Tłumaczenie: Mateusz Czyżniewski
Artykuł niniejszy jest fragmentem książki Rainera Zitelmanna The Origins of Poverty and Wealth: My world tour and insights from the global libertarian movement. Tłumaczenie za zgodą Autora.
W ostatnich latach odwiedzałem Polskę częściej niż jakikolwiek inny kraj europejski. Zawsze jestem zdumiony jej niezwykłym rozwojem gospodarczym i rosnącym poziomem życia. Od kilku dekad Polska jest europejskim liderem wzrostu gospodarczego.
Zanim odwiedzę jakiś kraj, zaczynam od przestudiowania jego historii, aby lepiej go zrozumieć. Dlatego poznałem Alicję Wancerz-Gluzę, współzałożycielkę Ośrodka Karta w Warszawie. W jego zbiorach znajduje się 5 tys. książek i broszur, około 35 tys. gazet, 300 plakatów i 1 tys. pocztówek stworzonych przez antykomunistyczne podziemie.
Podczas naszej rozmowy Alicja wyjaśniła mi realia codziennego życia w Polsce w trakcie trwania socjalistycznej gospodarki planowej. Pokazała mi stos kartek, które Polacy potrzebowali do zakupu żywności i innych produktów pierwszej potrzeby aż do upadku reżimu socjalistycznego pod koniec lat 80. Pierwsze kartki na cukier pojawiły się w 1976 roku. Do końca socjalizmu wprowadzano coraz więcej takich kartek na różne produkty, w tym mięso, tłuszcz, masło, detergenty, mydło, papierosy, benzynę, a nawet buty.
„Kiedy dostałam z Urzędu Stanu Cywilnego specjalną kartkę, dzięki której mogłam kupić białe rajstopy na swój ślub — wspominała Alicja — to była to naprawdę wyjątkowa okazja. Dostałam też zaświadczenie, że w związku ze ślubem możemy kupić złote obrączki w sklepie jubilerskim. Nie mieliśmy jednak na to pieniędzy, a obrączek i tak nie chcieliśmy. Były więc specjalne kartki na wszystkie okazje; na przykład na pogrzeb można było dostać kartkę na czarne rajstopy”.
Jednak sam fakt posiadania kartki nie oznaczał, że mogłeś wyjść i kupić to, co chciałeś. Często trzeba było stać godzinami w kolejce. Ludzie wymieniali się również swoimi kartkami, jeśli potrzebowali innego produktu niż ten, na który pozwalała ich kartka. Na przykład kartę na wódkę (dorosły mógł kupić jedną butelkę na miesiąc) można było wymienić na kartkę na kawę.
Aby kupić meble, pralkę czy telewizor, ludzie musieli stać w tak zwanych „kolejkach społecznych”. W niektórych przypadkach trzeba było stać godzinami codziennie przez miesiąc lub dwa. Członkowie rodziny dołączali do kolejki i czekali w niej, zamieniając się miejscami co kilka godzin. Często to dziadek lub babcia byli wybierani do stania w kolejce, ponieważ najczęściej dysponowali czasem, aby stać w niej przez wiele dni.
Nie tak dawno temu Polska była jednym z najbiedniejszych krajów w Europie. W 1989 roku przeciętny Polak zarabiał równowartość zaledwie 50 dolarów amerykańskich miesięcznie. Była to jedna dziesiąta tego, co przeciętny Niemiec, a nawet po uwzględnieniu różnic w sile nabywczej między tymi dwoma krajami, wartość pensji polskiego pracownika wynosiła jedną trzecią pensji pracownika z Niemiec Zachodnich. Polacy byli wtedy biedniejsi niż Ukraińcy, a PKB per capita było o połowę niższe niż w Czechosłowacji. Inflacja w Polsce wyniosła 260 procent w 1989 roku i 400 procent w 1990 roku.
Jeszcze w 1910 roku średni dochód w Polsce wynosił 56% dochodu w Europie Zachodniej. Jednak pod koniec ery socjalizmu, obejmującej lata 1945–1990, dochody dramatycznie spadły: do 1990 roku Polak zarabiał tylko 31% średniej pensji w Europie Zachodniej.
