Nie zapomnij rozliczyć PIT do końca kwietnia
KRS: 0000174572
Powrót
Podatki

Salin: Mit efektu dochodowego

0
Pascal Salin
Przeczytanie zajmie 20 min
Salin_Mit-efektu-dochodowego_male.jpg
Pobierz w wersji
PDF

Autor: Pascal Salin
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Katarzyna Lasek
Wersja PDF, EPUB, MOBI

Review of Austrian Economics Vol. 9, No. 1, 1996.

dochodowego

Mikroekonomia zazwyczaj dzieli skutki zmiany cen na efekt substytucyjny i efekt dochodowy[1], działające na różne sposoby. Reakcja popytu i podaży na relatywną zmianę ceny może przebiegać w obydwu kierunkach, co oznacza, że krzywa podaży nie musi koniecznie być skierowana w górę, a krzywa popytu w dół.

Efekt dochodowy odgrywa bardzo ważną rolę zarówno w ekonomii głównego nurtu, jak i ekonomii stosowanej, ponieważ na przykład skłania on ekonomistów do przyjęcia istnienia krzywych zagiętych do tyłu, typowych w szczególności dla podaży pracy. W pewnym zakresie obniżenie dochodu realnego nie wywoła spadku podaży pracy, ponieważ ludzie chcą utrzymać swój dochód, i dlatego zwiększają swoją podaż pracy. Jeśli byłoby to prawdziwe dla teorii podatków, nie istniałby efekt Laffera[2], zwany także krzywą Laffera — przynajmniej wtedy, gdy krzywa podaży pracy jest nietypowa. W przypadku efektu dochodowego wzrost stawki podatku dochodowego — tj. spadek dochodu realnego po opodatkowaniu — zostanie zrekompensowany dłuższym wymiarem pracy. Efekt Laffera zakłada, że pomiędzy stawką podatkową a wysiłkiem produkcyjnym występuje zależność odwrotna. W podobny sposób efekt dochodowy stanowiłby wyjaśnienie dla potencjalnego wzrostu stawki oszczędności, podczas, gdy stopa zwrotu oszczędności spada.

Istnienie efektu dochodowego zakłada, że pojęcie dochodu może być zdefiniowane w klarowny sposób — może on być zmierzony oraz określony ilościowo. Jednak nie jest to prawdą. Dochód może być wyjaśniony jedynie poprzez użycie pojęcia użyteczności, które nie pozostawia miejsca na pomiar. W niniejszej pracy wykażemy, że efekt dochodowy jest sprzeczny z czysto logiczną teorią użyteczności. W rzeczywistości efekt dochodowy może istnieć jedynie przy przyjęciu pewnego założenia. W przeciwieństwie do powszechnego przekonania, że efekt dochodowy stanowi ogólną zasadę, jest on tylko potencjalnym skutkiem owego założenia. Efekt substytucyjny — będący w z zgodzie z ogólną teorią użyteczności — jest jedyną ogólną regułą.

Zastanówmy się nad krzywą podaży pracy osoby w świecie, gdzie dostępne są tylko dwa dobra: czas wolny oraz pszenica. Czas jest jedynym rzadkim czynnikiem produkcji. Ziemi jest natomiast pod dostatkiem, co sprawia, że wydajność fizyczna jednej godziny pracy w przypadku pszenicy nie ulega zmianie. Istnieje pewna cena relatywna kształtująca się między czasem wolnym a pracą (produkcją pszenicy). W ciągu jednej godziny można wyprodukować jedną godzinę czasu wolnego albo około pół kilograma pszenicy. Przy tej cenie relatywnej osoba chce wykorzystać swój czas zarówno na odpoczynek, jak i na produkcję pszenicy. Jeżeli jednak rezygnuje ona z produkcji oraz konsumpcji większej ilości pszenicy, spowodowane jest to poglądem, że poświęcenie jednej godziny czasu wolnego na wytworzenie większej ilości pszenicy jest nieopłacalne z jej punktu widzenia.

