KRS: 0000174572
Powrót
Komentarze

Machaj: Pułapka bankowości centralnej

66
Mateusz Machaj
Przeczytanie zajmie 4 min
Pobierz w wersji
PDF

Autor: Mateusz Machaj
Wersja PDF

Kilka dni temu amerykański bank centralny ogłosił spodziewane od jakiegoś czasu interwencje, mające na celu skup amerykańskich obligacji państwowych. Kilka miesięcy wcześniej szef tego banku obiecywał, że nie będzie monetyzował długu państwowego, czyli kolokwialnie mówiąc, że nie zamierza drukować pieniędzy na pokrycie długu publicznego. I rzeczywiście, na upartego można by twierdzić, tak jak twierdzą władze „niezależnych” banków centralnych, że banki te nie drukują pieniędzy na pokrycie deficytu. Drukują pieniądze i skupują obligacje państwowe nie bezpośrednio od rządu, lecz od osób, które posiadają te obligacje już po wyemitowaniu. Można powiedzieć, że jest to jakaś różnica – w praktyce jednak niewielka, jeśli chodzi o inflacyjny efekt, czyli wzrost ilości pieniądza w obiegu.

Wbrew niektórym teoriom obecne kłopoty gospodarcze to nie żadna "pułapka płynności", w przypadku której irracjonalni inwestorzy siadają na złość na stosach gotówki, zamiast pożyczać je potrzebującym kredytów. Obecna sytuacja reprezentuje przypadek „pułapki bankowości centralnej”. Przypomnijmy, że przeważająca większość ekonomistów z bardzo różnych tradycji intelektualnych podkreśla, że co najmniej czynną rolę w wywołaniu kryzysu finansowego odegrał amerykański System Rezerwy Federalnej. Prowadzenie aktywnej polityki pieniężnej i obniżanie stóp procentowych było jednym z czynników sztucznej ekspansji kredytowej i finansowania inwestycji pustym pieniądzem zamiast zakumulowanym kapitałem prywatnych oszczędności, jak zalecał ojciec ekonomii, Adam Smith. To, że Fed ma swoje za uszami, przyznają nawet ekonomiści pracujący w bankach centralnych (choć trzeba dodać, że do rozległości całej bańki przyczyniła się także współczesna architektura międzynarodowego rynku finansowego).

W momencie pojawienia się kryzysu i ujawnienia ryzykownych inwestycji rozpoczęto aktywną politykę fiskalną — błędne inwestycje zostały zamiecione pod dywan odważnymi i szeroko zakrojonymi programami marki Bailout. Niestety, program ten, podobnie jak inne rzeczy proponowane przez rząd, nie jest darmowy — wiąże się z istotnymi dla amerykańskiego podatnika kosztami. Oczywiście, rząd może się zawsze zapożyczyć, ale nie miejmy złudzeń — prędzej czy później ta pożyczka musi zostać pokryta albo podatkami, albo drukiem pieniądza. Ponieważ obecnie jest już „później”, Ben Bernanke ogłosił, że chętnie opowie się za rozwiązaniem numer dwa i będzie drukował 75 miliardów dolarów miesięcznie w celu wsparcia rynku obligacji amerykańskich (i także umożliwienia dalszej „taniej” emisji długu publicznego).

Na czym wobec tego polega „pułapka bankowości centralnej”? Otóż za obecne kłopoty w dużej mierze odpowiada aktywna polityka amerykańskiego banku centralnego, który obniżał stopy procentowe i „drukował” pieniądze na masową akcję kredytową (technicznie rzecz biorąc, nie drukował, lecz dopisywał na kontach). Od momentu pojawienia się kryzysu bank stara się na upartego kontynuować tę politykę i dalej eskaluje to, co było przyczyną załamania, czyli obniża stopy procentowe. W tej chwili ogłoszono, zgodnie z przeczuciem rynku, ciąg dalszy aktywnej polityki, tzn. skupowanie obligacji. W ten sposób wpadamy w pułapkę bankowości centralnej — bank powoduje kłopoty aktywną polityką pieniężną, a następnie działa tak, jakby przyczyna kryzysu miała być receptą; to prawie tak, jakby alkoholik przekonywał, że picie alkoholu wyjdzie mu na zdrowie. Ot pułapka, w której winowajca dalej robi swoje.

Dodajmy, że nie jest to bardzo zaskakujące, iż rozdawnictwo konglomeratu Bush-Obama nie mogło rozwiązać problemu błędnych inwestycji. Rządy nigdy nie były, nie są i nie będą w stanie likwidować strat — oto pierwsza lekcja ekonomii. Rządy mogą tylko straty redystrybuować — przerzucić z jednych na drugich. Wciągając na swoje księgi błędne inwestycje, rząd przejął straty i obarczył nimi swoich podatników. Teraz, nie potrafiąc udźwignąć ciężaru tych strat, wspomoże się bankiem centralnym, który przerzuci je na klasę średnią i całe społeczeństwo poprzez drenaż siły nabywczej pieniądza, a więc wzrost cen i osłabienie dolara.

Zwróćmy jeszcze uwagę na polityczny aspekt prasy drukarskiej. W działaniach Fedu nie ma niczego nadzwyczajnego ani niczego, z czym byśmy się już w przeszłości nie zetknęli. Uderza jednak, po pierwsze, reakcja wielu mediów, które otwarcie i wielkimi czcionkami w nagłówkach piszą o „druku pieniądza”. Po drugie uderza reakcja przedstawicieli innych władz niż amerykańskie, którym ten krok nie za bardzo się podoba. Czy jest to tylko ogólna obawa, czy zapowiedź nadchodzących „wojen walutowych” — wkrótce się przekonamy. Możemy natomiast być pewni, że w takiej ewentualnej wojnie wygranym będzie ten, który postawi na politykę silnej, a nie słabej waluty.

Kategorie
Bankowość Bankowość centralna Komentarze Teksty

Czytaj również

Jasiński_Wyższe ceny paliw to efekt monopolu Orlenu

Interwencjonizm

Jasiński: Wyższe ceny paliw to efekt monopolu Orlenu

Mogłoby się wydawać, że występują sprzyjające warunki do obniżenia cen paliw...

Jasiński Nieprzewidziane konsekwencje zakazu sprzedaży „energetyków” nieletnim

Interwencjonizm

Jasiński: Nieprzewidziane konsekwencje zakazu sprzedaży „energetyków” nieletnim

Pozory podejmowania odpowiedzialnych decyzji w imię „wspólnego dobra”?

Sieroń_Jastrzębie odleciały. RPP obniża stopy

Polityka pieniężna

Sieroń: Jastrzębie odleciały. RPP obniża stopy

Skala cięcia nie jest uzasadniona merytorycznie.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 66
łysy

No jak to Panie Matuszu. Przecież Obama obiecał poprawę. W Seulu. Nie wierzy Pan politykom ?

Odpowiedz

stanisław chmielewski

No, jakiś progres jest, z tymi artykułami na tym portalu. Już zamiast krytyki banków komercyjnych, krytykuje się działania banków centralnych. Bardzo słusznie. Nie uciekniecie od polityki w tych swoich rozważaniach o ekonomii, może czas aby IM zrezygnował z apolityczności?

"Prowadzenie aktywnej polityki pieniężnej i obniżanie stóp procentowych było jednym z czynników sztucznej ekspansji kredytowej i finansowania inwestycji pustym pieniądzem zamiast zakumulowanym kapitałem prywatnych oszczędności,"

To musi Pan jeszcze raz przemyśleć. Przecież skoro to finansowanie tych inwestycji odbija się dziś na podatnikach amerykańskich to znaczy, że było to właśnie finansowanie z ich oszczędności! A dokładnie było to ryzykowanie w ich imieniu ale właśnie ich pieniądzmi. To tak jakby urzędnicy wieczorem wzięli pieniądze obywateli z nadzieją, że przez noc wygrają nimi w kasynie i przed świtem je zwrócą tak, żeby nikt nic nie zauważył.
Niestety, nie wygrali ...

Odpowiedz

Dariusz

@2 "Przecież skoro to finansowanie tych inwestycji odbija się dziś na podatnikach amerykańskich to znaczy, że było to właśnie finansowanie z ich oszczędności! A dokładnie było to ryzykowanie w ich imieniu ale właśnie ich pieniądzmi." Szeroka akcja kredytowa (łatwy dostęp do pieniądza fiducjarnego) nakłaniał do kupowania na kredyt, który miał mieć pokrycie nie w oszczędnościach, ale w przyszłych dochodach. Ludzie więc nie tylko potracili swoje oszczędności, stracili już obecnie przyszłe zyski, które dodatkowo były przeszacowane z powodu koniunktury.

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@Dariusz.
Mówi Pan bardzo mądrze może dlatego nie rozumiem.
Najpierw mówi Pan, że kredyt nie miał mieć pokrycia w oszczędnościach a potem, że ludzie w wyniku nietrafionych inwestycje te oszczędności jednak stracili. Jak dla mnie jest to sprzeczność.
Prawdą jednak z pewnością jest to co Pan mówi, że utracie na równi z utworzonymi już oszczędnościami będą podlegać również te które powstaną do czasu monetaryzacji długu.

Odpowiedz

Jakub Rożniatowski

@ Mateusz Machaj.
Zgadzam się ze wszystkim. A właściwie to z prawie wszystkim. Bo jeśli chodzi o to kto wygra na nachodzących wojnach walutowych to nie do końca byłbym pewny że to będą ci co postawią na silną walutę. Jak by tak miało być nikt bo się do tej wojny nie pchał.

Odpowiedz

Mateusz Machaj

@ Stanisław Chmielewski

"To musi Pan jeszcze raz przemyśleć".

