Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Jakub Juszczak
Argument za prywatyzacją publicznych miejsc parkingowych odwołuje się zazwyczaj do podstawowej zasady ekonomii, jaką jest równoważenie popytu i podaży. Argument ten jest zwykle ograniczany do prywatnych parkingów i garaży. Dla przykładu Walter Block omawia, w jaki sposób zachęty płynące z rynku mogą prowadzić do wzrostu stawek parkingowych, co doprowadzi do wyeliminowania niedoborów. Radykalniejszą propozycją jest całkowita prywatyzacja publicznych miejsc parkingowych. Powszechnym sposobem parkowania, którym libertarianie mogą chcieć sprywatyzować, są bezpłatne parkingi przydrożne.
W ramach systemu bezpłatnego parkowania część drogi jest zarezerwowana dla parkowania publicznego, co oznacza, że każdy, zarówno podatnicy, jak i osoby niebędące podatnikami, mogą tam zaparkować. Nie napotykają oni żadnych obostrzeń: żadnych parkometrów ani wykluczeń. Wywołuje to jednak tragedię wspólnego pastwiska. Fakt, że osoby niebędące podatnikami mogą parkować na drodze, oznacza, iż jedno gospodarstwo domowe prawdopodobnie zajmie więcej miejsc parkingowych, niż mu się prawnie należy, parkując dwa, trzy, cztery lub tyle samochodów, ile chce, blokując sąsiadom możliwość korzystania z wspólnej przestrzeni. Rozwiązaniem tego problemu jest prywatyzacja.
Problem ten wielokrotnie pojawiał się w ramach społeczności, w której żyję. Niektóre ulice są zamieszkane przez wielodzietne rodziny, które posiadają wiele samochodów, zajmując więcej miejsc niż powinny. Rząd zmuszający do współdzielenia tej przestrzeni powoduje konflikty między gospodarstwami domowymi.
Konsekwentni w swej postawie libertarianie i obrońcy wolnego rynku rozumieją, że drogi powinny zostać sprywatyzowane. Biorąc pod uwagę to stanowisko etyczne i „tragedię wspólnego pastwiska”, parkingi przy drogach publicznych nie stanowią tutaj wyjątku. Może być to wdrożone poprzez scedowanie miejsca parkingowego (miejsc parkingowych) na sąsiadujących prywatnych właścicieli nieruchomości. W tym przypadku wielkość ulicy odstąpionej właścicielowi nieruchomości byłaby określona na podstawie tego, jak duża część indywidualnej nieruchomości graniczy z ulicą. W przypadku ulic, które mają tylko jedną stronę drogi zarezerwowaną do parkowania, miejsca parkingowe można podzielić proporcjonalnie między gospodarstwa domowe po lewej i prawej stronie drogi.
Własność do tych miejsc może zostać przekazana gospodarstwom domowym na mocy decyzji obecnych „właścicieli” drogi (rządu). Należy to zrobić poprzez uchwalenie aktu prawnego, która przypisze prawo do tych miejsc parkingowych sąsiadującym z nimi gospodarstwom domowym. Aby całkowicie odseparować rząd od zarządzania tą materią, odpowiedzialność za instalację parkometrów, malowanie linii parkingowych i holowanie niechcianych gości powinna być wyłączną odpowiedzialnością prywatnego właściciela nieruchomości. Zapewnienie przez rząd którejkolwiek z tych usług oznacza subsydiowanie bezpieczeństwa niektórych gospodarstw domowych kosztem innych. Byłoby to nie tylko niesprawiedliwe, ale także spowodowałoby zakłócenia na rynku mieszkaniowym, sprawiając, że nieruchomości z bardziej pożądanymi miejscami parkingowymi byłyby bardziej pożądane niż te z mniej pożądanymi miejscami parkingowymi.
Prawa własności do miejsc parkingowych można by również zbywać. Dla przykładu, jeśli gospodarstwo domowe kupiłoby drugi samochód, mogłoby kupić drugie miejsce parkingowe od jednego z innych gospodarstw domowych. Jeśli ktoś nie potrzebowałby miejsca parkingowego, mógłby je sprzedać lub wydzierżawić swoim sąsiadom lub innemu podmiotowi. Jeśli cena miejsc parkingowych stanie się wystarczająco wysoka, budowa ekonomicznych substytutów miejsc parkingowych, takich jak garaże i podjazdy, wzrośnie. Jeśli budowa któregokolwiek z nich jest niemożliwa, gospodarstwo domowe będzie musiało znaleźć kogoś, kto będzie skłonny przechować dla niego samochód bądź też przeprowadzić się do obszaru, w którym ów niedobór nie jest tak dotkliwy.
Innym aspektem tej kwestii jest tworzenie nowych pasm ruchu samochodowego. Jeśli gospodarstwa domowe położone wzdłuż danej ulicy chcą utworzyć nowy pas ruchu, mogą połączyć swoje miejsca parkingowe, zapłacić za miejsca parkingowe osób, które nie chcą parkować, i przekształcić w ten sposób pas zarezerwowany wcześniej do parkowania w nowy pas ruchu. Mogą również postawić znaki regulujące jazdę po tym pasie.