Ekonomiści najczęściej określają dochód człowieka poprzez ilość środków będących przedmiotem handlu (pszenica), które produkuje on w ciągu danego czasu, nie biorąc pod uwagę produkcji usług związanych z czasem wolnym. Tego rodzaju koncepcja dochodu jest jednak arbitralna w porównaniu z bardziej ogólnym pojęciem satysfakcji (albo użyteczności). Całkowita satysfakcja danej osoby to „suma” satysfakcji, którą czerpie ona z czasu wolnego oraz z konsumpcji pszenicy, którą wyprodukowała. Przyjmując, że pożądany poziom dochodu jest równy y, w rzeczywistości zakładamy, że maksymalna satysfakcja jest osiągnięta wtedy, gdy produkcja pszenicy (zwana dochodem) jest równa y, a produkcja usług związanych z czasem wolnym jest równa x. Jednocześnie jesteśmy świadomi, że x + P XY = t, gdzie Px oznacza cenę jednej jednostki pszenicy w stosunku do liczby godzin czasu wolnego, a t to dostępna ilość czasu, np. 24 godziny dziennie.

Załóżmy, że choroba dotyka plon pszenicy i powoduje spadek produktywności pracy o połowę albo  — z jednakowym skutkiem — wprowadzony zostaje podatek na produkcję pszenicy, w wyniku którego jednostka może zachować mniej niż pół kilograma pszenicy za jedną godzinę pracy. Koszt alternatywny produkcji i zużycia pszenicy wzrasta w stosunku do czasu wolnego. Logika wyboru wskazywałaby na to, że jednostka nie będzie już wytwarzać tak dużej ilości pszenicy jak wcześniej.

Jakie może być znaczenie efektu dochodowego w odniesieniu do owej logiki wyboru? Zakłada on, że jednostka ma na celu zachowanie poziomu swojego dochodu, przynajmniej częściowo, co oznacza, że chce ona utrzymać swoją produkcję i konsumpcję pszenicy. Nielogiczne jest jednak stwierdzenie, że jednostka ma dwa cele. Miałaby ona wtedy założoną wysokość dochodu (pewną ilość y), a czas wolny byłby jedynie narzędziem służącym do osiągnięcia wyznaczonego dochodu poprzez proces transformacji. Z drugiej strony, sprzecznie z poprzednim założeniem, osoba dążyłaby do osiągnięcia maksymalnego poziomu satysfakcji poprzez optymalne połączenie x oraz y.

W powyższym przykładzie w sposób tradycyjny przyjmuje się, że wzrost ceny pszenicy nie skłoni jednostki do zmniejszenia swojej produkcji  — mimo iż jest to najbardziej kosztowne rozwiązanie w sensie poświęcenia większej ilości czasu wolnego — ale do zwiększenia czasu pracy; krzywa podaży będzie zatem w danym odcinku malejąca[3]. Zwiększa się ilość godzin pracy, podczas gdy dochód z każdej z nich maleje. Oznacza to, że efekt dochodowy zdominuje efekt substytucyjny. Wiara w istnienie efektu dochodowego wymaga poczynienia pewnych założeń, które nie są absolutnie i logicznie konieczne. Innymi słowy, efekt dochodowy nie istnieje jako powszechne zjawisko, ale jest tak naprawdę iluzją matematyczną w błędnie zdefiniowanym świecie.

A jak jest w rzeczywistości? Jeśli założymy, że osoba zwiększa swoją podaż pracy, gdy obniża się stopa zwrotu z zainwestowanego czasu pracy to jest tak dlatego, ponieważ przyjęto jakieś dodatkowe założenie (jeżeli nie, trzeba uznać, że efekt substytucji jest jedynym, jaki zachodzi). Prawdopodobnie milcząco zakłada się, że pszenica — w przeciwieństwie do czasu wolnego — jest niezbędna dla przetrwania człowieka. Jeśli efekt substytucyjny byłby jedynym zachodzącym zjawiskiem, istniałoby ryzyko utraty przez jednostkę środków niezbędnych do życia, czego ona oczywiście nie może zaakceptować. Oznacza to jednak, że tak naprawdę istnieją trzy towary (źródła użyteczności), a nie dwa: przyjemność czerpana z czasu wolnego, ta czerpana z konsumpcji pszenicy oraz usługi umożliwiające przetrwanie dzięki konsumpcji pszenicy. W niewypowiedziany sposób zakłada się również, że istnieje tylko jeden sposób na stworzenie usług umożliwiających przetrwanie — mianowicie produkcja pszenicy (nazywana „dochodem”).  Dlaczego jednak nie miałoby być innego sposobu? Jako przykład można przytoczyć sytuację, w której zainteresowana jednostka wie, że przetrwa dzięki spożywaniu korzeni, których smaku nie lubi, ale których wartość odżywcza jest niekwestionowana. Tak długo jak pszenica jest tania (w stosunku do czasu) w porównaniu z korzeniami, jednostka wybiera pszenicę. Jeśli jednak koszt alternatywny pszenicy wzrasta za bardzo, na pewno rozważy ona możliwe substytucje pomiędzy pszenicą, korzeniami a czasem wolnym.

