Nie zapomnij rozliczyć PIT do końca kwietnia
KRS: 0000174572
Powrót
Komentarze

Machaj: Opel znowu straszy

12
Mateusz Machaj
Przeczytanie zajmie 3 min

Felieton został wyemitowany na antenie Radia Olsztyn.

Programy pomocowe rozkręcają się na dobre i przynoszą spodziewane skutki w postaci braku jakichkolwiek pozytywnych skutków. A więc krótko mówiąc pożądanych efektów w zasadzie brak, a jedyne co słyszmy w wiadomościach, to o ciągłym poszerzaniu wcześniej ustalonych z powietrza limitów. Z jednej strony ilość państwowego pieniądza wydawanego na upadające firmy się zwiększa, a z drugiej zaś rośnie również zakres klienteli owej pomocy.

W tej atmosferze coraz bardziej powszechnego rozdawnictwa firma Opel ujawniła swój szantaż. Jeśli rząd niemiecki nie zamierza dopłacić do jej produkcji, wtedy zamknie swoje 3 fabryki i zwolni 20 procent personelu. Rząd póki co dzielnie odmawia udzielenia pomocy, ale jak długo wytrwa w swoich postanowieniach, wkrótce się przekonamy. Chociaż zajmuje dosyć twarde stanowisko w owej sprawie, to niedługo możemy zostać poinformowani o tym, że jednak w wyniku zaistnienia jeszcze bardziej krytycznej sytuacji i nieprzewidywalnych wcześniej warunków, pomoc będzie jednak konieczna.

Pesymistyczny scenariusz w szantażu Opla nie jest wielką katastrofą. Redukcja personelu i zamkniecie fabryk nie są rzeczą przyjemną, ale pytanie, które należy sobie zadać – dlaczego ma to nastąpić? I praktycznie od razu pojawia się odpowiedź: ponieważ Opel najwyraźniej produkuje coś, co nie jest pożądane przez konsumentów. Czyli produkuje nieużyteczną produkcję. Czy jeśli wobec tego produkuje nieużyteczną produkcję, nie należy, aby przypadkiem tej produkcji zaprzestać?

Nie. Zamiast jej zaprzestać i przeprowadzić konieczną restrukturyzację do zmieniających się warunków lepiej sięgnąć do kieszeni ludzi, którzy nie mają nic do gadania, czyli do kieszeni podatników. Stary, dobry sprawdzony sposób, lubiany przez wielki biznes, hołubiący socjaldemokratyczny ład. I nieważne, że ci podatnicy gdyby chcieli pomagać koncernom samochodowym, to mogliby je wesprzeć z własnej kieszeni. Wszak chodzi w istocie o to, jak podsumował jeden satyryczny rysunek, że wiemy, iż nie kupilibyście naszych kiepskich samochodów, więc i tak weźmiemy wasze pieniądze.

Przy tych programach stosuje się często również praktycznie otwarty szantaż, lubiany przez specjalistów od socjologii: jeśli nie dacie nam pieniędzy, to zwolnieni ludzie zaczną się organizować, strajkować, blokować drogi i rzucać płonącymi pochodniami w parlament. W Detroit zapewne dojdzie do zamieszek i rewolucji. Nie znam się aż tak na prawie, ale intuicja podpowiada, że nie różni się do niczym od standardowej zbrojnej napaści, w której się żąda od ofiary pieniędzy, bo w przeciwnym razie komuś się stanie krzywda. Ach tak, zupełnie zapomniałem, że przecież ustawa na takie działanie pozwala związkom zawodowym, a nie przypadkowym jednostkom.

Nie powinniśmy jednak zapominać o podstawowej prawdzie, którą kiedyś przedstawił pewien wybitny francuski ekonomista. Wybijanie szyby przynosi pracę szklarzowi, ale jednocześnie uniemożliwia inwestowanie pieniędzy w innym sektorze, w którym również są zatrudnieni ludzie. Analogicznie rozdawnictwo publicznych pieniędzy pomaga jakimś firmom, ale te pieniądze w końcu nie lecą z nieba, tylko ktoś musi je dostarczyć. I wcale nie należy wykluczać możliwości rewolucji i zamieszek ze strony ludzi, którzy nie organizują się dzisiaj tak dobrze w lobby jak wielkie środowiska finansów. Sklepikarze i drobny biznes robiący zrzutkę na rekinów biznesów mogą też w końcu stracić cierpliwość.

