Krysiński: Niektóre myśli o nauce gospodarstwa narodowego, cz. II
Chociaż w historycznej części dzieła Malthusa żadnych prawie nie ma sporów, chociaż na większą część wniosków, które z obrazu swego wyciąga, zgodzić się potrzeba, nie można atoli przystać na wszystkie jego prawidła, na wszystkie jego wnioski. Główna nawet jego zasada, iż ludność ma swe granice, w granicy rozmnażania się płodów do wyżywienia potrzebnych, i że gdy ludność rosnąć może w geometrycznym, te ostatnie pomnażają się tylko podług arytmetycznego postępu, przy bliższej rozwadze i zgłębieniu rzeczy usprawiedliwioną nie zostaje. Mylne wnioski i niebezpieczne zastosowanie, jakie by z dopiero dotkniętej zasady wyciągnąć można, skrupulatniejszego wymagały rozbioru.
Heydel: Kryzys światowy kryzysem teorii Saya?
Czy warto wystąpić do walki z ekonomistą współczesnym w obronie ekonomisty sprzed stu lat? Nieboszczykowi nie zrobię tym przyjemności, a żywemu mogę zrobić przykrość. Wypadnie mi może zrobić przykrość uczonemu, który zaszczyca mnie swoją przyjaźnią, którego życzliwość dla mnie sięga tak daleko, że nigdy o moich pracach nie pisze. Chciałbym jednak uzyskać pewne wyjaśnienia, bez nich bowiem artykuł prof. Taylora wydawałby mi się czymś obcym i niezrozumiałym na tle teorii tego ekonomisty, z którą niemal zawsze się zgadzam.