Nie zapomnij rozliczyć PIT do końca kwietnia
KRS: 0000174572
Powrót
Komentarze

Chrupczalski: Dzień walki z rasizmem

12
Szymon Chrupczalski
Przeczytanie zajmie 5 min
Pobierz w wersji
PDF

Autor: Szymon Chrupczalski
Wersja PDF

Tekst spotkał się z polemiką Stanisława Kwiatkowskiego dostępną tutaj.

W niedzielę 21 marca przypadał Międzynarodowy Dzień Walki z Rasizmem i Dyskryminacją Rasową, proklamowany w 1966 r. przez Zgromadzenie Ogólne ONZ dla upamiętnienia wydarzeń z 1960 roku, kiedy południowoafrykańska policja zastrzeliła 69 osób protestujących przeciwko polityce apartheidu.

W Polsce kilka organizacji antyrasistowskich zorganizowało z tej okazji pikiety przeciwko rasizmowi i nietolerancji, połączone z akcją nawołującą do usuwania z handlu materiałów o symbolice narodowo-socjalistycznej i faszystowskiej.

Jednak głoszone przy takich akcjach hasła, oprócz zamierzonego wpływu na świadomość społeczną, zawierają skierowane do rządu postulaty o rozszerzenie programów edukacyjnych i kolejne interwencje prawne. Czy faktycznie istnieje jakikolwiek problem rasizmu i czy rząd jest właściwym adresatem tych postulatów?

Rasizm

Mogłoby się wydawać, że problem ideologii rasistowskiej i dyskryminacji rasowej zasadniczo przestał istnieć na świecie po II wojnie światowej i kompromitacji narodowego-socjalizmu, zniesieniu segregacji rasowej czy upadku polityki apartheidu. Szereg konwencji międzynarodowych i praw krajowych zapewnia równe traktowanie przez prawo niezależnie od koloru skóry, płci, pochodzenia, wyznania etc. Oczywiście takie zapisy mogą pozostać martwe i niemożliwe do egzekucji, jak to miało miejsce na przykładzie gwarancji wolności słowa w konstytucji Związku Radzieckiego. Przeglądając jednak obecne prawodawstwo państw zachodnich i słuchając polityków można dojść do wniosku, że politykę dyskryminacji zastąpiła polityka afirmacji i tworzenia przywilejów rasowych dla mniejszości, a do kodeksów trafiły nowe pojęcia, takie jak przestępstwo i mowa nienawiści, zbudowane i definiowane według nowego kryterium rasowego.

Czy zatem to nie państwowe prawo i działania rządów podsycają i wciąż modyfikują oblicze rasizmu? Być może, lecz przepisy karne to nie wszystko, ważniejsze jest pozyskiwanie środków na prowadzenie takiej polityki.

Sfera publiczna i prywatna

Rządy państw i organizacje wspierające państwową interwencją mogą chwalić się postępami w walce z rasizmem, seksizmem, wyzyskiem, lobbingiem, homofobią, globalnym ociepleniem i setką innych nieznanych wcześniej problemów; samo wymienianie ich nazw może przyprawiać o ból głowy.  Jednak podstawowe prawo człowieka — prawo do samoposiadania i własności — wydaje się najsłabiej chronione. Przyczyna jest oczywista: dla podtrzymania walki i ochrony obywateli przed „zagrożeniami” rządy opodatkowują działalność każdego obywatela i prowadzą go tysiącami regulacji od kołyski po grób. Właściciele nie mogą rozporządzać swoją własnością zgodnie ze swoją wolą, lecz zawsze muszą pozostać w zgodzie z bieżącą polityką państwową, w przeciwnym razie czekają ich kary albo utrata własności. Jaki ma to związek z rasizmem? Otóż wszędzie tam, gdzie następuje atak na własność prywatną, pojawiają się wcześniej czy później problemy gospodarcze i niezadowolenie społeczne. To stanowi żyzny grunt dla rozmaitej maści ideologów, którzy chętnie sięgają po atawistyczne poczucie wspólnoty i chęć szukania winy wśród obcych.

