Nie zapomnij rozliczyć PIT do końca kwietnia
KRS: 0000174572
Powrót
Tłumaczenia

Murphy: O szansach prawa prywatnego

0
Robert Murphy
Przeczytanie zajmie 11 min

Robert P. Murphy
O szansach prawa prywatnego

Tłumaczenie: Katarzyna Rybak
W ostatnim artykule rozważałem możliwość funkcjonowania prywatnych, konkurujących ze sobą agencji bezpieczeństwa. Założyłem w nim istnienie podstaw prawnych (lub ich brak) i w tym kontekście sformułowałem tezę, że monopolistyczna instytucja przemocy (tzn. państwo) nie pomogłaby w osiągnięciu roboczego konsensusu w kwestii norm prawnych i (jak pokazuje historia) że społeczeństwa kontrolowane przez rząd są z pewnością bardziej podatne na wojnę domową. W niniejszym artykule będę rozważał, jak samo prawo mogłoby być efektywnie i sprawiedliwie stanowione w środowisku prywatnym.
PRYWATNE SĄDY
Niezależnie od tego, czy społeczeństwo jest w anarchii, czy też jest zdominowane przez aparat państwowy, jednostki ludzkie zawsze będą toczyć między sobą spory. Chociaż większość sporów rozstrzygają pomiędzy sobą sami zainteresowani, to niektóre niezgodności są na to zbyt poważne. W takich przypadkach strony sporu (w warunkach anarchii) mogą zwrócić się do sędziego, który jest po prostu osobą, która zgadza się wydać opinię w ich sporze. Jakkolwiek wielu teoretyków anarchizmu w swoich przykładach łączy prywatne sądy z agencjami wymuszającymi przestrzeganie praw, powinniśmy mieć na uwadze, że są to dwie oddzielne koncepcje. W swojej istocie prywatne sądownictwo jest po prostu tym właśnie – opinią jednej osoby co do tego kto ma rację i do czego on lub ona jest zobowiązany w danym sporze.
Główną różnicą pomiędzy prywatnymi i państwowymi sądami jest to, że te pierwsze zajmują się jedynie tymi przypadkami, kiedy obie strony poddają się „jurysdykcji” sądu. (Przeciwnie, jedna lub obie strony w sprawie przed sądem państwowym mogą zdecydowanie sprzeciwiać się sądowi i/lub składowi, który wydaje werdykt w sprawie). Cynicy prywatnego prawa mogą uważać tę propozycję za dziwną – pomysł, że gwałciciel lub rabuś, który obrabował bank, zgodziłby się na wniesienie sprawy przed trzecią stroną; niedorzeczne!
Jakkolwiek ten potocznie zgłaszany sprzeciw pomija fakt, że większość sporów w nowoczesnym skomercjalizowanym społeczeństwie nie toczy się pomiędzy „bezspornie” niewinnym i równie „oczywistym” w swej winie złoczyńcą. Raczej zdarza się, że obie strony sporu niezłomnie wierzą w swoje racje i byłyby zadowolone mogąc rozstrzygnąć swoją sprawę przed niezależną trzecią stroną.
Inna uwaga, to że bez monopolu rządowego i selekcji sędziów w oparciu o naciski polityczne i demagogiczne odezwy powstałoby grono profesjonalnie rozsądzające spory, które byłoby, w rzeczy samej, bardzo rozsądne. (Pierwsze lepsze niezamężne sędziny byłyby z pewnością najbardziej zacnymi pannami w kraju.) Czytając poprzednie opinie sędziów w sprawach, w których mieli doświadczenie ludzie mogliby docenić ich mistrzostwo i powiedzieć „Och, cóż za wspaniałe rozstrzygnięcie! Kiedy po raz pierwszy wysłuchałem zeznania, myślałem, że powód miał rację, ale po tym, jak sędzia Barnett wyjaśnił to poprzez analogię, pozwany jest dla mnie w sposób oczywisty niewinny.”
W anarchii ludzie zażądaliby usług sędziowskich ze wszystkich powodów, dla których ludzie pragną samego prawa: Chcąc zaspokoić swoją potrzebę czystej sprawiedliwości, ale chcąc również rozwijać przewidywalne kontakty handlowe oraz zachować dobrą reputację wśród swoich sąsiadów.
