Machaj: Co wolno wojewodzie...
Parę tygodni temu świat obiegła szokująca wiadomość o malwersacjach finansowych dokonanych przez maklera jednego z najbardziej liczących się francuskich banków. Jérôme Kerviel, bo o nim mowa, zdołał ponoć wyprowadzić z Société Générale blisko 5 miliardów euro. Tak, nie pomyliłem się, calutkie 5 miliardów. Ponieważ nie mam odpowiedniego materiału dowodowego, ciężko mi rozstrzygnąć, czy faktycznie jest przebiegłym złodziejem elektronicznym, czy też może bank w swojej obecnej krytycznej sytuacji finansowej szuka kozłów ofiarnych dla swoich miliardowych strat, towarzyszących niedawnym spadkom giełdowym. Chciałbym jednak powiedzieć o jednej szczególnej rzeczy, na którą praktycznie nikt nie zwrócił uwagi.