Nie zapomnij rozliczyć PIT do końca kwietnia
KRS: 0000174572
Powrót
Historia gospodarcza

Butler: Stagflacja zawsze i wszędzie jest zjawiskiem keynesistowskim

3
John Butler
Przeczytanie zajmie 16 min
Rockwell_Wiele-upadkow-keynesizmu_maly.jpg
Pobierz w wersji
PDF

Autor: John Butler
Źródło: cobdencentre.org
Tłumaczenie: Tomasz Kugiel
Wersja PDF, EPUB, MOBI

Artykuł z 4 sierpnia 2014 r.

stagflacja

Ignorowanie przez jakąś szkołę ekonomii roli pieniądza w gospodarce może wydawać się dziwne, jednak w dużym stopniu tak właśnie było w przypadku tradycyjnej ekonomii keynesistowkiej. W 1961 r. Milton Friedman ogłosił, że „inflacja zawsze i wszędzie jest zjawiskiem pieniężnym”. Wraz z innymi monetarystami starał się on umieścić pieniądz w centrum zainteresowania ekonomii. Keynesizm zachował jednak swoją dominującą pozycję aż do lat 70. XX w., kiedy to musiał zmierzyć się z krytyką monetarystów i innych ekonomistów dotyczącą występującej w tamtej dekadzie stagflacji, czyli połączenia wolnego wzrostu gospodarczego i wysokiej inflacji. Dziś stagflacja pojawia się ponownie. Jest to nieunikniony rezultat agresywnej neokeynesistowskiej polityki prowadzonej w odpowiedzi na globalny kryzys finansowy, który wybuchł w 2008 r. W tym raporcie omawiam przyczyny, objawy i skutki nowej stagflacji dla rynku finansowego. Skutki te mogę być o wiele gorsze niż te w latach 70. 

Złota era keynesizmu

W latach 20. XX w. amerykańscy ekonomiści należeli przede wszystkim do różnego rodzaju leseferystycznych lub „likwidacjonistycznych” szkół ekonomicznych. Utrzymywali oni, że jeśli zostawi się problemy gospodarcze samym sobie, to będą one mogły rozwiązać się same przy minimalnej interwencji ze strony władz. (Nie)sławnym przedstawicielem tych poglądów był Andrew Mellon, sekretarz skarbu w administracji Hoovera. Po kryzysie giełdowym w 1929 r. wezwał on rząd, by trzymał się z dala od prywatnych spraw i pozwolił inwestorom „Likwidować! Likwidować! Likwidować!”.

Leseferyści nie byli jednak przygotowani na skalę, jaką przybrał ówczesny kryzys. Dlatego kiedy John Maynard Keynes opublikował Ogólną Teorię w 1936 r., jego poglądy spotkały się z pewną dozą przychylności. W szczególności chodzi tu o tezę, że kluczową rolą rządu podczas recesji jest pobudzanie popytu przy pomocy zwiększonego deficytu budżetowego (Kilku wybitnych ekonomistów ostrzegało, że boom gospodarczy lat 20. może przerodzić się w wielką recesję. Jednym z nich był Ludwig von Mises[1]).

Podczas kampanii prezydenckiej w 1932 r. Roosevelt przedstawił prezydenta Hoovera jako leseferystę, choć ten nie zgadzał się z poglądami Mellona. Jak pokazał Murray Rothbard, Hoover prowadził bardzo interwencjonistyczną politykę. To on wprowadził wiele precedensowych rozwiązań, które Roosevelt mógł później rozbudować[2]. W polityce jednak wszystko może ujść na sucho i Franklin Delano Roosevelt wygrał te wybory, podobnie jak i kolejne, ze znaczącą przewagą głosów.