Rozważmy konkretny przykład. Przypuśćmy, że Mark Johnson jest właścicielem sklepu i złamał rękę swojemu klientowi Garemu Owensowi. Owens stara się opowiedzieć wszystkim swoim przyjaciołom (i każdemu kto chce słuchać), że planował założenie własnego biznesu, gdy Johnson go zaatakował. W tradycyjnym podejściu (i do pewnego stopnia w tym, które promują anarchizujący pisarze kapitalistyczni), jeśli Owens sam nie należy do agencji ochrony, nie ma dla niego ratunku.
Z pewnością nie jest to jednak prawda. Jest niekorzystne dla biznesu, jeśli Owens opowiada ludziom wokół, że został brutalnie zaatakowany, i że Johnson nie robi nic, by odeprzeć te zarzuty. Jeśli uznają historię Owena za prawdziwą, będą kupować gdzie indziej. Nawet poza aspektem pieniężnym, jeśli Johnson jest choć trochę istotą ludzką, to będzie się czuł niewygodnie na publicznych spotkaniach, jeśli ludzie będą szeptać sobie tę historyjkę za jego plecami.
W rezultacie Johnson publicznie zaprosi Owensa do wygłoszenia swoich zarzutów przed sędzią o uznanej reputacji specjalizującym się w tego rodzaju sprawach. Jeśli teraz Owens w odpowiedzi zaproponuje, by zwrócili się ze swoją sprawą do jego brata, Johnson zaprotestuje, że taki proces byłby stronniczy. Ale jeśli Owens zaproponuje kilku możliwych sędziów, z których żaden nie będzie związany ze stronami sporu i specjalizujących się w kradzieżach sklepowych i nadużyciach siły, a Johnson w dalszym ciągu odmówi, to społeczność przyzna rację skargom Owensa. Istotne jest, że w ramach prywatnego systemu prawnego będzie wielu sprawiedliwych sędziów, pomiędzy którymi będzie można wybierać; będzie oczywiste, że dwóch uczciwych ludzi będących w sporze podda się wyrokowi jednego z nich, natomiast niezgoda na taki osąd będzie rozumiana jako symptom nieuczciwości.
REGUŁY DOWODOWE, PRECEDENSY ITD.
Teraz, kiedy już obie strony (w naszym przykładzie Johnson i Owens) zgodzili się co do sędziego, będzie on (lub ona), jak można się spodziewać, chciał usłyszeć zeznania, dopuścić dowody rzeczowe itd. zgodnie z regułami i procedurami, które zostały stworzone, by w najpełniejszy sposób promować sprawiedliwość i obiektywizm. Tak czy owak, podstawowym atrybutem prywatnego sędziego byłaby jego/jej reputacja w wydawaniu niezawisłych wyroków. W naszym fikcyjnym przypadku Owens mógłby najprawdopodobniej mieć na przykład prawo do przedstawienia wyników obdukcji z dnia domniemanego ataku, podczas gdy Johnson przedstawiłby nagrania kamer lub ślady kradzieży towaru przez Owensa stawiającego później opór.
Przy podejmowaniu ostatecznej decyzji sędzia prawdopodobnie opierałby się na precedensie. Prawdopodobnie powiedziałby „W innych przypadkach podobnych do tego sędziowie uznali właściciela sklepu za winnego nadużycia siły tylko kiedy…” i tak dalej. Powinniśmy zdać sobie sprawę, że to poleganie na precedensach niekoniecznie jest rezultatem abstrakcyjnej koncepcji idealnego prawa, ale również rezultatem bodźców oddziałujących na sędziego. Dąży on do tego, by przyszli klienci występowali przed nim ze swoimi sprawami, a ci będą bardziej skłonni to czynić, jeśli jego wcześniejsze orzeczenia są oparte na pewnym typie sprawiedliwych zasad i są zgodne z „rozsądnymi” werdyktami wydawanymi przez innych sędziów.
By spojrzeć na to z tej strony, wyobraźmy sobie niecodzienny scenariusz. Przypuśćmy, że po wysłuchaniu zeznań obu stron sędzia zastanawia się przez moment, a następnie oznajmia, „Uznaję rację powoda, pana Gary’ego Owensa. Ze względu na nieuzasadnione użycie siły przez właściciela, niniejszym uznaję, że sprawiedliwości stanie się zadość jedynie gdy pan Mark Johnson zrobi trzy malinki powodowi.” Po takim werdykcie sędzia najprawdopodobniej musiałby zakończyć swoją działalność.
