Nie zapomnij rozliczyć PIT do końca kwietnia
KRS: 0000174572
Powrót
Filozofia polityki

Major: Przemiana społeczna a polityka

1
Steven Major
Przeczytanie zajmie 8 min
Major_Przemiana-spoleczna-a-polityka_male.jpg
Pobierz w wersji
PDF

Autor: Steven Major
Wersja PDF, EPUB, MOBI

przemiana

Każdy z nas chce mieć większy bądź mniejszy wpływ na rzeczywistość i zmieniać świat wokół. Jednakże nie każdy przedmiot działań i nie każde narzędzie posiada taki sam stopień elastyczności. Dotyczy to wszystkich obszarów życia, również społecznej przemiany. Pytanie o to, czy narzędzia polityczne stanowią dobre metody prowadzące do przemiany, jest tak naprawdę pytaniem o ich specyficzną elastyczność i realne konsekwencje ich stosowania.

Korumpująca polityka w praktyce

Polityka realna korumpuje w szerokim tego słowa znaczeniu. Owa korupcja może przebiegać na dwóch frontach. Polityka może korumpować umysł, albo duszę. Korupcja duszy jest jej zepsuciem, ale w pewnym sensie jest mniej społecznie szkodliwa, ponieważ nie wypacza myślenia. Polega na tym, że osoba wciągnięta w politykę jest świadomie zainteresowana tylko prestiżami władzy, a przede wszystkim prestiżami materialnymi. Korupcji duszy odpowiadają w Paretowskim sensie „lisy”, które są raczej wyzbyte z idei, a głównym celem jest świadome obsadzenie stanowisk swoimi ludzi. Jest to wobec tego cel sam w sobie. Władza dla samej władzy. Życie to nieustanny podbój, a im więcej podbijesz, tym więcej dla siebie osiągniesz. Takie wewnętrzne cupido dominandi.

Z drugiej jednak strony w Paretowskim podziale mamy do czynienia z grupą „lwów”, którym odpowiada korupcja umysłu. Ci chcą dojścia do władzy nie dlatego, żeby tylko przejąć jej prestiże, albo pokaźne środki materialne. Lwy chcą dojść do władzy, ponieważ wierzą, że dzięki temu uda im się dokonać trwałej przemiany społecznej. W ten sposób staja się paradoksalnie jeszcze bardziej zrośnięci z systemem politycznym niż lisy, ponieważ zaczynają grać według jego reguł. Ich myślenie zrasta się z logiką systemu i trwale przenika ich działania.

Doskonałym przykładem takiej postaci jest burmistrz Carcetti z wybitnego serialu The Wire. Działając głównie z pobudek ideologicznych, chce dostać się do władzy po to, aby zrealizować swój program. Jednak wkrótce po objęciu władzy przekonuje się, że znajduje się w środku politycznej rzeczywistości: grup interesu oraz realiów finansowych miasta. Może albo de facto ogłosić swoją kapitulację, albo próbować postępować według reguł gry, by trwać. Walczyć o to, aby w odpowiednich departamentach znaleźli się jego ludzie, by finansowanie pozostawało na podobnym poziomie, oraz by pozostałe konkurencyjne agendy państwowe nie były w stanie wpłynąć na jego działania. Bo wszak chodzi o to, aby on mógł wygrać, choć to tylko środek do celu. Dzięki zwycięstwu Carcetti będzie mógł wprowadzić jakże ważne i niezwykle potrzebne rozwiązania. Z czasem jednak owo trwanie zmienia się w dryf, a cel pośredni — uzyskanie władzy — staje się celem permanentnym, taką niekończącą się walką o utrzymanie swoich wpływów. Jest to wobec tego władza dla władzy, ale nie samej, bo gdzieś na horyzoncie krąży od czasu do czasu ponoć ideologiczny światły cel. A to przecież jest jaskrawy przykład władczego rozpychania się po objęciu władzy. Tymczasem Machtkampf zaczyna się przecież już na własnym podwórku politycznym jeszcze zanim się władzę obejmie.

Realia demokracji

Świat polityki jest światem, który jest zbudowany wokół pierścienia władzy. W wyniku jego oddziaływania następują dwa bardzo ważne procesy: demokratyzacja i republikanizacja społeczeństwa. Demokratyzacja oznacza  masową oraz postępującą polityzację życia ekonomicznego i społecznego. Wszelkie zjawiska społeczne, które powinny być rozstrzygane na poziomie lokalnych wspólnot, rodzin, miast, zaczynają być przedmiotem wielkiej dysputy zdominowanej przez kolektywnie reagujące masy. Demokratyzacja tworzy mit, że powinnością całych społeczności jest rozstrzyganie o rzeczach, które nie leżą w granicach ich prawowitych kompetencji.

