Powrót
Polityka pieniężna

Rapka: Inflacja, koszty i pieniądz – czy w ostatnich latach widać jakąś zależność?

0
Przemysław Rapka
Przeczytanie zajmie 12 min
Rapka_Inflacja, koszty i pieniądz – czy w ostatnich latach widać jakąś zależność
Pobierz w wersji
PDF EPUB MOBI

1. Co spowodowało inflację po pandemii z 2020 roku?

Chociaż już zaczyna się kształtować konsensus dotyczący tego, co spowodowało inflację po wybuchu pandemii COVID-19, to wciąż istnieje grupa ekonomistów, która twierdzi, że jest ona skutkiem problemów z łańcuchami dostaw, zastojów w produkcji i opóźnień w transporcie spowodowanych przepisami pandemicznymi. Te problemy (które omówię w następnej sekcji) miały doprowadzić do niedoborów czynników produkcji, mocniejszej konkurencji o zasoby i wzrostu kosztów produkcji. Następnie te wzrosty kosztów produkcji są przerzucane na konsumentów — w końcu jeśli ceny płacone przez konsumentów nie pokryją kosztów, to producentowi nie opłaca się produkować. W ten sposób to właśnie wzrost kosztów prowadzi do wzrostu inflacji.

Dla wielu osób to wyjaśnienie jest bardzo intuicyjne i wręcz oczywiste. Przedsiębiorcy muszą przerzucać koszty na konsumentów, inaczej spadną ich zyski lub wręcz poniosą oni straty. Nawet jak spojrzymy na poniższe wykresy pokazujące dynamikę cen producenckich i inflacji w wybranych krajach, to zauważymy, że za każdym razem chronologicznie najpierw rosły koszty produkcji, a inflacja nieco później.

Wykres 1

Rapka_inflacja_1.png

Źródło: fred.stlouisfed.org

Wykres 2

Rapka_inflacja_2.png

Źródło: ecos.bok.or.kr

Wykres 3

Rapka_inflacja_3.png

Źródło: ec.europa.eu/eurostat/

Wykres 4

Rapka_inflacja_4.png

Źródło: ec.europa.eu/eurostat/

Wykres 5

Rapka_inflacja_5.png

Źródło: ec.europa.eu/eurostat/

Te dane wyraźnie sugerują, że to koszty pchały inflację. Ale czy tak było na pewno? A może sam wzrost kosztów miał źródło w czymś innym?

Zapewne domyślacie się, gdzie sympatyk szkoły austriackiej będzie doszukiwał przyczyn zmiany kosztów — oczywiście w podaży pieniądza[1]. I w tym tekście właśnie to będę chciał pokazać — że według austriackiej teorii cykli koniunkturalnych (ATCK) wzrost podaży pieniądza poprzedza wzrost kosztów, a wzrost kosztów powinien poprzedzać wzrost inflacji. Tak więc ten tekst będzie uzupełnieniem mojego wcześniejszego artykułu, gdzie tłumaczę w uproszczony sposób, jak koszty zależą od popytu na dobra konsumpcyjne oraz jak wzrost popytu na jedne dobra konsumpcyjne prowadzi do wzrostu kosztów (bez towarzyszącego wzrostu przychodów) dla firm, które produkują dobra konsumpcyjne, na które popytu nie wzrósł. W tym tekście omawiam koszty i inflację z perspektywy makroekonomicznej i uwzględniam kwestie instytucjonalne, aby dać nieco jaśniejszy obraz, jak pieniądz rozchodzi się w gospodarce według ATCK i w jakiej kolejności powinny rosnąć ceny.

W drugiej części tekstu zajmuję się krótkim zaprezentowaniem argumentów za tym, dlaczego to problemy po stronie podaży miały doprowadzić do inflacji. W trzeciej części pokazuję, że problemy w globalnych łańcuchach dostaw nie były aż tak poważne i długotrwałe, jak można by odnieść wrażenie. W czwartej części tłumaczę, dlaczego według ATCK na ogół powinniśmy zaobserwować najpierw wzrost kosztów, a potem wzrost inflacji. Zaprezentuję również wykresy, które wskazują na to, że (jak zwykle) ATCK jest teorią dobrze tłumaczącą obserwowane zjawiska.

darowizna.jpg

2. Podażowo-kosztowe wyjaśnienie inflacji

Jaka argumentacja stoi za twierdzeniem, że to właśnie wskazane powyżej czynniki podażowe odpowiadają za przedłużającą się inflację? Po pierwsze, opóźnienia w dostawach powodują, że spada podaż towarów w sklepach. To jest dosyć oczywiste — spadek podaży według standardowych schematów prowadzi do wzrostu ceny.