Kategorie
Interwencjonizm Komentarze Teksty

Czytaj również

Jasiński_Wyższe ceny paliw to efekt monopolu Orlenu

Interwencjonizm

Jasiński: Wyższe ceny paliw to efekt monopolu Orlenu

Mogłoby się wydawać, że występują sprzyjające warunki do obniżenia cen paliw...

Jasiński Nieprzewidziane konsekwencje zakazu sprzedaży „energetyków” nieletnim

Interwencjonizm

Jasiński: Nieprzewidziane konsekwencje zakazu sprzedaży „energetyków” nieletnim

Pozory podejmowania odpowiedzialnych decyzji w imię „wspólnego dobra”?

Sieroń_Jastrzębie odleciały. RPP obniża stopy

Polityka pieniężna

Sieroń: Jastrzębie odleciały. RPP obniża stopy

Skala cięcia nie jest uzasadniona merytorycznie.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 12
tadeusz

Dla uściślenia argumentu trzeba by dodać, że niekoniecznie te ople są niepotrzebne. Być może są to całkiem przyzwoite i solidne samochody, tylko za drogie, jak na ich szeroko rozumianą jakość.

Argument ,,niepotrzebna produkcja'' bardzo łatwo odrzucić. Ople niepotrzebne? Jak to? Sam bym takiego chciał! Prawie każdy by chciał (tylko niekoniecznie za ciężko zarobione pieniądze).

Odpowiedz

Kamil

" Programy pomocowe rozkręcają się na dobre i przynoszą spodziewane skutki w postaci braku jakichkolwiek pozytywnych skutków. "

Bardzo zabawny wstęp, a jaki prawdziwy! Prawie jak dowcip z Monty Pythona (?):)

Odpowiedz

Thome

To się nazywa "wymuszenie rozbójnicze" (art. 282 kk).

Oczywiście doza przesady w tym jest, ale działania tzw. wielkiego biznesu to obecnie wiele, wiele ordynarnej korupcji....

Odpowiedz

Zniecierpliwiony

Koniec marca, a książki de Soto nie widać...

Odpowiedz

Marek Bernaciak

Ople potrzebne czy nie, nie nam decydować, decydują ludzie, którzy te Ople mają kupować. Jak nie kupują, to Ople są niepotrzebne.

Odpowiedz

smootnyclown

A dlaczego w takim razie ludzie, którzy Opli nie potrzebują, mają do nich dopłacać?

Odpowiedz

Czesław Tomasz Szwarc

# smootnyclown Says:
kwiecień 2nd, 2009 at 09:58

A dlaczego w takim razie ludzie, którzy Opli nie potrzebują, mają do nich dopłacać?#

Może by tak powrócić do podstawowego zagadnienia: co to jest rynek?

Pokuszę się o własną interpretację tego określenia: jest to miejsce wymiany towarów/usług.

Zatem uczestnikiem rynku może być tylko ktoś dysponujący towarem/usługą potrzebną komuś innemu też dysponującemu towarem/usługą potrzebną jeszcze innemu uczestnikowi rynku.
Pomińmy tutaj dyskusję, czy pieniądz to towar, czy tylko narzędzie pośredniczące w transakcjach sprzedaż/kupno.

Jak zwrócili uwagę niektórzy dyskutanci, ten przykładowy Opel, może być chciany, ale nie za żądaną za niego cenę.
Wynika stąd jasno, że brak na rynku /czyli do wymiany za posiadane przez innego uczestnika rynku towary/usługi/ alternatywy.

Dochodzi więc do paradoksu: jest zapotrzebowanie, a nie ma na nie odpowiedzi rynku w postaci pojawienia się towaru zaspokajającego popyt.
Dlaczego tak się dzieje?
Z prostej przyczyny: obowiązujący system płacy dla pracowników, ograniczający ich siłę nabywczą, powoduje ograniczenie potrzeb tych mających wystarczająca siłę nabywczą.
Po co im kupowanie czegoś nie przynoszącego zysku, skoro to co im potrzebne do życia mają?

Musimy tutaj cofnąć się do dwudziestolecia po II WŚ.

Strach właścicieli środków produkcji przed groźbą ich wywłaszczenia i wprowadzenia systemu, jak go określił J. Schumpeter, kapitalizmu państwowego, w krajach tzw. zachodu, spowodował ich zgodę na pomniejszenie swoich zysków na rzecz podwyższenia stopy życiowej pracowników. Jako alternatywy dla systemu radzieckiego.
Okres ten spowodował tak znaczne zwiększenie zapotrzebowania na towary/usługi, że pomimo krótkoterminowego zmniejszenia zysków, nastąpiło zwiększenie, w dłuższym okresie, zysków właścicieli środków produkcji. Poprzez zwiększenie prędkości obiegu pieniądza.
Ten trend został powstrzymany przez finansjeryzację gospodarki. Efektem jej była stagflacja, która pojawiła się w latach 70-tych ub. w.
Chyba wśród zwolenników "austriackiej szkoły ekonomii", nie znajdę nikogo sprzeciwiającego się zlikwidowaniu możliwości kreowania pieniądza "z powietrza", czyli zwolenników zasady rezerwy częściowej.

