Do biura Rady Miejskiej w Radomiu wpłynął już projekt uchwały przewidującej wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę na terenie całego miasta. Uchwała ma przede wszystkim za zadanie ograniczyć nieuczciwą konkurencję ze strony zachodnich supermarketów – pisze „Nasz Dziennik”.
Inicjatorami opracowania projektu uchwały jest Związek Kupców Polskich, PSS Społem oraz kilka dużych przedsiębiorstw spożywczych i cechy rzemieślnicze. Wszyscy oni od dawna dostrzegają negatywne skutki działalności zachodnich marketów, które stoją w pobliżu największych osiedli mieszkaniowych. Czarę goryczy przelały informacje o tym, że przygotowywane są przez miasto grunty pod kolejne takie inwestycje – podaje dziennik.
Dlatego kupcy postanowili się zjednoczyć. Najpierw planowali opracowanie uchwały, która zakazywałaby pracy w niedzielę tym placówkom handlowym, które zatrudniają pracowników najemnych. Innymi słowy, handel w niedzielę mogłyby prowadzić tylko małe sklepy rodzinne. Jednak prawnicy rady miejskiej już na wstępie uznali, że taka uchwała byłaby niezgodna z polskim i unijnym prawem, dlatego projekt kupców mówi teraz o całkowitym zakazie handlu. W niedziele i święta czynne byłyby tylko lokale gastronomiczne – informuje gazeta.
Czy uchwała ma jakiekolwiek szanse na przyjęcie jej przez radnych? Kilku z nich już zapowiada jej poparcie i będą do tego namawiać innych kolegów. W 28-osobowej radzie musiałoby się znaleźć 15 radnych, aby nowe prawo weszło w życie. „Jestem duszą i sercem za uchwałą” – mówi Sebastian Lutkowski, właściciel niedużego sklepu spożywczego. „Ludzie nic nie stracą na tym, że nie będzie handlu w niedzielę, a nawet zyskają, bo będą mieli więcej czasu dla siebie i rodzin”. Na razie nie wiadomo, kiedy projekt kupców trafi pod obrady rady miejskiej – pisze „Nasz Dziennik”. (PAP)
źródło: Nasz Dziennik – Niedziela wolna od handlu
Komentarz Instytutu Misesa:
Pomysły ingerencji w rynek handlu detalicznego nie są niestety unikalnym wytworem umysłów radomskich samorządowców. Po raz kolejny władze lokalne uzurpują sobie prawo do decydowania o tym, co lepsze dla obywateli. Zdają się nie wiedzieć, albo też nie chcieć wiedzieć, że każdy konsument działa dla swojego dobra, dążąc tym samym do zaspokojenia swoich potrzeb w najlepszy możliwy sposób.
Argumentując przeciw supermarketom, często przytacza się oszacowanie, że jedno miejsce pracy w supermarkecie zabiera kilka miejsc pracy w drobnym handlu. A przecież jest to koronny wręcz dowód na przewagę supermarketów nad małym handlem – oznacza to, że koszty obsługi sklepu wilkopowierzchniowego są kilka razy tańsze niż w przypadku osiedlowych sklepików. Wysokie koszty pracy personelu w małym handlu odbijają się na cenach – dzięki temu w supermarkety mogą pozwolić sobie na niezwykle atrakcyjne oferty. Jest to czysty zysk konsumenta.
Pomysł zamykania w niedzielę sklepów wielkopowierzchniowych powinien dziwić tym bardziej, że najczęściej ich właściciele zwalniani są z płacenia podatków, aby zachęcić ich do czynienia inwestycji. Najprostszym sposobem na pomoc małemu handlowi byłoby rozciągnięcie tej strategii postępowania wobec wszystkich handlowców – zarówno małych, jak i dużych. Zwolnienie z podatków byłoby zyskiem konsumentów, a samorządowcy nie musieliby się już martwić o to, jak obywatele spędzają czas w niedzielę.