Wybuch wojny, której potrzebom została podporządkowana amerykańska gospodarka, sprawił, że w pierwszej połowie lat 40. ucichły dyskusje na temat ekonomii. Dopiero zakończenie wojny pozwoliło do nich powrócić. Friedrich von Hayek przepuścił jeden z pierwszych ataków na keynesizm w 1946 r. Wtedy ukazała się jego książka Droga do zniewolenia, w której ostrzegał przed długoterminowymi konsekwencjami centralnego planowania w gospodarce.

Keynesiści szybko jednak przedstawili swoje argumenty, korzystając przy tym z nowych źródeł. Na początku XX w. rozmaite amerykańskie agencje rządowe, w tym System Rezerwy Federalnej, zaczęły zbierać dane statystyczne na temat gospodarki oraz tworzyć indeksy pozwalające agregować dane makroekonomiczne. Dla keynesistów, którzy szukali potwierdzenia swoich teorii w danych ilościowych, był to prawdziwy skarb. Już w 1947 r. pojawiło się nowe, najbardziej kompletne dzieło keynesizmu. Była to książka Paula Samuelsona Zasady analizy ekonomicznej, w której przedstawiono statystyczny „dowód” prawdziwości tez Keynesa.

Jedna z kluczowych tez Samuelsona głosiła, że zarządzający gospodarką mogą i powinni utrzymywać pełne zatrudnienie (tj. niskie bezrobocie) dzięki szybkiemu i właściwie nakierowanemu stymulowaniu gospodarki w czasie recesji. Gdy recesja dobiegnie końca, stymulowanie gospodarki powinno zostać przerwane, by inflacja cenowa nie osiągnęła szkodliwego poziomu. Oznacza to, że dobrze wyszkolony ekonomista, który uważnie obserwuje napływające dane, szybko reagując na wahania kluczowych makroekonomicznych zmiennych, może zminimalizować przebieg cyklu koniunkturalnego i zapobiec kryzysowi.

Badania Samuelsona były Świętym Graalem dla pracowników rządowych. Oprócz opracowanego przez Keynesa teoretycznego uzasadnienia dla roli rządu w zarządzaniu gospodarką, pojawiły się teraz dane dowodzące tej teorii oraz podręcznik opisujący jej zastosowanie. Niedługo potem nastąpił szybki, znaczący, rozwój ekonomii sektora publicznego, który pomógł zasilić szeregi pracowników Systemu Rezerwy Federalnej oraz departamentów handlu, skarbu i pracy.

Szkoła chicagowska

Choć idee te stały się głównym nurtem ekonomii i chętnie zostały przyjęte przez sektor publiczny, pewne grupy nadal pozostały w opozycji do nich. W szczególności chodzi tu o tzw. „słodkowodne” uniwersytety położone na Środkowym Zachodzie Stanów Zjednoczonych, między innymi w Chicago, Wisconsin, Minnesocie i St. Louis.

Nie zgadzali się oni z kluczowymi założeniami Keynesizmu ani z interpretacją historycznych danych dokonaną przez Samuelsona. W latach 60. monetaryści na czele z Miltonem Friedmanem ze szkoły chicagowskiej przepuścili zaciekły atak na keynesizm. Thomas Sargent, propagator teorii racjonalnych oczekiwań, również wziął w nim udział.

Szkoła chicagowska nie zgadzała się z twierdzeniem, jakoby istniała stabilna zależność pomiędzy inflacją a poziomem zatrudnienia, którą można by zarządzać dzięki polityce fiskalnej. Friedman wraz z innymi monetarystami przekonywał, że keynesiści popełnili ogromy błąd, ignorując rolę pieniądza w gospodarce. Wraz z Anną Schwartz spróbował skorygować ten błąd w monumentalnym dziele Monetary History of the United States. Była to książka reinterpretująca Wielki Kryzys oraz inne wydarzenia z historii gospodarczej USA. Przedstawiała je jako zjawiska kreowane przez czynniki monetarne a nie przez popyt. Dlatego inflacja dla Friedmana i Schwartz była „zawsze i wszędzie zjawiskiem monetarnym”, a nie funkcją polityki fiskalnej lub innych zmian wpływających na popyt.

