KRS: 0000174572
Powrót
Wiedza

McCullough: Czego futurolodzy nie rozumieją w ekonomii?

1
Dough McCullough
Przeczytanie zajmie 5 min
McCullough_Czego-futurolodzy-nie-rozumieją-w-ekonomii.jpg
Pobierz w wersji
PDF

Autor: Doug McCullough
Źródło: fee.org
Tłumaczenie: Przemysław Rapka
Wersja PDF

Żyjemy w ekscytujących czasach technologicznych innowacji, które zmieniają nasze życie — jak pracujemy, prowadzimy biznes i szukamy miłości. Gospodarka się zmienia, ale czy to oznacza, że ekonomia zmienia się wraz z nią?

Niektórzy futurolodzy tak twierdzą. Tacy komentatorzy jak Kevin Kelly sugerują, że sztuczna inteligencja i uczenie maszynowe nieubłagalnie prowadzą nas w kierunku końca pracy. Wraz z „nieuniknioną” automatyzacją zastępującą pracę Kelly i inni przewidują, że ekonomia „trzeciej drogi” zastąpi kapitalizm i socjalizm. Jednak zamiast dążyć do stworzenia nowego modelu ekonomicznego, Kelly i inni futurolodzy zdają się nadużywać terminologii ekonomicznej (i politycznej).

Definiowanie pojęć

Zanim wyobrazimy sobie alternatywę dla wolnej przedsiębiorczości i socjalizmu, musimy zrozumieć te pojęcia.

Model socjalistyczny często jest nazywany „gospodarką nakazową”, ponieważ rząd posiada środki produkcji i dyktuje, co ma być produkowane. Gospodarka socjalistyczna jest opartna na wymuszonym planowniu centralnym, nie dobrowolnej współpracy i podziale.

Pojęcie „kapitalizmu” było pejoratywnym określeniem rozpowszechnionym przez socjalistę Karola Marksa. Wielu ludziom to pojęcie kojarzy się z chciwością i kolesiostwem. Odpowiedniejszym określeniem byłaby „gospodarka wolnorynkowa” czy „wolna przedsiębiorczość”. Na wolnym rynku decyzje są zdecentralizowane. Osoby i firmy, w oparciu o ich subiektywne wartości, podejmują własne decyzje odnośnie tego, co produkować i kupować, jak pracować i jak wykorzystać ich własność prywatną. Wolny rynek charakteryzuje się „wolnością” od zbędnych interwencji rządowych i regulacji. W kontekście technologii Clyde Wayne Crews Jr. przedstawił ideę „technolibertarianizmu” jako „rozdzielenia technologii i państwa”. Kiedy mówimy o wolnym rynku czy kapitalizmie, to właśnie to mamy na myśli.

Jak zmienia się gospodarka?

Jednym z trendów zmieniających gospodarkę jest „współdzielenie się”. Najważniejszymi przykładami tej gospodarki współdzielenia są firmy Airbnb, Lyft i Uber. Niektórzy sugerują, że współdzielenie wiąże się z „odchodzeniem” od własności. Jednakże sukces tych firm wynika z deregulacji wykorzystania własności prywatnej. Fakt wynajmowania przez konsumenta własności lub usługi zamiast wykorzystania swojej własności nie oznacza, że własność prywatna nie jest istotna.

Kolejnym trendem zmieniającym gospodarkę jest cyfryzacja. Jeśli tylko produkt lub usługa może być zredukowana do zapisu cyfrowego, to może zostać sprzedana większej liczbie konsumentów. Cyfryzacja sprawia, że niektóre produkty stają się darmowe lub niemal darmowe. W rezultacie większa część ludności może skorzystać z technologii wcześniej zarezerwowanej dla zamożnych, rządu czy wielkich organizacji.

Niektórzy określają to mianem „demokratyzacji” i za pomocą sztuczek słownych próbują przedstawić to jako zwycięstwo „demokratycznego socjalizmu”. Wierzę jednak, że cyfryzacja właściwie powinna być nazwana „decentralizacją”. Decentralizacja charakteryzuje wolny rynek, nie socjalizm. Rozumiana w ten sposób „demokratyzacja” (czyli decentralizacja) technologii jest sukcesem wolnego rynku.

W swojej książce Nieuniknione Kevin Kelly sugeruje, że wolne oprogramowanie (czyli ogólna dostępność kodu, nie będącego czyjąś własnością) jest formą kolektywizmu bliskiego socjalizmowi. Wolne oprogramowanie zazwyczaj tworzone jest przez programistów, którzy następnie publikują je bez ograniczania dostępu. Pozostali programiści następnie kodują dalej w oparciu o ten ogólnodostępny kod. Przypomina to przekazywanie ustnych opowieści w postaci kodu. Nikt go nie posiada i może być zmieniany przez wszystkich. Dobrowolne zrzeczenie się praw do linijek kodu nie przeczy wolnemu rynkowi, zupełnie jak przekazanie pieniędzy na działalność charytatywną.