Republikanizacja jest podobnym procesem, lecz bardziej elitarnym, ponieważ w republikańskiej wizji (bliższej prawdzie) o losach społecznych nie decydują masy, lecz masy, które są sterowane. Dlatego republikanizacja oznacza z kolei mobilizację ekspercką do zajmowania się tymi sprawami, co do których również eksperci nie powinni się zajmować. Demokratyzacja propaguje mit demokratycznego stanowienia. Republikanizacja propaguje mit elitarnego władania i dostarczania handbooka dla rządzących, pokazującego, jak właściwie „zarządzać państwem”, by służyło „dobru ogólnemu”. Jedna i druga strona prowadzi w efekcie do tego samego — konserwacji systemu politycznego i lewiatańskiej władzy. Przy demokratyzacji celem będzie narodowe referendum w sprawie tego, czego nauczać dzieci w szkole. Przy republikanizacji celem będzie pozostawienie decyzji technokratom, wszakże specjalistom w swoich dziedzinach, bo „oni wiedzą lepiej”. Fan demokratyzacji będzie straszył zniesieniem obowiązku emerytalnego. Fan republikanizacji będzie na przykład chciał ten obowiązek „sprywatyzować” i przekazać wybranym do tego przez rząd firmom, regulowanym przez oświeconych urzędników. Ważne tylko, żeby byli dobrze opłacani, aby nie dopuścić do negatywnej selekcji w rzekomo potrzebnym sektorze publicznym. Zarówno republikanizm jak i demokratyzm skażone są grzechem pierworodnym ufności w zdolność pierścienia władzy do tworzenia rzeczy słusznych, prawych, właściwych i korzystnych mimo jego nieodwracalnego zatrucia występkiem.

Republikanizacja i demokratyzacja przekształcają jednostki aktywne, wybitne i utalentowane w systemowych rycerzy, dla których wytyczną działania stanowią albo korzyści osobiste („lisy” o skorumpowanych duszach), albo programy ideowe i polityczne („lwy” o skorumpowanych umysłach).  Dla tych drugich programy polityczne stanowią wręcz opium, motywujące do działania i jednocześnie ukryty duchowy sakrament, który rozgrzesza ich z tymczasowych i ewentualnych ustępstw ideowych. Nawet jeśli bowiem zdradzają częściowo swoje ideały, to tylko na moment, tymczasowo, ponieważ przyświeca temu niemal eschatologiczny cel. Im wolno, ponieważ mają szlachetne pobudki. A przecież chodzi o to, żeby mieć realny wpływ i zreformować pierścieniem świat. Aby być w stanie zrealizować to, co dobre. Aby przejąć aparat władzy i dążyć do celu finalnego. A on jest przecież najważniejszy. Zaś światłem jest program. On jest kompasem. In arena aedificas.

Problem jednak w tym, że program gra rolę marginalną, by nie powiedzieć submarginalną w polityce realnej. Wprawdzie programy polityczne stawiają przed sobą rozmaite cele ostateczne, i żadnym z nich nie jest władza, to pozostaje to bez większego znaczenia dla natury polityki, ponieważ polityka nie dotyczy programów partii. Polityka funkcjonuje przede wszystkim w kleszczu trzech osi: grup lobbystycznych, ścisku legalistyczno-biurokratycznego oraz opinii społecznej. W żadnym z tych miejsc program nie gra kluczowej roli. Program jest raczej  tymczasową kampanią reklamową. Politycy są od tego, żeby przeciągać linę między tymi trzema osiami, co konstytuuje istnienie polityki realnej.

Przykładowo gdybyśmy policzyli dokładnie, ile pieniędzy wydaje się z publicznej kasy na biednych ludzi, to okazałoby się, że budżety wystarczą na wsparcie tych najbardziej potrzebujących. Ale to nie ma najmniejszego znaczenia. I w świecie polityki realnej nigdy mieć nie będzie, bo zepsuty pierścień władzy balansuje między trzema wierzchołkami przeklętej trójcy i to on kanalizuje przepływ aktywów publicznych. O tym, jaki konkretnie kształt przybiera rzeczywistość społeczno-gospodarcza decydują: lobby, urzędy i opinia uśrednionego wyborcy, wyborcy „na medianie”.

