji była przemowa noblowska Friedricha Augusta von Hayeka i komentarz metodologiczny tam zawarty.
Były to pierwsze dwa dni Szkoły Ekonomicznej, pełne wiedzy, emocji i dyksusji. A to dopiero początek Szkoły!
Zapraszamy na relację z następnego, trzeciego dnia, która ukaże się już jutro!
Zdjęcia: Szymon Burek, Jakub Juszczak (zdjęcia 7-19)