Nie jest to ton zachęcający do dyskusji.
A czasem zamiast w tonie nauczycielskim sugerowania komuś, że "musi jeszcze pomyśleć", warto "wejść w buty" dyskutanta i rozważyć, co miał na myśli.
A miał na myśli oczywiście to, że "oszczędności" to nie "wymuszone oszczędności" i że prawdziwe oszczędności sprzyjające trwałej akumulacji kapitału muszą być dobrowolne.

wyrazy szacunku
Mateusz Machaj

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@ Mateusz Machaj
Jest Pan bardzo delikatny i wrażliwy na swoim punkcie, ma Pan prawo. Jednak zwrot zachęcający do ponownego przemyślenia swoich tez nie jest w swoim brzmieniu obraźliwy lecz jak najbardziej życzliwy, szczególnie, że pierwsza część mojego postu była wręcz pochwalna.
Ja też jestem delikatny dlatego właśnie szlag mnie trafia jak czytam te "nieścisłości" na tym portalu które potem młodzież z uporem powtarza.

Nie ukończyłem Akademii Ekonomicznej i pewne zwroty specjalistyczne są mi obce, czy zechciałby mnie Pan oświeci cóż oznacza, jaka jest definicja, określeń "wymuszone oszczędności" oraz "dobrowolne oszczędności" (domyślam się, że to drugie jest przeciwieństwem tego pierwszego).

Z poważaniem, i nadzieją, że ta prośba nie zostanie odczytana jako napaść.
Stanisław Chmielewski

Odpowiedz

Mateusz Machaj

@ Stanisław Chmielewski

Na początek:
http://www.jstor.org/pss/1885188
A potem po nitce do kłębka.

Niestety na Akademii Ekonomicznej tego nie uczą.

Mateusz Machaj

Odpowiedz

Edek Kot

To co robi FED to celowa, przemyslana "zabawa" w kotka i myszke. Ktos ma na tym stracic i FED dobrze wie kto i po co. NWO jest realizowane krok po kroku. W ich swiecie nie ma przypadku i nieprzemyslanych krokow. Jesli ktokolwiek mysli inaczej - jego sprawa. Pytanie teraz - jaki bedzie krok nr 2 po kroku nr 1 wyzej opisanym.

Odpowiedz

Stanisław Chmielewski

@ Mateusz Machaj
Jeżeli tak Pan odpowiada na pytanie o definicje to współczuję Pana studentom.

A wracając do tematu, skoro jest Pan świadom istnienia pojęcia "wymuszone oszczędności" (cokolwiek to oznacza) i dodatkowo jak rozumiem utożsamia Pan je z "pustym pieniądzem", to czy nie uważa Pan, że byłoby bardziej czytelne gdyby nacisk położyć właśnie na rodzaju tych oszczędności (wymuszone czy prywatne) niż na rozważaniach czy jest to pieniądz pusty czy też jakoś zabezpieczony?
Gdyż w ten sposób sprowadza Pan dyskusję do zagadnienia wartości pieniądza, jego zabezpieczenia, a przecież wyszliśmy od rodzaju oszczędności.

Odpowiedz

Mateusz Machaj

@ Stanisław Chmielewski

Szanowny Panie Stanisławie, nie jest Pan moim studentem. Prosił Pan o wskazanie, skąd to pojęcie pochodzi, więc wskazałem Panu źródło. Do tego jest cała masa publikacji w tym temacie.
Problemy, które Pan stawia, są również poruszane w ogromie owej literatury.
Literatury, która w swojej formie i treści (a przez to jakości), przerasta znacznie dyskusję na forum i moje zdawkowe wypowiedzi (jakiekolwiek by one nie były). Jak również mój powyższy cotygodniowy komentarz.

Proponuje zapoznać się z tą literaturą, przestudiować uważnie, a następnie skrytykować/udoskonalić/poprawić etc. Myślę, że tego typu zajęcia są bardzo produktywne.

wyrazy szacunku
Mateusz Machaj

Odpowiedz

stanisław chmielewski

Tak, to oczywiście kończy naszą dyskusję cóż innego można zrobić po sprowadzeniu jej do absurdu? I to nie tylko ze względu na pomysł jakobym mógł być Pana studentem ale głównie po wysłaniu mnie do przestudiowania całości zasobów internetu i dopiero po takiej lekturze powrotu do zabierania głosu.

A to wszystko dlatego, że poprosiłem jedynie o przedstawienie definicji zastosowanego sformułowania. Wydawałoby się, że to zadanie na poziomie ucznia liceum ...

Odpowiedz

Mateusz Machaj

Ależ Panie Stanisławie. Nie chodzi o przestudiowanie Internetu, tylko o literaturę ekonomii austriackiej w zakresie "forced savings". Owszem, jest tego trochę, ale nie jest to cały Internet.

Wydawać by się mogło, że to "jedynie" definicja. Ale czasem te niewinne definicje mogą prowadzić do teoretycznych sporów na dziesięciolecia. Także sporów wewnątrz samej szkoły (jak pokazuje przykład tekstu Garrisona http://www.auburn.edu/~garriro/strigl.htm).

Myśli Pan, że jak Pan poprosi kogoś o definicję słowa "wolność", to będzie tak łatwo bez głębszych niuansów ją podać? Że to zamknie dyskusję i rozwiąże spory? Myśliciele się o to spierają i spierać się jeszcze nie skończyli. A to przecież bardzo podobne do "dobrowolnych oszczędności", bo to oszczędności podejmowane w warunkach "wolności".

Temat jest po prostu bardzo szeroki i nie załatwimy go ani dyskusją na forum, ani cotygodniowymi komentarzami. Tylko tyle, bez żadnych absurdów.

pozdrowienia

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@Mateusz Machaj
Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
A jednak słowniki i encyklopedie powstają więc da się definiować najróżniejsze pojęcia.
No cóż nie każdy musi/może mieć maturę jednak właśnie uczniowie klas licealnych uczą się definicji np. pochodnych funkcji nie tylko dlatego żeby potrafić rozwiązywać całki bo 99,99% z nich nigdy w życiu nie stanie przed problemem rozwiązania żadnej z nich ale właśnie dlatego żeby zdobyć umiejętność definiowania pojęć którymi się posługuje.
Także zachęcam, proszę spróbować.

Oczywiście nie będzie Panu łatwo bo sformułowanie o "wymuszonych oszczędnościach" jest po prostu przerostem formy nad treścią i nie ma większej praktycznej użyteczności, no może taką, żeby troszkę zaciemnić poznanie rzeczywistości i z kolei wybielić działania BC.

A co do linku który Pan podał, to widzę, że oprócz definicji "wymuszonych oszczędności" potrzebujecie sobie jeszcze zdefiniować i pozostałe pojęcia jak: oszczędności, inwestycje, dobre inwestycje, konsumpcję etc.

PS. I tak nasza "elita" się stacza tylko dlatego, że nie chciało się uczyć matematyki, szkoda.

PS.2. Myślę, że nie będzie większego problemu i z definicją słowa "wolność" szczególnie jak dyskusja toczy się z jakimś konkretnym kontekstem.

PS.3. Jak się czyta te wszystkie artykuły w których w jednym zdaniu autorzy potrafią wypowiedzieć, że Mises to powiedział to a Hayek to powiedział tamto, to ma się wrażenie, że brakuje tylko, "a Lenin to powiedział ..."

Odpowiedz

wf

Ad14, PS.3

Brakuje, oj brakuje. A najbardziej brakuje "p. Stanisław powiedział". A powiedział słusznie, że są na świecie słowniki, encyklopedie i publikacje źródłowe. Na przykład w encyklopedycznej pracy Marka Blauga ("Teoria ekonomii. Ujęcie retrospektywne", PWN 2000) znajduje się podrozdział zatytułowany "Przymusowe oszczędności" (s. 177-178).

Pozdrawiam

Odpowiedz

MB

ad 14 "żeby troszkę zaciemnić poznanie rzeczywistości i z kolei wybielić działania BC"
Nie no, takie cudo znaleźć pod komentarzem będącym jednym wielkim oskarżeniem wobec BC. A Pana wcześniejsze uwagi (przy innym tekście) o książce Huerty de Soto, rzekomo 'wybielającej' BC, po prostu odlot. W którym smartshopie Pan się zaopatruje? Chętnie skorzystam :)

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@WF
Wygląda na to, że każdy z tych wielkich myślicieli przywołanych przez pana Machaja nieco inaczej rozumiał pojęcie "forced savings".
Pan Machaj użył tego zwrotu a ja poprosiłem go o przedstawienie krótkiej definicji co tak na prawdę rozumie pod tym pojęciem.
Czy na prawdę uważa Pan, że poproszenie oponenta dyskusji o zdefiniowanie co rozumie pod zastosowanym sformowaniem jest niestosowne?
Ja bym raczej powiedział, że niestosowne jest posługiwanie się zwrotem którego nie potrafi się wyjaśnić a na taką prośbę odsyłanie do materiałów źródłowych.
Ale oczywiście za polecenie tej pozycji bardzo dziękuję.

Tymczasem, należy dostrzec i pozytywne strony naszej pasjonującej dyskusji.
Jak rozumiem, Pan Machaj wycofał się ze sformułowania o:
"finansowaniu inwestycji pustym pieniądzem"
i teraz stoi na stanowisku, że są one:
"finansowane z wymuszonych oszczędności"
jest to pewien postęp, przynajmniej pojęciowo zaczynamy się zbliżać do meritum problemu, wystarczy teraz jedynie zauważyć, że oszczędności to jest to co mamy schowane w portfelu i dojdziemy do wniosku, że to finansowanie jest nie tyle z "wymuszonych oszczędności" co z "naszych dobrowolnych oszczędności" które zostały w sposób wymuszony przekazane na inwestycje poczynione przez BC.

@MB
Jakbyś nazwał mnie jeszcze idiotą i faszystą to myślę, że miałbyś duże szanse na awans na eksperta w TVN, dobrze Ci idzie.

---ADMIN--- ---ADMIN--- ---ADMIN---
Panie Stanisławie - bardzo prosimy dyskutować merytorycznie, w przeciwnym wypadku Pańskie komentarze przestaną być publikowane. To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie.
---ADMIN--- ---ADMIN--- ---ADMIN---

Odpowiedz

Mateusz Machaj

Szanowny Panie Stanisławie.