APELACJE
Zamiast powyższego wyroku, który nie przyniósłby korzyści żadnej ze stron, załóżmy, że sędzia orzekł, że Johnson jest winien Owensowi 50,000 uncji złota. Johnson z pewnością zaprotestowałby, że jest to śmieszne i nie wyraziłby zgody. Wniósłby więc apelację i zażądał, by on i Owens zwrócili się do innego sędziego, który by „unieważnił” pierwotny wyrok.
Bodźce będą tu podobne jak w sytuacji, która doprowadziła do pierwszego procesu. W zależności od stopnia absurdalności pierwszego wyroku, społeczność będzie wyrażała mniejsze lub większe zrozumienie dla odmowy podporządkowania się decyzji przez Johnsona (nawet jeśli poprzednio wyraził na to zgodę). Ale odkąd sędzia wydał bardzo „rozsądny” wyrok, nawet jeśli przeciw Johnsonowi, właściciel sklepu z pewnością podporządkuje się mu by mieć tę sprawę za sobą i móc wrócić do swojego interesu. Jak w przypadku osoby, która w ogóle odmówiła udania się do sądu, ktoś, kto zawsze wnosi apelację, zwłaszcza po wielu wyrokach całkowicie ze sobą zgodnych z panującymi normami prawnymi, byłby traktowany podejrzliwie.
UDOSKONALENIA
Powyższe przykłady służą ilustracji fundamentu prywatnego prawa: jednostki toczą spory i potrzebują eksperta, trzeciej strony do wydania opinii. Z upływem czasu wolny rynek rozwinąłby instytucjonalne udoskonalenia tej podstawowej usługi.
Co najbardziej oczywiste, ludzie mogliby umówić się z góry z sędzią (lub arbitrem), że skorzystają z jego usług w przypadku sporu. (Mógłby to być na przykład zapis w każdym kontrakcie, czy to umowie zatrudnienia, czy wynajęcia lokalu.) Przepisy prawa mające zastosowanie, ilość dopuszczalnych apelacji itd. – to wszystko mogłoby być ustalone wcześniej, sprawiając, że będzie bardziej podejrzane, jeśli jedna ze stron naruszy te klauzule po wysłuchaniu decyzji sędziego.
Innym prawdopodobnym udoskonaleniem byłoby włączenie gwarantów lub agencji, które mogłyby poręczać za jednostki w przypadku wymierzenia im wysokich kar. Tak jak firmy ubezpieczeniowe płacą obecnie ogromne odszkodowania za swoich klientów, tak i te agencje płaciłyby kary, jeśli jeden z ich klientów zostałby, powiedzmy, skazany za obrabowanie banku. We współczesnych społeczeństwach banki, wielcy pracodawcy, agencje nieruchomości itd. wymagałyby prawdopodobnie od jednostek, z którymi prowadziłyby interesy, by były reprezentowane przez uznane agencje poręczające za nie.
ZARZUTY
Jednym z poważniejszych zarzutów przeciwko takiemu systemowi jest to, że nie byłoby wtedy ujednoliconego kodeksu mającego zastosowanie do wszystkich. Cóż jednak z tego? Jeśli ortodoksyjni Żydzi chcą, by rabbi zastosował w ich sporach prawo mojżeszowe, podczas gdy libertariańscy ateiści chcą, by Stephan Kinsella zastosował The Ethics of Liberty (Etykę Wolności) w ich sporach, dlaczego by im na to nie pozwolić? Istotnie, „złe prawa” mogłyby powstawać w warunkach anarchii, ale ludzie nie byliby im poddani,, a przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim muszą się podporządkować złej legislacji rządowej. (W ten sam sposób złe książki w warunkach anarchii powstawałyby, ale nikt nie byłby zmuszany do ich czytania.) W żadnym wypadku pod obecną władzą rządu nie ma jednolitego zestawu praw stosującego się do wszystkich, więc ten zarzut jest absurdalny.
