KRS: 0000174572
Powrót
Tłumaczenia

Rothbard: Robinsonowska filozofia społeczna

0
Murray N. Rothbard
Przeczytanie zajmie 14 min

Autor: Murray N. Rothbard
Tytuł oryginału: A Crusoe Social Philosophy
Tłumaczenie: Marcin M. Sołtysik

[Niniejszy tekst stanowi rozdział 6 książki The Ethics of Liberty]

Jednym z najczęściej wyśmiewanych modeli klasycznej ekonomii jest „ekonomia Robinsona Crusoe” – analiza sytuacji człowieka odizolowanego od innych, który samotnie musi sobie radzić z naturą. Tymczasem ten na pozór „nierealistyczny” model, jak próbowałem to już wykazać w innych pracach, jest bardzo ważny, a wręcz niezastąpiony.[1] Abstrahując w początkowej fazie od relacji interpersonalnych, uzyskujemy przejrzysty obraz przy analizie tego, w jaki sposób człowiek próbuje radzić sobie z naturą. Co więcej, wnioski, jakie płyną z analizy „człowiek wobec natury” można rozwinąć i zastosować do „rzeczywistego świata”. Dodanie Piętaszka lub innej osoby bądź osób po przeanalizowaniu sytuacji całkowitej izolacji, w której żył Robinson, pokazuje nam, jak przybycie kolejnych osób wpływa na badaną sytuację. Wnioski z takiej analizy można zastosować również do współczesnego świata. Abstrahowanie od analizy kilku osób wchodzących ze sobą w interakcje na wyspie umożliwia pełne zrozumienie podstawowych prawd rządzących relacjami międzyludzkimi, prawd, które pozostaną niejasne, jeśli z uporem będziemy postrzegać współczesny świat wyłącznie jako niepodzielną całość.

Jeśli „ekonomia Crusoe” może stanowić niezbędny punkt odniesienia dla całej struktury ekonomii i prakseologii – szerokiej, formalnej analizy ludzkiego działania – to zastosowanie podobnej procedury powinno być też przydatne w filozofii społecznej, zarówno w przypadku analizy elementarnych prawd dotyczących natury ludzkiej przeciwstawionej naturze świata, w którym przyszło człowiekowi żyć, jaki świata innych ludzi. „Ekonomia Robinsona Crusoe” może być szczególnie pomocna w rozwiązaniu takich problemów filozofii politycznej, jak natura i rola wolności, własności i przemocy.[2]

Rozważmy więc sytuację Crusoe, który znalazł się na swojej wyspie, a dla uproszczenia wywodu załóżmy, że cierpi on na amnezję. Z jakim nieuniknionymi faktami przyjdzie mu się zmierzyć? Po pierwsze zauważy podstawowy fakt istnienia jego własnej świadomości i jego własnego ciała. Po drugie, zauważy dziką przyrodę wokół siebie, środowisko naturalne i surowce, czyli to wszystko, co ekonomiści określają terminem „ziemia”.[3] Zrozumie również, że w przeciwieństwie do zwierząt nie posiada żadnej wrodzonej, instynktownej wiedzy wskazującej odpowiedni kierunek, w którym powinien podążać, żeby zaspokoić swoje potrzeby i pragnienia. W rzeczywistości człowiek rozpoczyna swój żywot na tym świecie, nie wiedząc praktycznie nic. Wszystkiego musi się nauczyć. Przede wszystkim musi zrozumieć, że dąży do rozmaitych celów, z których wiele musi osiągnąć, by utrzymać się przy życiu. Musi zdobyć pożywienie, odziać się, znaleźć schronienie itd. Gdy już zaspokoi podstawowe potrzeby, zacznie dążyć do osiągnięcia bardziej „zaawansowanych” celów. Żeby zaspokoić część lub wszystkie swoje potrzeby, które ocenia według tego, jak bardzo są one dla niego ważne, Crusoe musi się nauczyć, jak je zrealizować tj. zdobyć odpowiednią „wiedzę techniczną”, czyli „przepisy”.