Ja z Panem nie dyskutuję i nie jestem Pana oponentem w merytorycznej dyskusji, jeśli Pan tego jeszcze nie zauważył.

wyrazy szacunku
Mateusz Machaj

Odpowiedz

Stanisław Chmielewski

@Admin
oczywiście komentarz Pana MB uważa Pan za merytoryczny, gratuluje obiektywizmu.
Oczywiście może Pan moje komentarze przestać publikować, z pewnością byłoby to jakieś rozwiązanie, ocenzurować komentarze które pokazują błędy w Waszym rozumowaniu, to powinno podnieść poziom portalu.

@Mateusz Machaj
To Pan pierwszy wspomniał o:
"tonie zachęcającym do dyskusji"
A owszem, zauważyłem, że nie ma Pan nic merytorycznego do powiedzenia, ani definicji "wymuszonych oszczędności" ani nie potrafi się Pan ustosunkować do "wymuszonego inwestowania naszych dobrowolnych oszczędności przez NBP"
to nie było zbyt trudno do zauważenia.

pozdrawiam

Odpowiedz

Stanisław Chmielewski

może nie tyle "dobrowolnych oszczędności" bo oczywiście wszystkie oszczędności są dobrowolne co po prostu "naszych oszczędności"

Odpowiedz

legrand

nie rozumiem jak można poważnie dyskutować z kimś kto twierdzi ,że w ramach 100% rezerwy zniknie kredyt bankowy , ciekawe czy gdyby zamiast słów bank wstawić S.Chmielewski . klient -szwagier, kredyt-pożycz stówe to równiez byłoby to niemożliwe;)

Odpowiedz

Stanisław Kwiatkowski

A ja proponuję zamknąć tę dyskusję. Blokowanie komentarzy osób piszących w tak nieprzyjemny sposób może tylko poprawić jakość komentarzy.

I proszę nie robić z siebie męczennika, nikt nie rozważałby nawet takiego kroku, gdyby chodziło o to, że się z nami Pan nie zgadza. Zdarzają się nam nieprzychylne komentarze, które są publikowane, jeżeli tylko są merytoryczne. Po prostu wielu osobom nie odpowiada np. robienie aluzji do problemów z matematyką jako powód stawiania takiej, a nie innej tezy. Ciekawe czy rozmawia Pan w ten sam sposób z ludźmi w rzeczywistości.

Odpowiedz

piotrt

Na facebookowej stronie Instytutu jest dział dyskusje. Może warto tam trochę dodać tematy kluczy(np: 100% rezerwa z linkami do różnych tekstów na mises.pl, itp) i w zależności od zainteresowania rozwijać. Tutaj pod artykułami zamieszczać linki do odpowiednich tematów.

PS. Tam nawet zdaje się, że można założyć wątek z poziomu zwykłego użytkownika, więc w wolnej chwili spróbuję coś umieścić.

Odpowiedz

Stanisław Chmielewski

@legrand
Oczywiście, przecież nie da się, żebym równocześnie miał schowaną bezpiecznie stówę pod poduszką i równocześnie dał ją szwagrowi jak pożyczkę!
Zresztą zawsze jak mu udzielam pożyczki to bardzo szybko okazuje się, że jego zobowiązanie to papier śmieciowy. Całe szczęście, że pożyczki udzielam ze środków własnych (czyli jest to zwykła konsumpcja bo już się nauczyłem, że on nie odda) bo gdybym udzielał tą pożyczkę z depozytów, nawet depozytów terminowym to już dawno bym musiał ogłosić bankructwo mojego banku bo szwagier już nie raz nie oddał.
Jeszcze raz, nie da się trzymać stówy bezpiecznej pod poduszką i równocześnie przekazać jej na tak ryzykowną inwestycję jak pożyczka dla szwagra.
Ma Pan szwagra?

Odpowiedz

Stanisław Chmielewski

@Stanisław Kwiatkowski
A ja proponuję, żeby admin zgodnie ze swoimi ostrzeżeniami usunął Pana komentarz gdyż jest całkowicie niemerytoryczny. A jedynie nieudolnie próbuje Pan zdyskredytować moją osobę złośliwie sugerując jakobym próbował robić z siebie męczennika.
A meritum sprawy jest bardzo proste i Pan Machaj jak naukowiec z tytułami naukowymi powinien wiedzieć, że nie istnieje coś takiego jak "pusty pieniądz".
Również Pan Falkowski, który sam przetłumaczył dzieło Mises, powinien wiedzieć, że w gospodarce każda ilość pieniądza jest równie dobra. Że pieniądz nie dzieli się na "pusty" i "pełny" lecz, że dodrukowanie kolejnych banknotów NBP powoduje pozbawienie wartości tych w naszych portfelach części ich wartości.

Odpowiedz

Stanisław Kwiatkowski

Proszę wybaczyć jeżeli uznał Pan to za złośliwość, chciałem jedynie zaznaczyć, że ewentualne myśli o zawieszeniu dyskusji nie wynikają z treści komentarzy, a z subiektywnie odbieranej ich formy (pomimo subiektywności odbieranej podobnie przez wielu obserwatorów równocześnie).

Odpowiedz

stanislaw chmielewski

@Stanisław Kwiatkowski
"pomimo subiektywności odbieranej podobnie przez wielu obserwatorów równocześnie"
Czy jest tu na tym forum w takim razie ktokolwiek kto potrafi się ustosunkować (oczywiście oprócz uwag jakobym brał dopalacze) do faktu, że pieniądz nie dzieli się na "pusty" i "pełny" lecz na ten który jest w kieszeni poszczególnych osób.
Że oszczędności nie dzielą się na "wymuszone" i "dobrowolne" (cokolwiek to znaczy, czy na prawdę naukowiec może odpowiedzieć, że przedstawienie definicji użytego słowa przekracza możliwości forum?) lecz na te które poczyniły poszczególne osoby.
Że inwestycja nie jest finansowana z oszczędności gdyż z ich definicji wynika, że powinny leżeć bezpiecznie zakopane 2m pod ziemią lecz właśnie definicja inwestycji mówi nam,że jest to zaryzykowanie swoim kapitałem i tym samym nie możliwe jest utrzymanie ich 100% bezpieczeństawa.
Jest ktoś? Bo jak na razie jedynie moje komentarze mają tu jakąkolwiek zawartość merytoryczną. Chyba, że do zawartości merytorycznych zaliczacie zachwycaniem się co powiedziały poszczególne osoby, równocześnie nie rozumiejąc podstawowych definicji.
P.S. i gratulacje dla administratorów tego forum za odejście od sprawdzonych mainstreamowych sposobów eliminacji postów wykazujących popełnione błędy.

Odpowiedz

wf

Ad 25
Pan Chmielewski powinien wiedzieć, że podstawową zasadą owocnej dyskusji (czyli takiej, która ma prowadzić do poznania prawdy) jest szacunek dla interlokutora. Jeśli Pan się nie nauczy, że w dyskusji należy zakładać najlepszą wolę drugiej strony i nie wolno przejawiać śladów uprzedzeń personalnych, sam poproszę Admina o zbanowanie Pana na wieki.

Ad rem:
"Pusty pieniądz", czyli "fiat money" to określenie dobrze zdefiniowane np. na stronie 359 "Ludzkiego działania". Za synonimy można uznać:
"pieniądz papierowy bez pokrycia" [w złocie] (słownik Kozierkiewicza), "pieniądz zaufania" ("Leksykon biznesu" Penca) itp. Mój wybór określenia "pusty pieniądz" w tłumaczeniu "Human Action" był wynikiem długiej rozmowy ze śp. dr. Krzysztofem Kostrą i ma swoje uzasadnienie.

Zakładając, że Pan Chmielewski zna język angielski, polecam mu lekturę wpisów pod linkiem http://blog.mises.org/12724/selgin-contra-horwitz-and-white-on-misess-view-of-fiduciary-media/
Na jej podstawie można się łatwo przekonać, że Pan Chmielewski nie bardzo wie, o czym pisze. W szczególności Pan Chmielewski myli się, twierdząc, że Mises był umiarkowanym zwolennikiem rezerwy cząstkowej.

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@28
Szacunek do Was mam, podobnie jak mam szacunek do własnej osoby i swojego czasu dlatego nie lubię go marnować. Nie dyskutowałbym z kimś dla kogo nie mam szacunku.
To czego nie mam to cierpliwości do wypisywanych tutaj tez, z tego względu, że widzę jak wielkie szkody wyrządzają one młodym ludziom.

To jest Pana portal i może mnie Pan zbanować, podobnie jak GW jest portalem Pana Michnika i on również zbanował wszelkie rozsądne komentarze na jej łamach. Pana portal, Pana prawo.

Wracając jednak do meritum.
Jest pewna różnica pomiędzy "fiat money" a "pustym pieniądzem" przynajmniej kiedy Pan Machaj pisze:
“Prowadzenie aktywnej polityki pieniężnej i obniżanie stóp procentowych było jednym z czynników sztucznej ekspansji kredytowej i finansowania inwestycji pustym pieniądzem zamiast zakumulowanym kapitałem prywatnych oszczędności,”

Jeżeli bowiem utożsamia Pan "fiat money" z "pustym pieniądzem" to cóż złego by było w finansowaniu inwestycji "pustym pieniądzem" tożsamym z "fiat money" w realiach gdy "fiat money" jest jedynym funkcjonującym rodzajem pieniądza?
Obawiam się, że Pana interpretacja tych słów jak i Pana Machaja jest całkowicie inna.
Widzi Pan jak ważne są podstawowe definicje?

Pieniądzem może być zboże, muszelki, złoto, zaufanie do banku Europejskiego (EURO), zaufanie do NBP (PLN), lub cokolwiek innego co ma cechy umożliwiające mu funkcjonowanie jako pieniądz.
Nie jest istotne co jest napisane na banknotach. Ważne jest kto ma możliwość psucia pieniądza i w jaki sposób korzysta z tej możliwości. Ale Pan nie chce tego przyjąć, to już wiem od czasu naszej dyskusji na temat przyjęcia EURO.
I potwierdza Pana wpis powyżej.

