Shostak: Fed może opóźnić ograniczanie luzowania ilościowego do końca grudnia
Możemy wywnioskować, że niezależnie od zmian w bilansie Fedu, to spadek tempa wzrostu AMS od października 2011 r. zdeterminuje tempo aktywności gospodarczej niezależnie od planowanych działań Fedu. Biorąc pod uwagę, że rzeczywiste bogactwo wydaje się zagrożone, być może wystąpi dalsza presja na zwiększenie tempa wzrostu pożyczek bankowych, a przez to — tempa wzrostu podaży pieniądza.
Cochran: Bernanke - kadencja porażek
Według Washington Post Fed jest „instytucją, która służyła nam dobrze przez dziesięciolecia”. Jednak sprawa ma się całkiem inaczej. Fed został powołany w celu ochrony wartości dolara i unikania cykli koniunkturalnych. Od momentu powstania Fedu, rzeczywista wartość dolara spadła o ponad 87 procent, obecnie, w porównaniu z rokiem 1913, posiadając moc nabywczą o wartości niższej niż 13 centów. Już od połowy lat 90. nadmiernie rozrzutna polityka monetarna spowodowała lub ułatwiła powstanie dwóch istotnych okresów wzrostu i spadku koniunktury z towarzyszącymi im bańkami — dot.com, a następnie na rynku nieruchomości.
Shostak: Nie ocalą nas wymogi kapitałowe
wprowadzenie nowych regulacji przez Fed nie jest w stanie doprowadzić ani do ustabilizowania obecnego system monetarnego, ani zapobiec finansowym zawirowaniom. Głównym czynnikiem, który wywołuje niestabilność w nowoczesnym systemie bankowym, jest obecny standard pustego pieniądza, wspierany przez istnienie banku centralnego i pożyczki oparte na systemie bankowości rezerw cząstkowych.
Shostak: Czy helikopter Bena Bernankego powinien wylądować?
Według przewodniczącego Fedu Bena Bernanke zbyt wczesne wycofanie się z użycia agresywnych środków polityki monetarnej stanowiłoby zagrożenie dla odbudowy gospodarczej. Przedstawiona powyżej analiza potwierdza jednak fakt, że im wcześniej Fed zrezygnuje z luźnej polityki monetarnej, tym lepiej dla podstaw amerykańskiej gospodarki. Radykalna zmiana obecnego luźnego podejścia, pozytywnie wpływając na twórców bogactwa jednocześnie podkopałaby różne nieproduktywne działania pochłaniające zasoby.
Shostak: Czy Bernanke rzeczywiście uchronił nas przed kolejnym wielkim kryzysem?
Zdaniem Bena Bernankego, agresywna odpowiedź Fedu na kryzys finansowy uchroniła amerykańską gospodarkę od katastrofy. W rzeczywistości luźna polityka monetarna nie tylko nie ocaliła Stanów Zjednoczonych od recesji, ale doprowadziła do przedłużenia błędnych inwestycji, które od momentu podniesienia stóp procentowych były stopniowo ujawniane. Jeszcze bardziej ekspansywna polityka Fed nic by w tej kwestii nie zmieniła — zalewając system bankowy pieniądzem nie tworzy się nowych oszczędności, lecz marnuje się te, które jeszcze pozostały. Takie działanie to prosty sposób na długotrwałą stagnację, podobną do sytuacji w Japonii.
Machaj: Bernanke o Bernankem - dzisiaj „Twist”, jutro „Shout”?
Od trzech lat Bernanke obniża stopy, przekonuje, że będą niskie, drukuje pieniądze, kupuje rozmaite papiery, zmienia kompozycję posiadanych aktywów. Niedawnym finałem tych działań jest operacja „Twist”. Nic dziwnego, że w internecie pojawiły się złośliwe komentarze, że teraz pozostaje już tylko „Shout”, skoro wszelkie argumenty na to, iż „nie kończy się amunicja”, zostały wyczerpane, czego Bernanke dowiódł w artykule z 2004 roku.
Bitner: Ben Bernanke – jak zwykle niewinny?
