Nie zapomnij rozliczyć PIT do końca kwietnia
KRS: 0000174572
Powrót
Tłumaczenia

Rothbard: Podróż do Polski

21
Murray N. Rothbard
Przeczytanie zajmie 4 min

Autor: Murray Rothbard
Tłumaczenie: Witold Falkowski
Źródło: Making Economic Sense

PolskiJeden z tygodni marca 1986 roku spędziłem niezwykle ciekawie, uczestnicząc w konferencji, która odbywała się w hotelu w Mrągowie na pojezierzu w północnej części Polski (dawniejszych Prusach Wschodnich). Konferencja, a właściwie sympozjum poświęcone szerokiemu wachlarzowi zagadnień ujętych w tytule „Ekonomia a przemiany społeczne”, została zorganizowana przez Instytut Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Jej sponsorem była grupa angielskich naukowców o przekonaniach konserwatywnych i wolnorynkowych.

Chociaż pod względem gospodarczym – jak zauważył jeden z zachodnich uczestników konferencji – Polska jest „jednym wielkim slumsem” z podupadłymi obszarami wiejskimi, walącymi się miasteczkami i zniszczonymi miastami, to pod względem intelektualnym ten mężny naród cieszy się największą wolnością w całym bloku wschodnim. W żadnym innym państwie należącym do strefy wpływów sowieckich taka konferencja nie mogłaby się odbyć.

Jedynym nałożonym na uczestników ograniczeniem był warunek, żeby tytuły zgłoszonych wystąpień były neutralne pod względem ideologicznym. Gdy wymaganie to zostało spełnione i władze zezwoliły na zjazd, każdy mógł już mówić, co chciał – i wszyscy korzystali z tej możliwości. W moim przypadku autocenzura polegała na pominięciu trzech ostatnich słów w tytule wystąpienia, który brzmiał: Concepts of the Role of Intellectuals in Social Change Towards Laissez-Faire (Koncepcje dotyczące roli intelektualistów w przemianach społecznych zmierzających do ustanowienia systemu leseferystycznego), ale treść wykładu pozostała niezmieniona.

Pierwszy odczyt wygłosił wybitny filozof angielski, profesor Antony Flew, któremu nic nie sprawia większej przyjemności niż dokładanie lewicy. Flew, nie owijając w bawełnę, wskazał na znaczenie i konieczność prawa własności oraz wolnego rynku. Fascynująca była reakcja słuchaczy ze strony polskiej: nie uniosła się ani jedna brew, żaden naukowiec nie oburzył się. Wręcz przeciwnie. Niezwykle budujące było to, że dwudziestu kilku polskich naukowców jak jeden mąż występowało przeciwko rządowi. A dla nikogo nie ulegało wątpliwości, że obradom bacznie się przysłuchuje przysłany przez rząd agent. (Agent – przewodnik i kierownik wycieczki – był niewątpliwie bardzo inteligentny i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co się dzieje).

Wśród Polaków byli zarówno libertarianie, zwolennicy trzeciej drogi, jak i dysydenci marksistowscy. Było jednak wyraźnie widoczne, że w żadnej z tych grup nie było nikogo, kto widziałby jakąś przyszłość dla komunistycznego reżimu. Biorący udział w konferencji polscy naukowcy byli nie tylko przeciwnikami komunizmu, ale nie widzieli specjalnej potrzeby jakiegokolwiek rządu. Jeden z nich powiedział mi: „Oczywiście, że każde działanie rządu ma na celu zwiększenie potęgi i bogactwa jego urzędników, a nie wynika z dbałości o interes publiczny, dobro wspólne lub z innych oficjalnie głoszonych pobudek”.

„Tak – odpowiedziałem – ale propaganda rządowa zawsze będzie twierdzić, że władze działają na rzecz wspólnego dobra itd.”. Z wyrazem zdziwienia na twarzy polski profesor zapytał: „A kto wierzy rządowej propagandzie?” Odparłem, że „niestety w Stanach Zjednoczonych wielu ludzi w nią wierzy”. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