Źródło przemiany społecznej

Z powyższych powodów każdy, kto chce doprowadzić do społecznej przemiany, bazującej na depolityzacji społeczeństwa i gospodarki, nie może stawiać na przejmowanie pierścienia, ponieważ znajdzie się wkrótce i tak w uścisku śmiertelnej trójcy. Przemiana społeczna może nastąpić tylko w wyniku złamania tego trójkąta. Trzeba zatem wygrać albo z lobby, albo z urzędniczym szkieletem, albo z opinią publiczną. Zwycięstwo z lobby i szkieletem urzędniczym jest niezwykle trudne, ponieważ system polityczny ma niesamowite zdolności do potężnej samokonserwacji, tyranizowania status quo i trwałego ustabilizowania nawet najbardziej niemożliwych rozwiązań. Zakładając nawet, że udałoby się przełamać lobby i siatkę urzędników, pozostaje problem odrastających głów, bowiem w ostatecznym rozrachunku w systemie politycznym suwerenem jest lud. A lud jest ciągle demokratyzowany i republikanizowany za pomocą opium politycznych programów i eksperckich projektów reform. Jedynym wyjściem jest wobec tego zatrzymanie procesów polityzacji skrzętnie kamuflowanych poprzez demokratyzację i republikanizację.

Dlatego śmiertelny trójkąt stoi w długim okresie ledwie na jednym wierzchołku, a jest nim opinia publiczna i idee, czy czasami wręcz zaklęcia, w które wierzą masy. To one sprawiają, że na tym wierzchołku wyrastają urzędnicze instytucje (do spraw implementacji zaklęć) i to one sprawiają, że w społeczeństwie pojawiają się grupy szukające nań zarobku. Jeśli ludzie wierzą w zaklęcia, to kwestią czasu jest pojawienie się szamanów i ich armii. Jeśli ludzie wierzą w zaklęcia, to kwestią czasu jest pojawienie się producentów mikstur i eliksirów, które trzeba nabywać za pieniądze mas dla dobrych praktyk szamanów. Obnażenie i zwalczenie szamanów i producentów mikstur jest bardzo trudne, o ile w ogóle możliwe. I nawet jeśli się uda, to będzie rozwiązaniem krótkookresowym. Bo głowa i tak odrośnie. Każda zmiana musi się zaczynać od zmiany myślenia i ideologicznej rewolucji.

Dlatego prawdziwa zmiana społeczna może się dokonać jedynie w głowach ludzi. To na niej mogą potem wyrastać społeczne i dobrowolne instytucje. Jedyną drogą jest trwała przemiana światopoglądowa. Nie wykona jej zewnętrzna interwencja militarna ani wrogie przejęcie. Dlatego społeczeństwo potrzebuje uczciwych anty-szamanów, którzy będą niezależnie i z otwartą przyłbicą ukazywać owe szarlataństwo w pełnej okazałości. I to nie poprzez wprowadzenie w szeregi szamanów swoich ludzi, którzy będą zakamuflowanymi agentami, bo agenci będą musieli sami zacząć rzucać zaklęcia lub kłaniać się producentom mikstur.

Kategorie
Filozofia polityki Teksty

Czytaj również

Boaz_Budowa_ram_pod_utopię

Filozofia polityki

Boaz: Budowa ram pod utopię

Oczywistym staje się, że przyszłość będzie libertariańska. 

Mawhorter_Marks_konflikt_klasowy_i_ideologiczny_fałsz

Filozofia polityki

Mawhorter: Marks, konflikt klasowy i ideologiczny fałsz

Idee Karola Marksa są, niestety, ciągle żywe...

Boaz_Budowa_ram_pod_utopię

Filozofia polityki

Boaz: Budowa ram pod utopię

Oczywistym staje się, że przyszłość będzie libertariańska. 

Hart_Charles Dunoyer (1786-1862)

Historia myśli ekonomicznej

Hart: Charles Dunoyer (1786-1862)

Jako profesor ekonomii politycznej Dunoyer był autorem licznych prac na temat polityki, ekonomii i historii.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 1
oko

Dlaczego ujemne stopy procentowe nie spowodowały wzrostu inwestycji jest zagadką naszych czasów, uważa amerykański ekonomista Robert Shiller.

a dla IM też to jest zagadka?

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.