KRS: 0000174572
Powrót
Komentarze

Machaj: Inflacja czy deflacja

8
Mateusz Machaj
Przeczytanie zajmie 3 min

Felieton został wyemitowany na antenie Radia Olsztyn - Tu można posłuchać.

W czasach dzisiejszych zawirowań na światowym rynku większość już zgadza się z tym, że najbliższe miesiące nie będą kolorowe. I z opinią tą zgadzają się również ośrodki, które do niedawna zwiastowały wiecznie trwającą prosperity i dalsze powszechne bogactwo. Tymczasem obecnie jedną z dyskutowanych kwestii są przewidywania dotyczące zachowania się cen na rynku. O ile raczej jasne jest, że czeka nas co najmniej zastój, recesja jakkolwiek to sobie nazwiemy, o tyle nie jest jasne do końca, jak będą się zachowywać przy tym zastoju ceny.

Możemy bowiem mieć do czynienia albo ze zjawiskiem deflacji, głębokiego cofnięcia akcji kredytowej, a w raz z tym towarzyszące spadki cen, albo ze zjawiskiem galopującej, rosnącej inflacji, wyraźnego przyrostu ilości pieniądza w obiegu, wraz z towarzyszącymi temu wzrostami cen za wszystkiego dobra i usługi.

Nie ma co ukrywać, że te dwa scenariusze, z jednej strony deflacyjny, z drugiej inflacji, spędzają sen z powiek inwestorom na całym świecie. Jeśli na przykład czeka nas galopująca i bardzo wysoka inflacja, czy nawet hiperinflacja, to warto uciekać w nieruchomości, ropę, czy metale, albo inne dobra realne. Jeśli jednak inflacja nie wystąpi, a zamiast tego pojawi się cofnięcie akcji kredytowej, to od takich dóbr raczej warto uciekać.

Który z tych scenariuszy wydaje się realniejszy? Zależy, na jakie czynniki spojrzymy. Z jednej strony wszystkie generalne znaki na niebie i ziemi, zachowania rządów i desperackie plany pomocy sektorowi finansów i nie tylko, sugerują, że nadejdzie wkrótce era wysokiej inflacji. Mówiąc inaczej, obecna klasa rządząca i grupa finansowa z nimi związana zrobi wszystko, aby zachować swoją władzę i swoją własność. Można sobie nawet wyobrazić, że nie cofnie się przed szaleństwem hiperinflacji i zniszczenia waluty. Owszem, hiperinflacja to szaleństwo, które także będzie niekorzystne dla władzy i finansjery. Jednakże jeśli będzie to jedyne dostępne wyjście, które pozwoli zachować władzę i zdobywaną dzięki niej własność, to dla tej grupy może się to okazać relatywnie najlepsze wyjście.

Ale poza generalnymi znakami na niebie i ziemi mamy specyficzne uwarunkowania instytucjonalne, w ramach których prowadzona jest polityka pieniężna. Banki centralne świata mogą wtłaczać dodatkowe pieniądze do sektora, mogą obniżać jak szaleni stopy procentowe, mogą obniżać rezerwy obowiązkowe, a wszystko to może okazać się nieskuteczne. Dlaczego? Ponieważ żaden bank komercyjny nie zostaje zmuszony do tego, aby te pieniądze zużywać do zwiększenia masy kredytu i pieniądza w obiegu. Może je po prostu odkładać w jakieś papiery, najlepiej inwestowane w samym banku centralnym, zamiast udzielać pożyczek ludziom, których zdolność kredytowa jest w obecnych czasach bardzo niepewna.

Tak że o ile ogólne czynniki i historia sugerują, że czeka nas wysoka inflacja, o tyle konkretne warunki, w których przyszło nam żyć, raczej wskazują na nadejście deflacji. Krachu kredytu, wyraźnego spadku cen za aktywa, nieruchomości, a w raz z nim także ogólnego spadku cen (choć niekoniecznie w przypadku dóbr pierwszej potrzeby).

Musimy jednakże pamiętać, że te instytucjonalne okowy, pchające gospodarkę w stronę zatrzymania akcji kredytowej i deflacji, mogą zostać bardzo łatwo usunięte. Jak? Wystarczy, że bank centralny zamiast wtłaczać bankom dodatkowe rezerwy zacznie kupować bezpośrednio na rynku różne aktywa, akcje, obligacje, czy papiery wartościowe. Wtedy wprowadzi bezpośrednio do obiegu nowe pieniądze i zacznie stymulować wydatki, a przez to wzrosty cen. I wtedy deflacja jest raczej scenariuszem niemożliwym.

A czy takie kroki może podjąć bank centralny? No cóż, w Stanach Fed dał już pierwsze sygnały o tym, że będzie skupował dług mieszkaniowych potworków Fannie Mae i Freddy Mac. To może jednak ta wysoka inflacja jest bardziej prawdopodobna? Czas pokaże.

Kategorie
Komentarze Pieniądz Polityka pieniężna Teksty

Czytaj również

Jasiński_Wyższe ceny paliw to efekt monopolu Orlenu

Interwencjonizm

Jasiński: Wyższe ceny paliw to efekt monopolu Orlenu

Mogłoby się wydawać, że występują sprzyjające warunki do obniżenia cen paliw...

