Nie zapomnij rozliczyć PIT do końca kwietnia
KRS: 0000174572
Powrót
Polityka współczesna

Conway: Wyznania byłego ekologa. 5 powodów, dla których porzuciłem „zieloną” politykę

0
Lucian Gideon Conway III
Przeczytanie zajmie 5 min
Conway_Wyznania byłego ekologa. 5 powodów, dla których porzuciłem „zieloną” politykę
Pobierz w wersji
PDF EPUB MOBI

Źródło: mises.org

Tłumaczenie: Jakub Juszczak

Kiedyś byłem ekologiem. Napisałem swego czasu, że „w temacie zmian klimatycznych naukowcy mają rację”. Długo sprzeciwiałem się wycinkom drzew i nadmiernemu wydobyciu ropy naftowej. Głosowałem nawet na kandydata na prezydenta z ramienia Zielonych (och!). Ale jako wieloletni zwolennik aktywnej polityki na rzecz ochrony środowiska, całkowicie odrzuciłem obecną jej inkarnację. Przedstawię pięć powodów, dlaczego tak zrobiłem: 

1. Błędne prognozy zmian klimatu 

Istotą nauki jest dokładne przewidywanie. Gdyby teoria Newtona nie potrafiła przewidzieć tego, jak spadają jabłka, byłaby bezużyteczna. 

Niewielu naukowców było w tym (podstawowym) aspekcie tak słabych jak badacze klimatu. W jednym z najbardziej komicznych przypadków jaki widziałem, klimatolodzy ustawili znaki w Parku Narodowym Glacier informujące o tym, że do 2020 roku lodowce znikną — tylko po to, by usunąć je, gdy ich predykcje okazały się fałszywe. Przez rok turyści odwiedzający park napotykali pomnik dorobku naukowców: patrzyli jednocześnie na lodowce i na znak informujący, że lodowców tam nie ma, wszystko oczywiście w majestacie autorytetu nauki… 

W coraz większym stopniu klimatolodzy stawali się w moich oczach nie poważnymi naukowcami, lecz podstrzelonymi staruszkami stojącymi na rogu ulicy z napisem: „Koniec jest bliski!”. W pewnym momencie najlepiej po prostu odwrócić od nich swój wzrok i iść dalej. 

2. Co się stało z dzikimi przestrzeniami?

Henry David Thoreau powiedział o naturze: „potrzebujemy balsamu pochodzącego z dziczy”. Jeżeli chodzi o mnie, Thoreau się nie mylił. Jednym z głównych powodów dla których zostałem ekologiem, była wiara w to, że dzikie przestrzenie są balsamem dla duszy.  

Wciąż w to wierzę. Ale wielu ekologów już nie. Odrzucili oni tę ideę, zamieniając na wręcz sekciarską obsesję opierającą się na kilku rozwiązaniach, które w żadnym stopniu nie pozwolą na zachowanie tych przestrzeni. 

Prowadzi nas to do tematu elektrowni wiatrowych. Nienawidzę elektrowni wiatrowych. Zabijają ptaki i niszczą leśne siedliska zwierząt. Ich wirniki są wykonane z materiałów zapełniających wysypiska i niepoddających się recyklingowi. Wymagają zastosowania baterii litowych, do których surowce wydobywa się za pomocą metod generujących dokładnie te problemy, które zwolennicy „czystej energii” chcą rozwiązać. 

Ale przy tym wszystkim najważniejszym powodem mojej nienawiści wobec elektrowni wiatrowych jest to samo, dlaczego lata temu sprzeciwiałem się szybom naftowym. Niszczą one dzikie przestrzenie, które pozwalają zachować spokój umysłu. Rozwadniają one ów „balsam Thoreau”. 

Prawdziwy problem leży jednak w skali tego zjawiska. Szyb naftowy nie jest z wyglądu atrakcyjny — ale jest dość ograniczony w swojej brzydocie. Farmy elektrowni wiatrowych, z drugiej strony, obrzydzają pejzaż na wiele mil wokół ich umiejscowienia. Im wyżej wspinamy się na góry Pensylwanii, tym bardziej wolni powinniśmy się czuć. Ale im wyżej się wspinamy, tym bardziej prawdopodobne staje się ujrzenie farm wiatrowych, które zastąpiły tamtejszy dziki krajobraz. Nawet jeżeli wygląd konkretnej turbiny wiatrowej jest faktycznie atrakcyjny, narusza on naturalny wygląd dzikich krajobrazów. Więc dopóki nie jesteś bogatym politykiem z Massachusetts, mającym wystarczający wpływ na to, aby uniemożliwić stawianie farm wiatrowych w miejscu pięknego oceanu — balsam natury jaki otrzymasz, będzie zauważalnie mniej kojący. 

Przy farmach wiatrowych, szyby naftowe wyglądają jak czyste potoki górskie. Możemy do tego wrócić? 