Możliwe, że zamiana jednego schematu konsumpcji na inny nie może nastąpić natychmiastowo, ponieważ konieczne jest znalezienie żyznej gleby pod uprawę korzeni albo wynalezienie odpowiednich narzędzi do ich wydobywania. Dlatego przez pewien okres czasu jednostka może zwiększyć swoją produkcję pszenicy, aby przetrwać i przygotować się do zmiany technologii. To jednakże również potwierdza, że efekt dochodowy zależy od dwóch założeń: istnienie pewnego poziomu, pozwalającego na utrzymanie się oraz istnienie ceny transferowej, gdy przechodzimy z jednej działalności do drugiej. Jeśli jednostka mogłaby przewidzieć zmianę ceny relatywnej pomiędzy pszenicą a czasem wolnym, na pewno nie czekałaby do ostatniej chwili, aby dokonać transformacji, co w konsekwencji zmusiłoby ją do zwiększenia swojej podaży pracy w celu produkcji pszenicy. Osoba ta prawdopodobnie już wcześniej ograniczyłaby swój czas wolny, by zająć się przygotowaniem nowej technologii przetrwania. Ze względu na rosnącą cenę pszenicy w porównaniu do korzeni, zachodzi efekt substytucyjny pomiędzy tymi towarami, co pozwala na osiągnięcie obydwu celów w różnych proporcjach (przetrwania i przyjemności jedzenia).

Pozorne pojawienie się efektu dochodowego jest wynikiem błędnie sprecyzowanego modelu, chyłkiem wprowadzającego założenia, które mogą być interpretowane jako próba wprowadzenia egzogenicznego zjawiska do świata ze sztywnymi zasadami natury technicznej oraz instytucjonalnej. W rezultacie podejmowane są inne decyzje, i podczas okresu przejściowego zjawisko nazywane efektem dochodowym może pojawiać się w pewnych okolicznościach jako wynik poszukiwań mających na celu zminimalizowanie kosztów przystosowania aż do momentu, w którym podjęcie innej działalności doprowadzi do oczekiwanych zamian.

Powyższe uwagi są zgodne z tradycyjnymi założeniami mikroekonomii. Przeanalizujmy wykres, którego używa się do zilustrowania istnienia zarówno efektu substytucyjnego, jak i dochodowego (wykres 1)[4].


Wykres 1

Źródło: James M. Henderson, Richard E. Quandt, Microeconomic Theory, Nowy York, McGraw Hill 1958, s. 26

Początkowym punktem równowagi „konsumenta”[5], który musi wybrać pomiędzy towarem Q1 i Q2 za cenę relatywną P1, jest punkt R. Jeśli cena Q1 spada, ustala się linia budżetowa AC i punkt równowagi zmienia się na punkt T. Osiągnięcie tego punktu równowagi jest możliwe poprzez formalne rozdzielenie linii przebiegającej między punktem R a punktem S na dwie linie. Linia łącząca punkt R z punktem S przedstawia efekt substytucyjny (rzeczywista zmiana ceny relatywnej przy utrzymaniu stałego poziomu użyteczności), a linia prowadząca z punktu S do punktu T obrazuje efekt dochodowy (spadek ceny Q1 odpowiadający wzrostowi siły nabywczej dochodu). Wykres ten jednak nie pomaga w wyjaśnieniu najważniejszego aspektu wspomnianego przez nas problemu. Zmiana linii budżetowej z AB na AC zakłada, że konsument posiada zapas dóbr Q2, który jest równy OA, a zmiana ceny relatywnej między Q1 i Q2 nie wpływa na położenie punktu A. Posiadając zapasy produktu Q2 równe OA, osoba może uzyskać inną (większą) ilość produktu Q1. Natomiast jeśli posiadałaby (lub wytwarzała) produkt Q1, punkt B będzie niezmienny, a linia budżetowa przetnie oś Q2 poniżej punktu D. W rezultacie spadnie całkowita użyteczność. Ten rezultat jest całkowicie logiczny: jeśli jednostka dostarcza Q2 oraz potrzebuje Q1, spadek ceny relatywnej Q1 (a wzrost ceny relatywnej Q2) doprowadzi do transformacji większej ilości dóbr Q2 na Q1. Powyższy wykres może być interpretowany na trzy różne sposoby.