Eliminacja wszelkich ograniczeń dotyczących budowy garaży i podjazdów jest logiczną konsekwencją prywatyzacji. Wszelkie przepisy dotyczące zagospodarowania przestrzennego, które zabraniałyby lub regulowałyby budowę garaży i podjazdów, powinny zostać całkowicie zniesione. Można tego dokonać poprzez zmianę lub uchylenie planów zagospodarowania przestrzennego. Przepisy te muszą zostać zniesione nie tylko dlatego, że ograniczają korzystanie z czyjejś słusznie nabytej własności, ale także zwiększyłyby cenę miejsc parkingowych na danym obszarze. Ograniczenie budowy substytutów parkingów przydrożnych, takich jak garaże i podjazdy, zwiększyłoby popyt na parkingi przydrożne, czyniąc je mniej przystępnymi cenowo.
Co więcej, poparcie dla prywatyzacji wymagałoby również szerszej prywatyzacji dróg. Wyobraźmy sobie sytuację, w której istnieje dwukierunkowa ulica bez miejsc parkingowych na jej poboczach. Gospodarstwa domowe powinny mieć prawo do przekształcenia pasa ruchu w miejsca parkingowe. Przekazanie drogi przylegającym do niej gospodarstwom domowym pozwoliłoby właścicielom nieruchomości na dysponowanie ich odcinkiem drogi zgodnie z ich najbardziej wartościowym zastosowaniem dla drogi. Jeśli gospodarstwa domowe wspólnie zdecydowałyby, że jeden lub drugi pas nie powinien być wykorzystywany do parkowania, a ulica przekształcona w ulicę jednokierunkową, miałyby do tego prawo. Jeśli jedno lub więcej gospodarstw domowych nie zgadzałoby się z takim planem, mogłyby odstąpić od umowy. W takim przypadku pozostałe gospodarstwa domowe będą mogły — jeżeli będą chciały — wykupić odcinek drogi należący do osób niezgadzających się na takie zagospodarowanie przestrzeni.
Jeżeli osoby sprzeciwiające się wspomnianemu planowi nie ustąpią, to również nic szczególnego się nie stało. Jest to właśnie istota własności prywatnej; ogranicza ona, realizując wolę właściciela, korzystanie z nieruchomości przez osoby trzecie, które nie są jej właścicielami.
Niemożliwym jest stwierdzenie, który ze sposobów użytkowania jest „bardziej wartościowy” lub „bardziej wydajny”. Każde możliwe alternatywne wykorzystanie przestrzeni będzie wiązało się z innymi kosztami i korzyściami, a jedynym sposobem oceny właściwego wykorzystania jest odwołanie się do etyki. Libertarianie odwołują się w swojej argumentacji do istoty uprawnień własnościowych własności prywatnej. Właściciel własności prywatnej nigdy nie powinien być zmuszany do podporządkowania się zbiorowemu planowi, bez względu na to, jak dobrze umotywowany może on być. Upór, o której mowa we wcześniejszym przykładzie, nie jest więc wyjątkiem od tej reguły.
Wniosek, jaki można z tego wyciągnąć, jest taki, że publiczne miejsca parkingowe powinny zostać sprywatyzowane, a „nowi” lub prawowici właściciele miejsc parkingowych powinni być w stanie dysponować tymi miejscami w dowolny sposób; może to przybrać formę przekształcenia ich w przestrzenie publiczne poprzez zezwolenie każdemu na parkowanie lub przekształcenie przestrzeni w coś zupełnie innego.
Koszty wykluczenia innych z tych miejsc mogą być zbyt wysokie, w wyniku czego ich status jako bezpłatnego parkingu nie ulegnie zmianie. Jeśli jednak warunki ulegną zmianie, a wykluczanie innych osób stanie się bardziej opłacalne, wówczas przestrzeń może zostać szybko przekształcona z bezpłatnego parkingu w cokolwiek, co jej właściciel uzna za stosowne.
Alternatywnym rozwiązaniem, stosowanym przez wiele gmin, jest wykluczenie ludzi z parkowania poprzez instalowanie parkometrów i wysyłanie funkcjonariuszy policji w celu ich egzekwowania. W czym tkwi jednak problem? Postępowanie takie lekceważy bowiem zasady sprawiedliwości. Rząd nie jest prawowitym właścicielem tych miejsc; są nimi prywatni właściciele nieruchomości. Pobierając od prawowitych właścicieli opłatę za korzystanie z ich własności i uniemożliwiając im przeniesienie własności na kogoś innego lub do innego wykorzystania, popełnia on akt niesprawiedliwości.
Pojawia się również problem ustalania cen za parkowanie. W jaki sposób rząd ustala opłaty za parkowanie? Czy rząd ma motywację do ustalenia właściwej opłaty, czy też zostanie zmuszony przez presję polityczną do utrzymania opłat poniżej ceny, w której rynek parkingowy osiąga równowagę? Jest wysoce prawdopodobne, że rząd nie jest w stanie określić prawidłowej ceny ze względu na brak stosowania kalkulacji zysków i strat, ale nawet, gdyby był w stanie, skłonny byłby, z przyczyn politycznych, do utrzymywania opłat za parkowanie w budynkach mieszkalnych poniżej ceny rynkowej. Ze względów etycznych i ekonomicznych polityka rządowych opłat parkingowych i parkometrów musi zostać całkowicie odrzucona.
Tak więc, wszystkie publiczne parkingi powinny zostać sprywatyzowane, co stworzy bardziej sprawiedliwy i pożądany system.
Źródło ilustracji: Pixabay
Ekonomia środowiskowa