Wszyscy polscy naukowcy znali bardzo dobrze angielski. Niestety ich zachodni koledzy nie mogli się odwzajemnić – nie znali języka gospodarzy. Mimo to panowała serdeczna atmosfera. Zabawny przejaw kulturowej przepaści stanowili kelnerzy w hotelowej restauracji (to, co w Polsce uchodzi za „luksusowy hotel” odpowiada w przybliżeniu standardowi sieci tańszych moteli w USA), którzy musieli sobie jakoś poradzić z dwoma konferencyjnymi „dzieciakami” – młodymi naukowcami angielskimi, którzy byli zdeklarowanymi wegetarianami. Polska jest krajem o bardzo wysokim spożyciu mięsa na głowę mieszkańca (komuniści nigdy nie skolektywizowali rolnictwa). Jednocześnie jednak mięso jest racjonowane, więc dla polskich kelnerów było nie do pojęcia, że tych dwóch uprzywilejowanych obcokrajowców wciąż domaga się „więcej jarzyn”, zamiast docenić wyśmienitą wołowinę i wieprzowinę. Na szczęście w pobliżu znajdował się zawsze któryś z polskich profesorów gotów pospieszyć dwóm dziwakom z pomocą jako tłumacz.

Najbardziej wzruszająca chwila sympozjum miała miejsce w czasie bankietu ostatniego wieczoru, gdy angielski socjolog, który przewodniczył konferencji, po wygłoszeniu podziękowania pod adresem polskich gospodarzy, wzniósł płynący z głębi serca toast za „wolną, niepodległą i katolicką Polskę”. Wszyscy zrozumieliśmy jego intencje i każdy obecny na sali – także protestanci i ateiści – wzniósł kieliszek i ochoczo spełnił toast. Również agent służb rządowych.


Powyższy tekst stanowi rozdział 94 książki Rothbarda Making Economic Sense

Kategorie
Filozofia polityki Teksty Tłumaczenia

Czytaj również

Bermudez_Ocena stu pierwszych dni rządów Javiera Milei

Polityka współczesna

Bermudez: Ocena stu pierwszych dni rządów Javiera Milei

Czy Milei korzysta z wszelkich dostępnych narzędzi, aby zrealizować swój program gospodarczy?

Jablecki_Ilu handlarzy zmieści się w modelu matematycznym

Metodologia szkoły austriackiej

Jabłecki: Ilu handlarzy zmieści się w modelu matematycznym?

Dobry test przydatności teorii ekonomicznej polega na dokładnym zbadaniu jej założeń.

Bishop_Moicano - Jeśli obchodzi was los waszego kraju, czytajcie Misesa

Szkoła austriacka

Moicano - Jeśli obchodzi was los waszego kraju, czytajcie Misesa

Sympatia Moicano dla Misesa jest zasługą rosnącego poparcia dla austriackiej szkoły ekonomii w Brazylii, która zdobyła popularność nie tylko w akademii i polityce, ale też na niwie kulturalnej.

Machaj_Czy „Reguła Taylora” mogła zapobiec bańce mieszkaniowej

Cykle koniunkturalne

Machaj, Woods: Czy „Reguła Taylora” mogła zapobiec bańce mieszkaniowej?

Czy tzw. reguła Taylora może być tak skutecznym narzędziem jak uważa jej autor?


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 21
BR

"Również agent służb rządowych."

Bo ten agent już wiedział, co się święci :)

Odpowiedz

Adam Sawicki

"„Tak – odpowiedziałem – ale propaganda rządowa zawsze będzie twierdzić, że władze działają na rzecz wspólnego dobra itd.”. Z wyrazem zdziwienia na twarzy polski profesor zapytał: „A kto wierzy rządowej propagandzie?” Odparłem, że „niestety w Stanach Zjednoczonych wielu ludzi w nią wierzy”. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem."

Tak jak jest teraz w Polsce i prawie każdym kraju "demokratycznym", wtedy ludzi łączyła nienawiść do rządu i każdy kto był przeciw państwu był z "nami". Dzisiaj jest jakaś dziwna świadomość ludzi. Za każdym razem kiedy im się wspomina o tym że państwo jest złą instytucją, albo robi jakieś przekręty to ludzie mówią rzeczy w stylu "ale przecież jest demokracja, już dawno takie coś wyszło by na jaw, każdy by o tym wiedział". Może problem tkwi w tym że ludzie chcą być okradani?


A co do tekstu to miło czyta się takie ciepłe słowa o naszym narodzie.

Odpowiedz

BR

@Adam Sawicki

Bo - i nie waham się użyć tego słowa - tyrania demokratyczna celuje prosto w "ducha", odnajduje w każdym obywatelu policjanta, który teraz, zamiast tropić nadużycia władzy, tropić będzie własnego sąsiada. Dlatego nie ma granic dla ekspansji demokracji.