Nigdy nie twierdziłem, że Mises był umiarkowanym zwolennikiem rezerwy cząstkowej. Prawdę mówiąc guzik mnie to obchodzi, podobnie jak nie interesuje mnie czego był zwolennikiem Lenin. Natomiast to co mnie interesuje to argumentacja jaką powyższe osoby stosują.

Co do przytoczonego linku, to na prawdę nie mam pojęcie co Pan chce powiedzieć. Ale są tam faktycznie i słuszne stwierdzenia. Na przykład to:
"Everyone knows that banks can go bankrupt. Since noone is forcing you to enter into a contract with a bank, I don’t see why it should be fraud."
Które Panu dedykuję.

Odpowiedz

wf

Ad 29
Zdanie "noone is forcing you to enter into a contract with a bank" jest fałszywe. W wielu życiowych sytuacjach jestem zmuszony do korzystania z usług banków. Zalegalizowane fałszerstwo uniemożliwia mi wybór banku ze 100% rezerwą.
"Nigdy nie twierdziłem, że Mises był umiarkowanym zwolennikiem rezerwy cząstkowej" - to zdanie również jest fałszywe.
"to co mnie interesuje to argumentacja" - z jakiegoś powodu interesuje Pana argumentacja Austriaków. I słusznie. Proponuję, żeby się Pan z nią rzetelnie zapoznał, a nie szastał uczonymi metaforami i nazwiskami antybohaterów, takich jak Lenin.

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@30
To nie ja wygłosiłem to zdanie lecz znalazłem je w rekomendowanej przez Pana dyskusji. Nie wiem czy jest Pan zmuszony do korzystania z usług banków, wiem natomiast, że korzystanie z ich usług jest wygodne i ludzie chętnie to robią. Są tacy, jak np nasz były premier, którzy nie mają konta w banku. Jestem sobie w stanie nawet wyobrazić, że prowadząc firmę import/export też można wysyłać pracownika z gotówką w teczce aby uregulował należności za granicą. Tylko, że jest to metoda nieefektywna i droga, za pośrednictwem banków jest taniej.
Ciekaw jestem co to za sytuacje kiedy jest Pan zmuszony do korzystania z usług banków. Myślę, że tym przymusem jest przymus ekonomiczny i jeżeli chce być Pan konkurencyjny na rynku to musi Pan wybrać tą metodę rozliczeń gdyż jest ona najtańsza.

A czy nie ma Pan możliwości wyboru banku ze 100% rezerwą? Sam Pan może być sobie takim bankiem. Ja mogę dla Pana pojechać do Hiszpanii i uregulować Pana zobowiązania, oczywiście będzie to Pana dużo więcej kosztować ale zaraz żeby było niemożliwe?
Może mnie Pan zatrudnić i będę trzymał w kasie pieniądze i strzegł ich jak "oka w głowie"

Może się umówmy, że to ja wiem co twierdziłem a co nie. Sugerowanie mi schizofrenii nie jest jak to Pan ujął:
"szacunkiem dla interlokutora"

Argumentacja mnie interesuje, szczególnie ta która jest logiczna, po wyznaniach Rothbarda które ostatnio przeczytałem na tym portalu jakoby nie uznawał on logiki w ekonomii jego argumentacja już mnie specjalnie nie interesuje ale myślę, że Mises nigdy czegoś takiego nie powiedział. Właśnie dlatego zaglądam na ten portal aby się z tą argumentacją "rzetelnie" zapoznać lecz zwroty typu:
"kredyt to kradzież"
"pusty pieniądz"
"wymuszenie na bankowcach iluś tam procent rezerwy" (to właśnie ten przymus jest problemem nie % rezerwy)
itd.
mocno mnie zniechęca bo świadczy o tym, że ludzie wygłaszający te zdania, żyją chyba w jakimś oderwanym od rzeczywistości świecie, a przynajmniej w świecie oderwanym od logiki. To się co jakiś czas zdarza i właśnie uczniowie Lenina są tu dobrym przykładem, że tak się przytrafia. Ja tylko staram się zwrócić Wam uwagę, żebyście nie popełniali tych samych błędów.

I dziękuję za określenie moich sformułowań "uczonymi metaforami" to bardzo budujące, dziękuję.

Odpowiedz

wf

Ad 31
Tutaj lista niektórych przypadków, w których ustawa zmusza mnie do korzystania z usług banków:
http://firma.wieszjak.pl/abc-malej-firmy/228566,Transakcje-za-pomoca-rachunku-bankowego.html

Jak Pan trafnie zauważa, założenie własnego banku ze 100% rezerwą "będzie mnie dużo więcej kosztować". Nic dziwnego: jeśli niektóre podmioty sa uprawnione do fałszowania pieniędzy, to inne znajduja sie na przegranej pozycji. Z fałszerzami nikt nie wygra konkurencji (jeśli chroni ich prawo).

Jeśli chodzi o przeciwstawienie Misesa innym zwolennikom ASE, opublikował Pan m.in. następujące zdanie: "Chyba teraz nie masz już wątpliwości, że dzisiejsza ASE reprezentowana przez panów Falkowskiego i Machaja jest bardziej pod wpływem pana de Soto niż Misesa" http://frizona.pl/content/104-Bankier.pl-O-wolnym-rynku-i-kryzysie-kapitalizmu-%E2%80%93-wywiad-z-prezesem-Instytutu-Misesa. Może Pan wyjaśni, jak poddanie się wpływom Misesa powinno zmienić mój pogląd na rezerwy cząstkowe?

Odpowiedz

stanisław chmielewski

To co Pan pokazał w tych przykładach to koncesje na:
1. rozliczenia dewizowe na kwotę przekraczającą 15 000 EURO
2. rozliczenie pomiędzy firmami na kwotę przekraczającą 15 000 EURO
3. przekazanie należności podatkowych firm prowadzących księgi rachunkowe
4. przekazywanie składek na ZUS.

Zgadzam się istnieją koncesje na wywóz szamba istnieją też koncesje na pewne operacje finansowe. Jeżeli chce Pan mówić o kradzieży to może Pan ale tylko w kontekście właśnie koncesji i braku wolnego rynku a nie działalności bankowej jako takiej.
Dziś w Polsce wymaga się wielu koncesji w tym są pewne koncesje przy operacjach finansowych, myślę, że Pan wie, że są one spowodowane głównie systemem podatkowym i wynikającym z niego potrzeby kontroli. Równie dobrze mógłby istnieć Powiatowy Urząd Swobodnej Działalności Przedsiębiorców do którego należałoby zgłaszać wszystkie takie transakcje i byłoby to samo, to nie jest działalność bankowa lecz bardziej urzędnicza. Dlatego właśnie niektórzy twierdzą, że podatek polegający na dodruku pieniądza charakteryzuje się mniejszymi kosztami jego poboru.
Jednak związku pomiędzy koncesjami na operacje finansowe i fałszowaniem pieniądza, przepraszam ale ja nie widzę.
Działalność bankowa nie jest fałszerstwem ponieważ inwestowanie pieniędzy czy to swoich czy obcych ludzi nie jest fałszerstwem. No chyba, że ktoś przełamanie monopolu złota jako pieniądza uważa za fałszerstwo.
Zadałem to pytanie na tym portalu już wcześniej, nie było odpowiedzi, to może teraz.
"Czy gdyby panował standard złota taki według Pana pomysłu, to czy możliwe by było zawarcie transakcji która zostałaby rozliczona przy pomocy srebra? Czy mógłbym Bacy (z portalu frizona, bo on lubi srebro) zapłacić, za wynajem chałupy na zimowe ferie, srebrem? Czy też groziłyby mi jakieś sankcje za tą operację?

Zdanie które Pan przytacza z portalu frizona jest troszkę wyrwane z kontekstu, z pewnością jest to tam wyjaśnione, niestety chwilowo służby mi blokują frizonę więc nie mogę tego kontekstu sprawdzić ale powiem tak:
Mises wielokrotnie krytykował system koncesji, monopoli i generalnie interwencjonizmu państwa. de Soto natomiast wydaje swoją książkę za pieniądze NBP w której głównie krytykuje system bankowy jako taki, jak pisałem wcześniej nie da się pożyczyć szwagrowi 100 i mieć pewność, że owa 100 jest bezpieczna. Nie widzi Pan różnicy?

Odpowiedz

wf

Nie chodzi o żadne koncesje i szamba, tylko o to, że chcąc nie chcąc, MUSZĘ założyć konto bankowe i nie mam wyboru między bankami stosującymi zasadę 100% rezerwy a innymi(kolejne przykłady tego przymusu: wpłaty na rzecz kampanii wyborczych - wyłącznie przelewem z konta bankowego; rozliczenia przekraczające 15000 euro, dokonywane w Polsce między: rezydentami, gdy walutą rozliczenia jest waluta obca oraz między rezydentem a nierezydentem, bez względu na walutę rozliczenia).

Standard złota nie jest "moim pomysłem". Jego istotą jest pieniądz towarowy. Towary mogą konkurować, więc srebro może być równie dobre.

Huerta de Soto przedstawia argumenty za tym, by pewne praktyki w obrocie gospodarczym, w tym finansowym, były prawnie zabronione. Nie widze tu żadnej istotnej różnicy między jego poglądami a poglądami Misesa czy innych zwolenników ASE. Spora część książki Huerty de Soto poświęcona jest wyjaśnieniu różnicy między pożyczką a depozytem. Myślę, że znajdzie tam Pan również rozwiązanie "problemu szwagra". Nigdzie natomiast nie znalazłem w niej "krytyki systemu bankowego jako takiego". Owszem, autor przedstawia propozycję reformy systemu, ale to co innego. Proszę o sprecyzowanie stanowiska, nie bardzo widzę sens zabawy w zagadki. Sam zresztą lubi Pan jasne i bezpośrednie odpowiedzi na swoje pytania, czyż nie?

