Nie zapomnij rozliczyć PIT do końca kwietnia
KRS: 0000174572
Powrót
Związki zawodowe

Block: Czy istnieje prawo do zrzeszania się w związkach zawodowych?

2
Walter Block
Przeczytanie zajmie 4 min
zwiazek_male.jpg
Pobierz w wersji
PDF

Autor: Walter Block
Źródło: lewrockwell.com
Tłumaczenie: Paweł Kot
Wersja PDF, EPUB, MOBI

Artykuł ukazał się pierwotnie w 2004 r.

związkach zawodowych

Sprzeciwiam się poglądowi, że mamy jakieś prawo do „zrzeszania się w związkach zawodowych”, czy że organizowania się w związki zawodowe jest podobne lub ― co gorsza ― jest implikacją prawa do wolnego zrzeszania się. Tak, teoretycznie, organizacja pracownicza mogłaby ograniczyć się do organizowania masowego zaprzestania pracy, dopóki nie osiągnęłaby swoich postulatów. To rzeczywiście byłaby implikacja prawa do swobodnego zrzeszania się.

Ale każdy związek z zawodowy, jaki znam, przypisuje sobie prawo do użycia przemocy (tj. do zainicjowania przemocy) przeciw konkurencyjnym pracownikom, tj. łamistrajkom, czy to w sposób „fizyczny”, bijąc ich, czy też „umysłowy”, wymuszając przyjmowanie ustaw nakazujących pracodawcom pertraktowanie z nimi, a nie z łamistrajkami. (Czy ktoś zna jakiś zaprzeczający temu przykład? Jeśli tak, chciałbym go poznać. Kiedyś myślałem, że znalazłem taki: The Christian Labor Association of Canada. Ale na podstawie przeprowadzonego z nimi wywiadu mogę powiedzieć, że chociaż wyrzekają się agresji „fizycznej”, popierają wersję „umysłową”).

Ale co z odwrotnymi przypadkami: związkami, które nie inicjują przemocy? Co więcej, istnieją przecież ludzie od lat związani z organizacjami pracowników, którzy nigdy nie byli świadkami wybuchów przemocy.

Wyjaśnię tutaj moje stanowisko. Mój sprzeciw nie jest skierowany tylko w stosunku do przemocy, ale raczej „przemocy lub groźby użycia przemocy”. Uważam, że często nie potrzeba faktycznej przemocy, jeżeli groźba jej użycia jest wystarczająco poważna, co — jak twierdzę — zawsze zachodzi, gdy istnieje ruch związkowy, przynajmniej w jego amerykańskiej i kanadyjskiej formie.

Prawdopodobnie w całej swojej historii IRS nigdy samo nie uciekło się do przemocy fizycznej. (Składa się w większości z gryzipiórków, a nie ludzi agresywnych fizycznie). Jest tak dlatego, że wykorzystuje sądy i policję rządu USA, które dysponują przygniatająca siłą. Ale stwierdzenie, że IRS nie bierze udziału w „przemocy czy groźbie użycia przemocy” jest powierzchowne. Jest tak również w przypadku policjanta, który zatrzymuje cię i wypisuje ci mandat. Są oni ― i są do tego trenowani ― nadzwyczaj uprzejmi. Lecz „przemoc czy groźba użycia przemocy” przenika wasze relacje.

Co więcej, nie zaprzeczam, iż czasami kierownictwo zakładu też bierze udział w „przemocy czy groźbie użycia przemocy”. Chodzi mi tyko o to, że można wskazać wiele przypadków, gdy tego nie robią, podczas gdy jest to niemożliwe dla organizacji pracowniczych ― przynajmniej w krajach, które omawiam.

Według mnie zagrożenie ze strony związków zawodowych jest obiektywne, nie subiektywne. To groźba, w starych czasach pracy fizycznej, że jakiś konkurencyjny robotnik, „łamistrajk” będzie pobity, jeśli spróbuje przekroczyć granice protestu, a we współczesnych czasach pracy umysłowej, że każdy pracodawca, który zwolni strajkującego pracownika należącego do związku zawodowego i zastąpi go na stałe innym, naruszy różne prawa pracy. (A przy okazji, dlaczego nazywanie „łamistrajkami” pracowników gotowych pobierać niższą pensję, konkurując z pracownikami zrzeszonymi w związkach, nie jest „dyskryminujące” i „nienawistne”. Czy nie powinno się tego zrównać z określaniem osób czarnych słowem na „n” (chodzi o „czarnucha” (ang. nigger) — przyp. red.)?

Załóżmy, że niski, mizerny bandyta staje naprzeciwko wielkiego mężczyzny wyglądającego na gracza futbolu amerykańskiego i żąda jego pieniędzy, grożąc, że w przeciwnym wypadku go pobije. Nazywam to obiektywnym zagrożeniem i nie obchodzi mnie, czy wielkolud w odpowiedzi zanosi się śmiechem. Groźba to groźba, niezależnie od reakcji napadniętego, bez względu na jego wewnętrzną reakcję psychologiczną.