Poza tym jak powiedział kiedyś Henry Louis Mencken:

"Bez wątpienia moja niechęć do demokracji jako teorii politycznej ma swe źródło w tym, że czegoś mi (a nie teorii) brakuje. Najprawdopodobniej chodzi o moją niezdolność do odczuwania zawiści. W obliczu szczęścia drugiego człowieka pozostaję tak samo nieporuszony jak makler giełdowy wobec dzieł Jana Sebastiana Bacha. Fakt, że John David Rockefeller miał więcej pieniędzy niż ja, jest dla mnie tak samo mało interesujący jak to, że wierzył w możliwość całkowitej immersji lub nosił diamentowe spinki do mankietów. Niebezpieczeństwo kryjące się w demokracji polega na tym, że takich ludzi jak ja jest mniejszość, natomiast większość stanowią ludzie, do zawiści których zawsze mogą się odwołać demokratyczni politycy. Dążenie do „zbudowania” totalnego państwa opiekuńczego napędzane jest nie radością z dawania, lecz zawistną Schadenfreude, odczuwaną wówczas, gdy zabiera się tym, którzy mają więcej.

Podczas gdy większość grzechów sprawia człowiekowi, przynajmniej na początku, przyjemność, zawiść z góry czyni go nieszczęśliwym. Niezliczone głosy, uznawane często przez nas samych za wyraz poczucia sprawiedliwości, są w swej najgłębszej istocie skalane zawiścią. Potwierdza się zatem stare porzekadło, że pożądanie równości w demokracji jest często wyrazem pragnienia, aby mieć kogoś niżej od siebie i nikogo wyżej."

Pozdrawiam

Odpowiedz

panam

Szkoda, że nie ma na mises.pl tekstu, w którym wujaszek Rothbard wychwala sowiecka inwazję na Polskę 1920, jako "libertariańską politykę zagraniczną".

Odpowiedz

Balcerek

@4
że jak?

Odpowiedz

Jacek Olewski

Zajrzyj 1 kwietnia. Na pewno się pojawi.

Odpowiedz

BR

Ja tam bym się wcale nie zdziwił :) Rothbard miał swoje jazdy. Poniżej jego laurka dla Che Guevary:

"Che was a notable revolutionary, but not a distinguished administrator, and even poorer as an economist. It was Che who led the policy of coercively shifting Cuba from specialization in sugar toward a greater self-sufficiency–an arbitrary and uneconomic gesture that almost wrecked the Cuban economy until Fidel, spurred by the economic realists in Russia, called a halt and reversed the trend. Frustrated as an administrator, realizing that such work was not his forte, Che left Cuba to follow his chosen career of revolutionary, to ignite and spur revolutionary combat throughout Latin America. But before he did so, Che distilled his own experiences to become a distinguished theorist of revolutionary warfare, his book of guerilla warfare coming to rank with the writings of Mao and General Giap in this new and burgeoning discipline."

http://murrayrothbard.com/ernesto-che-guevara-rip/

Odpowiedz

panika2008

@BR, Rothbi ma tutaj rację (przyznaję to z odrazą), Guevara był *wybitnym* rewolucjonistą, zarówno teoretykiem jak i praktykiem. Jego książka o partyzantce to mega klasyk, rzeczywiście na równi z dziełami Mao i Nguyena Giapa.

Odpowiedz

MB

ad 7
A kiedy kolega obiecaną laurkę wklei? A nie jakieś oskarżenia, że kiepski administrator

Odpowiedz

Jakub Czuchnowski

Tekst o polityce zagranicznej bolszewików i inwazji na Polskę jest na mises.pl:
http://mises.pl/blog/2006/12/23/murray-n-rothbard-o-nowa-wolnosc-manifest-libertarianski/

str.169-171.
Tylko trzeba wziąć pod uwagę kiedy Rothbard to pisał (lata 70-te) i jaką wiedzą mógł wtedy dysponować.

Odpowiedz

JS

Rzeczywiście z tym tekstem o agresji na Polskę nieźle przesadził, jestem ciekaw na podstawie jakich źródeł to napisał.

