Bakula: Ewangelia 99-procentowego konsensusu
Skąd wzięło się przekonanie, że prawie wszyscy naukowcy zgadzają się w sprawie przyczyn zmian klimatycznych?
Geloso: Różnorodność biologiczna idzie w parze z dobrobytem
Odpowiedź na „wielkie wymieranie gatunków”?
Rothbard: Kto jest właścicielem wody?
Gdy nie ma rzadkości, ale istnieją nieograniczone zasoby zdatne do użycia przez człowieka, nie powinno być posiadania. Nie ma więc potrzeby, by ktoś posiadał jakąś część szlaków morskich na otwartym morzu. Z łowiskami jest już inaczej. Prywatni właściciele i przedsiębiorstwa powinny mieć możliwość posiadania części morza dla celów połowowych. Obecny komunizm na morzu doprowadził do postępującej eksterminacji łowisk, gdyż w interesie każdego jest złapanie jak największej ilości ryb, zanim zrobią to konkurenci, a nikt nie ma interesu w zachowywaniu łowisk. Problem byłby rozwiązany, jeśli zgodnie z zasadą pierwszego posiadania przez pierwszego użytkownika część morza mogłaby być posiadana przez prywatne przedsiębiorstwa.
Murphy: Prawa własności ratunkiem dla tuńczyka
Na antenie National Public Radio (NPR) pojawiały się wiadomości o katastrofalnej sytuacji, w jakiej znalazł się tuńczyk błękitnopłetwy oraz o kampanii mającej na celu uratowanie zagrożonego gatunku. Restauracje i sieci supermarketów zobowiązały się do wycofania z oferty tej przepysznej ryby, dopóki rząd nie obniży kwot połowowych. Niektórzy rybacy oczywiście sprzeciwiają się takiemu rozwiązaniu, ponieważ pozbawi ich to części środków utrzymania. Rządowe regulacje dotyczące połowów są często ucieleśnieniem nieefektywności i niezamierzonych konsekwencji. Żeby pozbyć się problemu niewystarczającej ilości tuńczyka błękitnopłetwego, wystarczyłoby umożliwić funkcjonowanie praw własności względem oceanu lub samych ryb.