Czy przy pełnym poszanowaniu zasady samoposiadania i prawa własności prywatnej mógłby zaistnieć problem dyskryminacji rasowej? Wyobraźmy sobie właściciela klubu sportowego, który do międzynarodowych rozgrywek koszykarskich wystawia wyłącznie białych zawodników. Możemy nazwać go rasistą, ale czy takie zachowanie wyrządza komukolwiek krzywdę? Niechybnie jego drużyna poniesie klęskę w starciu z czarnoskórymi graczami z amerykańskiej ligi NBA, właściciel zatem działała wyłącznie na własną szkodę. Jeśli ktoś napisze na murze „Precz z Hotentotami” pewnie ujdzie mu to na sucho, obecnie wystarczy jednak wstawić słowo określającą jakąś uprzywilejowaną wedle aktualnej ideologii państwowej mniejszość, a taki wybryk zostanie potraktowany jako szerzenie nienawiści na tle rasowym czy etnicznym. Nikt jednak nie pyta, na czyim murze pojawił się taki napis? Czyja własność została naruszona? Jeśli ktoś nawołuje do nienawiści rasowej, gdzie to robi? Czy narusza tym samym własność innych?

Jedynie własność prywatna pozwala na rozwiązanie problemu rasizmu i podobnych uprzedzeń. Można nie chcieć przebywać z czarnymi, żółtymi, mówiącymi innym językiem czy wyznającymi inną wiarę, lecz nie oznacza to, że nie można z nimi pokojowo współpracować na wolnym rynku. Robiąc codziennie zakupy konsument wybiera towary wyprodukowane przez rzeszę anonimowych, różniących się kulturowo czy etnicznie ludzi, a nawet przy wewnętrznej niechęci żywionej do obcych, na każdej takiej transakcji zyskują obie strony. Jasno zdefiniowana własność pozwala odizolować się od niepożądanych gości, nie czyniąc nikomu krzywdy.

Rasizm w Polsce

Czy w Polsce istnieje problem rasizmu? Prawnie — nie, brak jest przepisów które wprowadzałyby dyskryminację na tle rasowym. Społecznie — rasizm nie wydaje się być żywą ideologią, wystarczy popatrzyć na ogromną ilość chińskich restauracji, tureckich kebabów, sprzedawców z dalekiej Azji handlujących na bazarach — ci przedsiębiorcy nie utrzymaliby się na rynku, gdyby klienci kierowali się kryterium rasowym. Okrzyki wznoszone na stadionach czy napisy na murach wydają się być niczym więcej jak drobnym chuligaństwem, podnoszonym do rangi problemu publicznego wyłącznie jako skutek ograniczenia własności prywatnej. Kojarzące się z rasizmem militaria opatrzone swastyką bądź niskobudżetowe broszury nadal giną przy ilości koszulek z Che-Guevarą i nowymi wydaniami „klasyków” komunizmu. Jednak największą szkodą jaką niosą te odmiany socjalizmu jest atak na własność prywatną i nawet niedawna nowelizacja art. 256 kodeksu karnego, zakazująca rozpowszechniania treści komunistycznych czy faszystowskich niewiele tu zmieni.

-
Nowa książka Instytutu Misesa: M. N. Rothbard Wielki Kryzys w Ameryce
Zostań mecenasem wydania:
http://mises.pl/wielki-kryzys-w-ameryce-mecenat
Subskrypcja z rabatem:
http://mises.pl/2436/wielki-kryzys-w-ameryce-subskrypcja

Kategorie
Filozofia polityki Komentarze Społeczeństwo Teksty

Czytaj również

Jasiński Nieprzewidziane konsekwencje zakazu sprzedaży „energetyków” nieletnim

Interwencjonizm

Jasiński: Nieprzewidziane konsekwencje zakazu sprzedaży „energetyków” nieletnim

Pozory podejmowania odpowiedzialnych decyzji w imię „wspólnego dobra”?

Jasiński_Wyższe ceny paliw to efekt monopolu Orlenu

Interwencjonizm

Jasiński: Wyższe ceny paliw to efekt monopolu Orlenu

Mogłoby się wydawać, że występują sprzyjające warunki do obniżenia cen paliw...

Sieroń_Jastrzębie odleciały. RPP obniża stopy

Polityka pieniężna

Sieroń: Jastrzębie odleciały. RPP obniża stopy

Skala cięcia nie jest uzasadniona merytorycznie.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 12
Jan Iwanik

Niestety nie zgadzam sie z diagnoza, ze problem rasizmu w Polsce nie wystepuje. Z przykroscia przysluchuje sie czesto rozmowom Polakow, w ktorych pogardliwie lub poprostu nez szacunku wypowiadaja sie oni o innych rasach czy narodach. Nie mowie, ze 'Polacy to rasisci', bo takie stwierdzenie samo w sobie jest rasistowskie. Mowie, ze nie zgaszam sie z teza Szymoma.