Wykres 2

Pierwsza interpretacja

Zmiana ceny relatywnej odzwierciedla zmianę technologiczną. Dlatego utrzymując ten sam nakład pracy, (OA) człowiek uzyskuje większą ilość pszenicy (OC zamiast OB). Wykres ten zatem nie przedstawia wyborów abstrakcyjnego podręcznikowego „konsumenta”, ale ukazuje decyzje jednostki, która działa (na przykład Robinsona Crusoe przebywającego na bezludnej wyspie). Jeśli wydajność pracy wzrasta, człowiek będzie produkować więcej pszenicy. Na wykresie nr 2 linia OA określa dostępny czas w ciągu dnia, tj. 24 godziny. Gdy cena relatywna wynosi P1, ilość pracy to linia AV, ilość czas wolnego to OV, natomiast ilość wyprodukowanej pszenicy to OZ. Jeśli cena pszenicy w stosunku do czasu pracy przechodzi do punktu P2, czas pracy wzrasta do linii AU, czas wolny spada do OU, a ilość wyprodukowanej pszenicy wzrasta do OW. Ponieważ minimalne wyrzeczenie, jakie jednostka musiała ponieść w celu uzyskania dodatkowej jednostki pszenicy, uległo zmniejszeniu, wymienia ona pszenicę na czas wolny. Następuje czysty efekt substytucyjny.

Druga interpretacja

Wykres drugi przedstawia handel wymienny. Jednostka może uzyskać pszenicę (Q1) poprzez sprzedaż pomidorów (Q2), których jest producentem. Biorąc pod uwagę istniejące metody oraz ograniczony czas pracy danej osoby, maksymalna ilość pomidorów, jaką jest ona w stanie wyprodukować to linia OA. Jeśli cena pszenicy spada z P1 do P2 (a cena pomidorów wzrasta), jednostka będzie sprzedawać więcej pomidorów, aby kupić pszenicę. Na wykresie drugim jej sprzedaż pomidorów wzrasta z AV do AU, a jej konsumpcja własnych pomidorów spada z OV do OU. Dochód tej osoby nie zmienia się , jeśli mierzony jest w stosunku do pomidorów, ale wzrasta mierzony w pszenicy. Występuje tylko efekt substytucyjny pomiędzy tymi dwoma towarami, natomiast nie zachodzi efekt dochodowy.

Trzecia interpretacja

Wykres nr 1 można zinterpretować jako reprezentację części zachowania jednostki wyłącznie w roli konsumenta. Jest ona producentem innego towaru Q3, który nie jest uwzględniony na tym wykresie, a jednocześnie potrzebuje towarów Q1 oraz Q2. Kiedy linia budżetowa AB przechodzi do pozycji AC, przyjmuje się, że spadek ceny relatywnej Q1 w stosunku do ceny Q2 nie wpływa na wartość Q3 (towaru dostarczanego) w stosunku do Q2. Podaż dobra Q3 wymienianego na Q1 i Q2 powinna być równa OA (w stosunku do Q2), co jest raczej wątpliwe. W rzeczywistości zachodzi spadek ceny Q1 w stosunku do Q3, który powinien wpłynąć na podaż Q3. Nowa linia budżetowa będzie najprawdopodobniej przebiegać między AC a DE (wykres 1)[6].

Wszystkie powyższe interpretacje są pomocne, ponieważ pozwalają wyjaśnić zachowanie jednostki, która działa. Ponadto pomagają one wykazać, dlaczego dominujący podział na efekt substytucyjny oraz dochodowy jest mylny. Z czysto formalnego punktu widzenia można rozróżnić, jak już wcześniej zauważyliśmy, przejście z punktu R do punktu S, a potem z punktu S do T (wykres 1). Jednak zmiany te nie odpowiadają żadnym rzeczywistym działaniom człowieka.