Po drugie, gwałtowny spadek popytu w 2020 roku zmusił fabryki do ograniczenia produkcji — w końcu po co produkować, skoro nikt nie chce kupować naszych produktów? Również państwo w walce z epidemią narzuciło firmom szereg ograniczeń i regulacji utrudniających funkcjonowanie zakładów. Na skutek tych ograniczeń i spadku popytu wiele fabryk wyłączyło część maszyn lub całkowicie zatrzymało produkcję. To miało swoje skutki inflacyjne, bo ponowne uruchomienie fabryk lub linii produkcyjnych wiąże się z ogromnymi kosztami, które potem muszą być przerzucone na konsumentów. Co więcej, ponownie rozruszanie produkcji wymaga czasu. Zanim znów fabryki zaczną produkować dobra konsumpcyjne i czynniki produkcji, minie trochę czasu. Tymczasem w trakcie pandemii po pierwszej fali strachu i oszczędzania przyszła fala wydawania oszczędności, przez co wzrósł popyt przy ograniczonej produkcji. Tak więc na skutek wcześniejszego zamknięcia fabryk z powodu braku popytu, później brakowało czynników produkcji do tworzenia dóbr, co przyczyniało się do wzrostu kosztów i inflacji.

Po trzecie, przestoje w portach powodują, że firmy mają problem z pozyskiwaniem czynników produkcji, więc muszą oferować za nie wyższe stawki, co prowadzi do wzrostu kosztów firm. Przestoje w portach powodują również, że firmy muszą oferować wyższe stawki także za transport towarów, co ponownie przekłada się na wyższe koszty firm, a to z kolei na inflację.

W dzisiejszych czasach wiele ważnych dóbr jest produkowanych z wykorzystaniem czynników produkcji zapewnianych przez kraje na całym świecie. Z tego powodu, gdy tylko pojawiają się problemy w przepływach towarów między krajami, wtedy mają pojawiać się problemy z pozyskaniem czynników produkcji, a to skutkuje większą konkurencją o nie.

Dr Rapka poraz kolejny zaskakuje nas precyzją swoich analiz:
Rapka_Czy-RPP-poddała-się-w-walce-z-inflacją.jpg

Polityka pieniężna

Rapka: Czy RPP poddała się w walce z inflacją?

3. Czy to zastoje w handlu międzynarodowym odpowiadają za inflację?

Nie mówię ostatecznie i definitywnie nie, ale są mocne argumenty za tym, że to jednak nie problemy z łańcuchami odpowiadają za inflację. Jeśli miały, to ich wpływ jest relatywnie mały. Żeby się o tym przekonać, trzeba spojrzeć na objętość (nie wartość, podkreślam) handlu międzynarodowego na przestrzeni lat oraz na dane dotyczące przepustowości portów, która mierzona jest objętością towarów[2] przechodzących przez port.

Wykres poniżej pokazuje indeks objętości towarów przesyłanych na świecie. Widzicie coś ciekawego na tym wykresie?

Wykres 6

Rapka_inflacja_6.png

Źródło: wto.org

W latach 2008-2009 spadek objętości handlu międzynarodowego (spadek o 11,8%) był relatywnie większy, niż spadek objętości handlu międzynarodowego w latach 2019-2020 (spadek o 4,69%)[3]. Tak więc poważniejszy spadek miał miejsce w trakcie recesji z lat 2008-9, ale nie doprowadził on do tak poważnej inflacji, jaka miała miejsce w ostatnich latach.

Można by odpowiedzieć, że wtedy spadek objętości handlu międzynarodowego wynikał z negatywnego szoku popytowego. Spadł popyt na towary, to spadła również sprzedaż — podręcznikowe skutki spadku popytu. Jednak to nie jest dobra odpowiedź, ponieważ jak zwróciłem uwagę wcześniej w tekście, jeden z argumentów na rzecz podażowych źródeł inflacji brzmi, że gdy spadł popyt na produkty, wtedy fabryki zatrzymały produkcję. Późniejszy rozruch fabryk był kosztowny oraz powstały przeciągające się niedobory czynników produkcji, które ograniczały podaż towarów jeszcze jakiś czas po zamknięciu fabryk w 2020 roku, a z powodu zamknięć tych fabryk inflacja rosła w 2021 i 2022 roku.