A zatem Robinson Crusoe ma rozmaite potrzeby, które próbuje zaspokoić, cele, które pragnie osiągnąć. Niektóre z tych celów może osiągnąć minimalnym wysiłkiem. Jeśli wyspa ma odpowiednie środowisko i klimat, może np. zbierać jadalne jagody z pobliskich krzaków. W takim wypadku, „konsumpcja” dóbr lub usług może być zaspokajana szybko, niemalże natychmiastowo. Jednakże w przypadku prawie wszystkich jego potrzeb Crusoe zauważy, że przyroda wokół niego nie daje możliwości ich szybkiego, natychmiastowego zaspokojenia. Krótko mówiąc, Crusoe nie jest w raju. Aby osiągnąć swoje cele, musi tak szybko i produktywnie, jak tylko potrafi – przekształcić surowce naturalne w użyteczne dla siebie przedmioty, nadać im pożądany kształt – żeby zaspokoić swoje potrzeby.

Krótko rzecz ujmując, musi: a) wybrać cele; b) nauczyć się, jak je osiągnąć, wykorzystując surowce naturalne; c) wykorzystując swoją pracę, przekształcić te surowce w „dobra kapitałowe”, a ostatecznie w „dobra konsumpcyjne”, które stanowią bezpośredni przedmiot konsumpcji. Tak oto Crusoe ze znajdujących się w pobliżu surowców może zrobić siekierę (dobro kapitałowe), którą zetnie drzewo, by wybudować z niego chatę (dobro konsumpcyjne). Może również zrobić sieć (dobro kapitałowe) do łowienia ryb (dobro konsumpcyjne). W każdym przypadku skorzysta z wiedzy technicznej, by poprzez swoją pracę przekształcić ziemię w dobra kapitałowe, a w końcu w dobra konsumpcyjne. Ten proces przekształcania surowców stanowi „produkcję”. Krótko mówiąc, Crusoe musi wyprodukować, zanim będzie mógł konsumować i żeby w ogóle móc konsumować. Właśnie przez proces produkcji (przekształcania) człowiek, w przeciwieństwie do podporządkowanych środowisku zwierząt, kształtuje i zmienia środowisko naturalne tak, by osiągnąć obrane przez siebie cele.

I tak oto nie posiadając wrodzonej, instynktownej, automatycznie nabytej wiedzy o właściwych celach oraz o środkach do ich realizacji, człowiek musi ją zdobyć, a aby ją zdobyć musi wykorzystać swoje zdolności obserwacji, abstrakcji, myślenia – krótko rzec ujmując: musi wykorzystać swój rozum. Rozum jest ludzkim narzędziem zdobywania wiedzy i jest niezbędny do przetrwania. Korzystanie z swojego umysłu,. zdobywanie wiedzy o tym, co jest dla człowieka najlepsze i jak to osiągnąć, jest wyłącznie ludzkim sposobem istnienia i osiągania celów. Jest to cecha wyłącznie ludzka. Człowiek, jak wskazał Arystoteles, jest racjonalnym zwierzęciem lub by być bardziej precyzyjnym – racjonalną istotą. Dzięki swojemu rozumowi jednostka obserwuje zarówno fakty i metody funkcjonowania świata zewnętrznego, jak i fakty dotyczące jej własnej świadomości (w tym emocji). Dokonuje zarówno ekstraspekcji, jak i introspekcji.

Jak już napisaliśmy, Crusoe poznaje swoje cele oraz uczy się jak je osiągnąć. Ale na czym dokładnie polega jego zdolność uczenia, jaką rolę pełni jego rozum w procesie zdobywania wiedzy? Otóż poznaje on sposoby funkcjonowania rzeczy w świecie, tj. poznaje naturę rozmaitych, specyficznych bytów i klas bytów, z którymi spotyka się człowiek podczas swojego istnienia. Krótko rzecz ujmując, poznaje prawa naturalne dotyczące tego, jak zachowują się przedmioty w świecie. Uczy się, że strzałą wystrzeloną z łuku można ustrzelić jelenia, a dzięki sieci – złowić mnóstwo ryb. Co więcej, poznaje swoją własną naturę – uczy się, jakiego rodzaju zdarzenia i działania przyniosą mu szczęście, a które spowodują nieszczęście, tj. określa cele, które potrzebuje zrealizować oraz wszystko to, czego powinien unikać.