3. Przemoc w debacie

Jednym ze znaków świadczącym o tym, że ten ruch społeczny jest wewnętrznie zepsuty, jest odwoływanie się do prób uciszania swoich przeciwników w debacie, zamiast prowadzenia z nimi dyskusji. Współczesny ruch „zielonych” ma w swych szeregach najgorszych chuliganów, z jakimi miałem do czynienia. Służą oni za główny punkt krytyki mojej nadchodzącej książki Liberal Bullies. Zamiast kontrowania faktów za pomocą innych faktów, zwolennicy tego ruchu wolą nazywać swoich oponentów denialistami klimatycznymi i stosować cenzurę, by uciszyć głosy przeciwników. Nie tylko jest to odrażające dla osób ceniących wolność słowa, ale zdradza też, że ruch „zielonych” nie dysponuje wieloma argumentami merytorycznymi. Nie musisz uciszać ludzi jeżeli można wygrać debatę z użyciem faktów. 

darowizna.jpg

4. Przekładanie polityki ponad fakty

Gdy zaś o faktach mowa — relacja nauki i polityki ma sens tylko wtedy, gdy to nauka wpływa na politykę. W przypadku współczesnego ruchu ekologicznego jest jednak odwrotnie. Pamiętam przypadek referatu naukowego przedstawionego przy akwarium w San Francisco, kiedy to mówca z przekonaniem rzekł, że w Parku Narodowym Glacier pozostało mniej niż 10 lodowców. Uznałem to za dziwne, gdyż dopiero przed chwilą odwiedziliśmy ten Park i jego pracownicy powiedzieli nam, że jest ich ponad 40. Ale próba dyskusji na ten temat z samozwańczym ekspertem brzmiałaby jak przypowieść o współczesnych ekologach: żadna prawda nie zmieni jego przekonań, bo ta prawda przeczy jego poglądom politycznym.

5. Brak analizy kosztów i strat

Nawet wtedy, gdy byłem najmocniej zaangażowany w sprawy proekologiczne, nie byłem przeciwny wydobywaniu ropy naftowej per se. Wiem przecież, że potrzebujemy energii — korzystam z niej każdego dnia. Chciałem po prostu ograniczenia jej wydobycia, aby chronić nietkniętą naturę. Tym niemniej ruch ekologiczny z uporem maniaka narzuca nam uproszczone rozwiązania problemów, które pomijają zupełnie oczywiste koszty ich implementacji. Naciskają na recykling, nie uwzględniając (dla przykładu) kosztów środowiskowych transportu surowców wtórnych (nawet The Atlantic ostatnio przyznał, że recykling wcale tak bardzo nie pomaga). Naciskają na inicjatywy klimatyczne, pomijając zupełnie ich skutki dla zwykłych rodzin. Często nie biorą też pod uwagę tego, że — w porównaniu z innymi metodami — farmy wiatrowe produkują bardzo mało energii w stosunku do szkód, jakie wywołują. 

Podsumowanie 

Wszystkie ruchy społeczne mają swoje problemy, w tym i ten ruch którego jestem członkiem. W skład wszystkich ruchów społecznych wchodzą osoby uciszające swoich oponentów, w tym w mój. Zdaję sobie sprawę, że wybieranie kilku skrajnych przypadków niesie za sobą pewne zagrożenia. Jest mnóstwo dobrych zwolenników ruchu ekologicznego. Znam paru z nich. Nie chcę więc nadmiernie upraszczać przedstawionego przeze mnie obrazu tego środowiska. 

Mimo to wydaje mi się, że coś jest nie tak. Ruch ekologiczny coraz bardziej ignoruje odczucia zwykłych ludzi na rzecz poparcia dla wąskiej i sekciarskiej platformy politycznej. Zmienię swoje zdanie, gdy ruch ten kiedykolwiek odzyska kontakt z rzeczywistością, z jaką większość ludzi ma kontakt na co dzień. Ale osobiście na to nie liczę.   

Artykuł został pierwotnie opublikowany przez Institute for Faith and Freedom Grove City College 

Źródło zdjęcia: pixabay

Kategorie
Polityka współczesna Teksty Tłumaczenia


Nasza działalność jest możliwa dzięki wsparciu naszych Darczyńców, zostań jednym z nich.

Zobacz wszystkie możliwości wsparcia

Wesprzyj nas, to dzięki naszym Darczyńcom wciąż się rozwijamy

Czytaj również

Silenas_Kryzys-żywnościowy-na-Sri-Lance-ujawnia-zagrożenia-ekologicznego-planizmu.jpg

Ekonomia środowiskowa

Silenas: Kryzys żywnościowy na Sri Lance ujawnia zagrożenia ekologicznego planizmu

„Zielona” polityka została wprowadzona z wielkim entuzjazmem...

Book_Różnica-między-ekologią-a-ekonomią.jpg

Ekonomia środowiskowa

Book: Różnica między ekologią a ekonomią

Ekologia jako ruch intelektualny od zawsze był silnie antykapitalistyczny...

Block-Ochrona-srodowiska-a-wolnosc-gospodarcza.jpg

Ekonomia środowiskowa

Block: Ochrona środowiska a wolność gospodarcza - głos za prawami własności

Niniejsza praca jest próbą pogodzenia ochrony środowiska z wolnością gospodarczą. Zanim podejmiemy ten iście donkiszotowski wysiłek, musimy się upewnić, że obie koncepcje są dla nas jasne. Ochronę środowiska można przedstawić jako punkt widzenia, według którego istnieją ogromne korzyści z czystej wody i powietrza, a także ograniczenia wymieralności gatunków zagrożonych. Zwolennicy tej filozofii przywiązują szczególną wagę do ocalenia i zwiększenia populacji gatunków roślin i zwierząt zagrożonych wyginięciem, oraz do takich problemów jak hałas, emisja pyłów, wycieki ropy naftowej, efekt cieplarniany czy rozrzedzanie warstwy ozonowej.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.