Jasiński Nieprzewidziane konsekwencje zakazu sprzedaży „energetyków” nieletnim

Interwencjonizm

Jasiński: Nieprzewidziane konsekwencje zakazu sprzedaży „energetyków” nieletnim

Pozory podejmowania odpowiedzialnych decyzji w imię „wspólnego dobra”?

Sieroń_Jastrzębie odleciały. RPP obniża stopy

Polityka pieniężna

Sieroń: Jastrzębie odleciały. RPP obniża stopy

Skala cięcia nie jest uzasadniona merytorycznie.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 8
Adam Duda

Istnieje jeszcze jedno narzędzie które może pchnąć inflacje... jest nim gwarantowanie przez bank centralny kredytów na poszczególne branże.. Na przykład zapowiedziane przez Browna gwarantowanie kredytów dla banków komercyjnych udzielanych na zakup nowego samochodu... owszem.. jest to pośrednio kupowanie aktywów na rynku, ponieważ jak nie będzie spłaty to BC będzie musiał coś przejąć, lub po prostu wypłacić odszkodowanie banku komercyjnemu, rzecz jasna za pieniądze z rezerwy.
To jest wszsytko bardzo ciekawe i widać, że wyobraźnia działa dość mocno w celu reanimowania akcji kredytów w zadłużonym po uszy społeczeństwie.

i taka uwaga... złoto w czasie deflacji też się sprawdza. co prawda maleje jego cena, ale wszystkie ceny maleją także trzyma wartość... oczywiście najlepsza w deflacji jest gotówka i to najlepiej w skarpecie a nie w banku... puki istnieje waluta to jesteśmy do przodu :)

Odpowiedz

Marek Ł

W Polsce raczej inflacja. RPP 3 razy z rzędu obniżyła stopy procentowe, a banki dwoją się i troją, żeby wskaźnik rezerw obowiązkowych obniżyć z 3,5 do 2%. Teraz z każdego zdeponowanego tysiączka system mógłby wykreować 50 tysiaków. Jeżeli to przejdzie (a wydaje się, że jest wola polityczna ku temu, teraz zostaje tylko przekonać 4 członków RPP, bo Skrzypek jest tego zwolennikiem), to u nas będzie jeszcze w tym roku z 5% inflacji, a w przyszłym nawet do 10%.

Odpowiedz

panika2008

Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę to, że planowane i możliwe do przewidzenia w najbliższej przyszłości zakupy z Fedem i Dep Skarbu jako kupującymi będą dotyczyły aktywów "pod presją" (distressed), takich jak MBSy, hipoteki czy papiery dłużne. Pieniądze wlane w ten sposób w rynek wrócą do banku w ramach spłaty kredytów i koło się zamyka... Oczywiście możliwe jest tak szybkie pchanie tym sposobem w rynek pieniędzy, że uda się osiągnąć inflację, ale znaczyłoby to, że rząd/Fed musiałby DRASTYCZNIE przepłacać za aktywa, co wywołałoby problemy polityczno-wizerunkowe, również na arenie międzynarodowej. Trzeba też zauważyć, że popsułoby to znacznie i tak już mocno nadwyrężony bilans Fedu (piszą o tym fajnie Bagus i Schiml na mises.org: http://mises.org/story/3281), wywołując poważne zawirowania i trudne do przewidzenia efekty... spróbują?

Odpowiedz

Bruner

a jak panowie widza przyszlosc Euro? tez deflacja sie zapowiada ale wg mnie na krotka mete bo rzady juz drukuja kolejne obligacje na swoje powiekszajace sie deficyty. jakies opinie? pozdrawiam

Odpowiedz

HeS

Sprawa nie jest prosta, a pytanie jest źle postawione. Może być tak jak w Islandii, że ceny jednych towarów wzrosną, a innych spadną. I co wtedy mamy? Inflację czy deflację? W czasach zawirowań ceny podstawowych towarów niezbędnych do życia rosną, a luksusowych maleją.

Odpowiedz

zezowaty Zorro

Dylemat jest z w zupełnie innym miejscu. Przyszłość monetarna świata zależy nie od "zwycięstwa nas deflacją" - to się nie może udać, bo pompować trzeba szybciej, niż rynek jest w stanie zassać (money velocity). Jak Benek zechce się z deflacją sprawdzać, to udławi (dosłownie) pieniądzem rynek.

Prawdziwa zagadka moi panowie to jest pytanie kiedy pęknie bańka na obligacjach UST. To określi trajektorię handlu, a także ład światowy na najbliższe dziesięciolecia. Dolar się kończy i zostaje tylko pytanie: jak i kiedy. Od tego zależą dziś wszystkie rynki lokalne. Dywagacje, czy ECB, albo Kudrin sobie poradzą, nie mają w tym kontekście sensu. Jeszcze mniej rozważanie deflacja czy inflacja w Polsce przy wchodzeniu do euro.

Odpowiedz

Bruner

co do dolara to pewne ze padnie i to szybko - tylko kiedy jutro za tydzien pol roku??

Odpowiedz

prawnik

No kto potrafi przewidzieć cykl gospodarczy? Szczerzenie mówiąc nie ma takich pewniaków.

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.