Tag: frank szwajcarski

Benedyk: Słaby frank, silny złoty
Uwolnienie kursu franka względem euro przez szwajcarski bank centralny (SNB) wywołało spore zamieszanie wśród osób, które zaciągnęły kredyty we frankach szwajcarskich. Ekonomiści związani z Instytutem Misesa pisali już o różnych aspektach tej sprawy (Mateusz Machaj o tym, czy banki miały jakieś franki; Jan Lewiński o różnych propozycjach pomocowych rządu, o tym, czy silny frank jest korzystny dla banków i o relacjach banków ze swoimi klientami; a Arkadiusz Sieroń o związkach słabej złotówki z decyzjami największych banków centralnych), więc pozwolę sobie skupić się na sprawach, które nie zostały jeszcze poruszone w ich artykułach.

Sieroń: Alan, Ben i Frank, czyli niezamierzone skutki polityki monetarnej
Zaciąganie kredytów w obcych walutach przez część kredytobiorców stanowiło z całą pewnością ich suwerenną decyzję. Nie chcemy w tym artykule tego negować, ani wdawać się w spory, na ile osoby te były faktycznie świadome ryzyka kursowego. Pragniemy jedynie zwrócić uwagę, na pewne czynniki globalne, a dokładniej na przepływy kapitału zagranicznego, które przyczyniły się do obecnego frankowego ambarasu.

Barron: Szwajcaria opuszcza strefę euro
W ciągu tych ostatnich trzech lat, w miarę jak rósł popyt na szwajcarskiego franka zgłaszany przez posiadaczy euro, bilans SBN gwałtownie powiększał się o nowe rezerwy w euro. Jednakże, jak już powszechnie wiadomo, ostatnim zaskakującym ruchem, SNB porzucił politykę powiązania z euro. Dziś frank w stosunku do euro notowany jest na poziomie parytetu — za jedno euro, należy zapłacić jednego franka. Oznacza to, że frank umocnił się o mniej więcej 20% w stosunku do wspólnej waluty.