Autor: Jason Kuznicki
Źródło: libertarianism.org
Tłumaczenie: Tomasz Kłosiński
Wersja PDF
Tekst pochodzi z The Encyclopedia of Libertarianism (2008)
Od końca XVI do końca XVIII wieku Zjednoczone Prowincje Niderlandów, mierząc standardami libertariańskimi, miały prawdopodobnie najlepszy rząd w Europie. Choć dziś z łatwością możemy znaleźć wiele powodów do krytyki Republiki Niderlandzkiej, pozostaje ona kluczowym wczesnym eksperymentem w dziedzinie tolerancji, ograniczonego rządu i komercyjnego kapitalizmu.
Rezultaty były oszałamiające – nawet współcześni zauważyli zdumiewające bogactwo i potęgę militarną Republiki Niderlandzkiej. „Zjednoczone Prowincje są obiektem zazdrości jednych, postrachu innych i zdumienia wszystkich sąsiadów" – napisał w 1673 r. Anglik Sir William Temple. To małe państwo było wówczas zaangażowane w wojnę obronną przeciwko Francji i Wielkiej Brytanii, którą Holendrzy wygrali, zachowując tym samym integralność terytorialną. Pomimo niewielkich rozmiarów, Republika Niderlandzka słynęła z dyscypliny i sprawności wojskowej. Jej marynarka nie miała sobie równych i wielokrotnie broniła swojego terytorium przed kilkoma wielkimi mocarstwami Europy.
Poza polem bitwy Holendrzy mieli jeszcze większe osiągnięcia: kosmopolityzm narodu, lokalna autonomia i silnie ograniczenie rządu centralnego pomogły stworzyć handlowe i kulturalne supermocarstwo. Ogromne bogactwo, które holenderscy kupcy przywieźli ze sobą, okazało się trwalsze niż dobrobyt wytworzony przez metale szlachetne w hiszpańskich i portugalskich przedsięwzięciach kolonialnych. Tkaniny, przyprawy, drewno i inne dobra konsumpcyjne nie tylko wzbogaciły poszczególnych kupców, ale także dostarczyły surowców dla holenderskiego przemysłu.
Holenderska żegluga, bankowość, handel i kredyty podniosły poziom życia zarówno bogatych, jak i biednych, i po raz pierwszy stworzyły charakterystyczne dla nowoczesnego społeczeństwa zjawisko – klasę średnią. Holenderska klasa średnia cieszyła się bezprecedensowym dostępem do towarów handlowych, w tym przypraw, jedwabiu, porcelany i innych importowanych towarów, które wcześniej były dostępne wyłącznie dla wyższej szlachty. W sumie holenderscy mieszczanie cieszyli się najwyższym poziomem życia spośród wszystkich grup społecznych o podobnej pozycji w Europie.
Wraz z tymi sprzyjającymi warunkami pojawiły się osiągnięcia kulturalne i naukowe. W ciągu zaledwie kilku dziesięcioleci ten maleńki kraj wydał na świat Barucha Spinozę, Hugo Grocjusza, Rembrandta van Rijn, Jana Vermeera, Christiaana Huygensa i Antoniego van Leeuwenhoeka. Pierwszy nowoczesny bank, pierwsza giełda papierów wartościowych i pierwsza międzynarodowa korporacja należały do godnych uwagi osiągnięć tego, co od tamtej pory nazywane jest Złotym Wiekiem Holandii. Współcześni byli zdumieni wybrukowanymi ulicami, zegarami w zwykłych domach i ikonicznymi już wiatrakami, które zasilały sektor produkcyjny kraju, a także skomplikowaną sieć kanałów odwadniających, które utrzymywały większą część kraju nad wodą.
Republika Niderlandzka była znana z intelektualnej tolerancji. Przyjmowała wygnanych myślicieli, jak Kartezjusza i Pierre'a Bayle'a, a także żydów, którzy uciekali przed prześladowaniami religijnymi w Hiszpanii, hugenotów uciekających z Francji i dysydentów opuszczających Anglię. Holenderskie drukarnie słynęły w całej Europie z drukowania materiałów, które w innych miejscach były zagrożone cenzurą; w istocie, we współczesnej Francji „holenderski” handel książkami był praktycznie synonimem wywrotowej i zakazanej literatury. Wiele z nich było po prostu pornograficznych, ale niektóre z nich zaliczamy dziś do największych dzieł literackich tamtego okresu.