Pod koniec lat 60. XX w. opozycja zaczęła odgrywać kluczową rolę w eskalujących sporach ekonomicznych, głównie dzięki przedłużającej się ekspansji polityki fiskalnej USA. Podążając za wskazówkami keynesistów, rząd odpowiedział na łagodną recesję w latach 60. za pomocą stymulacji fiskalnej. Jednak gdy recesja się skończyła, rząd nie wykazał chęci zaostrzania swojej polityki. Miał ku temu zarówno powody wewnętrzne, jak i zewnętrzne. W kraju prezydent Johnson obiecał budowę „Wielkiego Społeczeństwa”, co oznaczało rozwinięcie rozmaitych programów mających pomóc ubogim oraz innym grupom znajdującym się w niekorzystnej sytuacji. Z kolei za granicą wojna w Wietnamie przerodziła się w poważny konflikt, co w połączeniu z innymi zobowiązaniami związanymi z zimną wojną doprowadziło do rozrostu wydatków wojskowych.

De Gaulle i międzynarodowe niezadowolenie

Na początku lat 60. XX w. kilku przewidujących krajowych obserwatorów zaczęło ostrzegać przed inflacyjnym kursem amerykańskiej polityki fiskalnej i monetarnej. (Henry Hazlitt w 1961 r. napisał na ten temat książkę What Inflation Is) W połowie lat 60. kwestia ta stała się również istotna na arenie międzynarodowej. Zgodnie z założeniami systemu z Bretton Woods Stany Zjednoczone były zobligowane do utrzymywania wymienności dolarów będących w obiegu na złoto, miały też utrzymywać międzynarodową cenę złota na poziomie 35 USD za uncję. Na początku 1965 r. zaczęły się nasilać wątpliwości co do tego, czy Stany Zjednoczone poważnie podchodzą do dotrzymywania ustaleń. Wtedy to prezydent Francji Charles De Gaulle ogłosił, że chciałby, by samo złoto bez pośrednictwa dolara zostało podstawą międzynarodowego systemu monetarnego.

To nasilające się niezadowolenie z systemu Bretton Woods doprowadziło do serii kryzysów monetarnych. Mniej więcej jednego na rok. Ostatecznie prezydent Nixon zdecydował się w sierpniu 1971 r. na tymczasowe zawieszenie wymienności dolara na złoto (Tymczasowe? To było 43 lata temu!).

Załamanie systemu z Bretton Woods stało się faktem w 1973 r., kiedy to cały świat oficjalnie przyjął system płynnych kursów walutowych, niepowiązanych ze złotem. Kursy poszczególnych walut płynnie zmieniały się względem siebie, jednak tak naprawdę ich siła nabywcza stale spadała. Ceny złota wzrastały podobnie jak ceny ropy naftowej i innych dóbr.

System Rezerwy Federalnej zamiast zmniejszyć podaż pieniądza i podnieść stopy procentowe zdecydował się ułatwić proces dewaluacji dolara przy pomocy ujemnych realnych stóp procentowych. Zastosowana przez Nixona kontrola cen niektórych dóbr spowolniła ten proces, jednak w końcu inflacja zaczęła rozszerzać się na ceny dóbr konsumpcyjnych. Indeks cen konsumpcyjnych (CPI) stale wzrastał od połowy lat 70. Wzrost gospodarczy był jednak słaby, ponieważ gospodarka miała problemy ze zrestrukturyzowaniem się i powrotem do stanu równowagi. W efekcie przed końcem dekady do ekonomicznego leksykonu dodano nowe słowo: stagflacja.