Ten proces, niezbędna, by przetrwać i osiągnąć dobrobyt na Ziemi, metoda jest często wyśmiewana jako nadmiernie (jeśli nie wyłącznie) „materialistyczna”. Musimy jednak jasno zaznaczyć, że ta działalność jest właściwa naturze ludzkiej i w rzeczywistości stanowi połączenie „ducha” i materii. Umysł człowieka, korzystając z idei, których się nauczył, kieruje jego energię na przekształcanie materii w sposób umożliwiający przeżycie i rozwój jego potrzeb i standardu życia. Za każdym „wyprodukowanym” dobrem, za każdym ludzkim przeobrażeniem surowców naturalnych kryje się przejaw ludzkiego ducha – idea nadająca kształt jego wysiłkom.

Każdy człowiek doświadczając przez introspekcję fakt istnienia własnej świadomości odkryje podstawowy fakt natury, jakim jest jego wolność: wolność wyboru, wolność użycia bądź nieużycia swojego rozumu w dowolnej sprawie. Krótko mówiąc, uświadomi sobie, iż posiada „wolną wolę”. Zauważy również, iż jego umysł włada jego ciałem i działaniami, jakie może ono podjąć – uświadomi sobie fakt naturalnej własności nad swoim ciałem.

Crusoe posiada swoje ciało, a jego umysłowi wolno obrać takie cele, jakie tylko chce. Crusoe może użyć rozumu, by odkryć, które cele powinien wybrać oraz by nauczyć się jak za pomocą dostępnych pod ręką środków owe cele osiągnąć. Nie ulega więc wątpliwości, iż wiedza potrzebna człowiekowi do przetrwania i rozwoju nie jest mu ani dana, ani determinowana przez zewnętrzne wydarzenia. Fakt, iż człowiek musi użyć swojego umysłu, by tę wiedzę nabyć, oznacza, że z natury jest on istotą, która swobodnie może korzystać (bądź nie korzystać) ze swojego rozumu tzn. że jest istotą obdarzoną wolną wolą.[4] Oczywiście nie ma niczego dziwnego, ani mistycznego w fakcie, że człowiek różni się od kamieni, roślin czy zwierząt i że istnieją pomiędzy nimi zasadnicze różnice. Wyjątkowość samego człowieka oraz metod, dzięki którym może przeżyć – jego świadomość, wolna wola, wolny wybór, zdolność rozumowania, konieczność poznania przez niego naturalnych praw rządzących tak światem zewnętrznym, jak i nim samym, samoposiadanie i potrzeba „produkowania” poprzez przekształcanie zastanej materii w formę możliwą do skonsumowania – stanowi naturę człowieka oraz obrazuje nam, w jaki sposób człowiek może przetrwać i się rozwijać. Załóżmy teraz, że Crusoe, mając do wyboru poszukiwanie grzybów lub zbieranie jagód, decyduje się na grzybobranie, i gdy chce spróbować grzyba, inny rozbitek, natykając się na Crusoe, krzyczy: „Nie rób tego! Te grzyby są trujące”. Nie ma nic mistycznego w tym, że Crusoe zrezygnuje i przerzuci się na jagody. Co tu się wydarzyło? Otóż obydwaj mężczyźni oparli swoje działania na tak mocnym założeniu, że nie ma potrzeby nad nim dyskutować – założeniu, że trucizna jest zła, zła dla zdrowia, a nawet może okazać się śmiertelna – tj. może zagrozić jakości życia, a nawet stać się przyczyną jego zakończenia. Do tej milczącej zgody w kwestii wartości życia i zdrowia, jaką stanowią one dla każdego człowieka oraz co do zła, jakie niesie ze sobą ból i śmierć, doszli oni na podstawie etyki, która jest głęboko zakorzeniona w otaczającej nas rzeczywistości i naturalnym prawie ludzkiego organizmu.

