KRS: 0000174572
Powrót
Tłumaczenia

DeWeaver: Dlaczego Chiny są skazane na nieefektywną i niewydolną gospodarkę?

4
Mark A. DeWeaver
Przeczytanie zajmie 4 min

Mark A. DeWeaver
Tłumaczył Piotr Skup

Tytuł oryginału: Can China Transform its Mode of Growth?

Od samego początku reform rynkowych z 1978 r. rząd ChRL chciał doprowadzić do zmiany modelu rozwoju gospodarki z ekstensywnego na intensywny, tj. z opartego na akumulacji kapitału na oparty na wzroście wydajności. Jednak w tym roku, mimo werbalnych zapewnień planistów o konieczności kontynuowania takiej transformacji, rząd zwiększa inwestycje w celu podtrzymania wzrostu gospodarczego.

Nie ma w tym nic zaskakjuącego, jako że próby transformacji, nawet w znacznie bardziej sprzyjających warunkach, nie przynosiły znaczących rezultatów. Podczas gdy cel ten był podkreślany w każdym planie pięcioletnim od 1981 r., wydatki inwestycyjne brutto wzrosły w tym czasie z 33% do 42% w 2007 r.

Zmarnowana szansa

Chyba najlepsza okazja do przeprowadzenia reformy pojawiła się 8 lat temu, w pierwszym roku dziesiątego pięcioletniego planu gospodarczego, który wzywał do skoncentrowania się na reformach strukturalnych. Można stwierdzić, że Chiny osiągnęły wtedy poziom samowystarczalności surowcowej konieczny do przeprowadzenia takich zmian, a konieczność reform stała się oczywista. W marcu 2001 w przemówieniu wygłoszonym do Narodowego Kongresu Ludowego premier Zhu Rong-ji powiedział nawet że "dalszy rozwój nie będzie możliwy bez transformacji". Dodał także, że dalszy wzrost oparty na inwestycjach doprowadziłby jedynie do nadpodaży i byłby niemożliwym do utrzymania ciężarem dla bazy surowcowej i środowiska naturalnego Chin.

Mimo tak wyraźnego i jednoznacznego poparcia rządu centralnego dla reform, żadne zmiany nie nadchodziły. W latach 2001 do 2007 udział inwestycji w produkcie krajowym wzrósł o kolejne 4 punkty procentowe. Pomimo wezwań dziesiątego planu, aby zmniejszyć nadprodukcję, nadmierne inwestycje doprowadziły do dalszego jej wzrostu w wielu sektorach. Ocenia się, że produkcja samochodów, metali żelaznych i półprzewodników wzrosła co najmniej o 50%. Produkcja stali wzrosła o 30%, czyli o 180 mln ton rocznie, a więc stali przybywało rocznie więcej niż wynosi cała roczna produkcja USA.

Chińscy ekonomiści na ogół winą za brak zmian obarczają trudność przeprowadzenia reform systemowych, tj. zmian administracyjnych mających doprowadzić do wzrostu wydajności w sektorze państwowym, ale rzadko wyjaśniają, na czym mają polegać te trudności. Ich milczenie w tej sprawie nie powinno dziwić, gdyż źródłem problemu jest chiński system polityczny.

Wiedza zdecentralizowana

Każda próba przeprowadzenia reform gospodarczych nieuchronnie spotyka się z silnym sprzeciwem potężnych grup interesu, dla których zachowanie status quo jest korzystne. Na przykład lokalni politycy od lat blokują wszelkie próby zamknięcia małych i niewydolnych fabryk działających w ich regionach, jako że zapewniają one zatrudnienie, co ułatwia karierę lokalnym bonzom. Zalecenia rządu centralnego, żeby unikać zbędnych wydatków infrastrukturalnych, są często niemożliwe do wcielenia w życie, bo kłócą się z interesami lokalnych sitw.
Bardziej podstawowa trudność wynika z natury wzrostu gospodarczego opartego na zwiększaniu wydajności. W przeciwieństwie do wzrostu opartego na inwestycjach, który daje się dostosować do centralnego planowania, niezbędne tu innowacje wymagają "wiedzy dotyczącej konkretnych okoliczności miejsca i czasu", by użyć wyrażenia von Hayeka z jego dzieła "Wiedza w społeczeństwie".