Jednak ta sama logika stosuje się również do lat 2008-9. Spadek objętości handlu był relatywnie większy, więc również wtedy fabryki miały bodziec do tego, by ograniczyć lub całkowicie zatrzymać produkcję. Tak więc ten negatywny szok popytowy powinien również przyczynić się do poważnej inflacji po kryzysie 2008-9. Ale wtedy nie było po kryzysie żadnej wielkiej recesji, pomimo znacznego spadku handlu międzynarodowego. Tak więc globalny spadek produkcji nie jest najistotniejszą przyczyną wybuchu inflacji po 2020 roku.

Wspomniałem już w tej części tekstu, że jeśli spojrzy się na objętość towarów przechodzących przez porty na świecie, to zauważymy, że w 2020 objętość transportowanych towarów faktycznie spadła — czasami istotnie. Jednak dla roku 2021 zobaczymy, że dla wielu gospodarek nastąpił radykalny wystrzał objętości towarów, która przechodzi przez porty. Zaprezentuję dane dla wybranych wielkich gospodarek.

Tabela: zmiany objętości towarów przechodzących przez porty wybranych krajów.

Rapka_inflacja_tab_1.png

Źródło: ceicdata.com

Powyższa tabela pokazuje zmiany absolutne (w ilości TEU, zobacz przypis 2) w 2020 roku oraz procentowe od 2019 do 2021 roku. Jak widać w prawie każdym kraju z wybranych już w 2021 roku ilość towarów przechodzących przez porty była większa niż w 2019 roku[4]. To sugeruje, wraz z poprzednim wykresem, że problemy podażowe związane z międzynarodowymi łańcuchami dostaw szybko rozładowały się, więc i też inflacja nie powinna tak przyspieszać w latach 2021-22.

Te dane i wykresy pokazują, że problemy z globalnymi łańcuchami dostaw nie były aż tak poważne, jak można było odnieść wrażenie, gdy słyszy się, że to właśnie te problemy wywołały inflację. Z tego powodu, chociaż mogły przyczynić się do wzrostu kosztów firm, to nie mogą odpowiadać za całą dynamikę kosztów. Gdyby tak było, to w 2008 roku dynamika kosztów i inflacja powinny być jeszcze wyższe.

4. Austriackie wyjaśnienie wzrostu kosztów od 2020 roku

Tę obserwację, że ceny producenckie rosną przed inflacją można wytłumaczyć, jak zapowiadałem w pierwszej części tekstu, wzrostem podaży pieniądza z wykorzystaniem ATCK. ATCK to coś więcej, niż trójkąt Hayeka i okres produkcji — zawiera ona również opis dynamiki inwestycji, realokacji zasobów na przestrzeni cyklu koniunkturalnego czy procesów cenotwórczych. I to właśnie to ostatnie tutaj nas interesuje.

Tutaj ATCK zostanie wyłożone krótko. Według austriaków cykl koniunkturalny jest rozpoczynany przez zaniżenie stopy procentowej i rozpoczęcie ekspansji kredytowej, czyli emisji kredytu, która nie ma pokrycia w oszczędnościach. Te nowe pieniądze są pożyczane na niższy procent głównie przedsiębiorcom, którzy teraz mogą zwiększyć inwestycje.

Pod wpływem tego dodatkowego kredytu rozpoczynane są dodatkowe projekty inwestycyjne, które nie zostałyby rozpoczęte bez tego kredytu fiducjarnego. Te dodatkowe projekty inwestycyjne zaczynają się najczęściej od inwestycji w kapitał trwały — rozpoczyna się budowę dodatkowej powierzchni produkcyjnej, biurowej, ale również więcej domów czy maszyn dla fabryk. Rośnie również zapotrzebowanie na półprodukty, podzespoły i inne czynniki produkcji z dwóch powodów: 1) są potrzebne do wyprodukowania dodatkowych maszyn; 2) są potrzebne do wytworzenia kolejnych komplementarnych dóbr kapitałowych oraz dóbr konsumpcyjnych. Ten popyt na czynniki produkcji narasta stopniowo w gospodarce, ponieważ kończenie kolejnych etapów dodatkowych rozpoczętych inwestycji powoduje, że stopniowo pojawia się dodatkowy popyt na komplementarne czynniki produkcji.