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@WF
Moje stanowisko przecież jest jasne, w każdym bądź razie robię wszystko by tak było.
Dobrze musi Pan założyć konto bo banki mają koncesje na przeprowadzanie operacji finansowych powyżej 15 000 EURO, wynika to z chęci kontroli podatkowych, ale to wcale nie oznacza, że musi Pan korzystać z usług bankowych. Pan może transakcję z klientem uważać za zakończoną w momencie jak wypłaci Pan sobie z banku należną Panu sumę pieniędzy jaką dany klient był Panu winny za Pana usługi, czyż nie?

Czyli srebro też może być pieniądzem, dobrze. Ale przecież wprowadzanie na rynek coraz to nowych ilości srebra osłabia złoto jako pieniądz! A zobowiązanie które przecież też jest towarem nie może być pieniądzem? Może.
Dlatego Pana krytyka rezerwy cząstkowej jest całkowicie nieuzasadniona!

De Soto postuluje zakazanie działalności bankowej domagając się rezerwy 100%. Nie ma innej odpowiedzi na "problem szwagra" niż taka, że działalność bankowa polega na tym, że bank przekazuje pieniądze złożone w depozyt jako kredyt dla przedsiębiorców i dlatego nie ma możliwości utrzymania rezerwy 100%. Nawet jeżeli udałoby się połączyć depozyty terminowe z kredytami terminowymi tak, że bank byłby jedynie pośrednikiem kojarzącym klientów (deponentów i kredytobiorców) to musiałby utrzymywać jakąś rezerwę na wypadki bankructw kredytobiorców.
Nie ma różnicy pomiędzy depozytem terminowym a lokatą a'vista, jak sugeruje de'Soto, innej niż pewna statystyczna wiedza dla bankierów co do okresu przechowywania tych środków.
Jego postulaty to domaganie się usług których nikt nie chce świadczyć. Jeżeli chce Pan rezerwy 100% to przecież może Pan przechowywać swoje środki w skrytkach na dworcu PKP. Czyż nie?
Proszę się nie buntować, że takie skrytki nie oferują dodatkowych usług, jeżeli uważa Pan, że byłyby to atrakcyjne usługi na rynku to prawidłowym krokiem nie jest ubliżanie innym, że nie świadczą tych usług lecz dokonują fałszerstw lecz samemu rozpoczęcie świadczenia tego typu usług.
A jeżeli NBP i KNF tego zabrania to słusznym jest krytykowanie ich za to a nie branie od nich pieniędzy na finansowanie książki która krytykuje system w którym posiadacze niewielkich środków mogą brać udział w dużych inwestycjach.

Nie wiem, czy potrafię jaśniej wytłumaczyć, jeżeli coś jest jeszcze nie jasne to proszę o szczegółowe pytania.

Odpowiedz

stanisław chmielewski

Może jeszcze tylko sprecyzujmy co to znaczy "usługi bankowe".
Z pewnością bardziej precyzyjnym sformułowaniem byłoby "czynności bankowe" bo definicja tego zwrotu jest w Prawie Bankowym art 5.1:
"Art. 5. 1. Czynnościami bankowymi są:
1) przyjmowanie wkładów pieniężnych płatnych na żądanie lub z nadejściem oznaczonego
terminu oraz prowadzenie rachunków tych wkładów,
2) prowadzenie innych rachunków bankowych,
3) udzielanie kredytów,
4) udzielanie i potwierdzanie gwarancji bankowych oraz otwieranie i potwierdzanie akredytyw,
5) emitowanie bankowych papierów wartościowych,
6) przeprowadzanie bankowych rozliczeń pieniężnych,
6a) wydawanie instrumentu pieniądza elektronicznego,"

I teraz czy Pan mówiąc o korzystaniu z usług bankowych ma na myśli pojęcie czynności bankowych czy też przekazywanie pieniędzy pomiędzy przedsiębiorstwami?

Odpowiedz

stanisław chmielewski

To może jeszcze raz, żeby nie było wątpliwości.

Zobowiązanie kredytowe jest towarem, zresztą dość chętnie nabywane, zwłaszcza to o dobrej jakości, przez specyficzną grupę zawodową, nazywaną bankowcami.
Jeżeli dopuszcza Pan inne towary niż złoto aby były pieniądzem, to musi Pan dopuścić również zobowiązanie. Zresztą zobowiązanie ma pewne właściwości które powodują, że świetnie się nadaje jako pieniądz, np. trudno jest je ukraść lub zgubić.
Jeżeli więc pozwalamy aby ludzie stosowali zobowiązanie jako pieniądz to nie możemy mieć tez nic przeciwko tym którzy je tworzą czyli bankowcom.
Jeżeli więc dopuszczamy inne towary niż złoto jako pieniądz to z tego wynika, że akceptujemy również rezerwy cząstkowe.
Pan rezerwę cząstkową nazywa fałszerstwem ja Pana nawet rozumiem, ale musi Pan zrozumieć, że jest to sytuacja analogiczna gdy ktoś powie, że stosowanie srebra jako pieniądza jest również fałszerstwem bo według tego kogoś tylko i wyłącznie złoto powinno być używane jako pieniądz.

Także jeżeli jest Pan przeciwnikiem rezerwy cząstkowej to żeby Pana system był spójny musi się Pan domagać karania tych co stosują w rozliczeniu srebro, miedź czy też wspomniane zobowiązanie. Może nie od razu domagać się kary śmierci ale jak Pan sugeruje domagać się na początek nazwania ich fałszerzami. Wtedy to by miało sens.
Tylko nie wiem co to by miało mieć wspólnego z wolnym rynkiem i swobodą wyboru pieniądza przez rynek.

Odpowiedz

stanisław chmielewski

"Nie chodzi o żadne koncesje i szamba, tylko o to, że chcąc nie chcąc, MUSZĘ założyć konto bankowe"

Jedną sprawą jest posiadanie konta bankowego które wynika z koncesji banków na przeprowadzanie wspomnianych operacji a inną kwestią jest korzystanie z czynności bankowych i działalność kredytowa, oparta na rezerwie cząstkowej, banków.

Odpowiedz

wf

Czy zobowiązanie jest rzeczywiście towarem? To jest pytanie filozoficzne i chętnie usłyszę opinie innych.

Jeśli rezerwa cząstkowa jest ok, a nawet jest koniecznością, to po co w ogóle jakaś rezerwa? Przecież "statystyczna wiedza bankierów" pozwoli im zapewne na bezpieczne pośredniczenie w dowolnie dużym obrocie "zobowiązaniami"?

Skoro zobowiązania sa towarem, to rezerwę cząstkową można też tworzyć z zobowiązań, tak?

Odpowiedz

Mickey Mouse

Witam,
chcialbym sie odniesc do artykulu z pominieciem komentarzy wyzej. Otoz uwazam, ze cala ta dyskusja ma sens tylko i wylacznie filozoficzny, bowiem o naturze pieniadza decyduje rynek. W tym momencie mamy w obiegu 2 rodzaje pieniadza: sladowe ilosci pieniadza kruszcowego (numizmaty) oraz znany wszystkim pieniadz fiducjarny. Z gory zbijajac argumenty jakoby numizmaty nie byly pieniadzem, twierdze, ze pieniadzem sa, na co dowodem jest nie tylko fakt, ze mozna je kupic w celach tezauryzacji, ale rowniez przypadki poslugiwania sie nim w transakcjach w celu ominiecia podatkow. Zgodnie z prawem Kopernika-Greshama pieniadz fiducjarny wyparl z obiegu pieniadz kruszcowy i od okolo stulecia sluzy swiatowej gospodarce. Jak sluzy? Nad tym mozna debatowac, ale faktem jest, ze wiek XX charakteryzowal sie rownie imponujacym tempem przyrostu swiatowego PKB co wiek XIX. Emitenci pieniadza zmuszeni sa do konkurencji o jego akceptacje na rynkach miedzynarodowych a mimo to zaden z nich nie kwapi sie do powrotu do pieniadza kruszcowego. Dlaczego?

Otoz w rekach rzadow panstw pieniadz jest niczym innym jak tylko narzedziem sprawowania polityki. Oczywiscie, dla nas, obywateli, pieniadz spelnia okreslone funkcje uzytkowe - inaczej nie bylby pieniadzem. Tym niemniej dla rzadow pieniadz fiducjarny jest o wiele latwiejszym w uzyciu jak i mocniejszym instrumentem oddzialywania (zarowno wewnetrznego jak i zewnetrznego) niz pieniadz kruszcowy. Dlaczego? Bo jest tanszy w produkcji i nie ma konkurencyjnych zastosowan w przemysle.

Dlatego tez, szanowni czytelnicy, FED doskonale wie, co robi. Jesli ktos chce wierzyc w naiwne historyjki Keynesa, oficjalnie akceptowane przez wszystkie bez wyjatku rzady na swiecie, to niech wierzy. Ja juz z samego braku zaufania do rzadow miedzy bajki odkladam keynesizm jak i wyjasnienia helikopterowego Bena i Baracka Husseina. To, co robi FED, to najnormalniej w swiecie zaspokojenie popytu na swiatowa walute rezerwowa i odlozenie w czasie rozwiazania dylematu Triffina. Konsekwencje dla gospodarki USA moze i sa brane pod uwage przez tamtejszych decydentow, ale jesli tak, to zakladaja oni, ze skoro USA dysponuje polowa swiatowego popytu konsumpcyjnego jak i najbardziej elastyczna sila robocza, wiec sa przekonani, ze USA to wytrzyma. Powiedziala to oficjalnie Pani Kondoliza zaraz po peknieciu banki na kredytach hipotecznych.

Czy maja racje? Czy moze racje ma autor artykulu, ze wygra panstwo z silna waluta? Czas pokaze... Ale jednoglosny jek zawodu z ust rzadow Niemiec, Rosji i Chin jednoznacznie wskazuje kto zyskuje przewage.