Jednak dzięki konsekwentnemu przeprowadzeniu programowi kapitalistycznych reform, poziom życia w Polsce znacznie wzrósł i do 2016 roku osiągnął 57% poziomu zachodnioeuropejskiego, który po wojnie również znacząco się podniósł. Na kapitalizmie skorzystała każda grupa dochodowa w polskim społeczeństwie.
Jako, że często zdarza się to w historii, ważne jest, aby nie lekceważyć zaangażowania i wpływu niektórych osób. Przede wszystkim należy wspomnieć byłego ministra finansów, Leszka Balcerowicza, którego miałem okazję spotkać w Warszawie. Balcerowicz, ekonomista wolnorynkowy, kierujący się naukami Ludwiga von Misesa i Friedricha Augusta von Hayeka, był ministrem finansów w pierwszym demokratycznym rządzie Polski, wybranym w 1989 roku. Pełnił również funkcję prezesa Narodowego Banku Polskiego w latach 2001-2007 oraz dwukrotnie był wicepremierem Polski (1989-1991 i 1997-2001).
Balcerowicz opracował program reform kapitalistycznych, który później został nazwany „terapią szokową”. „Opierając się na moich wcześniejszych studiach nad reformami ekonomicznymi i zdając sobie sprawę, jak dramatyczna była sytuacja gospodarcza w Polsce w 1989 roku”, powiedział, „byłem głęboko przekonany, że tylko radykalna strategia może odnieść sukces”.
W naturze tak radykalnych programów reform leży to, że sytuacja początkowo pogarsza się — przynajmniej tymczasowo — to program Balcerowicza sprawił, że w 1992 roku Polska stała się pierwszym byłym krajem socjalistycznym, który powrócił na ścieżkę wzrostu gospodarczego, co stanowiło podstawę późniejszego sukcesu kraju, a Polacy zostali nagrodzeni za swoją wytrwałość.

Komuniści opisywali swój kraj jako raj dla robotników i chłopów, ale to właśnie robotnicy obalili system. Imponujące Europejskie Centrum Solidarności jest przejmującym przypomnieniem tego historycznego wydarzenia w Gdańsku, mieście, które odwiedziłem. Stocznia Gdańska jest miejscem o wyjątkowym znaczeniu historycznym, ponieważ to właśnie tam rozpoczął się koniec komunizmu. Cała powojenna historia Polski przerywana jest przez strajki i protesty robotników, z których wiele zostało brutalnie stłumionych.
Przykładem mogą być strajki, które rozpoczęły się w Stoczni Gdańskiej 14 grudnia 1970 roku. W nocy 15 grudnia strajkujący robotnicy zostali otoczeni przez oddziały wojska z czołgami. Gdy robotnicy opuścili zakład, żołnierze otworzyli do nich ogień, a następnie wkroczyli na teren zakładu. Tego samego dnia strajki wybuchły również w Stoczni Gdynia. W wyniku tych wydarzeń były ofiary śmiertelne i ranni. W więzieniach i aresztach tymczasowych demonstranci byli bici do nieprzytomności i maltretowani.
Strajki i demonstracje miały miejsce również w innych miastach w tym grudniowym tygodniu 1970 roku i spowodowały śmierć czterdziestu pięciu osób. Wśród ofiar było dwanaście osób poniżej dwudziestego roku życia, a dwadzieścia cztery miały mniej niż trzydzieści lat. W sumie rannych zostało 1100 osób, z których większość stanowili robotnicy.
Stocznia jest ozdobiona tablicami pamiątkowymi z nazwiskami i wiekiem pracowników, którzy zginęli. Niektórzy mieli zaledwie piętnaście, szesnaście lub siedemnaście lat. Ideologia stworzona przez intelektualistów, mająca na celu stworzenie raju dla robotników, została obalona przez powstania robotnicze.
Źródło ilustracji: Pixabay