Słabe dane płynące z gospodarki stały się źródłem dyskusji w amerykańskiej prasie, kto odpowiada za to, że ożywienie nie następuje w takim tempie, jakby wszyscy chcieli. Oczywiście, nie brakuje głosów, że winę ponosi Kongres i administracja Baracka Obamy. Jedyną osobą, na którą nikt nie śmie rzucić podejrzenia, jest szef Fed — Ben Bernanke.
Wywiad z profesorem Thomasem DiLorenzo o aktualnej sytuacji gospodarczej Stanów Zjednoczonych
To, co doprowadziło nas do obecnej sytuacji, to fakt, że po kryzysie wywołanym przez Fed, który jest odpowiedzialny za bańkę spekulacyjną na rynku nieruchomości, rząd zdecydował, iż jedyną drogą na wyjścia z recesji jest zastosowanie teorii Keynesa i wydanie większej ilości pieniędzy. Rząd niczego się nie nauczył przez te lata.
French: Witamy w Zimbabwe
Prezes banku centralnego Zimbabwe twierdzi, że studiuje dokładnie historię gospodarczą i dzięki temu dochodzi do wniosku, że druk pieniędzy jest czasami niezbędny. Ben Bernanke winą za wielki kryzys obarcza niedostatecznie inflacyjną politykę Fedu. Podobieństw między tymi dwoma urzędnikami jest więcej.
Murphy: Argumenty za nadchodzącą inflacją
Jedną z najbardziej niezręcznych sytuacji, w jakiej znaleźli się ekonomiści Szkoły Austriackiej, jest spór o to, czy powinniśmy spodziewać się deflacji czy inflacji cenowej. O ile za korzystną trzeba uznać sytuację, gdzie publicznie dyskutujemy zamiast zamiatać sprawę pod dywan i tworzyć fałszywe wyobrażenie naszej wszechwiedzy, to znaczna rozbieżność prognoz co do przyszłości dolara amerykańskiego jest niepokojąca.
Anderson: Przekleństwo dobrego rządu
Można by pomyśleć, że jako ktoś, kto zrobił karierę krytykując rząd i wyciągając na światło dzienne różne jego grabieże, jestem na tyle inteligentny i mądry by nie spodziewać się, że istnieje coś takiego jak tzw. „dobry rząd”. W rzeczy samej, z uwagi na fakt, że jestem całkiem dobrze zaznajomiony z całą debatą na temat rachunku ekonomicznego w socjalizmie i przydzieliłem moim studentom MBA mnóstwo prac na ten temat, już dawno powinno do mnie dotrzeć, że „dobry rząd” to w najlepszym wypadku oksymoron, a w najgorszym złudzenie.
Murphy: Ekonomiści potrafią być zabawni
My, ekonomiści, mamy reputację osób nudnych i poważnych. Biorąc to pod uwagę, jest mi niezmiernie miło powiadomić, że obrona hipotezy rynków efektywnych w wykonaniu niektórych ekonomistów jest iście kabaretowa. Nie licząc Cirque du Soleil, nie znajdziecie nigdzie takich wygibasów, jakich dokonują ci ekonomiści, próbując obronić swoją teorię przed obaleniem lub trywializacją.
Machaj: Ben Bernanke pod ścianą
„Zemsta konsumeryzmu” – tak w skrócie moglibyśmy określić aktualną sytuację na amerykańskim rynku. Przez lata gospodarka zza oceanu zorientowana była na przejadanie bogactwa i importowała z całego świata dobra podnoszące standard życia. Teoria ekonomii mówi jednak, że za import trzeba w końcu zapłacić eksportem. Towarem eksportowym Stanów Zjednoczonych nie były jednak w większości użyteczne dobra. Prawda jest taka, że USA zbudowały swoje bogactwo na eksporcie ekonomicznego „zła” – inflacji. Wraz z polityką zwiększania ilości pieniądza w obiegu, poziom zadłużenia Amerykanów pobił wszelkie granice, czego dowodem jest także żałośnie niski poziom oszczędności.