Weźmy pod uwagę pierwszą lub drugą interpretację wykresu[7]. Twierdzenie, że punkt S odpowiada rzeczywistemu efektowi substytucyjnemu (z niezmiennym poziomem użyteczności), jest bezsensowne, ponieważ punkt D nie ma żadnego znaczenia dla jednostki. W rzeczywistości jednostka ta posiada zapasy równe OA i występuje tylko efekt substytucyjny, przedstawiony za pomocą rotacji linii AB do AC. Biorąc pod uwagę czas, jaki osoba ma do dyspozycji, zmiany są możliwe wzdłuż linii budżetowej i zależą od ceny relatywnej pomiędzy dobrem Q1 a Q2.

Analizując trzecią interpretację, nie można jasno stwierdzić znaczenia tzw. efektu dochodowego, dopóki rzeczywiste zmiany pomiędzy ilością towaru Q3 z jednej strony a ilością towarów Q1 oraz Q2 z drugiej strony nie zostaną jasno określone. Tego typu wniosek tylko potwierdza, że efekt dochodowy nie istnieje, a jedynymi występującymi zjawiskami są efekty substytucyjne pomiędzy kilkoma możliwymi sposobami użycia zasobów. Przeanalizujmy przypadek osoby, która w pewnym momencie wybiera daną alokację swoich zasobów, w szczególności zasobu czasu, aby uzyskać pewien koszyk dóbr konsumpcyjnych, uwzględniający przy tym czas wolny. Poświęcając jedną jednostkę czasu wolnego, musi ona uzyskać rekompensatę w postaci zwiększonej ilości innego towaru. Jeśli kiedykolwiek cena rynkowa czasu wzrośnie (a cena innych dóbr spadnie), wywoła to tylko i wyłącznie efekt substytucyjny.

Powszechne przekonanie o istnieniu efektu dochodowego częściowo wynika ze sztucznego podziału na czynności konsumpcyjne i produkcyjne, który zazwyczaj występuje w mikroekonomii. Teoria konsumpcji i teoria produkcji są oparte na różnych podstawach i na odmiennych założeniach behawioralnych. Tak naprawdę nikt nie dostarcza dobra bez oczekiwania innego dobra w zamian. Dlatego decyzja dotycząca produkcji oraz dostarczania dobra nie może być oddzielona od decyzji dotyczącej zapotrzebowania i konsumpcji. Poprzez odseparowywanie decyzji odnoszących się do konsumpcji czy tych dotyczących pracy od innych decyzji, tradycyjna teoria postrzega pewne zmienne jako stałe, podczas gdy w rzeczywistości nie mogą one takimi być. Teoria ta rozpatruje wybór pomiędzy dwoma dobrami konsumpcyjnymi, tak jakby cały szereg innych czynności nie miał znaczenia. Pewne założenie, dotyczące wyborów podejmowanych odnośnie do tych innych czynności określane jest zatem jako efekt dochodowy. Jak już wcześniej zauważyliśmy, zmiana w cenie relatywnej pomiędzy dwoma towarami pociąga za sobą konsekwencje, które nie są zależne tylko od wyboru konsumenta względem tych towarów, ale także całej dostępnej dla niego gamy możliwości.


Wykres 3

 W mikroekonomii głównego nurtu efekt dochodowy oraz substytucyjny są przedstawiane jako podobne efekty ogólne. W rzeczywistości istnieje tylko efekt substytucyjny. Przy przyjęciu pewnych założeń może dojść do pojawienia się zjawiska podobnego do efektu dochodowego, kiedy punkt równowagi zostaje przesunięty. Jednak ten efekt, który ukazuje określoną ścieżkę dostosowania, jest jedynie chwilowy i może wcale nie istnieć. Różnica pomiędzy efektem substytucyjnym i dochodowym ma poważne konsekwencje. Oznacza ona na przykład, że efekt Laffera naprawdę istnieje, a jednostka przechodzi od działalności, która jest wysoko opodatkowana, do innych. Jednakże ten proces dostosowania nie jest natychmiastowy, co może stwarzać wrażenie, że ludzie reagują wbrew założeniom efektu substytucyjnego. Efekt ten, jeśli w ogóle istnieje, jest zatem zjawiskiem chwilowym i drugorzędnym.