Gdy rosną inwestycje, to po nich zaczyna narastać również konsumpcja. Większe zapotrzebowanie na zasoby przyczynia się do wzrostu płac i zysków inwestorów, a niższe stopy procentowe sprawiają, że ludzie mogą sobie pozwolić na zaciągnięcie większego kredytu konsumpcyjnego. Dzięki temu możliwe jest zwiększenie wydatków na dobra konsumpcyjne, co jeszcze bardziej przyczynia się do wzrostu popytu na czynniki produkcji.

Początkowo na skutek ekspansji kredytowej dostępne zasoby są przesuwane do sektorów tworzących dobra kapitałowe. Później, gdy rośnie popyt na dobra konsumpcyjne, zasoby zaczynają być przesuwane do produkcji właśnie tych dóbr. Co więcej, pod koniec boomu gospodarczego okazuje się, że dostępnych niespecyficznych czynników produkcji jest zbyt mało, aby ukończyć i utrzymać wszystkie funkcjonujące projekty firm. To powoduje, że rosną ceny tych czynników produkcji. Część firm będzie ponosić straty, ponieważ przychody nie będą pokrywać ponoszonych przez nie kosztów, a z tego powodu będą musiały ograniczyć skalę aktywności i przeorganizować się.

Oprócz zbyt małej podaży niespecyficznych czynników produkcji dochodzi również do wzrostu stóp procentowych w gospodarce na skutek inflacji, znacznego wzrostu popytu na krótkoterminowe kredyty oraz podnoszenia stóp procentowych przez bank centralny w celu walki z inflacją. Ten wzrost stóp procentowych prowadzi do ograniczenia funduszy dostępnych dla firm oraz ograniczenie konsumpcji finansowanej kredytem.

Oczywiście ATCK jest bardziej skomplikowana, ale to co jest tutaj istotne, to zmiany w popycie na czynniki produkcji. Powtarzając krótko: ekspansja kredytowa powoduje, że firmy mogą zwiększyć wydatki na czynniki produkcji, co oznacza zwiększony popyt na nie. Drugie źródło wzrostu popytu na czynniki produkcji, oprócz kreacji pieniądza, to właśnie wzrostu popytu na dobra konsumpcyjne, który jest pobudzony przez dodatkowe dochody wynikające z ekspansji kredytowej, jak również większej dostępności kredytu konsumpcyjnego.

Spójrzmy ponownie na wykresy, które były zaprezentowane na początku, ale tym razem dodajmy do nich dynamikę pieniądza M2. Według ATCK, mocne wzrosty podaży pieniądza powinny poprzedzać mocne wzrosty kosztów, a inflacja powinna (na ogół) narastać po wzroście kosztów. I w tych przypadkach faktycznie tak jest.

Wykres 7

Rapka_inflacja_7.png

Źródło: fred.stlouisfed.org

Wykres 8

Rapka_inflacja_8.png

Źródło: ec.europa.eu/eurostat/, ecos.bok.or.kr

Wykres 9

Rapka_inflacja_9.png

Źródło: ec.europa.eu/eurostat/, banque-france.fr

Wykres 10

Rapka_inflacja_10.png

Źródło: ec.europa.eu/eurostat/, bundesbank.de

Wykres 11

Rapka_inflacja_11.png

Źródło ec.europa.eu/eurostat/, nbp.pl

Patrząc na te wykresy, można zauważyć kilka ciekawych rzeczy. Po pierwsze, w każdym przypadku widać, że najpierw rośnie podaż pieniądza M2, potem ceny producenckie, a jako ostatnia inflacja. W takiej też kolejności kolejne dynamiki spadają. Jest to zgodne z przewidywaniami ATCK.

Po drugie, w Korei i USA dynamika podaży pieniądza M2 jest zbliżona do dynamiki cen producenckich. Natomiast w Niemczech, Francji i Polsce wzrost cen producenckich jest wyższy od dynamiki podaży pieniądza M2.