Stagflacja jest zjawiskiem keynesistowskim

Keynesiści początkowo byli zdumieni załamaniem tej rzekomo stabilnej i  sterowalnej relacji pomiędzy wzrostem gospodarczym (lub zatrudnieniem) a poziomem inflacji. Według ich modeli coś takiego nie mogło się wydarzyć, więc zaczęli szukać wyjaśnienia, które pozwoliłoby im obronić się przed krytyką. Wkrótce je znaleźli. Gospodarkę dotknął „wstrząs”, którym miał być gwałtowny wzrost cen ropy naftowej. Mniejsza o to, że ceny ropy rosły od upadku systemu z Bretton Woods i dewaluacji dolara. Ta bezczelna zamiana skutku z przyczyną była zbyt wygodna z politycznego punktu widzenia, by ją zignorować. Zamiast wziąć odpowiedzialność za prowadzoną przez siebie politykę, politycy mogli zrzucić winę za stagflację na państwa OPEC. Jednak obiektywne spojrzenie na historię pozwala dostrzec zupełnie inny przebieg wydarzeń. Wielka stagflacja była w rzeczywistości zwieńczeniem wielu lat keynesistowskiej polityki gospodarczej. Parafrazując i uogólniając słowa Friedmana: stagflacja jest zawsze i wszędzie zjawiskiem keynesistowskim.

Dlaczego tak jest? Zwróćmy uwagę na relację pomiędzy realną aktywnością gospodarczą a poziomem cen. Jeśli podaż pieniądza jest stabilna, to każdy negatywny wstrząs gospodarczy może skutkować zmniejszeniem popytu, jednak efektem tego jest spadek ogólnego poziomu cen, a nie ich wzrost. Taki szok mógłby doprowadzić też do relatywnego wzrostu niektórych cen. Jednak przy stabilnej walucie nie może to podwyższyć cen w całej gospodarce, jak dzieje się w przypadku stagflacji.

Toksyczna mieszanka niskiego wzrostu gospodarczego i wysokiej inflacji może wystąpić jedynie przy elastycznej podaży pieniądza. Co prawda nie oznacza to, że elastyczna podaż pieniądza sama w sobie jest keynesistowską polityką, jednak utrzymywanie deficytu gospodarczego jest o wiele łatwiejsze przy elastycznej podaży pieniądza, którą można w dowolnym momencie zwiększyć w celu pokrycia deficytu. W długim okresie powoduje to negatywne konsekwencje dla gospodarki poprzez wypieranie prawdziwego kapitału prywatnego. Oczywiście, jak wiemy, polityków bardziej interesują krótkotrwałe konsekwencje i kolejne wybory.

Współczesne dowody na stagflację

Współczesne przykłady dowodzą słuszności przedstawionego powyżej rozumowania. Pouczająca jest sytuacja dwóch dużych gospodarek — francuskiej i japońskiej. Obie gospodarki od dłuższego czasu zmagają się ze słabymi wynikami gospodarczymi, na przemian wpadając w recesję i wychodząc z niej. Oba państwa również ciągle utrzymują deficyt budżetowy, stosując keynesistowskie metody stymulowania popytu. W Japonii, gdzie podaż pieniądza gwałtownie wzrasta, inflacja zaczęła się zwiększać pomimo niskiego wzrostu gospodarczego. Pojawiła się stagflacja. Z kolei we Francji, gdzie podaż pieniądza była na względnie stałym poziomie, ceny pozostały stabilne. Kraj znajdował się w stagnacji, ale nie w stagflacji.

Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Niemcy rozwijały się odrobinę szybciej. Po dużej dewaluacji funta w 2008 r. Wielka Brytania przez wiele lat doświadczała wzrostu cen przy niskim wzroście gospodarczym. Bez wątpienia było to połączenie typowe dla stagflacji. Obecnie Stany Zjednoczone również wydają się popadać w stagflację. W ostatnich kwartałach wzrost był dość słaby, a w pierwszym kwartale tego roku był nawet ujemny, a mimo to inflacja wzrosła do 4 procent (trzeci miesiąc uogólniony na cały rok). Pomimo wzrostów kosztów pracy w tym roku, jak na razie System Rezerwy Federalnej ignorował wzrost CPI, traktując go jako szum. Pamiętajmy, że instytucja ta wielokrotnie występowała z podobnymi twierdzeniami w połowie lat 70.