Odpowiedz

MB

Wziąłem kiedyś do ręki książkę Normana Daviesa (tak, wiem, to kiepski historyk) o wojnie polsko-bolszewickiej i chyba tam właśnie znalazłem narzekanie Daviesa, że w zachodniej historiografii ciągle pokutuje przekonanie, że to Polacy wywołali wojnę. Jak się spojrzy na angielskie artykuły na wikipedii (<a href="http://en.wikipedia.org/wiki/Polish%E2%80%93Soviet_War">http://en.wikipedia.org/wiki/Polish%E2%80%93Soviet_War</a>), to jakiś taki brak zdecydowania przebija, przy odpowiedzi na pytanie skąd się wojna wzięła, że niby nikt nie chciał, ale każdy działał tak, że wojna się jakoś cudownie pojawiła.

Odpowiedz

smootnyclown

ad. 10.

No to jak nie wiedział, to po kiego grzyba pisał?

Odpowiedz

PN

Ostatnio właśnie próbowałem wytłumaczyć administratorom strony "I bet Ludwid von Mises can get more fans than John Maynard Keynes" na facebooku, że Rothbard skrajnie mylil się (albo kierowało nim doktrynerstwo) w kwestii tego, co napisał na temat ZSRR i Polski w Manifeście. Bezskutecznie. Oni podejmowali karkołomne próby obrony Pana Libertarianina. Wypisałem się z fanów tej strony na facebooku, bo nie chciałem przestawać z doktrynerami.

Odpowiedz

panika2008

@PN, jakże przypomina mi to ślepe podążanie za tym, co Rothbard pisał na temat standardu złota i 100% rezerwy!

Odpowiedz

George

„Oczywiście, że każde działanie rządu ma na celu zwiększenie potęgi i bogactwa jego urzędników, a nie wynika z dbałości o interes publiczny, dobro wspólne lub z innych oficjalnie głoszonych pobudek” - toć to przecież współczesna Polska jak żywa. Nic dodać, nic ująć. Jakże niewiele zmieniło się w mentalności władzy przez ostatnie 20 lat. PRL-owską ciągłość widać gołym okiem.

Odpowiedz

grudge

Ad 15
To, że Rothbard mylił się w sprawie agresji Sowietów na Polskę (tak jak w sprawie aborcji), nie przekłada się automatycznie na jego błąd w pozostałych poglądach, w tym na rezerwę cząstkową i standard złota.
O ile w pierwszym przypadku Rothbard napisał wbrew historii, o tyle w drugim ma rację (zresztą to jak Cię tutaj w dyskusjach wypunktowano jeszcze mnie w tym utwierdziło).
Czyżbyś jakis urlop miał?

Odpowiedz

Konkin

Panowie, ależ Rothbard miał rację, jako Polacy spoglądamy przez pryzmat obrony odrodzonej RP(przynajmniej państwowcy). Prawdą niestety jest że wojna zaczęła się od ataku RP na Ukrainę, prewencyjnego, ale mimo wszystko ataku.

Odpowiedz

PN

No niee... Na Amerykanów można jeszcze przymknąć oko, ale żeby Polak takie rzeczy...

Odpowiedz

wf

Ad 15 et al.

Miałem przyjemność tłumaczyć "For a New Liberty" Rothabarda. Nie mam wątpliwości, że jego interpretacja polityki ZSRR jest bezpodstawna, wzięta z powietrza albo z artykułów w "Moskowskoj Prawdie". Jestem przekonany, że poglądy dotyczące aborcji, które przedstawia w tej książce, są rażąco niespójne (w późniejszych pracach Rothbard właściwie się z nich wycofał, temat rzeka na osobną dyskusję).

Nie przeszkadza mi to w czytaniu jego analiz dotyczących standardu złota i rezerw bankowych, choć - trzeba przyznać - komuś, kto myli się w zasadniczych sprawach, trzeba uważnie patrzeć na ręce, a właściwie na słowa.

Tak czy owak uważam go za autora bardzo inspirującego.

Odpowiedz

panika2008

@wf, rzeczywiście mój kąśliwy komentarz był trochę przesadzony. Jasne, że jeden błąd nie implikuje drugiego i fakt, że Rothbard pisał, no nawet jeśli nie w 100% zawsze logicznie, to przynajmniej ciekawie i porywająco (czego nie można powiedzieć o Misesie czy Hayeku, heh) oraz na pewno prowokująco do dalszych przemyśleń. Muszę przyznać, że w moim przypadku sprowokował skutecznie, a że wnioski wyciągnąłem w dużej części sprzeczne z tym, co on postulował, to insza inszość :)

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.