Z formalnego punktu widzenia, można narysować ścieżkę ekspansji tak, że ilość pracy spada wraz ze wzrostem jej ceny (wykres 3). Jest to jednak tyko graficzna ilustracja i jako taka nie ukazuje rzeczywistych motywów ludzkiego zachowania. Musi być ono wytłumaczone poprzez prawo malejącej użyteczności krańcowej, które jest teorią ludzkich wyborów wynikających z racjonalnego myślenia. Jeśli ktoś wierzy, tak jak wszyscy powinniśmy wierzyć, że całe rozumowanie dotyczące nauk społecznych powinno być zgodne z założeniami racjonalnej logiki, oznacza to tylko tyle, że należy się pozbyć graficznych i matematycznych powierzchownych reprezentacji, które są sprzeczne z prawami tej logiki.


Wykres 4

Aneks

Czy zagięta do tyłu krzywa podaży jest możliwa?

Jak już wspomniano w przypisie nr 3, nasuwa się interesujące pytanie: czy logiczne będzie stwierdzenie, że efekt dochodowy nie istnieje, a krzywa podaży (np. pracy) jest mimo to w pewnym zakresie malejąca? Próbując odpowiedzieć na to pytanie, rozważmy przypadek człowieka, który przesuwa się w górę krzywej podaży, gdy zwiększa się jego płaca realna (wykres 4). Podaż pracy tego człowieka przechodzi z punktu E do A, kiedy jego płaca realna przesuwa się z punktu w0 do punktu w1. Ten wzrost podaży pracy jest zgodny z prawem malejącej użyteczności krańcowej. Aby zrezygnować z dodatkowej jednostki czasu wolnego, osoba żąda wyższej płacy realnej w ramach rekompensaty za stratę użyteczności. Na tym właśnie polega krzywa podaży.

Należy jednak wyjaśnić różnicę między krańcową a przeciętną stopą zwrotu. Załóżmy, że krzywa podaży przedstawiona na wykresie 4 reprezentuje dzienną podaż pracy osoby. W punkcie A, pracuje ona 10 godzin za stawkę godzinową wynoszącą jednego dolara, co daje dzienny przychód w wysokości dziesięciu dolarów. Osoba ta stwierdza więc, że opłaca jej się pracować godzinę dłużej, ale tylko w przypadku, gdy dostanie za nią dwa dolary, co oznacza, że chce ona zarabiać co najmniej 12 dolarów za 11 godzin pracy. Z punktu widzenia pracownika nie stanowi różnicy to, czy otrzyma on dwa dolary za ostatnią godzinę pracy, podczas gdy za pozostałe uzyskuje jednego dolara, czy podwyższona zostanie przeciętna stawka za godzinę do $1,09 pod warunkiem, że pracuje on 11 godzin, a nie 10. Jeśli wykonuje on specyficzny rodzaj prac — i nikt go nie może zastąpić — wynagrodzenie za kolejne godziny może być zróżnicowane, a pracodawca będzie gotowy zapłacić więcej za tę dodatkową godzinę[8].

Jeśli rozważamy sytuację na rynku (pracy) z zastępowalnymi pracownikami, zauważymy, że takie zróżnicowanie płac w stosunku do przepracowanych godzin nie jest możliwe. Krzywa podaży na wykresie 4 przedstawia zatem ilość godzin pracy oferowanych za jakąkolwiek godzinową (przeciętną) płacę realną. Zastanówmy się jednakże nad zachowaniem danego pracownika. Przyjmijmy, że jest on w punkcie E, podczas gdy płaca realna równa jest w0. Dokładne znaczenie tego położenia jest następujące: Każda płaca niższa niż w0 będzie niedostateczna, aby wynagrodzić brak użyteczności pracy równy N0. Pracownik potrzebuje wynagrodzenia równego co najmniej w0. Jeśli jednak płaca rynkowa jest równa w0, to nie jest on w stanie zarobić więcej. W przypadku, gdy stawka wynagrodzenia rynkowego wzrośnie z w0 do w1, preferowanym punktem jest punkt A. Jako że nie ma żadnego zróżnicowania płac, nowe wynagrodzenie jest wypłacane nie tylko za dodatkowe godziny (N0 i N1), ale nawet za te godziny (N0), które były już przepracowane w momencie, kiedy płaca realna wynosiła w0. Zmiana wynagrodzenia z w0 do w1 przedstawia zatem minimalny wzrost średniej stawki wynagrodzenia, który jest konieczny w przypadku krańcowej stopy zwrotu i postrzegany jest jako wystarczająca kompensata za brak użyteczności pracy.