Gdyby Crusoe zjadł grzyby, nie wiedząc, że są trujące, to powzięta przez niego decyzja byłaby nieprawidłowa – błąd, zapewne tragiczny w skutkach, wyniknąłby z faktu, że człowiek rzadko jest automatycznie determinowany do podejmowania właściwych decyzji. Stąd bierze się brak ludzkiej wszechwiedzy i skłonność do popełnienia błędów. Gdyby jednak Crusoe wiedział o tym, że grzyby są trujące i mimo to by je zjadł – może dla „kopa” lub z powodu wysokiej preferencji czasowej – wtedy jego decyzję można uznać obiektywnie za niemoralną, za działanie umyślnie wymierzone w jego życie i zdrowie. Można by zapytać, dlaczego życie powinno być najwyższą wartością, dlaczego człowiek powinien jednoznacznie opowiedzieć się za życiem (zarówno pod względem długości, jak i jakości).[5] Za odpowiedź niech posłuży twierdzenie to uzyskuje status aksjomatu, kiedy ten, który mu zaprzecza, korzysta z życia w procesie rzekomego odrzucenia tego twierdzenia.[6] Każda osoba uczestnicząca w jakiejkolwiek dyskusji, łącznie z tą dotyczącą wartości ludzkiego życia jest z racji samego uczestnictwa w niej, żywa i potwierdza tym samym wartość życia. Gdyby rzeczywiście chciał udowodnić tezę o nikłej wartości życia nie uczestniczyłby w dyskusji, co więcej trudno dostrzec powód, dla ktorego miałby kontynuować swój żywot. Tym samym, rzekomy przeciwnik życia tak naprawdę afirmuje je samym aktem dyskutowania. Ogromne znaczenie ochrony życia i dążenia do jego wysokiego standardu jest bezsporne i należy uznać je za aksjomat.

Wiemy już, że Crusoe, jak każdy człowiek, posiada wolną wolą, wolność wyboru kierunku, w jakim podąży jego życie i wolność podejmowania działań. Niektórzy krytycy podnoszą zarzut, że taka wolność stanowi iluzję, bowiem człowiek ograniczony jest prawami natury. Jest to błędne przedstawienie faktów – typowy przykład pomieszania wolności z możliwościami. Człowiek posiada wolność wybierania wartości i działań, ale nie znaczy to, że może bezkarnie łamać prawa natury; że może, np. jednym susem przeskoczyć ocean. Tak więc gdy mówimy, że „człowiekowi nie posiada 'wolności' przeskoczenia oceanu”, to nie sugerujemy, że nie posiada on wolności, ale podkreślamy, że z natury jego i natury świata wynika, iż nie posiada on możliwości przeskoczenia oceanu. Wolność Crusoe co do wyboru idei i celów jest nienaruszalna i niezbywalna. Z drugiej jednak strony człowiek, nie będąc wszechwładnym, ani wszechwiedzącym, posiada ograniczone możliwości – nie może zrobić wszystkiego, na co miałby ochotę. Chociaż jego możliwości są z konieczności ograniczone prawami natury, to jego wolność woli – nie. Tak więc możemy uznać za absurd definiowanie „wolności” jednostki jako zdolności wykonania działań niemożliwych z powodu ich natury do wykonania![7]

Chociaż wolność wyboru idei i wartości jest niezbywalna, to jednak wolność działania – wolność realizowania tych idei – nie znajduje się w tak pomyślnym położeniu. Tutaj również nie mówimy o ograniczeniach ludzkich możliwości wynikających z właściwości jego własnej natury i natury innych bytów. Mówimy tutaj o ograniczeniach wolności polegających na ingerencji innych ludzi w podejmowane przez jednostkę działania. Jednak w ten sposób wykraczamy nieco poza sytuację Robinsona Crusoe i naszą dyskusję. Wystarczy, jeśli powiemy, że w sensie wolności społecznej – wolności jako braku przeszkód stawianych przez inne osoby – Crusoe jest całkowicie wolny. Jednakże świat, w którym istnieje więcej niż jedna osoba wymaga dogłębnego zbadania.