Wczesnonowożytne holenderskie eksperymenty z tolerancją religijną i zdecentralizowaną władzą nie były podejmowane celowo ani w sposób systematyczny. Rozwijały się one fragmentarycznie, czerpiąc z wielu różnych źródeł, i jako takie odzwierciedlały fragmentaryczną i specyficzną naturę holenderskiego społeczeństwa. Jednak nawet w swym chaotycznym i często niedoskonałym stanie holenderska tolerancja społeczna inspirowała filozofów politycznych i publicystów, takich jak John Locke i Wolter, którzy wychwalali połączenie tolerancji religijnej, pokoju społecznego i dobrobytu. Zwłaszcza Locke miał bezpośrednie doświadczenia z holenderskim społeczeństwem, a swój „List o tolerancji” napisał, żyjąc na wygnaniu w Holandii.
Lokalna autonomia i tradycje były głęboko zakorzenione w holenderskiej świadomości politycznej, a w okresie istnienia Republiki żaden wysiłek zmierzający do ich wykorzenienia nie zakończył się pełnym sukcesem. W XV wieku holenderskie prowincje, które należały wówczas do książąt Burgundii, toczyły samodzielnie wojnę z Ligą Hanzeatycką, a w 1477 roku ich Stany Generalne otrzymały przywilej zwoływania posiedzeń, kiedy tylko zechcą. Choć krótkotrwały, „Grand Privilège” (fr. Wielki Przywilej) ograniczał również możliwości władców w zakresie nakładania podatków i tworzenia armii. Dekret ten stał się, według słów historyka Jonathana Israela, kluczowym „politycznym mitem o tym, jak powinno być”. Ustanowił precedens, że żadna osoba nie powinna mieć zbyt dużej władzy nad prowincjami, i przez wieki Holendrzy walczyli o utrzymanie tej tradycji.
Tymczasem w kwestiach wyznaniowych holenderska reformacja zawdzięczała więcej tolerancyjnemu, wielkomiejskiemu humanizmowi Erazma z Rotterdamu niż nietolerancyjnemu Lutrowi i Kalwinowi. Słabość scentralizowanej władzy zarówno państwowej, jak i kościelnej oznaczała również, że holenderski Kościół reformowany nie był w stanie wprowadzić obowiązku uczęszczania do kościoła. To ograniczenie bez wątpienia jeszcze bardziej stymulowało różnorodność religijną. Uważa się, że Wilhelm Milczący (1533-1584), wielki przywódca holenderskiej rewolty przeciwko hiszpańskiemu panowaniu, zasłużył na swój przydomek dzięki temu, że nie angażował się w kontrowersje religijne. Zamiast tego zachował swoje poglądy religijne dla siebie i nieustannie opowiadał się za tolerancją dla wszystkich głównych wyznań w rodzącej się Republice. Za życia Wilhelm nie odniósł większych sukcesów we wprowadzaniu tolerancji religijnej i ostatecznie został zamordowany przez katolickiego fanatyka. Jednak jego wizja społeczeństwa tolerancyjnego religijnie powoli zyskiwała na popularności w kolejnych dekadach, gdy handel, ferment intelektualny i eksperymenty religijne napędzały koło sukcesu, jakim było coraz większe przyzwolenie na poglądy mniejszości.
Republika Niderlandzka nie była, rzecz jasna, bezwarunkowo dobra. W rzeczy samej, współczesny libertarianin może pokusić się o znalezienie w tak zwanym Złotym Wieku Holandii więcej wad niż zalet. Na przykład imperium handlowe w znacznym stopniu zależało od militarnych podbojów i eksploatacji. Możliwości handlowe były w wielu przypadkach monopolami państwowymi. Słynna tolerancja była krucha i często wykluczała istotne, całkowicie pokojowo nastawione odłamy. Libertarianie cenią Republikę Niderlandzką jako zjawisko historyczne nie dlatego, że reprezentowała jakiś rodzaj doskonałości, ale przede wszystkim dlatego, że pokazała kilku pokoleniom intelektualistów praktyczną możliwość zapewnienia obywatelom większych swobód niż te, które zwyczajowo im przyznawano, co z kolei przyczyniło się do powstania tego, co dziś znamy jako klasyczny liberalizm.
Dalsza lektura
Ronnie Po-Chia Hsia, H. F. K. Van Nierop (red.), Calvinism and Religious Toleration in the Dutch Golden Age, Cambridge University Press, Cambridge and New York 2002.
Jonathan Israel, The Dutch Republic: Its Rise, Greatness, and Fall, Clarendon Press, Oxford 1995.
Simon Schama, The Embarrassment of Riches: An Interpretation of Dutch Culture in the Golden Age, Vintage Books, New York 1997.
Martin Van Gelderin, The Political Thought of the Dutch Revolt, 1555-1590, Cambridge University Press, Cambridge 1992.
Źródło ilustracji: Adobe Stock