Rasizm nie skonczyl sie z 2 wojna swiatowa. Segregacja w USA, apertheid, regulacja zycia Romow to przyklady z zachodu. W krajach mniej rozwinietych przykladow sa setki.

Nie znaczy to, ze mozna usprawiedliwic 'dobry rasizm', czyli 'pozytywna dyskryminacje'. Rasizm to rasizm. Te forme kolektywizmu trzeba zwalczac w kazdej postaci.

W historii rasizmu jest cielawe, ze wszystkie jego zbrodnie byly mozliwe tylko dzieki panstwu. W spoleczenstwie libertarialnym apartheid i segregacja nie bylyby mozliwe. Te nieracjonalne instytucje trwaly, bo stalo za nimi panstwowe prawo, barbarzynska policja i panstwowe sady. Choc wolni ludzie moga byc rasistami, najbardziej oburzajace przyklady rasizmu zawsze praktykowame byly przez instytucje panstwowe.

A jeszcze jedno, to ze w Warszawie sa azjatyckie sklepy to slaby argument przeciw rasizmowi. Zydowskie sklepy istnialy w Niemczech tuz przed wojna.

Zgadzam sie, ze 'dobry rasizm', czyli 'pozytywna

Odpowiedz

Aki

Celny komentarz. Żydowskie sklepy istniały w jeszcze przez parę lat po dojściu Hitlera do władzy. Nie było ich zresztą zbyt wiele - Żydzi stanowili w III Rzeszy ok. 5% ludności (a nie 30% jak w II RP). Kiedy narodowo-socjalistyczne państwo przestało chronić własność swoich obywateli, a wręcz zachęciło do niszczenia tej własności (o ile była żydowska) - wówczas pojawił się problem rasizmu, a na deser Holokaust.

Antysemityzm i inne ksenofobie są stare jak świat, ale jak się pogrzebie w historii, to pogromy, rozruchy i inne "spontaniczne" zamieszki o podłożu rasistowskim zwykle wydarzały się wtedy, kiedy panującym było to na rękę. Żeby daleko nie szukać - Marzec 68 uaktywnił tkwiące w ludziach pokłady antysemityzmu, bo Moczarowi było to na rękę.

Niechęć do obcych jest pochodną (drugą stroną medalu) identyfikacji z własną kulturą/rasą/płcią/ideologią/religią/narodem. Im bardziej bezrefleksyjne przywiązanie do "swojego", tym łatwiej przychodzi dawanie wyrazu nienawiści do obcych. Zwłaszcza w tłumie - czy to wiecującym przeciwko syjonistom, czy tłukącym witryny, czy dokonującym samosądów na Żydach, Murzynach albo czarownicach.

Odpowiedz

Szymon

Hej Janku! Brakuje części Twojego komentarza, urywa się dość niespodziewanie.

Myślę że same rozmowy między ludźmi wyrażające niechęć, to za mało żeby mówić o rasizmie - jak zauważyłeś, problem pojawia się wtedy jak do działania wkracza państwo i przymus.
Rasizm w prywatnych relacjach postrzegałbym jako formę działania, a nie wymianę uwag w zamkniętym gronie, stąd przykład o azjatyckich sklepach.

Co więcej, w prywatnym działaniu granica między rasizmem a dostrzeganiem różnic między ludźmi i rozciąganiem pewnych cech na całą rasę czy grupę etniczną jest płynna. Znam pewnego przedsiębiorcę w USA, który zatrudnia niemal wyłącznie Żydów - w branży w której działa po prostu są lepsi w pracy, a np. czarnoskórzy statystycznie byliby gorszymi pracownikami. Owszem, to rodzaj myślenia kolektywnego, ale również heurystyczna metoda działania przedsiębiorcy, business is business! Dopóki w tym prywatnym działaniu nie ma agresji, problem, jak sądzę, jest znikomy.