Ponieważ głównym przedmiotem zainteresowania tej książki jest filozofia społeczna (polityczna), a nie filozofia jako taka, to zajmiemy się terminem „wolność” w jego znaczeniu społecznym, czy też międzyludzkim, a nie w sensie wolności woli.[8]

Wróćmy teraz do naszej analizy procesu przekształcania surowców naturalnych, jakiego dokonuje Crusoe, korzystając z poznanych praw natury. Crusoe natrafia na dziewiczy kawałek ziemi – ziemię niekontrolowaną i nieużywaną przez nikogo i tym samym niebędącą niczyją własnością. Wydobywając surowce, ucząc się, jak ich używać, a w szczególności przekształcając je w bardziej użyteczne formy, Crusoe, jak ujął to John Locke w swojej pamiętnej frazie, „miesza swoją pracę z ziemią”. W ten sposób, pozostawiając ślad swojej osobowości i swojej energii na danym kawałku ziemi, przemienia ten kawałek ziemi i jej owoce w swoją własność. Tak więc żyjący w izolacji człowiek posiada wszystko to, czego używa i co przekształca – nie ma więc problemu z odpowiedzią na pytanie, co powinno być własnością osoby A, a co osoby B. Każda własność człowieka ipso facto sprowadza się do tego, co ów człowiek produkuje, czyli przekształca swoim własnym wysiłkiem w użyteczną formę. Jego prawo do własności ziemi i dóbr kapitałowych dotyczy wszystkich etapów produkcji, aż w końcu Crusoe stanie się wyprodukowanych przez siebie dóbr konsumpcyjnych, które z kolei znikną w chwili ich skonsumowania.

Dopóki jednostka pozostaje w izolacji, dopóty nie istnieje problem, jak daleko sięga jej własność. Prawo posiadania człowieka jako istoty racjonalnej i obdarzonej wolną wolą rozciąga się na jego ciało, a dalej na dobra materialne, które przekształca, korzystając ze swojej pracy. Załóżmy jednak, że Crusoe ląduje nie na małej wysepce, ale na nowym, nieznanym nikomu wcześniej kontynencie i stojąc na brzegu, rości sobie „prawo posiadania” całego kontynentu, które ma wynikać z samego faktu odkrycia owego kontynentu. Jego roszczenie okaże się nic nie warte, kiedy ktoś inny przybędzie na kontynent. Naturalnym faktem jest to , że jego prawowita własność – jego rzeczywista kontrola nad materialnymi dobrami – rozciąga się jedynie na te dobra, do których wytworzenia przyczynił się faktyczną pracą. Jego rzeczywista własność nie może rozciągać się ponad to, co znajduje się w jego zasięgu.[9] Równie czcza i próżna byłaby gadanina Crusoe obwieszczającego światu, że „tak naprawdę” to nie jest właścicielem nawet części tego, co wytworzył ( może ten Crusoe jest akurat romantycznym przeciwnikiem własności prywatnej). Jednak nabył prawo własności do tego, kiedy zrobił z tego użytek. Crusoe naturalnie posiada siebie samego i wszystko to, co jest swoistym przedłużeniem jego osoby na świat materialny; nie mniej, nie więcej.


PRZYPISY

[1] Zob. Murray N. Rothbard, Ekonomia wolnego rynku, t. I, tłum. R. Rudowski, Fijorr Publishing, Warszawa 2007, roz. 1 i 2.

[2] Pochodzące z XVII i XVIII w. koncepcje „stanu natury” lub „umowy społecznej” trudno uznać za w pełni udane próby przeprowadzenia kompletnej, logicznej analizy podejmowanego zagadnienia. Teorie te były jednak dalece bardziej istotne niż jakiekolwiek twierdzenia historyczne powstałe przy rozwoju tych koncepcji.