Otóż ta zasada powoduje, że tradycyjną podstawę wzrostu poziomu życia społeczeństwa, polegającą na przetwarzaniu darów natury w postać przydatną ludziom, specjalizację wynikającą ze zdolności ludzkiej, pozwalającą na produkowaniu danego towaru/usługi najlepiej /co nie znaczy doskonale/ oraz wymianę tychże dóbr pomiędzy innymi ludźmi, zastępuje pasożytnictwo polegające na kreacji nadmiernej ilości pieniędzy.

Nie będę tutaj powoływał się na klasyka libertarianizmu, który był zdecydowanym przeciwnikiem pasożytnictwa, a którego zdanie na ten temat na pewno znacie.

Dlatego wszelkie dopłaty do nierentownych przedsiębiorstw, obojętne, czy są własnością państwową, czy prywatną, są po prostu dalszym ciągiem pasożytniczego wywłaszczania ludzi z wysiłku ich mózgów i mięśni.

Po tym nieco przydługim wstępie, powrócę do zasadniczego zagadnienia:
Czy lepiej zgodzić się na podniesienie poziomu życia pracowników, poprzez ich udział w zyskach przedsiębiorstwa, czy też w imię pogardy dla nie posiadających własnych środków produkcji, godzić się na okradanie siebie przez cwaniaków z banków?

Odpowiedz

smootnyclown

no ale co to ma wspólnego z moim pytaniem, skierowanym do Marka Bernaciaka..?

Odpowiedz

rysio

re "...# smootnyclown Says:
A dlaczego w takim razie ludzie, którzy Opli nie potrzebują, mają do nich dopłacać?........."

Bo tego wymaga "dobro panstwa".

Odpowiedz

joanna

re dla Czesław T. Szwarc

Czy lepiej zgodzić się na podniesienie poziomu życia pracowników, poprzez ich udział w zyskach przedsiębiorstwa, czy też w imię pogardy dla nie posiadających własnych środków produkcji, godzić się na okradanie siebie przez cwaniaków z banków?

Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że błędne jest twierdzenie, iż pracownicy nie posiadają środków produkcji. Owszem posiadają: jest to czas, zdolności, umiejętności, inicjatywa, kreatywność. To jest kapitał, czyli środki produkcji.
Pomijając jednak ten wątek, chciałabym powiedzieć, że postawiona alternatywa wydaje mi się dość fałszywa. Niezależnie od wszystkiego, nie powinniśmy się godzić na okradanie przez banki, a kwestia udziału w wyprodukowanym przez przedsiębiorcę zysku nie ma tu nic do rzeczy.

Gdybyśmy przyjęli też Pańskie założenie, że owszem, chętni na ople są, tylko nie za taką cenę i w związku z tym trzeba coś uczynić, to odeszlibyśmy od wolnego rynku, czyż nie? Wszak tutaj cena, którą są gotowi zapłacić konsumenci jest decydująca. Nie konsumenckie chęci i pragniania, tylko cena, którą są gotowi zapłacić. Jeśli nie są gotowi zapłacić takiej ceny za opla, to jednak znaczy, że jest to produkcja (przynajmniej w jakiejś części) niepotrzebna.

Odpowiedz

Czesław Tomasz Szwarc

A właśnie! Co to jest "dobro państwa"?

Odpowiedz

Czesław Tomasz Szwarc

Re: dla Joanny!

Jak rozumiem, uważa Pani, że to właściciele środków produkcji wytwarzają wszystko. Łącznie ze środkami produkcji.
Można przyjąć takie założenie, tylko muszą paść pytania: dla kogo produkują te swoje wyroby? ile ich zdążą wyprodukować w ciągu swojego życia? na jakim poziomie komplikacji technicznej będą te efekty przetwarzania przez nich darów natury? Bo mnie się wydaje, że sami to mogą produkować przedmioty o komplikacji technicznej na poziomie cepa.

Takie "na gorąco" nasunęły mi się zastrzeżenia dotyczące Pani tezy o nie wpływaniu jednego sektora gospodarki na drugi.

Mogłaby Pani coś więcej na ten temat napisać?

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.