Odpowiedz

Mickey Mouse

Dodam jeszcze, ze przywedrowalem tu z bloga o podobnej tematyce, gdzie jeden z komentujacych napisal, ze toczy sie tu dyskusja miedzy ekonomista a matematykiem. Z calym szacunkiem dla obu dziedzin, sugeruje, zeby dolaczyl do tej dyskusji historyk. A to dlatego, ze (nie wiem jak inni, ale ja) nie spodziewalem sie QE2 jako nastepstwa QE1. Tym razem zaczynam sie jednak spodziewac Plaza Accord 2.

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@WF
"Czy zobowiązanie jest rzeczywiście towarem? "
Jak napisałem wcześniej, są ludzie którzy bardzo chętnie kupują zobowiązanie, zwłaszcza to dobrej jakości (duże pewność zwrotu z zyskiem).
Skoro płacą za zobowiązanie czystą gotówką no to chyba to jest towar nieprawdaż?

To co jest problemem w przypadku dzisiejszych rezerw to jej obowiązkowość. Najpierw należy zauważyć, że rezerwy są wymagane od depozytów, potem należy przemyśleć jej obowiązkowość i przypadki gdy ma być przechowywana na kontach NBP i bardzo łatwo dochodzimy do wniosku, że cała ta dzisiejsza rezerwa obowiązkowa to nic innego jak haracz płacony NBP przez banki komercyjne w zamian za możliwość prowadzenia biznesu w Polsce.
Ot taka kolejna koncesja.

Rezerwę cząstkową nie tworzy się z zobowiązań.
Rezerwa cząstkowa to część sumy depozytów który nie został przekazany na kredyt lecz spoczywa "bezpiecznie" w kasie banku.

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@Mickey Mouse
Popełnia Pan poważny błąd w interpretacji prawa Kopernika.
Aby to prawo zachodziło rząd swoją władzą musi nadawać tą samą wartość dwóm różnym rodzajom pieniądza w sytuacji gdy rynek wycenia je różnie. Tylko wtedy zachodzi wspomniane przez Pana zjawisko wypierania z rynku jednego z nich.
W przypadku rynkowej wyceny złota w pieniądzu fiducjonarnym oczywiście takie zjawisko nie może zachodzić.

Pieniądz fiducjonarny może bardzo dobrze służyć. To nie forma pieniądza jest problemem. Problemem są nadmierne wydatki rządowe.

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@Mickey Mouse
"dyskusja miedzy ekonomista a matematykiem."
Czy to ja miałbym być tym matematykiem?
Czy to miała być obelga? :-)
Na jakim to blogu takie rzeczy piszą?

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@WF
"Czy zobowiązanie jest rzeczywiście towarem? "
A samochód jest towarem? Ten który wyjeżdża z fabryki to nawet dosyć cennym, chyba, że po drodze do salonu będzie miał czołówkę z "ciężarówką" wtedy sporo traci.
Podobnie zobowiązanie kredytowe może stracić na wartości gdy dana osoba zbankrutuje.

Wszystko co jest wyceniane na rynku jest towarem. Nawet usługi prostytutki. W końcu niektórzy regulują swoje należności w "naturze" nie słyszał Pan o "galeriankach"? To też jest pieniądz.

Odpowiedz

wf

ad stanisław chmielewski

Wydaje mi się, że przymiotnik "towarowy" w określeniu "pieniądz towarowy" ma znaczenie bardziej konserwatywne niz "towar" w dzisiejszym rozumieniu. Np. wg leksykonu "Ekonomia od A do Z", Warszawa 2007 "pieniądz towarowy" to pieniądz, którego wartość rzeczowa (to, z czego jest zrobiony) pokrywa się z jego siłą nabywczą.

Nie podejmuję się kontynuować tej polemiki. Mam wrażenie, że kwestie pieniądza i bankowości rozumie Pan zupełnie inaczej niż Menger, Boehm-Bawerk i Mises, nie mówiąc już o Huercie de Soto, Machaju i Falkowskim.

Jednym słowem, nie wiem, co interesuje Pana w szkole austriackiej, skoro zasadniczo się Pan z nią nie zgadza.

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@WF
Widzę, że ma Pan pewne trudności ze zrozumieniem tego co piszę, pewnie to moja wina, że nie piszę wystarczająco jasno. Więc powtórzę.
Twórczość Misesa jest bardzo wartościowa, nikt inny pewnie w tak jasny, prosty i całościowy sposób pewnie nigdy nie skrytykował interwencjonizmu państwowego i nie przedstawił wizji co powinno być celem funkcjonowania państwa.
Jednak co do teorii pieniądza to popełniacie poważny błąd i mam tu raczej na myśli de Soto, Rothbarda, dr. Machaja i Pana, bardziej niż Misesa. Choć nie chcę wdawać się w dyskusję jakie było stanowisko Misesa to jest nie istotne.

Istotne jest to, że wymiana na rynku to jest wymiana towarów. Pieniądz służy jedynie jako narzędzie ułatwiające tą wymianę. Dlatego jeżeli ludzkość znajduje sposób by jakiś kolejny towar używać jako pieniądz to oczywiście nie należy tego krytykować lecz badać jakie są cechy tego nowego pieniądza, jakie są korzyści a jakie zagrożenia. Choć oczywiście, właściciele towarów które wychodzą z użycia jako pieniądz będą niepocieszeni, to oczywiste.

Pisze Pan, że:
"“pieniądz towarowy” to pieniądz, którego wartość rzeczowa (to, z czego jest zrobiony) pokrywa się z jego siłą nabywczą."
To zdanie niewiele mówi. Ile bowiem są warte dane przedmioty? Koń warty jest tyle ile gotów jest dać za niego nabywca. Podobnie każdy inny przedmiot.

Złoto swego czasu miało pewne cechy, jak np trudności w jego fałszowaniu i inne które były bardzo pożądane i które właśnie zadecydowały, że sprawdziło się jako pieniądz. Dziś świat wygląda troszkę inaczej, odrzuciliśmy pogląd o lichwie i ludzie zaczęli w większym stopniu zaciągać zobowiązania, nie ma w tym nic złego.

To co jest interesujące w szkole austriackiej to właśnie krytyka interwencjonizmu państwowego a dotyczy to również rynku pieniądza czyli w naszych warunkach działaniom NBP (jak to wyżej pokazałem na przykładzie koncesji nadawanym bankom komercyjnym).
Natomiast w kwestii teorii pieniądza popełniacie fatalny błąd. Nie ma w tym nic złego, ludzką rzeczą jest popełniać błędy. Problemem jest gdy się w tym błędzie trwa a na logiczne argumenty odpowiada się, że "ekonomia nie podlega logice".

Moją rolą tutaj jest wykazanie Wam tych błędów to co zrobicie z tą wiedzą to już Wasza sprawa.

Moim zdaniem troszkę zawłaszczacie sobie markę "szkoły austriackiej" sugerując, że o co mówi de Soto to właśnie jest ta szkoła. Może tak a może nie.
Dla mnie nie jest istotne wyznawcą jakiej się jest szkoły czy austriackiej czy też leninowskiej. Dla mnie ważne jest czy potrafi się używać swojego aparatu matematycznego.

Z poważaniem

Odpowiedz

stanisław chmielewski

"Mam wrażenie, że kwestie pieniądza i bankowości rozumie Pan zupełnie inaczej niż ..."

Kończąc naszą dyskusję mam tylko jedną prośbę. Ulubionym przykładem "Austriaków" jest postać Robinsona Crusoe i sprowadzenie ekonomii do przykładu wyspy na której jest zaledwie parę osób.
Taki przykład pokazali mnie również amerykańscy Austriacy. Jednak nie byli w stanie rozwiać moich wątpliwości. Może Pan pomoże.

Otóż na bezludną wyspę przybywają John i Jim po jakimś czasie doszli do wniosku, że warto posługiwać się kokosami jako środkiem wymiany. Po jakimś kolejnym okresie czasu mamy następującą sytuację: na wyspie jest 10 kokosów i wszystkie znajdują się w posiadaniu Johna. Jednak Jim wymyślił, że pożyczy owe 10 kokosów wręczając Johnowi pokwitowanie na podstawie którego zobowiązuje się do ich zwrotu.
W tym momencie na wyspie pojawia się Jake, który ma pewne wyjątkowe zdolności np. świetnie czyści buty. Jake generalnie akceptuje panujący system płatniczy panujący na wyspie.
O tych zdolnościach dowiedział się John i zapragnął skorzystać z usług Jake. Oferuje więc Jake'owi przekazanie zobowiązania do zwrotu kokosów podpisane przez Jim'a w zamian za wyczyszczenie butów. Jake przyjmuje propozycję.

I teraz pytanie do Pana:
"Dlaczego uważa Pan transakcję pomiędzy Johnem a Jake'iem za oszustwo i fałszerstwo"?
Bo to właśnie jest przykład rezerwy cząstkowej i posługiwania się pieniądzem dłużnym.

Potrafi Pan odpowiedzieć?

Odpowiedz

wf

Ad 48
Taka transakcja, jaką Pan opisuje, nie byłaby oszustwem.

A teraz inna historyjka. Bezludna wyspa, John, Jim, kokosy jako środek wymiany, 10 kokosów u Jima, pokwitowania u Johna. Pojawia się Jake. Jim wpada na pomysł: "Zaproponuję Jake'owi, żeby wziął u mnie kredyt i nakupił u Johna pomarańczy na zapas i liści palmowych na szałas. Dam mu pokwitowania na 100 kokosów i zażądam spłaty 110 kokosów za rok (odsetki). John na pewno się ucieszy, że jest taki popyt na pomarańcze, które i tak juz mu zaczynają gnić w ziemiance. Mam nadzieję, że do czasu, kiedy John zgłosi się z pokwitowaniami po swoje 110 kokosów (pierwotne 10 plus 100 od Jake'a), na wyspie pojawi się kilku nowych Jake'ów z jakimiś kokosami chętnych do zaciągnięcia u mnie kredytu pod zastaw tych kokosów. W przeciwnym razie będę musiał przekonać Johna, że zamiast 110 kokosami może się najeść dziesięcioma, a na deser skonsumować swoje kwity. Jeśli Johna nie przekonam, to po prostu zdzielę go maczugą albo napuszczę na siebie Jake'ów i Johna i będzie po krzyku".