Wróćmy teraz do relacji między dyrekcją a pracownikami. Związek zawodowy w obiektywny sposób grozi łamistrajkom i pracodawcom, którzy ich zatrudniają. To jest w dzisiejszych czasach kwestia czysto prawna, a nie kwestia odczuć psychologicznych z czyjejś strony. W odróżnieniu od tego, chociaż nie można zaprzeczyć, że pracodawcy posługują się przemocą wobec pracowników, niekoniecznie muszą to robić. (Jednak taka przemoc to często samoobrona).

Przypomina to mój argument odnośnie do alfonsa z książki Defending the Undefendable: Nie obchodzi mnie, czy wszyscy alfonsi rzeczywiście inicjują przemoc. Ani czy robią to co godzinę. Nie jest to konieczna cecha bycia alfonsem. Nawet jeśli nie istnieliby alfonsi nieużywający przemocy, nadal możemy sobie takiego wyobrazić. Nawet jeśli wszyscy pracodawcy inicjowaliby przemoc wobec pracowników, to możemy wyobrazić sobie pracodawców, którzy tego nie robią. W przeciwieństwie do tego nie możemy sobie nawet wyobrazić związków zawodowych, które nie groziłyby użyciem przemocy — biorąc pod uwagę ustawodawstwo popierane przez nie wszystkie.

Murray N. Rothbard zaciekle sprzeciwiał się związkom zawodowym. Wypływało to z dwóch źródeł. Po pierwsze, jako teoretyk libertarianizmu dostrzegał, że organizacja związkowa w nieunikniony sposób grozi użyciem przemocy (zob. Ekonomia wolnego rynku, t. 3., s. 89–102) Po drugie, było to osobiste doświadczenie krzywd, jakie jego rodzina poniosła z ich strony (zob. Justin Raimondo, An Enemy of the State: The Life of Murray N. Rothbard, Amherst N.Y.: Prometheus Books, s. 59–61).

Nie możemy poddać się syreniemu śpiewowi związkowego bandytyzmu.

Kategorie
Ekonomia pracy i demografia Teksty Tłumaczenia Związki zawodowe

Czytaj również

3590.jpg

Związki zawodowe

Jasay: O szkodliwości negocjacji zbiorowych

Obecne znakomite wyniki gospodarcze Niemiec, traktowane z podziwem i ledwie skrywaną zawiścią przez kilka mniej znakomitych krajów strefy euro, są efektem między innymi osłabienia uciążliwej nieudolności ogólnonarodowych negocjacji zbiorowych.

Great_Railway_Strike_1886_-_E_St_Louis.jpg

Związki zawodowe

Knapp: Związki zawodowe jako instytucje rynkowe

Laissez-faire to filozofia głosząca, że rząd nie powinien interweniować w gospodarkę. Nie ma w tym twierdzeniu żadnej podstawy do niechęci wobec związków zawodowych jako takich, gdyż z założenia są one prywatnym, a nie rządowym podmiotem. Pojmowanie związków zawodowych jako „odrażających” jest tak samo logicznie sprzeczne jak brzydzenie się korporacjami. To nie związki zawodowe i korporacje są niezgodne z leseferyzmem, ale fakt, że rząd poprzez swoją interwencję wypaczył i na nowo zdefiniował znaczenie tych pojęć, sprawiając, że obecnie kojarzą się negatywnie.

Boettke-Coyne_Rothbard-a-socjalizm-–-zapomniany-wkład-badawczy_male.jpg

Związki zawodowe

Rothbard: Kłopoty ze związkami

Historia amerykańskich związków zawodowych obfituje w przesłodzone i przesadzone opowiastki o pełnych przemocy strajkach w Pullman Company, Homestead Steel i tak dalej. Ze względu na wyraźną predylekcję do związków zawodowych, cechującą praktycznie rzecz biorąc wszystkich zajmujących się strajkami historyków, ich opisy wyraźnie sugerowały, że agresywne zachowania dotyczyły wyłącznie wynajętych przez pracodawcę strażników, według uznania bijących przywódców związków. Fakty wyglądają jednak zgoła odmiennie. Do przemocy uciekały się niemal wyłącznie bojówki związkowców

Jasay_„Chleb-i-igrzyska”-we-współczesnym-państwie-opiekuńczym.jpg

Transfery społeczne

Jasay: „Chleb i igrzyska” we współczesnym państwie opiekuńczym

O przyczynach nieproduktywności.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 2
Tomasz Kłosiński

To mi przypomina jakąś chorą prewencję. To nie zrzeszanie w związki powinno być krytykowane, tylko "przemoc bądź groźba jego użycia" ze strony związków.. Gówno Blocka powinno obchodzić czy ja należę do NSDAP czy związku zawodowego, o ile nie stosuję wobec innych ludzi przemocy lub jej wiarygodnej groźby.

Odpowiedz

Tomasz Kłosiński

Sprawa jest prosta: nie-agresywni ludzie mogą się zrzeszać w co chcą; a z agresywnymi związkowcami (i innymi agresywnymi ludźmi) można sobie poradzić. Jeden z takich środków zaradczych opracował Samuel Colt, inny duet Smith i Wesson, etc.

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.