Powrót
Interwencjonizm

Jasiński: Nieprzewidziane konsekwencje zakazu sprzedaży „energetyków” nieletnim

1
Łukasz Jasiński
Przeczytanie zajmie 6 min
Jasiński Nieprzewidziane konsekwencje zakazu sprzedaży „energetyków” nieletnim
Pobierz w wersji
PDF EPUB MOBI

1. Wstęp

Niedawno Sejm, zdecydowaną większością głosów, uchwalił przepisy zakazujące sprzedaży osobom poniżej 18 lat tzw. energetyków – napojów zawierających kofeinę w proporcji przewyższającej 150 mg/l lub taurynę. Ponadto producenci takich napojów będą musieli odpowiednio je oznaczać – w przeciwnym wypadku będzie im groziła grzywna w wysokości do 200 tys. zł. Złamanie nowego prawa (obowiązującego od stycznia 2024 r.) przez sprzedawców ma z kolei skutkować karą w wysokości do 2 tys. zł.

Jest to kolejny przykład, kiedy politycy, poprzez tego rodzaju zakazy, próbują stworzyć pozory kontroli nad sytuacją oraz pozory podejmowania odpowiedzialnych decyzji w imię „wspólnego dobra”. Jednak rzeczywistość nazbyt często pokazuje, że takie działania wywołują więcej negatywnych konsekwencji i są mało skuteczne. Rządzący bardzo niechętnie wycofują się także z już raz podjętych interwencji, co zazwyczaj skutkuje wprowadzaniem kolejnych ograniczeń w przyszłości, kiedy te wcześniejsze nie zdają egzaminu.

2. Pominięcie subiektywizmu konsumenta i niezamierzone konsekwencje regulacji

W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę, że bardzo często przy wprowadzaniu takich przepisów obowiązuje odgórna narracja kierująca uwagę bardziej na producentów czy sprzedawców niż na konsumentów. Jednak, wszystko co jest produkowane i sprzedawane na rynku, w ostateczności, jest wynikiem niezależnych decyzji konsumentów. Nie są oni „ofiarami” podstępnych producentów i sprzedawców, ale jednostkami próbującymi zaspokajać swoje potrzeby w możliwie jak najlepszy sposób. Jak ujął to Ludwig von Mises:

W tym kontekście liczy się jedynie subiektywna wola ludzi. To, czy ktoś woli pić wodę, mleko czy wino, nie jest zależne od odziaływań fizjologicznych tych napojów, ale od wartości, jakie nadaje tym oddziaływaniom człowiek. Jeśli ktoś pije wino zamiast wody, nie mogę nazwać tych preferencji nieracjonalnymi. Mogę co najwyżej powiedzieć: na jego miejscu nie robiłbym tego. Jednak to, w jaki ten sposób ten ktoś dąży do szczęścia, jest jego sprawą, a nie moją[1].

Inną kwestią jest to, czy przed uchwaleniem takich regulacji ktoś zadał sobie trud, żeby zbadać przyczyny spożywania takich napojów przez młodzież? Bez takiej, nawet pobieżnej, analizy trudno będzie bowiem liczyć na trwałą poprawę sytuacji. Dlatego, tradycyjnie, zdecydowano się na walkę ze skutkami niż z przyczynami. Takie „działania” polityków są lepiej widoczne mimo ich wątpliwej skuteczności.

Jeśli to zawartość kofeiny jest faktycznie problemem, to dlaczego zakaz obejmuje tylko „energetyki”? Wiele innych napojów zawiera podobne lub wyższe proporcje tego składnika, więc także one powinny zostać objęte zakazem. Jacek Sierpiński w swoim poście słusznie zwrócił uwagę, że znaczna zawartość kofeiny występuje m.in. takich produktach jak: kawa, herbata, czekolada, coca-cola czy pepsi. Według przytoczonych statystyk są to proporcje zbliżone lub nawet wyższe od zawartości kofeiny w energetykach. Na przykład w przypadku konkretnych marek herbat może to być 200 mg kofeiny przypadającej na 1l naparu lub więcej, a dla kawy proporcje te są jeszcze wyższe. Skoro celem ma być walka z przyszłymi powikłaniami sercowo-naczyniowymi oraz zaburzeniami układu krążenia, to taka regulacja powinna obejmować zdecydowani większą ilość produktów zawierających kofeinę.

Oprócz nieskuteczności nowych regulacji należy także zwrócić uwagę na szereg wielu niepożądanych konsekwencji, które obejmą nie tylko konkretną grupę nimi objętą. Osoby poniżej 18 roku życia mogą zacząć poszukiwać legalnych substytutów jak inne napoje zawierające kofeinę, ale w niższych proporcjach. Konsumpcja kawy, coli itp. może z tego powodu znacznie wzrosnąć. Nie powinno być zaskoczeniem, że również sami producenci zaczną niedługo oferować nowe produkty, o niższej zawartości kofeiny np. 140 mg/l, 120 mg/l itd. Będą oni także musieli dokonać mniej lub bardziej kosztownych zmian związanych z produkcją. Z kolei sprzedawcy mogą oferować takie produkty po atrakcyjniejszych cenach w przypadku zakupu większej ilości sztuk.