Stagflacja w USA, Japonii i Wielkiej Brytanii prawdopodobnie będzie przedłużała się tak długo, jak będzie stosowana tam obecna polityka. (Pomimo wszelkich fanfar nie uważam, by „wyciszanie” prowadzone przez Rezerwę Federalną było zbyt istotny. Stopy procentowe nadal są zerowe) Z kolei Francja bez zdecydowanych reform strukturalnych, które mogą okazać się niemożliwe z przyczyn politycznych, najpewniej pozostanie w stagnacji.

Natomiast Niemcy to zupełnie inny przypadek niż tamte gospodarki. Niemcy dzielą z Francją wspólną walutę, której w miarę stabilna podaż utrzymuje niemieckie ceny na stałym poziomie. Jednak Niemcy rozwijały się szybciej niż większość innych rozwiniętych gospodarek i to pomimo mniejszego deficytu. To przekonujący dowód na to, że Niemcy mają o wiele bardziej produktywną i konkurencyjną gospodarkę niż Wielka Brytania i USA. To żadna nowość. Niemiecka gospodarka osiągała lepsze wyniki niż USA i Wielka Brytania w niemal każdej dekadzie po zakończeniu II wojny światowej. (Powojenna odbudowa była ogromnie pomocna w latach 50. i 60., jednak te dni są już dawno za nami).

Utrzymywanie się lepszych wyników gospodarczych Niemiec przez kolejne dekady w jasny sposób ukazuje wyższość czegoś, co jest prawdopodobnie zestawem najmniej keynesowskich rozwiązań w rozwiniętym świecie. Niemcy są zarówno podziwiane, jak i krytykowane za ich przywiązanie do stabilnej waluty i dyscypliny budżetowej. Chwalone są z uwagi na niezwykły sukces, jaki odniosły. Natomiast krytykuje się je za... niezwykły sukces, jaki odniosły w porównaniu z gospodarczą nieudolnością pozostałych państw Europy i świata. Czasem żartując z ludzi, którzy obwiniają Niemcy za problemy gospodarcze w innych częściach świata, stwierdzam: „Wszystkim nam wiodło by się lepiej, gdyby tylko ci Niemcy nie byli tak produktywni”.

Inwestowanie w stagflacji

Stagflacja nie sprzyja inwestorom. Jak zobaczyliśmy powyżej, keynesistowska polityka wymaga, by sektor publiczny odebrał zasoby sektorowi prywatnemu. Oznacza to ograniczenie zdolności prywatnych podmiotów do generowania zysku. Tak zwana finansowa represja, czyli jawne przejmowanie prywatnych zasobów przez sektor publiczny, została z premedytacją zaprojektowana przeciw inwestorom. Niezależnie od indywidualnych opinii na ten temat, stagflacja ujawnia wcześniej niewidoczne błędy w alokacji kapitału. Gdy stają się one jasne, inwestorzy w odpowiedni sposób korygują ceny aktywów finansowych. (Być może właśnie się to dzieje. Wczoraj indeks Dow Jones stracił 300 punktów).

Najbardziej współczesnym okresem długiej stagflacji były lata 70. XX w., ale od tego czasu wiele krajów przeszło przez krótkie okresy stagflacji. Skupmy się jednak na USA. Choć pomiędzy 1973 a 1974 r. doszło do dużych spadków na rynku akcji, to rynek wkrótce odrobił te straty, a następnie dwukrotnie zwiększył swoją wartość. W przeciwieństwie do rynku akcji, rynek obligacji był w dobrej kondycji przez pierwszą połowę lat 70., jednak kiedy stagnacja przerodziła się w stagflację, zaczęto wyprzedawać obligacje, a akcje zaczęły osiągać lepsze wyniki.