Jest innym powszechnie zgłaszanym sprzeciwem, że w prywatnym sądownictwie bogacze mogliby kupować wyroki. Ponownie pomija się tu korupcję szerzącą się w państwowych sądach. Na wolnym rynku przyszłe strony sporu mogłyby unikać sędziów oskarżanych o przyjmowanie łapówek w przeszłości. Inaczej ma się rzecz gdy dominuje państwo i jedyną deską ratunku przed skorumpowanym sędzią jest nadzieja, że wyborcy będą o tym pamiętać (i będzie ich to obchodzić) i przepadnie on w głosowaniu, lub że politycy powołają kogoś innego.
Inne typowe zmartwienie jest takie, że proponowany przeze mnie system sprawdzałby się w przypadku ludzi „racjonalnych”, a nie uciekających się do przemocy przestępców. W artykule takim jak ten powiedzieć mogę jedynie, że każde działanie w wolnym społeczeństwie może być przedmiotem opisanego przeze mnie wcześniej sprawiedliwego procesu. Specjalnie skonstruowałem przykład, by uwzględnić w nim użycie siły (a nie powiedzmy pogwałcenie umowy dłużnej) dla zilustrowania mających zastosowanie zasad. Gdyby Johnson zatrudnił prywatną firmę ochroniarską, której pracownicy złamaliby rękę Owena, sytuacja niekoniecznie uległaby zmianie. (Oczywiście Johnson starałby się zatrudnić firmę znaną z opanowania w postępowaniu ze złodziejami.) Ta sprawa łączy się z ewentualną rolą więzień w wolnym społeczeństwie, a nie mamy tu miejsca, by zająć się tym fascynującym problemem (uczyniłem to w mojej książce).
Wreszcie jest jeszcze oskarżenie, że w jakiś sposób jestem adwokatem legislacyjnego pozytywizmu tzn. że uznaję za dobre każde „prawo”, które przechodzi pomyślnie test zysku-straty. Nic nie jest bardziej odległe od prawdy: moje przekonania etyczne są pochodną mojego chrześcijaństwa i jestem zdecydowanym wyznawcą prawa naturalnego. W tym artykule opisuję jednak nie treść kodeksu(ów), które powstałyby w społeczeństwie wolnorynkowym, ale raczej czynniki mające wpływ na ich ewolucję.[1] Dla tych Randystów, którzy mają ochotę wysłać mi e-mail i dowodzić w nim, że jest jeden obiektywny zestaw praw, który każdy inteligentny myśliciel może odkryć poprzez rozumowanie odpowiem tylko: Nawet gdyby było to prawdą, żaden rząd na przestrzeni dziejów nie osiągnął tego upragnionego przez was rezultatu.[2] Być może to właściwy czas by rozważyć inne podejście?
KONKLUZJA
Na zakończenie pozwólcie mi Państwo wskazać dwa wzięte z życia przykłady „prywatnego prawa” w działaniu. Po pierwsze, jesteśmy świadkami kiełkowania przemysłu arbitrażowego. Tak jak miliony ludzi optują za wytwarzaną na rynku wodą butelkowaną pomimo „darmowej” alternatywy dostarczanej przez państwo, tak również miliony ludzi rozstrzyga swoje spory przez prywatny arbitraż.
Dla innego oczywistego przykładu rozważmy sędziów i arbitrów w sporcie zawodowym. Pomimo obiegowej opinii ci „sędziowie” muszą być w przeważającej części nieskorumpowani, ponieważ właściciele zespołów przestaną oglądać rozgrywki, jeśli zwietrzą szachrajstwo. Jakkolwiek niestrudzeni fani sportowi mogą wciąż gorzko lamentować nad straszną powtórką meczu z roku 1978 (powiedzmy), który kosztował ich drużynę zwycięstwo, to to jest właśnie dowód – cofnąć się wstecz o dziesięciolecia by przypomnieć sobie taką parodię! I jeśli ktoś głosi, że jego drużyna footbolowa miała kiepski sezon z powodu złych sędziów, to wszyscy będą wiedzieć, że gość bredzi. Zwłaszcza gdy w grę nie wchodzi ich własna drużyna, kibice znają i ufają uczciwości „systemu sędziowskiego”.[3]
Być za prywatnym systemem prawnym to w istocie być przeciwko narzuconemu przez rząd monopolowi. W każdej innej dziedzinie podejście opierające się na przymusie jest skazane na porażkę i prawo nie jest żadnym od tej reguły wyjątkiem.
Powyższy tekst pochodzi ze zbioru artykułów codziennych Mises Daily na stronie www.mises.org.