Inne niepożądane skutki mogą być podobne jak przy obowiązującym zakazie produkcji i spożywania narkotyków, który nie spowodował ograniczenia ich konsumpcji. Sytuacja nawet się pogorszyła, gdyż chętni na ich konsumpcję zaczęli sięgać po nielegalne i mniej bezpiecznie produkty.

Paradoksalnie więc spożycie takich „niezdrowych” napojów wśród młodzieży może nawet wzrosnąć. A co w przypadku zakupu „energetyka” przez osobę dorosłą np. przy kasie samoobsługowej? W myśl nowych przepisów taki zakup będzie musiał zostać potwierdzony przez obsługę sklepu tak jak ma to miejsce w przypadku sprzedaży alkoholu. Zakupy przez to będą bardziej uciążliwie.

Nie można również nie wspomnieć o niedawanych działaniach rządu mających (oficjalnie) doprowadzić do mniejszej konsumpcji „niezdrowych” napojów, a mianowicie o podatku cukrowym. Podatek ten obowiązuje od stycznia 2021 r. i obejmuje napoje z dodatkiem cukrów, substancji słodzących, kofeiny i tauryny. Jak czytamy na stronie rządowej, podatek ten: ma wspierać prozdrowotne wybory konsumentów i ograniczyć spożycie słodkich napojów. Ma zniechęcać konsumentów do spożywania wysokosłodzonych napojów, a tym samym motywować producentów do redukcji ilości cukru i substancji słodzących w oferowanych produktach[2].

Tłumaczenia

Baghestanian: Niezdrowa żywność, podatki i rozwiązanie rynkowe

Czy wprowadzanie kolejnych regulacji świadczy o powodzeniu tych poprzednich? Raczej nie. Konsumenci (także ci młodsi) dalej nabywają dane produkty, ale po wyższych cenach, ograniczając przy tym inne wydatki. Kolejny raz potwierdza się też zasada, że wprowadzanie kolejnych interwencji prowadzi do jeszcze większych komplikacji i problemów dla gospodarki (o kolejnych trudnościach, tym razem dla sadowników, jakie może spowodować podatek cukrowy można przeczytać tutaj).

3. Podsumowanie

Nowe przepisy, w najlepszym wypadku, mogą jedynie czasowo ograniczyć konsumpcję napojów o „wysokiej” zawartości kofeiny. Osoba, która ukończy osiemnaście lat, będzie mogła legalnie konsumować tego typu produkty przez resztę swojego życia.

Nie twierdzę tutaj, że problem nie istnieje, ale uważam, że zdecydowanie lepszym oraz mniej kosztownym rozwiązaniem byłoby zachęcanie do zdrowych nawyków żywieniowych w najbliższej rodzinie lub oddolna edukacja i uświadamianie młodych ludzi o możliwych niepożądanych skutkach związanych z nadmierną konsumpcją takich produktów. Czy to coś da, to inna kwestia. Patrząc na nawyki żywieniowe i styl życia wielu dorosłych Polaków, trudno jednak oczekiwać, że takie zakazy spełnią swoją rolę, mimo tego, że są one szybsze i łatwiejsze do wprowadzenia. Nawet jeśli obecnie jesteśmy daleko od rozwiązania tego problemu, sytuacja taka nie powinna być przyczyną do wprowadzania kolejnych ograniczeń, które jeszcze bardziej skomplikują problem. Zwłaszcza, że potencjalnych rozwiązań może być wiele, a ich odkrycie i (oddolne) wprowadzenie może zająć więcej czasu.

Tymczasem pozostawienie jednostkom wolnego wyboru wydaje się obecnie najbardziej racjonalnym rozwiązaniem. Każdy z nas jest odpowiedzialny za własny los i musi liczyć się z konsekwencjami swoich działań. Pamiętajmy: nie ma wolności bez odpowiedzialności.

Źródło ilustracji: Adobe Stock

Bibliografia i przypisy
Kategorie
Interwencjonizm Komentarze Teksty

Czytaj również

narkotyki_male.jpg

Społeczeństwo

Wiegold: Jak wojna z narkotykami czyni narkotyki jeszcze mniej bezpiecznymi

Sankcje prawne stworzone przez prohibicję prowadzą do sztucznego ograniczania produkcji, zmniejszając podaż i powodując, że ceny rosną w zawrotnym tempie. W rezultacie zakaz zamienia użytkowników narkotyków w przestępców nie tylko z definicji, ale przez to, że ich uzależnienie jest coraz większym obciążeniem finansowym, co skłania do popełniania prawdziwych przestępstw. Wszystko to jest katastrofą dla uzależnionych.

grafika.png

Aktualności

„Katastrofa prohibicji narkotykowej" — przeczytaj najnowszy raport Instytutu Misesa

Autor pokazuje możliwą alternatywną politykę narkotykową i jej potencjalne pozytywne skutki w wymiarze ekonomicznym i społecznym.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 1
Licealista

Dziękuję za artykuł

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.