Zgodnie z tradycyjnym neoklasycznym podejściem osoba miałaby nadwyżkę równą MEN, a wzrost wynagrodzenia rynkowego przyniósłby jej dodatkową nadwyżkę równą NEAR. Do tej pory jednostka była gotowa zaproponować N0 za wynagrodzenie równe w0. Obecnie może ona uzyskać w1 za tę samą ilość pracy, a więc osiąga ona dodatkowy zysk równy DENR. Ponadto otrzymuje ona krańcową nadwyżkę równą EDA. Istnienie tej nadwyżki może być kwestionowane ze względu na powiązane z nią różnice między średnią i krańcową stawką wynagrodzenia. Możliwe jest twierdzenie, że wzrost średniej stawki płacy (z w1 do w0) jest wystarczający, aby pracownik mógł uzyskać wymaganą przez niego minimalną stawkę krańcowego wynagrodzenia, aby zgodzić się na dodatkowy czas pracy (N1 zamiast No). Nie możemy zatem określić ilościowo zjawiska nadwyżki. Możemy być jednak pewni, że punkt A jest preferowany w stosunku do punktu E. Dla stawki wynagrodzenia równego w0 jednostka nie chciała pracować więcej niż N0. Wzrost średniej stawki płacy oznacza również wzrost krańcowej stawki, co w rezultacie nakłania ją, by pracowała więcej. Woli ona punkt A niż D. Jest to uzasadnienie rosnącej krzywej podaży.

Te rozważania dotyczące znaczenia krzywej podaży mogą nam pomóc zdecydować, czy może ona zacząć maleć w pewnym punkcie, na przykład w punkcie A. Jeśli taka sytuacja jest możliwa, oznacza to, że jeśli płaca wzrośnie kiedykolwiek z punktu w1 do w2, podaż pracy spadnie z N1 do N0 (zamiast wzrosnąć do N2). Osoby postulujące istnienie efektu dochodowego przyjmują właśnie tego typu założenie. W miarę jak jednostka uzyskuję więcej pieniędzy za godzinę pracy, pracuje ona mniej godzin. Czy taka sytuacja jest możliwa?

Zakładając, że krzywa jest zagięta do tyłu, tak jak na wykresie 4, przyjmuje się równocześnie, że punkt B jest preferowany w stosunku do punktu A[9]. Wiemy, że punkt B jest preferowany w stosunku do punktu D oraz punktu E (Im wyższa jest stawka wynagrodzenia za daną ilość pracy, tym większe zadowolenie jednostki). Wiemy też, że punkt D nie był preferowany w stosunku do punktu A, ale nie ma przyczyny, dla której B nie może być preferowany w stosunku do A. Najistotniejsze pytanie dotyczy jednak nie tego, czy punkt B jest preferowany w stosunku do punktu A, ale czy punkt B powinien w ogóle znajdować się na krzywej podaży. Już wyjaśniliśmy, dlaczego punkt A jest preferowany w stosunku do D (albo przynajmniej pożądany w takim samym stopniu). Taki sam tok myślenia odnosi się też do punktu B. Jeśli stawka wynagrodzenia wzrośnie z w1 do w2, jednostka chce osiągnąć punkt, który nie jest po lewej stronie punktu F (woli ona np. punkt C). Dlatego, pomimo że punkt B może być preferowany w stosunku do A, punkt C jest nadal preferowany w stosunku do B. Oznacza to, że punkt B nie jest punktem, który zostanie faktycznie wybrany przez jednostkę.

Możemy też spojrzeć na ten problem w inny sposób. Jak już zauważyliśmy powyżej, krzywa podaży jest granicą między punktami, które nie są pożądane (czyli tymi poniżej krzywej) a tymi, które są akceptowane (czyli tymi, które znajdują się na bądź powyżej krzywej). W punkcie E jednostka odrzuca wszystkie stawki wynagrodzenia niższe niż w0, a zgadza się na wyższe. W punkcie B oczekuje się, że jednostka odrzuci wszystkie płace niższe niż w2, a zaakceptuje tylko wyższe. Nie ma jednak najmniejszego sensu zakładać równocześnie, że stawki wynagrodzeń wyższe niż w0 są akceptowane za ilość pracy równą N0 oraz że stawki niższe niż w2 są odrzucane za tę samą ilość pracy.