[1] Dla porównania proszę sobie wyobrazić, że zaproponowałem zakaz wtrącania się państwa w kwestie edukacji. Następnie proszę wyobrazić sobie moich oponentów mówiących: „Matematyka jest obiektywną budowlą opartą na prawdzie. W zaproponowanym przez ciebie systemie, gdyby najbardziej zyskowne było nauczanie błędnych tabliczek mnożenia, byłyby one nauczane. Potrzebujemy więc rządu, by zapewnił właściwe wykształcenie.”
[2] Wszak książką Rand jest Capitalism: The Unknown Ideal (Kapitalizm: Nieznany Ideał).
[3] Uważny czytelnik zwróci zapewne uwagę, że uwaga Roberta Murphy’ego nijak ma się do Polskich warunków. Nie jest to jednak żaden zarzut, lecz raczej potwierdzenie jego argumentacji – niedawne afery w polskiej piłce nożnej są, jak można z dużą dozą pewności wnioskować z informacji prasowych na ten temat, wynikiem monopolu PZPN, który „reguluje” prawa obowiązujące w tym sporcie. (Przyp. red.)

Kategorie
Prawo Teksty Tłumaczenia

Czytaj również

Bylund_Zrozumiec_rewolucje_sztucznej_inteligencji

Innowacje

Bylund: Zrozumieć rewolucyjność sztucznej inteligencji

Choć czasami używamy czasowników takich jak „uczyć się” i „rozumieć” w odniesieniu do maszyn, są to tylko przenośnie, a nie dosłowne określenia.

Mawhorter_Marks_konflikt_klasowy_i_ideologiczny_fałsz

Filozofia polityki

Mawhorter: Marks, konflikt klasowy i ideologiczny fałsz

Idee Karola Marksa są, niestety, ciągle żywe...

Bermudez_Ocena stu pierwszych dni rządów Javiera Milei

Polityka współczesna

Bermudez: Ocena stu pierwszych dni rządów Javiera Milei

Czy Milei korzysta z wszelkich dostępnych narzędzi, aby zrealizować swój program gospodarczy?

Machaj_Czy „Reguła Taylora” mogła zapobiec bańce mieszkaniowej

Cykle koniunkturalne

Machaj, Woods: Czy „Reguła Taylora” mogła zapobiec bańce mieszkaniowej?

Czy tzw. reguła Taylora może być tak skutecznym narzędziem jak uważa jej autor?


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.