Co do obecnych przejawów - zauważ, że to nie stricte rasizm, tylko najczęściej czkawka socjalizmu, zaczynająca się od instytucji obywatelstwa i prawa do głosowania na różne programy redystrybucyjne w demokratycznych wyborach na krajowym poziomie.

Odpowiedz

Jakub

Rasizm jest rasizmowi nierowny. Nie ma w Polsce ani juz niemal nigdzie w swiecie rasizmu rodem z RPA, ale miekka wersja rasizmu - ktora utozsamiam z nacjonalizmem - zatrula swiat mniej wiecej w 18-tym wieku i od tamtej pory trzyma sie mocno. Prosze zwrocic uwage, ze w Sredniowieczu np. arcybiskupami Krakowa byli regularnie Niemcy, Wlosi czy Francuzi, a krolami Polski Francuzi, Wegrzy badz Szwedzi. Podobnie bylo w innych obszarach Europy. Nacjonalizm zrodzil etatyzm - i niejako vice versa - z mariazu tych dwoch wzial sie z kolei kolonializm, a z kolonializmu wyrosl z kolei nowy, ekspiacyjny socjalizm z wynalazkami takimi jak "mowa nienawisci" czy "akcja afirmatywna". Ten ostatni nie przeszkadza oczywiscie w istnieniu wspolczesnego nacjonalizmu wyrazajacego sie chocby w gettoistycznej strukturze duzych miast zachodnioeuropejskich czy w pokrzykiwaniach z gatunku "Polacy kradna nam prace". Jest w sumie pod tym wzgledem bardziej orwellowsko, niz kiedykolwiek wczesniej, bo narodowo-protekcjonistyczny socjalizm sciera sie z miedzynarodowo-multikulturalnym na zasadzie "raz my, raz wy", a oczywista alternatywa wobec dzumy i cholery rozmywa sie gdzies w tle.

Odpowiedz

Stanisław Kwiatkowski

Szczerze powiem, że bardzo mi się to nie podoba. Ale jako, że jest późno wstrzymam się z odpowiedzią do większej trzeźwości umysłu.

Odpowiedz

Juliusz Bloomstein

Nie widze problemu z prywatnymi "rasistowskimi" rozmowami tak dlugo jak prawo traktuje wszystkich jednakowo i nie wystepuja akty przemocy. Anty-rasizm zwykle konczy sie canzura, brakiem wolnosci mowy, ostracyzmem i zwyklym klamstwem -przykladem zachod z jego terrorem poprawnosci politycznej i niemoznoscia mowienia prawdy czy szukania prawdziwyz zrodel roznych spolecznych problemow ze strachu przed pomowieniem o rasizm za czym ida ostracyzm spoleczny, wylkuczenie z dyskusji czy jakiegokolwiek istnienia w mediach itp.

Odpowiedz

wf

Ad 5
Rozwiń, bo nie sposób dociec, co Ci się nie podoba.
W

Odpowiedz

Mergiel

"Rasizm w prywatnych relacjach postrzegałbym jako formę działania, a nie wymianę uwag w zamkniętym gronie, stąd przykład o azjatyckich sklepach."
Absolutnie się z tym nie zgadzam. Właśnie w takich prywatnych rozmowach wychodzą na jaw normalnie ukryte poglądy i przekonania, których ze względu na wszechogarniającą poprawność polityczną nie wyraża się publicznie. Rasizm nie ma moim zdaniem żadnego związku z poszanowaniem własności prywatnej. Mieszkam przy wschodniej granicy i wielokrotnie stykałem się, ostatnio coraz rzadziej, z pogardliwym stosunkiem polskich przygranicznych handlarzy do Białorusinów lub Ukraińców, z którymi robili interesy. Natomiast dołączam się do opinii, że hyperpoprawność polityczna może czasem przynieść skutki odwrotne, bo działa jak maska kryjąca prawdziwe odczucia.
Rasizm to moim zdaniem mocno zakorzeniony atawizm i nie rozumiem dlaczego niby to w społeczeństwie libertariańskim miało by go nie być. Można tworzyć społeczeństwo wolnych ludzi, ale np. tylko białych lub rudych i pogardzać innymi. Traktować innych tylko przedmiotowo. Jest jeszcze instytucja linczu. Władza te odczucia, może podsycać propagować i ich realizację wprowadzać w życie, ale to jest moim zdaniem w nas. Zresztą, niektóre objawy już widać u dzieci w przedszkolach, wielu lubi trzymać się grupy i wprowadza się podział na my i oni. Tylko kwestia definicji kogo jak zakwalifikować.
Poza tym można problem rozszerzyć na brak poszanowania prawa i miejsca do życia osobnikom innych gatunków, to przecież to samo źródło ideowe, a niektórzy libertarianie jak zdążyłem zauważyć mają z tym problem.
Dobranoc
Mergiel