Czy nie przypomina to Panu czegoś?

Odpowiedz

Marek Skrzypczak

@ 44
Yo chyba było na moim blogu. Jakby kto chciał zajrzeć to tu ;).
http://dwaplusdwa.blog.onet.pl/
Zapraszam. "Matematyk" jak słusznie się domyśliłeś, w ustach austriaków rzeczywiście może być wyrazem lekceważenia, ale nie wiem czy komentujcy AS uważa sie za austriaka. Więc może ma do do Ciebie, którego uważa za profesora matematyki nabożny szacunek?
Lekceważący stosunek austriaków do "matematyków" (ekonomistów matematycznych) nie wynika broń boże z lekceważącego stosunku do matematyki czy logiki w ogóle. Jest raczej rezultatem postawy matematyków, którzy uważaja matematykę za JEDYNĄ drogę do poznania prawdy. Jeśli Rothbard w jakimś miejscu odżegnuje się od logiki jako narzędzia wystarczającego do analizy ekonomicznej to nie oznacza to bynajmniej, że hołduje "nielogicznym" interpretacjom rzeczywistości. Po prostu uważa prakseologię są zawężenie logiki a ekonomię zawężenie prakseologii. Logika nie wystarcza do skutecznek analizy zjawisk ekonomicznych, gdyż pomija czas. Tylko tyle.
Jeśli chiałbyś uchwycić ten problem w bardziej konkretnym wymiarze, to zachęcam do lektury jedynego "matematycznego" wpisu na moim blogu.
http://dwaplusdwa.blog.onet.pl/O-tym-dlaczego-nie-zawsze-2-2-,2,ID408090128,n
Pozdrawiam
ps1. Prośba: Wyjaśnij mi proszę jakie tezy wyżądzają szkody młodym ludziom i na czym te szkody polegają, bo nie zrozumiałem (@28)? Jak jeszcze przekonująco wyjaśnisz dlaczego akurat młodym, to już w ogóle będę Twoim fanem :).
ps2.Piszesz gdzieś? Chętnie zapoznam się z Twoją wizją świata i ekonomii, a zacięcie polemiczne mam chyba równe Twemu! Podnieś rękawicę - podaj adres. Ciao!

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@WF
"Taka transakcja, jaką Pan opisuje, nie byłaby oszustwem."
W takim razie nie jest Pan przeciwnikiem rezerwy cząstkowej i nie ma Pan najmniejszych powodów aby kredyt nazywać oszustwem. W moim przykładzie powody do niezadowolenia ma faktycznie Jim bo gdyby był zakaz posługiwania się zobowiązaniami jako pieniądzem (czego de facto domagają się przeciwnicy rezerwy cząstkowej) to Jake mógłby pracować tylko dla niego a tak ma konkurencję ze strony Johna w zatrudnieniu Jake'a.

W swoim przykładzie bagatelizuje Pan bardzo ważny aspekt. Jake zaciągnąwszy kredyt na kwotę 100 kokosów musi przy ich pomocy wypracować dobra na kwotę 110 kokosów. Nie jest on szczęśliwym posiadaczem 100 kokosów (choćby nawet były tylko na papierze) lecz desperatem któremu brakuje 10. Musi on więc zrobić coś bardzo pożytecznego dla tej społeczności.
Ponadto zakończenie Pana historyjki jest zbagatelizowaniem problemu i spuentowanie typu:
i zrobię tak, że będzie "po krzyku" jest nierzetelne jak na naukowca. Nic takiego nie zachodzi w rzeczywistości nie bardzo rozumiem co by mi miało przypominać. Czy chodzi Panu o to, że Hitler rozpętał II wojnę bo miał za dużo długów?
proponowałbym nie mieszać Hitlera w dyskusje naukowe.
Jim udzielając takiego kredytu na kwotę 100 kokosów ogromnie ryzykuje. Ja mu tego nie bronię ale trzeba być na prawdę świetnym inwestorem, żeby udzielić kredytów na kwotę 10 krotnie przekraczająca ilość gotówki. Nawet dobry inwestor prawdopodobnie splajtowałby już przy kredycie na poziomie 1/100 ilości pieniądza.

Gdybyśmy mieli takich wizjonerów którzy potrafiliby trafnie przewidzieć potrzeby konsumentów, dodatkowo namówić ich (tych konsumentów) do tych nowych inwestycji (bo to właśnie robi Jim, namawia Johna do trzymania pokwitowań zamiast zażądania natychmiastowej wypłaty kokosów) to byśmy się pewnie rozwijali na poziomie 100% rocznie.

Czego powinniśmy sobie życzyć, nieprawdaż?

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@Marek Skrzypczak
Logika się ani nie zawęża ani nie rozszerza. Przeprowadzając analizę albo się posługujemy logiką, i wtedy nasze rozumowanie jest logiczne, albo nie i wtedy oczywiści e logiczne nie jest.

Skąd pomysł, że logika pomija czas? To jest dziwaczne.
Logika jak najbardziej nadaje się do analizy ekonomicznej jak i do innych dziedzin naszego życia.
Weźmy na przykład prawo, czy logika nadaje się do użycia w przypadku problemów prawnych? Czy wyobraża Pan sobie prawo które jest nie-logiczne?

PS1. Komentarz 28 jest autorstwa WF. Chyba się wkradła jakaś pomyłka.
Ale chyba wiem o co chodzi.
Młodzi ludzie z większą łatwością niż starsi przyswajają sobie wiedzę. Niestety nasz system edukacyjny opiera się głównie na autorytetach a nie rozumowaniu, częściej stosuje się sformułowania, że ktoś przedstawił jakiś pogląd niż przytacza się jego sposób rozumowania.
I to dokładnie widać na przykładzie działalności mises.org i ogólniej większej części Austriaków.

Chodziło mi o tezy dotyczące teorii pieniądza i rzekomej oszukańczej działalności ekspansji kredytowej. Szkody polegają na tym, że młodzi ludzie w okresie swojego buntu przyjmują, że szkoła austriacka jest alternatywą dla obecnego systemu i tym chętniej przyjmują przedstawiane im tezy bez należytego uargumentowania. Są do tego przyzwyczajeni przez system edukacji.
Tymczasem nie ma niczego złego w działalności bankowej. Gdyby jednak przyjąć, że jest coś złego, czyż nie usprawiedliwiałoby to działalności kontrolnej NBP i KNF?

PS.2
Jak wskazuje link pod moim nazwiskiem (należy kliknąć na moje nazwisko) udzielam się na frizona.pl ale nie wiem czy tam znajdziesz moją wizję świata, to mogłoby być zbyt trudne zadanie ze względu na rozproszenie dyskusji po wielu tematach.
Ale tu choćby przedstawiłem jeden z poglądów. Mam nadzieję, że w wystarczająco spójny sposób.
Jeżeli chcesz rzucić we mnie rękawicą to odnieść się krytycznie do tego o czym tu dyskutujemy.
Czyli, czy rezerwę cząstkową należy krytykować oraz czy należy domagać się obowiązkowej rezerwy 100% baków.
Dodatkowo mógłbyś powiedzieć czy rozumiesz definicje stosowane przez Austriaków, czyli co to jest "rezerwa cząstkowa", jak należy rozumieć "obowiązkową rezerwę 100%", na czym miałby polegać "standard złota" itd.
Bo według mnie to mają to bardzo słabo zdefiniowane co wynikło w powyższej dyskusji.

Odpowiedz

wf

Ad 51
Pozostawiam Czytelnikom rozstrzygnięcie, która z historyjek lepiej ilustruje system bankowości opartej na rezerwach czastkowych. Hitlera nie mieszam, wystarczy, że w róznych krajach co jakiś czas wprowadza się zakaz podejmowania gotówki z banków. A swoja droga wojny i pogromy z powodu dlugow wybuchaly, ale to juz rzeczywiscie inny temat.

Odpowiedz

wf

Ad 42
Aha, i jeszcze to:
"Rezerwę cząstkową nie tworzy się z zobowiązań.
Rezerwa cząstkowa to część sumy depozytów który nie został przekazany na kredyt lecz spoczywa “bezpiecznie” w kasie banku."
Świetnie: ale przecież zobowiązania są pieniądzem i to towarowym (wg Pana). W takim razie mogą stanowić ową rezerwę? A swój kredyt mogę spłacić w kolejnych zobowiązaniach? Może to i fajne, ale co to ma wspólnego ze szkołą austriacką?

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@53
"zakaz podejmowania gotówki z banków."
Ciekawe co ma Pan na myśli. Czyżby ustawę wprowadzoną za Roosevelta o nakazie zdeponowania złota? Czy też zawieszanie przez BoE wypłacania złota? Czy może co innego?

@54
Czy mógłby Pan zdefiniować co Pan właściwie rozumie pod pojęciem rezerwy cząstkowej? Bo zaczynam mieć wątpliwości czy tak samo rozumiemy znaczenie podstawowych słów.
Może Pan spłacać zobowiązania zaciągając kolejne kredyty, dlaczego nie? Chce Pan tego zakazać? Jak na zwolenników wolnego rynku to wyczuwam strasznie dużą chęć do nakazów i zakazów tutaj.
Najpierw jednak musi Pan znaleźć frajera który udzieli bankrutowi kredytów o to wcale nie jest tak łatwo.
A że banki komercyjne aby uzyskać koncesję na prowadzenie działalności muszą brać udział w finansowaniu długu państwowego, to tylko świadczy przeciwko tym koncesjom a nie bankom.

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@49
A jeszcze co do tej historyjki:
"Mam nadzieję, że ..." przewidywanie przyszłości wymaga pewnych szczególnych uzdolnień, czyż na tym właśnie nie polega działalność przedsiębiorców by przewidywać przyszłe potrzeby konsumentów.

"W przeciwnym razie będę musiał przekonać Johna"
Podobnie jak umiejętność przekonywania innych jest bardzo cenna.