To nie powinno być żadną niespodzianką, ponieważ z powodu inflacji nominalna wartość obligacji staje się coraz mniej atrakcyjna. Z kolei wartość akcji może zwiększać się razem z ogólnym poziomem cen, o ile zyski przedsiębiorstwa i przychód również wzrastają. Można więc założyć, że jeśli stagflacja się nasili, akcje zaczną osiągać większą wartość niż obligacje.

Choć ten wniosek może być pewny, to nie jest zbyt pomocny. Co prawda podczas stagflacji akcje będą przynosić większe zyski niż obligacje, jednak po uwzględnieniu inflacji ich realna wartość wciąż może się zmniejszać. I rzeczywiście w latach 70. szacunkowa wartość rynku akcji nie dotrzymywała kroku rosnącej inflacji. Innymi słowy, środki pieniężne były wtedy lepszą „inwestycją” i oczywiście o wiele mniej zmienną.

W takiej sytuacji najlepiej jednak trzymać się z dala od aktywów finansowych i środków pieniężnych, a zamiast tego akumulować aktywa materialne, takie jak ropa naftowa i złoto (legendarni inwestorzy, John Exter i John van Eck, dokładnie tak postąpili). Poniższy wykres przedstawia stopę zwrotu z wymienionych wyżej inwestycji. Zmiany wartości akcji, obligacji i środków pieniężnych wyglądają na nieistotne w porównaniu z szybko rosnącą wartością ropy i złota. W obu przypadkach mamy do czynienia z dziesięciokrotnym wzrostem.

Zestawienie aktywów materialnych i finansowych

Styczeń 1971 = 100

Źródło:Bloomberg; Amphora

Niektórzy czytelnicy mogą wątpić, by obecne ceny złota, ropy i innych dóbr mogły wzrosnąć dziesięciokrotnie. Cena ropy wynosząca 100 USD za baryłkę wydaje się wysoka dla tych, którzy (tak jak ja) pamiętają, że przez wiele lat oscylowała ona wokół 20 USD za baryłkę.  Również cena złota na poziomie 1300 USD za uncję wydaje się wysoka w porównaniu do 300 USD za uncję utrzymywaną przez brytyjskiego kanclerza skarbu Browna w pierwszych latach XXI w. W obu przypadkach obecne ceny są 3-4 razy wyższe. Zauważmy, że podobne wzrosty cen nastąpiły w połowie lat 70., jednak dopiero w drugiej połowie wzrost znacznie przyśpieszył, zostawiając daleko w tyle ceny aktywów finansowych.

Właściwie można przedstawić całkiem przekonującą argumentację za tym, że wzrost cen ropy, złota i innych dóbr w porównaniu do akcji i obligacji jest bardziej prawdopodobne dziś niż był w połowie lat 70. Polityka monetarna na świecie jest bardziej ekspansywna. Rządowe zadłużenie i deficyty budżetowe są o wiele większe. Jeśli keynesistowska polityka doprowadziła do stagflacji w latach 70., to zastosowanie jeszcze bardziej agresywnej polityki w 2008 r. powinno mieć jeszcze bardziej spektakularne konsekwencje.

Przewaga towarów w portfolio może być dobrą obronną strategią inwestycyjną w przypadku nadchodzącej stagflacji, należy się jednak zastanowić, jak najlepiej wprowadzić ją w życie. Amphora skupia się na usługach doradczych dla inwestorów chcących stworzyć portfel inwestycyjny oparty na towarach. Większość referencyjnych indeksów towarowych (benchmarków) i śledzących je ETF-ów z wielu powodów nie stanowi dobrych narzędzi inwestycyjnych. W szczególności nie zapewniają one odpowiedniej dywersyfikacji, a waga poszczególnych elementów nie jest w nich dostosowana do warunków stagflacji. Jednak dzięki kilku modyfikacjom można usunąć te wady, pozwalając towarowemu portfelowi inwestycyjnemu uzyskać upragnione wyniki.