Ten rodzaj wiedzy, jak wskazał Hayek, jest "rozproszony wśród wielu jednostek" i "ze swej natury nie może być ujęty w statystyki i przekazany jakiemuś centralnemu organowi". Jak to ujął ekonomista austriacki Randall Holcombe swym eseju z 1998 r. "Przedsiębiorczość i wzrost gospodarczy", "Centralne planowanie uniemożliwia przedsiębiorczość, która jest z natury zdecentralizowana".

Jest oczywiste, że rząd nie może wprowadzić strategii opartej na poprawie produktywności w ten sam sposób, w jaki mógłby wprowadzić strategię opartą na wzroście inwestycji, na przykład w przemysł pertochemiczny czy rozbudowę sieci kolejowej. Produktywność może zwiększyć tylko "człowiek, który jest na miejscu" (wedle sformułowania von Hayeka), ponieważ tylko on jest w stanie dostrzec możliwość wprowadzenia niezbędnych innowacji.

Przewodnia rola partii

Ów “człowiek na miejscu” musi mieć także odpowiednie bodźce, a tych w Chinach często brakuje. Jakkolwiek klasa przedsiębiorców jest tam liczna, to musi ona poświęcać równie dużo energii na utrzymywanie dobrych stosunków z miejscowymi bonzami co na zwiększanie wydajności. W wielu wypadkach, jak pisał Mises w 1949 o totalitarnych systemach panujących w jego czasach, "konkurencja społeczna wyraża się w zabiegach o przychylność władz, a nie w próbach ulepszania metod produkcji".

Podczas gdy chińscy biurokraci kontynuują tokowanie na temat "nowej" strategii mającej oprzeć gospodarkę na wzroście wydajności, nie ma żadnego powodu, by oczekiwać, że będzie ona możliwa do wcielenia w życie nawet gdy sytuacja się unormuje i olbrzymie wydatki infrastrukturalne nie będą już konieczne dla podtrzymywania wzrostu gospodarczego. W istocie problem jest natury politycznej, a nie gospodarczej. Tak długo jak "przewodnia rola partii" oraz "marksizm, leninizm i maoizm" pozostaną w preambule chińskiej konstytucji, szanse na realne zmiany będą nikłe.

Kategorie
Interwencjonizm Teksty Tłumaczenia

Czytaj również

Allman_Ego kontra maszyna

Innowacje

Allman: Ego kontra maszyna

Dlaczego niektórzy ludzie tak nerwowo reagują na nowe modele sztucznej inteligencji?

Gordon_Grozne_konsekwencje_niemieckiej_szkoly_historycznej

Historia myśli ekonomicznej

Gordon: Groźne konsekwencje niemieckiej szkoły historycznej

Według Misesa niemiecka szkoła historyczna dążyła do ograniczenia międzynarodowego wolnego handlu.

matthews-protekcjonizm-nie-zapewnia-bezpieczenstwa-zywnosciowego-tylko-je-ogranicza

Handel zagraniczny

Matthews: Protekcjonizm nie zapewnia „bezpieczeństwa żywnościowego”, tylko je ogranicza

Oczekiwanie, że protekcjonizm zapewni bezpieczeństwo żywnościowe nie ma racji bytu.

Nyoja_O-„dekolonizacji”-praw-własności

Społeczeństwo

Nyoja: O „dekolonizacji” praw własności

Twierdzi się, że zasady wolności jednostki i własności prywatnej są po prostu kwestią pewnych preferencji kulturowych...