 

[1] Dziękuję Philipowi Lacoude oraz Fredericowi Sautetowi za ich trafne komentarze na temat poprzedniej wersji tego artykułu, a który powstał jako rezultat rozmowy z nimi.

[2] Wzrost stawki podatkowej zmniejsza podstawę opodatkowania i, powyżej pewnej stawki opodatkowania, ten efekt jest dostatecznie ważny, aby wzrost stawki podatkowej spowodował spadek, a nie wzrost dochodów z podatków. Zjawisko to nazywamy efektem Laffera, ale znane było, zanim Artur Laffer przyczynił się do nadania mu tej nazwy. Można je na przykład znaleźć, w udoskonalonej wersji, w książce zatytułowanej The Power to Tax Geoffrey’a Brennana oraz Jamesa Buchanana (Cambridge University Press, 1980).

[3] Hans-Hermann Hoppe postawił ciekawe pytanie co do poprzedniej wersji tego artykułu. Jeśli nie istnieje efekt dochodowy, czy oznacza to, że krzywa podaży nie może byćzagięta do tyłu? W załączniku wyjaśniamy, dlaczego — naszym zdaniem — jest to niemożliwe.

[4] Wykres 1 pochodzi z klasycznego podręcznika Teoria mikroekonomii Jamesa M. Hendersona i Richarda E. Quandta. Podobne wykresy można znaleźć w większości podręczników do mikroekonomii.

[5] Użyjmy tego tradycyjnego pojęcia, pomimo iż wprowadza ono niebezpieczeństwo podzielenia jednostki na odrębne, nieskoordynowane części (konsumenta, producenta, podatnika itp.).

[6] Przykładowo można sobie wyobrazić, że linia budżetowa obraca się wokół punktu R.

[7] Obie te interpretacje są do siebie zbliżone. Sugerują one, że z danej ilości zapasów —np. zapasów czasu — jednostka może pozyskać dane dobro albo poprzez technologiczny proces transformacji, który sama przeprowadza, albo poprzez wymianę, uwzględniającą jego usługi jako pracownika czy rezultat jego pracy.

[8] Zawsze istnieje pewna specyfika zatrudnienia pracownika. Na przykład jako że koszty transakcji naprawdę istnieją, pracodawca będzie wolał zapłacić więcej za nadgodziny pracownikowi, który już jest zatrudniony w jego firmie, niż przyjąć dodatkową osobę.

[9] Jeśli punkt B nie byłby preferowany w stosunku do punktu A, krzywa podaży nie mogłaby przechodzić przez punkt B.

Kategorie
Ekonomia sektora publicznego Podatki Teksty Tłumaczenia

Czytaj również

Rapka_Co-tu-jeszcze-zepsuć-Opodatkować-nadzwyczajne-zyski.jpg

Podatki

Rapka: Co tu jeszcze zepsuć? Opodatkować „nadzwyczajne” zyski!

To miałoby poważne konsekwencje.

Bermudez_Ocena_pierwszego miesiaca_rzadow prezydenta_Javiera_Milei

Polityka współczesna

Bermudez: Ocena pierwszego miesiąca rządów prezydenta Javiera Milei

Minął dopiero miesiąc — trzeba być krytycznym, ale ostrożnym i brać pod uwagę sprawy pragmatyczne.

Hankus_Opodatkowanie-jako-forma-interwencji-binarnej.png

Podatki

Salerno: Nie ma neutralnych podatków - lekcja płynąca z „subwencji” dla siedziby Amazona

Czy „mit neutralnego opodatkowania” rzeczywiście zwiódł wolnorynkowych ekonomistów?

Sieroń_Polski-NieŁad-czyli-błędna-wizja-rozwoju.png

Podatki

Sieroń: Polski (Nie)Ład, czyli błędna wizja rozwoju

Kontynuuje model gospodarczy oparty na konsumpcji i redystrybucji...


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.