Obecne okazje towarowe

Dla osób chcących handlować towarami aktywnie i w relacji do innych towarów czeka obecnie wiele okazji. Po pierwsze zboża są obecnie bardzo tanie, zwłaszcza kukurydza. To zrozumiałe, obecne warunki pogodowe na świecie sprzyjają obfitym plonom. Producenci są zabezpieczeni przed zbytnim spadkiem cen dzięki hedgingowi. Mogą też (lub zamiast tego) zdecydować się na wstrzymanie się ze sprzedażą części produkcji aż do wzrostu cen. Prawdopodobnie niedługo będą musieli podjąć takie działania.

Po drugie, jeśli spojrzymy na towary egzotyczne, to zobaczymy, że ostre spadki cen bawełny, które zaczęły się na początku tego roku, właśnie powróciły. Podobnie jak w przypadku zboża, prawdopodobnie niedługo hedging lub magazynowanie produkcji zaczną podtrzymywać ceny. Inaczej ma się sprawa z kakao, którego ceny wciąż rosną. Należy tu zauważyć, że niedawno kilku największych producentów czekolady podniosło ceny, by utrzymać marże. To klasyczna oznaka, że cena kakao niedługo osiągnie szczyt.

Po trzecie, ceny zwierząt gospodarskich wciąż są wysokie. Co prawda wreszcie zaczęła się korekta cen trzody chlewnej, jednak ceny bydła nadal utrzymują się na rekordowym poziomie. Występują obecnie problemy z podażą stad, których prawdopodobnie nie uda się rozwiązać w najbliższej przyszłości. Konsumenci są jednak obecnie bardzo wrażliwi na zmiany cen. Prawie na pewno następuje obecnie substytucja produktów bazujących na wołowinie produktami bazującymi na drobiu i wieprzowinie. To zjawisko prawie na pewno wyznaczy granice jaką będą mogły osiągnąć ceny bydła. Prawdopodobnie pozostaną one na wyższym poziomie, aż producentom uda się odbudować stada.

Po czwarte, ceny palladu po krótkiej korekcie znów rosną, zbliżając się do osiągniętej wcześniej wartości 900 USD za uncję. Pallad wydaj się być obecnie drogi w relacji do substytutu jakim jest platyna, ogólnego poziomu cen metali zwykłych i szlachetnych, oraz w relacji do dóbr przemysłowych. Główne źródło popytu na pallad, katalizatory samochodowe, wciąż nie słabnie z uwagi na produkcję samochodów, jednak niedawne doniesienia o coraz gorszej sprzedaży samochodów na ważnych rynkach, np. USA, mogą niedługo osłabić popyt. Jeśli najszybciej rosnący rynek samochodowy w państwach BRIC zacznie zwalniać, to prawdopodobnie ceny palladu spadną poniżej 700 USD za uncję.

Na koniec kilka słów o złocie i srebrze. Jedno i drugie ma ogromny potencjał wzrostu w warunkach stagflacji. Chciałbym zwrócić uwagę, że po trzyletnim okresie korekcji wydaje się, że znalazły one podstawę do wzrostu. Dlatego uważam, że tkwi w nich potencjał zarówno jeśli chodzi o krótki, jak i długi okres. Zalecałbym zwiększenie ich udziału w portfolio względem towarów przemysłowych.

 

[1] Mises nie tylko przewidział kryzys gospodarczy z 1929 r., ale również mniej więcej w tym samym czasie odrzucił propozycję zatrudnia na ważnym stanowisku w największym austriackim banku — Kreditanstalt. Nie chciał on mieć nic wspólnego z tym, co miało się wkrótce wydarzyć. Artykuł „Wall Street Journal” opisujący ten okres w życiu Misesa można znaleźć tutaj.