[3] Pod tym ekonomicznym terminem kryją się wszystkie surowce naturalne, które niekoniecznie muszą oznaczać „ziemię” w powszechnie rozumianym sensie, chociażby części mórz, jak np. obszary połowu ryb, ale termin ten obejmuje usprawnień dokonanych ręką ludzką.

[4] Zob. Murray N. Rothbard, Individualism and the Philosophy of the Social Sciences, Cato Institute, San Francisco, 1979, s. 5-10. Twierdzenie danej osoby, że dokonuje sądów, i jednocześnie sądy te są determinowane przez jakąś przyczynę zewnętrzną, nie można uznać za spójne logicznie. Gdyby tak rzeczywiście było, to jaki status miałyby jej sądy? Argumentu tego użył Immanuel Kant w: Uzasadnienie metafizyki moralności, tłum. Mścisław Wartenberg, Wydawnictwo Antyk, Kęty 2001.

[5] O wartości życia, niezależnie czy jest ono postrzegane jako szczęśliwe zob.: Philippa R. Foot, Virtues and Vices, University of California Press, Berkeley 1978, s. 41.

[6] W innej publikacji napisałem: „jeśli człowiek nie potrafi potwierdzić tezy bez posłużenia się jej negacją, nie tylko popada w niemożliwe do pokonania samozaprzeczenie, ale nadaje tej negacji status aksjomatu”. Rothbard, Individualism..., s. 8. Zob. również: R.P. Phillips, Modern Thomistic Philosophy, Newman Bookshop, Westminster, Md. 1934-1935, t. 2, s. 36-37.

[7] Zob.: Rothbard, Individualism..., s. 8; oraz F.A. Hayek, Droga do zniewolenia, tłum. K. Gurba, L. Klyszcz, J. Margański, D. Rodziewicz, Wydawnictwo Arcana, Kraków 2003.

[8] Być może główna przewaga terminu „liberty” w języku angielskim nad terminem „freedom” bierze się z faktu, że zasadniczo termin „liberty” używany jest w sensie społecznym, a nie czysto filozoficznym sensie wolnej woli i w mniejszym stopniu łączy się z pojęciem możliwości. Doskonałe omówienie zagadnienia wolnej woli można znaleźć w: J.R. Lucas, The Freedom of the Will, Clarendon Press, Oxford 1970.

[9] Później, gdy na kontynent przybędą następni ludzie, to naturalnym faktem będzie to, że i oni również wejdą w posiadanie ziemi, którą przekształcą swoją pracą. Pierwszy człowiek mógłby przejąć ich własność tylko przez inwazję na ich własność lub otrzymując jako prezent bądź przez wymianę.

Kategorie
Filozofia polityki Teksty Tłumaczenia

Czytaj również

Gordon_Grozne_konsekwencje_niemieckiej_szkoly_historycznej

Historia myśli ekonomicznej

Gordon: Groźne konsekwencje niemieckiej szkoły historycznej

Według Misesa niemiecka szkoła historyczna dążyła do ograniczenia międzynarodowego wolnego handlu.

matthews-protekcjonizm-nie-zapewnia-bezpieczenstwa-zywnosciowego-tylko-je-ogranicza

Handel zagraniczny

Matthews: Protekcjonizm nie zapewnia „bezpieczeństwa żywnościowego”, tylko je ogranicza

Oczekiwanie, że protekcjonizm zapewni bezpieczeństwo żywnościowe nie ma racji bytu.

Allman_Ego kontra maszyna

Innowacje

Allman: Ego kontra maszyna

Dlaczego niektórzy ludzie tak nerwowo reagują na nowe modele sztucznej inteligencji?

Nyoja_O-„dekolonizacji”-praw-własności

Społeczeństwo

Nyoja: O „dekolonizacji” praw własności

Twierdzi się, że zasady wolności jednostki i własności prywatnej są po prostu kwestią pewnych preferencji kulturowych...


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.