"Jeśli Johna nie przekonam, to po prostu zdzielę go maczugą "
Ta umiejętność też jest bardzo pożądana na rynku. Potrzebujemy jej by nas chronić przed złoczyńcami.

"albo napuszczę na siebie Jake’ów i Johna i będzie po krzyku"
Jak będą głupi to się dadzą napuścić, a jak nie to nie. Skoro są tacy głupi to i tak nasze państwo będzie głupie. Żeby mieć mądre państwo najpierw trzeba mieć mądrych obywateli.
Mam pewne wątpliwości, czy szkołą austriacka propagując swoją dziwną teorię pieniądza i oskarżająca kredyt a bycie oszustwem w efekcie da nam mądrych obywateli którzy rozumieją jak funkcjonuje gospodarka czy też niekoniecznie.

Odpowiedz

wf

Ad 56
Istotnie, ja rowniez mam wrazenie, ze inaczej rozumiemy wiele slow. Wydaje mi sie, ze w tej dyskusji zrobilem wiecej niz Pan dla uscislenia ich znaczen, m.in. poszukujac definicji w neutralnych zrodlach, takich jak slowniki.

Nie wiem, czym sie w istocie rozni to, co Pan proponuje, od obecnego systemu. Jesli zobowiazania sa wg Pana swietnym pieniadzem towarowym (choc jednoczesnie kredytowym!), to najsilniejszym graczem na rynku finansowym bedzie oczywiscie panstwo, bo ono ma najwieksze mozliwosci egzekwowania zobowiazan. Jednym slowem podatnicy zaplaca ostatecznie za dowolne ekscesy politykow. Wlasnie tak teraz jest, czyli wlasciwie mozna niczego nie zmieniac?

W każdym razie nie moze Pan nam juz zarzucic, ze jestesmy zakutymi lbami niedopuszczajacymi krytyki. A jesli szkola austriacka wydaje sie Panu glupia, to moze nie warto nam poswiecac az tyle uwagi. Rozumiem, ze chce Pan ratowac mlode umysly przed czadem, ktory wydobywa sie z ksiazek Huerty de Soto i niektorych fragmentow dziel samego Misesa. Jednak chyba sa srodowiska, ktore bardziej demoralizuja mlodziez i moze tam potrzeba pracy organicznej jest pilniejsza?

Odpowiedz

legrand

Panie Stanisławie..litości odróżnia pan logike matematyczną od werbalnej?

Odpowiedz

Marek Skrzypczak

@52
"Skąd pomysł, że logika pomija czas, to jest dziwaczne".
Nie ma w tym nic dziwacznego. Próba opisania procesów wyłącznie przy pomocy aparatu pojęciowego logiki skazana jest na niepowodzenie właśnie dla tego, że logika opisuje relacje pomiędzy obiektami jako istniejące poza czasem i niezależnie od czasu.
Np. zdanie "jeżeli A to B" (implikacja, następstwo), mówi że ZAWSZE jeżeli A to B. Zdanie: "jeżeli NAJPIERW A to POTEM B" (następstwo w czasie) nie jest już następwstwem w znaczeniu logicznym chyba, że jako obiekty potraktujemy "najpierw A" i "potem B", ale wówczas "Najpierw" i "Potem" stają się opisem obiektów a nie opisem relacji, która zachodzi pomiędzy obiektami.
To właśnie, o ile dobrze rozumiem argumentację Rothbarda, jest przyczyna, dla której odrzuca on opisywanie praw ekonomii przy użyciu języka logiki formalnej.
Jeśli odrzucenie takiej formy zapisu utożsamia pan z odrzuceniem posługiwania się logiką, to chciałem zauważyć, że pan również logiką się nie posługuje.

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@57
Każdy powinien potrafić w kilku słowach zdefiniować pojęcia którymi się posługuje, tak jak już pisałem to są podstawowe umiejętności.
Nie przeceniałbym Pana zasług w tej dyskusji w zakresie przedstawiania definicji faktycznie odesłał mnie Pan do książki Pana Blauga, Misesa oraz leksykonu "Ekonomia od A do Z". Powtórzę się, nie wystarczy powoływać się na autorytety. Trzeba jeszcze potrafić analizować.

Ja Panu wykazałem, że, przynajmniej według jednej z możliwych definicji, że pieniądz dłużny to zobowiązanie kredytobiorcy a z systemem rezerwy cząstkowej mamy do czynienia wtedy gdy ludzie zaczynają się posługiwać tym zobowiązaniem jako pieniądzem i Pan słusznie powiedział, że nie widzi w tym nic złego. Może więc warto jak sugerowałem na początku po prostu przemyśleć jeszcze raz swoje stanowisko?
Chyba, że przedstawi Pan inną definicjię rezerwy cząstkowej z której będzie wynikało coś innego.

Nowej dyskusji na temat roli państwa wolałbym uniknąć. Sugerowałem w 2009, że nie da się ekonomii uciec od polityki, bo polityka to 50% naszych środków ale Pan uważał, że IM powinien byc apolityczny, nie rozumiem więc skąd te polityczne uwagi.
Proszę jednak nie zapominać, że owi podatnicy wybierają sobie takich polityków jacy sami chcą dziś jest to ponad 90% wyborców. Ja jestem patriotą nieco innego państwa, państwa w którym rząd ma prawo zaciągać zobowiązania tylko po ogłoszeniu stanu wyjątkowego i przekazaniu całości środków na wydatki zbrojeniowe (a w którym budżet w 60%, 70% i tak idzie na armię). Chyba nie ma Pan wątpliwości, że warto by było w 39 zadłużyć IIRP, części Żydowskiej naszej społeczności to pewnie by było warto się zadłużyć nawet na siedem pokoleń do przodu. Ale to zupełnie inny temat.

Ja od początku prosiłem Was tylko o to byście temat teorii pieniądza po prostu jeszcze raz przemyśleli, jeżeli po naszej dyskusji dochodzi Pan do wniosku, że reprezentanci szkoły austriackiej to, jak to Pan ujął, "zakute łby" czy też z tego powodu szkoła austriacka jest "głupia" to pozostaje mi tylko powiedzieć, że używa Pan mocnych słów i nie ma takiej potrzeby, wystarczy to tylko przemyśleć.
Proponuję zacząć od tego, że nie widzi Pan niczego zdrożnego w transakcji pomiędzy Johnem oraz Jake'em która została rozliczona za pomocą zobowiązania.
Książkę de Soto uważam za szkodliwą to prawda ale to już zauważyło więcej osób więc aż tak mnie to nie martwi. To co mnie martwi to fakt, że szkoła austriacka mogłaby wiele zrobić dobrego jako faktyczna alternatywna propozycja do dzisiejszego systemu, ale w zakresie interpretacji interwencjonizmu państwowego niestety przez hasła typu: „kredyt to oszustwo” ośmieszacie tę idee i cofacie się do średniowiecza kiedy to udzielanie kredytów jako lichwa było zakazane.

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@58
nie, a Pan?

@59
Każdy obiekt powinien być ściśle zdefiniowany. Jeżeli jest ograniczony czasowo powinien być zdefiniowany w czasie i tyle. Jak Pan sam zauważył, obiekty zależne od czasu powinny być zdefiniowane w czasie inaczej nie są ściśle zdefiniowane i wtedy nie ma żadnego problemu by wykorzystywać narzędzia matematyczne.
Brak ścisłej definicji od początku wprowadza tylko zamieszanie dlatego poprosiłem Pana dr. Machaja o definicję zwrotu którym się posłużył.

Odrzucenie jakiej formy zapisu niby utożsamiam z odrzuceniem logiki?
Czyżby mówił Pan o posługiwaniu się w czasie obiektami które zostały zdefiniowane poza czasem? Jeżeli tak, to tak, jest to bardzo poważny błąd logiczny.

Odpowiedz

stanisław chmielewski

@59
Zagadnienie czasu jest bardzo ciekawe i problem definicji obiektów i analizy w czasie jest bardzo istotny.
Klasycznym przykładem, który rozpatrywali średniowieczni filozofowie było:
"Co Pan Bóg robił przed stworzeniem świata" jest to właśnie klasyczny przykład pomylenia obiektu który jest zdefiniowany poza czasem (Bóg który jest stwórcą czasu nie może mu podlegać) oraz analizy która umieszcza go w czasie (co robił "przed" jest to okolicznik czasu).
I z tego powodu jest to oczywiście nielogiczne.
Ale może nie róbmy off-topu, możemy się przenieść na Pana blog.

Odpowiedz

wf

Panie Stanisławie,
Jeśli dobrze rozumiem, ma Pan do przekazania ważną informację, wniosek wypływający z jakiejś dogłębnej analizy. Ten wniosek moze podważyć istotne elementy teorii austriackiej (austriacką teorię pieniądza, cyklu, kapitału, ...). Proszę napisać zwięzły artykuł, w którym klarownie, metodycznie, z dbałością o poprawność syntaktyczną, gramatyczną i ortograficzną wyłoży Pan swoje stanowisko. Proszę dołączyć swój krótki biogram. Przerzucanie się komentarzami w tak ważnej kwestii wydaje mi się bezowocne.

Dopilnuję, żeby Pana artykuł spełniający te kryteria został opublikowany na www.mises.pl.

Pozdrawiam
Witold Falkowski

Odpowiedz

stanisław chmielewski

dobrze,
proszę mi dać chwilę

Odpowiedz

wf

Właśnie minął miesiąc - niczym chwila - ale oczywiście czekamy nadal.

Odpowiedz

stanisław chmielewski

No niestety, jak stwierdził pan WF, moja odpowiedz nie spełniła standardów jakościowych w zakresie gramatyki jakie obowiązują na portalu mises.pl. Dlatego też ta odpowiedz się tu nie pojawi. Jakby jednak kogoś interesowała to zapraszam tutaj:
http://frizona.pl/threads/7326-Dyskusja-z-Panem-Witoldem-Falkowskim?p=134087#post134087.

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.