[2] Klasyczną pracą w tym temacie jest Wielki Kryzys w Ameryce Murraya Rothbarda. Bardziej współczesnym przykładem są badania Lee Ohaniana, który uzupełnił wnioski Rothbarda o dodatkowe szczegóły. Sam poruszyłem ten temat w swojej książce oraz w poprzednim Amphora Report, The Rime of the Central Banker, który można znaleźć tutaj.

Kategorie
Historia gospodarcza Teksty Tłumaczenia

Czytaj również

White_Co_powinienes_wiedziec_o_historii_wolnej_bankowosci

Wolna bankowość

White: Co trzeba wiedzieć o historii wolnej bankowości?

Podobnie jak w przypadku innych towarów i usług, konkurencja zapewniła społeczeństwu lepsze produkty w korzystniejszych cenach.

Matthews_Czy monarchie sprzyjają rozwojowi gospodarczemu

Historia polityki

Matthews: Czy monarchie sprzyjają rozwojowi gospodarczemu?

Sugerowanie, że monarchie mają lepszą od republik demokratycznych charakterystykę nie oznacza, że powinniśmy powrócić do dawnych ustrojów politycznych.

Hazlitt_Lenin_mial_racje

Historia gospodarcza

Hazlitt: Lenin miał rację

Podobno Lenin stwierdził, że najlepszym sposobem na zniszczenie systemu kapitalistycznego jest zepsucie waluty...

Hart_Charles Dunoyer (1786-1862)

Historia myśli ekonomicznej

Hart: Charles Dunoyer (1786-1862)

Jako profesor ekonomii politycznej Dunoyer był autorem licznych prac na temat polityki, ekonomii i historii.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 3
pbktozlo

W ostatnim akapicie Złota era keynesizmu pojawia się ciekawe sformułowanie o "zażądaniu" gospodarką ;)

Odpowiedz

Pawel Kot

Dzięki, poprawione :)

Odpowiedz

shadowboxer

Pierwsze zdanie tego artykułu, które wspiera cały wywód, jest kłamliwe, z adekwatną przyczyną.

"Ignorowanie przez jakąś szkołę ekonomii roli pieniądza w gospodarce może wydawać się dziwne, jednak w dużym stopniu tak właśnie było w przypadku tradycyjnej ekonomii keynesistowkiej."

Chciałbym nieśmiało przypomnieć, że jeden z podstawowych modeli keynsizmu, czyli IS-LM służy uwzględnieniu równowagi na rynku pieniądza. Streszczając:

Stopy procentowe nie są, jak sądzono przed Keynesem, wynikiem konfrontacji między oszczędnościami i inwestycjami, ale popytu i podaży pieniądza (przestawienie zwrotnicy w podażową stronę jest zasługą Miltona Friedmana, a nie dostrzeżenie obiegu pieniądza w gospodarce). Krzywa LM mówi nam tyle, że wraz ze wzrostem dochodu rośnie zapotrzebowanie na gotówkę, która jest niezbędna do realizacji transakcji. Przyrost popytu na pieniądze, przy ich ustalonej podaży, wywiera presję na wzrost stopy procentowej. Tym samym krzywa LM, która opisuje kombinacje stóp procentowych i dochodów zapewniające równowagę między popytam a podażą pieniądza, jest rosnąca. W punkcie przecięcia krzywych IS i LM istnieje stan równowagi na rynku dóbr i na rynku pieniądza, ale wg keynesistów nic nie gwarantuje, że dochód odpowiadający temu stanowi równowagi będzie wystarczający do wygenerowania takiego poziomu produkcji, który zapewni pełne zatrudnienie.

Pominięcie tego modelu, na którym częściowo opierał się wymieniony w artykule Samuelson, jest albo głupotą, albo manipulacją. W artykule nawet nie streszczono jednego głównych punktów krytyki monetarystów.

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.