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 4
tomtom

To piękny przykład logiki wolnorynkowej ekonomii. Wcale nie jest powiedziane, że Chiny wyjdą z globalnego kryzysu jako równorzędny Zachodowi gracz. Odejście od upolitycznienia gospodarki na rzecz wolności obywateli Chin, może okazać się jedyną szansą na utrzymanie perspektyw na dołączenie do elity krajów zachodnich dyktujących warunki.
Obecnie w obliczu załamania się światowej wymiany handlowej, Chinom trudno będzie utrzymać produkcję. Kwestia pełzającego renminbi oraz deprecjacji dolara: z jednej strony urealnienie wartości chińskiej waluty, to gwóźdź do trumny konkurencyjności chińskiej produkcji na rynkach światowych, z drugiej strony bańka na surowcach będzie rosła, co doprowadza od lat do inflacji wewnątrz Chin - skutek: ujemne realne stopy procentowe, a biorąc pod uwagę upolitycznienie, skorumpowaną biurokrację od której zależą interesy menedżerów uwłaszczających się również w sektorze finansów, bańka będzie w Chinach rosła i raczej wbrew wolnorynkowej logice alokacji kapitału.
Próby stworzenia własnej waluty spełniającej rolę rezerw regionu, to liczenie się z jej urealnieniem, co w obliczu owych problemów chińskiej gospodarki oznacza spadek konkurencyjności na rynkach światowych. Amerykańska waluta ma teraz przed sobą długi okres spadku i nie wróży to spokoju na świecie. W celu walki z inflacją USA nie zawaha się przed naciskami politycznymi odnośnie utrzymania rozliczeń w dolarze, łącznie z militarną perswazją. Euro w obliczu pogrążającej się w deficycie Europy oraz jej rosnących złych aktywów (czyli pompowania na ratunek miliardów) będzie tracić jako alternatywa dla dolara. Upłynnienie amerykańskiego długu to dla Chin samobójczy strzał – inflacja surowcowa, spadek konkurencyjności eksportu, panika u klientów Azjatyckich, itd., a w konsekwencji załamanie produkcji Chin.
Osobiście sądzę, że wielu analityków nie docenia elastyczności rynków Ameryki. Przy destabilizacji i rosnących kosztach w ich zagranicznych fabrykach, szybko ściągną produkcję do kraju. Szybko znajdą się wykwalifikowani pracownicy, szybko zostaną odbudowane fabryki. Amerykanie już czują wilgoć w gaciach, będzie komu pracować. Do tego czasu będą skłonni pracować na warunkach wolnorynkowej konkurencyjności. Wcześniejsza inflacja chińskich wyrobów w Wall-Marcie oraz może pozwolić im na powrót do bogacenia się poprzez ciężką pracę. W obliczu załamujących się systemów Social Security, Medicare, itd. Polityczne posunięcia zostaną wymuszone. I tak zacznie się era spłacania zaciągniętego długu.
Sympatyczna bajka, ale kto wie, może się zrealizować taki scenariusz. Co na to Austriacy? Wiem, wiem, na pewno zostanie przywrócony standard złota ;)

Odpowiedz

tomtom

Dzisiaj w TVP Info, godz. 00:00, film z tytułem zapowiadającym ciekawe kino: "Chiny - USA. Wojna bez granic", film dokumentalny 2008, produkcji francuskiej (z jednej strony można liczyć na obiektywne ujęcie, z drugiej należy się liczyć z tym, że francuzi nie przepadają zbytnio za wolnym rynkiem ;)

Warto obserwować program TVP Info - często o północy emitowane są ciekawe dokumenty - np. kilka tygodni temu leciał w dwóch odcinkach "Amerykański czek bez pokrycia". No i był Ron Paul! :D

Odpowiedz

gienek

tomtom - bardzo dobre.

Odpowiedz

Toronto

Cenzura jak za czasow PRL !

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.