„Unia Europejska ma pierwszą w swoich dziejach konstytucję. Kompromis osiągnięto w piątek wieczorem, po długich bojach i targach dyplomatycznych. Premier Marek Belka walczył do końca o pozycję Polski w Unii. Przyjęta wersja konstytucji upraszcza system głosowania, zawiera zapis zmuszający do osiągania kompromisów w trudnych sprawach, nie ma w niej natomiast, wbrew postulatom Polski, odwołania do tradycji chrześcijańskich.
Premier Belka przyjął kompromis, który - w stosunku do rozwiązań z Nicei - osłabia wpływ Polski na decyzje podejmowane przez Radę UE. Pozwoliło to jednak przywódcom "25" na uzgodnienie tekstu ustawy zasadniczej. Porozumienie zawarto dosłownie w ostatnim momencie.
Byliśmy jedynym krajem, który w czasie sesji wieczornej zgłaszał jeszcze poprawki. Na koniec wszyscy podziękowali premierowi Irlandii Bertie Ahernowi, bez którego determinacji i talentów dyplomatycznych Europa z pewnością nie miałaby dziś konstytucji. Ostatnia faza negocjacji nie gwarantowała bowiem sukcesu” - pisze „Rzeczpospolita”
„Po dramatycznych negocjacjach liderzy UE przyjęli pierwszą europejską konstytucję. Premier Belka zgodził się jako ostatni, gdy uznał, że zasady decydowania w Unii są dla Polski zadowalające.
Sukces jest jednak połowiczny. Na postulowane przez Polskę i sześć innych państw odniesienie do chrześcijaństwa w preambule nie zgodziła się Francja. Szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz przyznał, że na końcu już "nikt nie popierał naszego postulatu". - To było nie do obronienia, nie mam sobie nic do zarzucenia - mówił Belka. - Ani chrześcijaństwo, ani Pan Bóg na tym nie ucierpi.
Będzie więc w konstytucji tylko odwołanie do wartości i tradycji religijnych Europy oraz zapis o dialogu Unii z Kościołami.” - podaje „Gazeta Wyborcza”
Źródła: „Rzeczpospolita”, 19/06/2004, nr. 142, Konstytucja dla Europy oraz „Gazeta Wyborcza”, 19/06/2004, Unia Europejska ma konstytucję)
Komentarz Instytutu Misesa:
Przyjęcie Konstytucji jest niewątpliwie sukcesem europejskiej klasy politycznej, dużym krokiem na drodze do utworzenia scentralizowanego superpaństwa. Niewiele już pozostało z mitu propagowanego przez część establishmentu politycznego, jakoby Unia była ostoją rynku i swobody gospodarczej, a jej podstawowym celem była jedynie gospodarcza integracja kontynentu. Jeżeli istniały jakieś wątpliwości dotyczące charakteru UE, to dzisiaj politycy ostatecznie je rozwiali. Unia Europejska od samego początku była tworem o charakterze politycznym i takich też celach
Jak widać po przebiegu negocjacji w sprawie konstytucji UE, kompromis polityków dotyczy podziału władzy w Europie, a nie kwestii fundamentów filozoficznych Unii, jak deklarowali. Najważniejsze dla nich zapisy konstytucji dotyczą tego, jakie wpływy będą mieli przedstawiciele poszczególnych państw w europejskim „rządzie”, a nie zapis mówiący o Bogu. To, z jakim zacięciem politycy toczyli spory o podział władzy, jednoznacznie pokazuje, jak bardzo zależy im na wpływach w przyszłym superpaństwie. Kwestia odwołania się do wartości chrześcijańskich w preambule konstytucji, będąca dotychczas jednym z najważniejszych problemów, przestała być zatem tak istotna, gdy tylko wszyscy politycy ugrali swoje.
Co oznacza przyjęcie konstytucji UE dla europejczyków? Należy spodziewać się utrzymania kursu na przekazywanie coraz większej władzy w ręce uniokratów i ujednolicenie prawa (przede wszystkim podatkowego). Tym samym zaczną się zacierać różnice między poszczególnymi państwami, na czym najwięcej stracą mieszkańcy państw słabiej rozwiniętych gospodarczo, które obecnie mogą konkurować z silniejszymi właśnie dzięki temu, że mają niższe podatki, niższe koszty pracy, a ich gospodarka jest mniej przesycona etatyzmem.