Po trzecie, tylko w przypadku Niemiec dynamika podaży pieniądza M2 nie przyspieszyła znacząco, zanim nastąpił wzrost kosztów (dynamika podaży pieniądza M2 wzrosła z 5% do 10%). Osobliwy przypadek. Ale można spróbować go wyjaśnić następująco: zdaje się, że Deutsche Bundesbank (bank centralny Niemiec), gdy podaje statystyki monetarne Niemiec, to nie podaje podaży pieniądza zlokalizowanej na terytorium Niemiec, ale wkład gospodarki Niemieckiej w wytworzenie waluty euro. A to są różne rzeczy. W Strefie Euro od lutego 2020 roku do sierpnia 2022 podaż pieniądza M2 wzrosła o 23%, a M1 o 30%. Natomiast od następnego miesiąca obie miary zaczęły spadać. Część tego pieniądza mogła trafić do Niemiec.

Oczywiście to nie jest przegląd wszystkich krajów, a tylko wybranych państw z różnych regionów świata. Jednak widać, że koszty rosną przed inflacją, a podaż pieniądza rośnie przed kosztami. I jeśli patrzymy na to z perspektywy ATCK, to ma sens, ponieważ ta teoria przyjmuje konkretne założenia przyczynowo-skutkowe i instytucjonalne — pieniądz najpierw trafia do firm, przez co te pobudzają popyt na czynniki produkcji. Dopiero potem rośnie popyt na dobra konsumpcyjne, gdy tylko nowy pieniądz trafia w ręce pracowników i inwestorów w formie większych wypłaconych zysków i większych płac. To powoduje późniejszy wzrost inflacji, czyli cen dóbr konsumpcyjnych.

5. Interesująca zależność

Ostatnie lata pokazują bardzo wyraźną zależność między podażą pieniądza, kosztami i inflacją, co widać na wykresach[5]. Co więcej, wynika to również z ATCK. Jest to kolejny argument za tym, że być może to jednak czynniki monetarne i popytowe odpowiadają za ostatnią falę inflację, a nie załamania w globalnych łańcuchach dostaw.

Kiedy mówi się o zależności między cenami i podażą pieniądza, najczęściej mówi się o wpływie zmian podaży pieniądza na ceny dóbr konsumpcyjnych — to właśnie zmiany cen dóbr konsumpcyjnych są mierzone, kiedy mierzymy inflację. Warto pamiętać i zwracać również uwagę na ceny czynników produkcji, które zazwyczaj powinny rosnąć wcześniej niż inflacja, ponieważ często pierwszymi odbiorcami nowego pieniądza są firmy, które następnie przeznaczają otrzymane pieniądze na czynniki produkcji. Tak więc patrząc czasowo, nawet jeśli ktoś jest zwolennikiem ilościowej teorii pieniądza, nie powinien być zaskoczony, gdy wzrost cen producenckich wyprzedza wzrost cen dóbr konsumpcyjnych. W końcu oba te zjawiska mogą mieć wspólne źródło w postaci kreacji kredytu przez sektor bankowy[6].

Źródło grafiki: pixabay

Bibliografia i przypisy
Kategorie
Cykle koniunkturalne Inflacja Metaekonomia Pieniądz Polityka pieniężna Teksty


Nasza działalność jest możliwa dzięki wsparciu naszych Darczyńców, zostań jednym z nich.

Zobacz wszystkie możliwości wsparcia

Wesprzyj Instytut, to dzięki naszym Darczyńcom wciąż się rozwijamy

Czytaj również

800px-nbp-entry-ab

Polityka pieniężna

Rapka: Czy czeka nas druga fala inflacji?

Co zrobi NBP i nowy rząd?

Tarcza-741-x-423-px.png

Inflacja

Benedyk, Sieroń: Tarcza antyinflacyjna Instytutu Misesa

Bohaterski rząd walczy z inflacją… która wynika z wcześniejszej polityki.

Tłumaczenia

Hayek: Czy możemy jeszcze uniknąć inflacji?

Działania związków zawodowych w wysoko uprzemysłowionych krajach mogły doprowadzić do sytuacji, w której jedynym efektywnym środkiem do zapewnienia zarówno wzrostu, jak i względnie wysokiego i stabilnego poziomu zatrudnienia, jest inflacja. Ale nie znaczy to wcale, że inflacja jest w normalnych warunkach – a w szczególności w słabiej rozwiniętych krajach – konieczna do wzrostu, lub ma na niego pozytywny wpływ. Żadna z wielkich potęg przemysłowych współczesnego świata nie osiągnęła swojej pozycji w okresach deprecjacji pieniądza.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.