Nieuniknione?

Niektórzy futurolodzy przewidują, że automatyzacja wyeliminuje większość zawodów, gdy praca robotów zastąpi pracę ludzi. Kiedy to się stanie, to według Kelly’ego i innych konieczne będzie zapewnienie „bezwarunkowego dochodu podstawowego” dla każdego (BDP). Wystarczy powiedzieć, że ciężko jest mówić o nieuniknioności, ponieważ scenariusz końca pracy zakłada logiczną kontynuację wzdłuż lini prostej.

A. Hayek sprzeciwia się tej arogancji w swoim manifeście Zgubna pycha rozumu i odrzuca takie stwierdzenia w kontekście socjalizmu, mówiąc „człowiek nie jest w stanie zmieniać świata dookoła niego, jak tylko sobie tego życzy”. Nie potrzeba wielkiej wyobraźni, by określić alternatywny scenariusz, który zburzy wizję futurystów — może konsumenci i osoby głosujące wybiorą inną formę działania. Wolny rynek oferuje konsumentom możliwość codziennego dokonywania wielu wyborów ekonomicznych. Przyszłość jest złożona, nie jest linią prostą.

Nawet jeśli uznamy, że automatyzacja zlikwiduje większość miejsc pracy, to wciąż wątpliwa jest konieczność wprowadzenia BDP. Opieka społeczna jest obecnie niewypłacalna. Jeśli nie zostanie zreformowana, to Kongres będzie musiał „obciąć” wydatki socjalne w ciągu najbliższych 20 lat. Mimo to w jakiś sposób rząd miałby być w stanie zapewnić opiekę społeczą wszystkim ludziom, nie tylko emerytom? Ta „nieuniknioność” jest naciągana.

Na potrzeby dyskusji przyjmijmy, że rząd federalny zaoferuje BDP wszystkim obywatelom. Nawet wtedy proces rynkowy nie zostałaby zdławiony. Dopóki nie byłby zdelegalizowany, to przedsiębiorczość i zatrudnienie nie pogorszyłyby się. BDP jednak fundowałoby przeciagające się dzieciństwo. Jednak wiele osób wciąż chciałoby się uczyć i wymyślać innowacje. Nawet w świecie BDP przedsiębiorczość by trwała, dopóki nie zostałaby zdelegalizowana lub całkowicie zdławiona przez podatki.

Neosocjalistyczni futurolodzy wyświadczają niedźwiedzią przysługę młodym ludziom chcącym odnaleźć się w świecie. Obiecując, że rząd w nieunikniony sposób zapewni dochód od kołyski aż po grób, futurolodzy zniechęcają młodych do rozwijania się i uzasadniają mentalność YOLO (You Only Live Once — żyje się tylko raz). Młodych ludzi powinno się zachęcać do przejmowania kontroli nad swoim życiem, zamiast bezradnego poddania się nurtowi nieunioknionych trendów, których nie mogą kontrolować.

Kategorie
Społeczeństwo Teksty Tłumaczenia Wiedza

Czytaj również

Kwaśnicki_Innowacje-–-koło-zamachowe-rozwoju-cywilizacyjnego.jpg

Recenzje

Kwaśnicki: Innowacje – koło zamachowe rozwoju cywilizacyjnego

Recenzja książki „How Innovation Works: And Why It Flourishes in Freedom” Matta Ridleya

Valéry_Wolność-umysłu.jpg

Społeczeństwo

Valéry: Wolność umysłu

Jaki jest skład tego kapitału, który nazywamy Kulturą czy Cywilizacją?

Shaffer_Jak-własność-intelektualna-szkodzi-firmom-nauce-i-kreatywności.jpg

Teksty

Shaffer: Jak własność intelektualna szkodzi firmom, nauce i kreatywności

Istnieje wiele kosztów własności intelektualnej...

Magness_Jak-aktywizm-w-akademii-zrujnował-proces-recenzji-w-czasopismach-naukowych.jpg

Wiedza

Magness: Jak aktywizm w akademii zrujnował proces recenzji w czasopismach naukowych

Kłamstwa na temat Ludwiga von Misesa.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 1
dominiczek31

Własny rozwój jest istotny nie tylko dla młodych, którzy muszą mieć z czym zaistnieć na rynku pracy i w życiu, ale również dla starszych, którzy muszą stawić czoło wyzwaniom i próba w dorosłym życiu.
YOLO zachęca mnie to ryzyka w życiu zawodowym i prywatnym, ale nieraz włącza się hamulec bezpieczeństwa, od taka ostrożność.

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.