Odpowiedz

Szymon

Jeśli rozciągniesz definicję rasizmu, to np. Zofia Kossak-Szczucka była ogromną rasistką i antysemitką. Ale co możemy więcej o tym powiedzieć, skoro antysemitka ratowała Żydów przed zagładą?
Jeśli nie wiążemy wypowiedzi i wolności wypowiedzi z własnością prywatną (etyka nurtu Rothbard - Hoppe), to jakie mamy podstawy do oceny treści wypowiedzi?
Zobacz na niedawny komentarz Karola o meczetach i mniejszościach w Szwajcarii. To jest kraj silnej własności prywatnej, właściciele stwierdzili "nie chcemy was tutaj", ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie turystyce, handlowi, pokojowej współpracy. Czy to rasizm, czy po prostu rozwiązanie problemu jakiejś formy atawizmu, poczucia wspólnoty etc? Głupkowate docinki czy chuligaństwo jest przykre, ale czy wynika to z rasizmu, czy z innych idei?

A swoją drogą, ponoć takie komentarze jak ww. dla fanatycznego rasisty są "brudne" a dla fanatycznego antyrasisty "faszystowskie".
Ci mają z tym poważny problem: http://www.freemarketfoundation.com. Za apratheidu mówiono o nich marksiści, dziś - rasiści ;)

Odpowiedz

Stanisław Kwiatkowski

"Głupkowate docinki czy chuligaństwo jest przykre, ale czy wynika to z rasizmu, czy z innych idei?"

Thats the whole point:

Nie wiemy czy wynika to z rasizmu, czy z innych idei. Dlatego, po Hayekowsko-Kirznerowsku: swoboda w "społeczenej przedsiębiorczości antyrasistowskiej", dopóki nie narusza własności prywatnej.

Moja polemika, jak wiesz, w przygotowaniu.

Odpowiedz

Mergiel

"Jeśli rozciągniesz definicję rasizmu, to np. Zofia Kossak-Szczucka była ogromną rasistką i antysemitką. Ale co możemy więcej o tym powiedzieć, skoro antysemitka ratowała Żydów przed zagładą?"
Ty masz rację i ja też, bo poruszamy się w obrębie różnych pojęć i systemów etycznych. Powinno być to zdefiniowane jasno w artykule. Tak samo słowo rasizm. Moim zdaniem można być antysemitą w życiu codziennym natomiast ratować żydów w sytuacji zagrożenia i z narażeniem własnego życia. Np. ktoś nie zatrudni np. Żyda bez względu na posiadane przez niego kwalifikacje i predyspozycje tylko dlatego, że to Żyd, ale jednocześnie może z poświęceniem przeciwstawiać się przemocy wobec żydów bo sama ta przemoc i cierpienie powodowane przez nią, jest dla niego nie do zaakceptowania pomimo, że dotyczy Żydów. Jedno nie wyklucza drugiego. Dlatego nie każdy rasizm czy dyskryminacja powinny być karane i piętnowane, bo inaczej tworzymy absurdalne sytuacje. Jak ktoś nie chce sprzedać czegoś np. niebieskiemu to jego prywatna sprawa, ale jeżeli taką postawę będzie propagował to już moim zdaniem przekracza pewną granicę społecznej akceptacji i zasługuje na napiętnowanie. Dlatego postawa Szwajcarów mnie nie gorszy, to w końcu ich kraj, ale jest to jednak forma dyskryminacji ze względu na wyznawaną religię.

Odpowiedz

Szymon

Racja, celna uwaga o systemach.
Z granicami cały czas jest problem, np. hasło 'podżeganie do nienawiści rasowej' - Rothbard by zapytał: gdzie, kto i kogo podżega? Hoppe wskazał demokrację i naruszanie własności prywatnej jako źródło powstania podżegania, Hayek zrobił wywód o ewolucyjnych strukturach społecznych etc. ;)

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.